DRUKUJ
 
ks. Tadeusz Chromik SJ
Nieskończona miłość
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Czy warto ufać Bogu i pokładać w Nim nadzieję? Dlaczego ja, człowiek, który wkroczył w dwudziesty pierwszy wiek, mam akurat zaufać Bogu? Przecież dzisiejsza technika daje mi tyle możliwości realizacji siebie. Po cóż zatem sięgać aż w zaświaty? 
 
Na te pytania odpowiada Pismo Święte: „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył” (Rdz 1, 27). Człowiek jest obrazem miłości Boga. Nie może się zrealizować poza Nim. Jeżeli nie zaufa swemu Stwórcy, nie osiągnie pełni życia. Tę prawdę wyraził św. Augustyn w słowach: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Tobie”. 
 
W codziennych relacjach międzyludzkich niezbędne jest wzajemne zrozumienie, akceptacja i zaufanie. Dziecko czuje się bezpieczne, gdy wie, że rodzice je kochają. Miłość tworzy duchowy klimat. Sprawia, że dziecko ufa rodzicom. Dlatego przychodzi do nich ze swymi problemami. Ufnie wtula się w ramiona kochanej mamusi. Jej powierza swoje radości i zmartwienia. Przy jej sercu czuje się bezpieczne. A jak jest w relacjach Bóg – człowiek?
 
Grzech nieufności
 
Bóg jest Miłością. Dlatego chciał, by więź między Nim a człowiekiem opierała się na miłości. A jest to miłość czysta, święta i bezinteresowna. I wydawałoby się, że takiej Miłości człowiek zaufa. Powierzy się jej, da się jej prowadzić. Oprze na niej swoje życie. 
 
Niestety, stało się inaczej. Człowiek zerwał więź z Bogiem. Zaufał kusicielowi, a nie swemu Stwórcy. Nie uwierzył, że On pragnie jego dobra. Nie chciał współtworzyć razem z Nim swojej przyszłości, by osiągać pełnię szczęścia. 
 
To dramatyczne odrzucenie miłości Bożej przez naszych prarodziców nazywamy grzechem pierworodnym. Popełniając go, człowiek decyzją swej woli zniszczył więź łączącą go ze swym Dobroczyńcą. Wypadł z orbity Bożej miłości. Stracił wiarę w nieskończoną miłość Boga. Przestał być dzieckiem kochającym swego Stwórcę i Ojca. Zburzył synowską relację, jaka go z Nim łączyła. Utracił zdolność przyjacielskiego z Nim przebywania. Zrezygnował z życia w środowisku miłującej obecności Boga. Stworzył sobie środowisko zła: rozterki, smutku, ciemności, śmierci. 
 
Bóg nie rezygnuje
 
Bywa, że w rodzinie mają miejsce tak zwane ciche dni. Są one gorzkim owocem braku serdecznej więzi i ofiarowanego sobie czasu. 
 
Bóg nie chciał, by między Nim a ludzkością panowały ciche dni. Kierując się miłosierdziem, postanowił nie przerywać z człowiekiem dialogu miłości, pomimo grzechu nieposłuszeństwa. Na przestrzeni całej Bosko-ludzkiej historii toczy się dramatyczne zmaganie świętej miłości Boga z grzesznym człowiekiem. Bóg objawia się jako zawsze wierny – człowiek jako niewierny. Bóg chce być źródłem szczęścia – człowiek szuka szczęścia poza Nim. Bóg stale na nowo podejmuje dialog – człowiek przez swe nieposłuszeństwo zrywa go. Mimo to Stwórca ofiaruje człowiekowi swoje przebaczenie. Ciągle wzywa, by zawierzył Jego nieskończonej miłości.
 
Opór stawiany Bogu-Miłości rani Jego serce. Dlatego skarży się: „Niebiosa, słuchajcie: ziemio nadstaw uszu, bo Pan przemawia: «Wykarmiłem i wychowałem synów, lecz oni wystąpili przeciw Mnie. Wół rozpoznaje swego pana i osioł żłób swego właściciela, Izrael na niczym się nie zna, lud mój niczego nie rozumiew Nim»” (Iz 1, 2-3). 
 
Przez Jeremiasza wyznaje: „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość” (Jr 31, 3). Radosną prawdę o Bożej wierności głosi Izajasz: „Góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą” (Iz 54, 10). 
 
Prorok Ozeasz także wskazuje na zatroskaną o człowieka miłość Boga: „Na ramiona swe ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go” (Oz 11, 3-4). Wyczuwamy w tym zwierzeniu ojcowską czułość Boga Ojca. 
 
Człowiek grzechem nieufności rani Stwórcę. On, zraniony w swej miłości, skarży się: „Im więcej ich wzywałem, tym dalej odchodzili ode mnie. Mój lud jest gotów odpaść ode Mnie” (Oz 11, 2.7). 
 
***
 
Obecnie Bóg już nie przemawia przez proroków. To Mu nie wystarcza. Przez Chrystusa objawia swoją wolę przywrócenia ludzi do godności dzieci Bożych. Maryja jest wzorcem zawierzenia Bogu. W tajemnicy zwiastowania najdoskonalej okazała Mu swe zaufanie w słowach: „Oto Ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa” (Łk 1, 38). Stojąc pod krzyżem Jezusa, swą postawę całkowitego zawierzenia woli Bożej przypieczętowała cierpieniem. W ten sposób łączyła swoje „fiat” z ofiarą swego Syna, Jezusa Chrystusa. Maryja zawierzała siebie Bogu. Jest całkowicie dla Niego, ponieważ On jest całkowicie dla nas (KKK 2617). 
 
Nauczyciele ufności 
 
W Kościele Duch Święty odnawia ufność zniszczoną przez grzech. Tutaj spotykamy się z Chrystusem. Oddajemy cześć Trójcy Świętej. Prawdziwa ufność owocuje świętością życia. Świadkami ufności są święci. Oni w całej pełni odpowiedzieli na zaufanie Boga. 
 
Na przykładzie kilku sylwetek przedstawimy świętość jako całkowite zawierzenie siebie Bogu.
 
Św. Paweł – pochwycony przez Chrystusa
 
Paweł swoją więź z Jezusem ujmuje w słowach: „Wiem, komu uwierzyłem, i pewien jestem, że mocen jest ustrzec mój depozyt aż do owego dnia” (2 Tm 1, 12). To jego zawierzenie Jezusowi jest tak radykalne, że prowadzi go do utożsamienia się z Nim. 
 
Przed wiernymi w Filippi otwiera swoje serce: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus, a umrzeć – to zysk” (1, 21). Jego więź z Panem sięga granic heroizmu. Po prostu jest mocniejsza niż śmierć. Powierzenie swego życia Bogu nie przychodzi Pawłowi łatwo. Wymaga zgody na całkowitą ofiarę. Apostoł nie cofa się przed nią. Świadczą o tym słowa: „Aby żyć dla Boga, razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (...). Obecne moje życie jest życiem wiary w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie” (Ga 2, 19-20). 
 
W tym oświadczeniu Paweł podkreśla swoją solidarność z Jezusem przez mistyczne przybicie razem z Nim do krzyża. Owocem tego przybicia jest głębokie zjednoczenie ze swym Mistrzem: „Teraz już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”.
 
strona: 1 2