logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Karol Milewski SCJ
Czekam z nadzieją
wstań
 


Bo „adwent” to nic innego jak „przyjście, przybycie, nadejście”. Tym słowem w starożytnym Rzymie określano oficjalny przyjazd państwowego urzędnika po objęciu władzy w celu zwizytowania swoich podwładnych. Dla nas, chrześcijan, jest to czas przygotowujący do uczczenia dużo ważniejszego przybycia: przyjścia Jezusa na ziemię. Czas przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. To również czas uświadomienia sobie, że Ten władca przyjdzie powtórnie. Adwent uczy czekania. Jest czasem uczenia się nadziei, która zamieni się kiedyś w spotkanie.
 
Wiarygodny
 
Wzorem oczekiwania staje się dla nas Maryja – kluczowa postać Adwentu. Żadne życiowe przeciwności nie zmieniły Jej przekonania o wiarygodności Bożych obietnic. Jej życie było ciągle rozświetlane światłem obietnicy. Kiedy usłyszała, że będzie miała Syna i będzie On Mesjaszem, wydawało się Jej to niemożliwe i absurdalne. Zaczęła stawiać aniołowi pytania o sposób realizacji Bożego planu. Nie brakowało ciemności, niedomówień i wątpliwości. Otrzymała wtedy obietnicę, że moc Ducha Świętego ją osłoni i będzie to Boże dzieło. Zaufała Bogu. Jest dla nas kobietą nadziei. Polegała na wiarygodności Pana, który do Niej przemówił. Ciągle żyła w świetle Bożej obietnicy, która znalazła swoje wypełnienie.
 
Z ciemności do światła
 
Adwent to wychodzenie z ciemności ku światłu. Ciemność w ujęciu biblijnym to miejsce panowania zła, światło natomiast jest miejscem, gdzie króluje dobro. Wiele zła dokonuje się właśnie pod osłoną nocy. Dzień natomiast jakby trochę nie sprzyja złu. W świetle widać więcej i dobro chce się w nim pokazać. Natomiast tendencją zła jest ukrywanie się. Zło szuka w ciemności miejsca, by się ukryć. Dlatego wymowna staje się scena, gdy Pan Jezus podczas ostatniej wieczerzy wyjawia swego zdrajcę Judasza. Opuszcza on wtedy wspólnotę uczniów. Ewangelista zanotował ważne zdanie, że porą opuszczenia przez niego wspólnoty „była noc” (J 13,30). Judasz dokonuje zdrady i wchodzi w ciemność. Prawda i dobro nie muszą się tak kryć. Raczej szukają możliwości, aby się pokazać i radośnie rozprzestrzenić.
 
W Adwencie mamy wyraźnie wyeksponowaną symbolikę światła. Na adwentowym wieńcu zapala się co tydzień kolejną świecę. Jest to symbol nadziei. Bóg stopniowo odsłaniał się człowiekowi, dlatego Jego odsłanianie ma swoją historię. Każda świeca zapalana na wieńcu posiada swoje znaczenie. Kolejno zapalane świece pokazują etapy dzielenia się Pana Boga swoim światłem. Pierwsza z nich symbolizuje przebaczenie grzechu nieposłuszeństwa Adamowi i Ewie. Kolejna oznacza wiarę patriarchów narodu wybranego w obietnicę daru Ziemi Obiecanej. Trzecia to radość króla Dawida świętującego przymierze z Bogiem. Ostatnia związana jest z nauczaniem proroków, którzy zapowiadają przyjście Mesjasza i Jego królestwa pokoju. W miarę przybliżania się świąt Bożego Narodzenia przybywa światła. Natomiast Msza św. roratnia ku czci Matki Bożej rozpoczyna się zazwyczaj w półmroku kościoła, przy wygaszonych światłach, zapalanych dopiero na hymn Gloria, skomponowany na Boże Narodzenie. Na dźwięk tego hymnu rozbłyskują wszystkie światła dla zaznaczenia, że to Chrystus rozproszył ciemności grzechu i śmierci, stając się światłem i nadzieją dla świata.
 
Do zobaczenia
 
Nadzieja dana od Boga pojawiła się, w momencie gdy panowała ciemność. Światło nadziei jest silniejsze od ciemności. Dla Pana Boga dawanie nadziei człowiekowi nie jest dawaniem łatwego pocieszenia: „Będzie dobrze”. Nie jest odsłonięciem dalekiej czy bliższej przyszłości. Bóg chce pokazać, że warto w Nim złożyć swe nadzieje. Chce podzielić się swoim światłem.
Duński filozof i teolog Soren Kierkegaard powiedział takie zadnie: „A kiedy Bóg przychodzi do człowieka, to przychodzi, mówiąc mu zawsze jedno słowo: «do widzenia»”. Bóg przyszedł w odwiedziny na ziemię. Zbratał się z nami. Stał się jednym z nas. Doświadczył ludzkiej historii w Jezusie. Zwyciężył śmierć przez zmartwychwstanie i odszedł, lecz powiedział nam: „do widzenia”, „do zobaczenia”. To znaczy, że obiecuje kolejne spotkanie. Obiecuje czas przyszły. Widzimy Go, jak stoi trochę plecami, ale „wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest” (1 J 3,2). Nadzieja zapewnia nas, że ktoś, na kim można polegać, złożył mi obietnicę, którą spełni. To nadzieja wyrywa nas z ciemności i upewnia o rzeczach, których nie widzimy. Bóg pokłada w nas nadzieję. A ja w kim?
 
Pomóż mi rozsiewać Twoją woń, o Jezu.
Wszędzie tam, dokąd pójdę,
napełnij moją duszę
Twoim Duchem i Twoim życiem.
Stań się Panem mojego istnienia
w sposób tak całkowity,
by całe moje życie
promieniowało Twoim życiem.
Aby każda dusza, do której się zbliżam,
mogła odczuwać Twoją obecność
we mnie.
Aby patrząc na mnie, nie widziała mnie,
ale Ciebie we mnie.
Pozostań we mnie.
Dzięki temu będę jaśnieć Twoim blaskiem
i będę mogła stać się światłem dla innych.

[Matka Teresa z Kalkuty]
 
 
Karol Milewski SCJ 
 
Zobacz także
Joanna Mazur

W Dzienniczku jest fragment o tym, że kapelan miał wygłosić siostrom wykład, ale Faustyna została odesłana przez przełożoną na jakiś dyżur. Była to dla niej duża ofiara, bo cała paliła się do tego, by poznawać Boga. Skarżyła się Jezusowi, że nie może się czegoś nowego dowiedzieć. On jednak często powtarzał jej, że w jednej chwili może dać jej tyle światła i zrozumienia, że nie wyczyta tego w żadnych księgach, żaden ksiądz jej tego nie nauczy. Siostra Faustyna nie rozumiała wielu rzeczy, ale przyjęła, zaufała.

 

O zwykłej i niezwykłej codzienności w życiu św. Faustyny Kowalskiej z s. Gaudią Skass ZMBM rozmawia Joanna Mazur

 
Adam Szustak OP
W Wielką Sobotę, nastała wielka cisza. Po wielkich wydarzeniach, po końcu świata nastała wreszcie błogosławiona cisza. Wszystko się skończyło i świat pogrążył się w nieogarnionej, świętej ciszy. Pozwól, żeby trwała. Przyjdź i usiądź, a zobaczysz, że Król zasnął. Zobaczysz Boga, który odpoczywa po dziele, którego dokonał...
 
Danuta Piekarz

Wybierzmy się dzisiaj na wycieczkę po niezwykłym mieście. Jest to miasto, w którym już żyjemy, a zarazem wciąż na niego czekamy; jego najlepszy znawca spośród ludzi – Autor Apokalipsy – widział je w wizji, a opisywał je tak, jakby to miasto było równocześnie kobietą: narzeczoną, a zarazem panną młodą, małżonką. Czy nie za dużo paradoksów jak na jeden artykuł?

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS