logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Roman Pindel
Czytanie i słuchanie Słowa Bożego
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Biblię można porównać do dynamitu. Odłożona na półkę jest podobna do bezpiecznie ułożonej skrzynki z materiałem wybuchowym. Biblia może być jednak źle użyta i stanowić wielkie zagrożenie – podobnie jak dynamit – nie tylko dla tego, kto bierze ją do ręki. Księga ta została dana człowiekowi, by z niej korzystał w sposób mądry. Jest to możliwe, a zagrożenie – podobnie jak w przypadku dynamitu – jest znikome, pod warunkiem odpowiedniego i odpowiedzialnego wykorzystania jej ogromnego potencjału. Jak więc czytać Słowo Boże, by owoce lektury były dobre – to temat niniejszego artykułu. W trzech kolejnych jego częściach stawiam następujące problemy:

(1) Jak czytać Biblię, by usłyszeć Słowo Boga?
(2) Co robić, by Boga dobrze zrozumieć?
(3) Jak Słowo Boga staje się nam bliskie?
 
Aby tekst przyjąć jako Słowo Boże
 
Mamy do dyspozycji niezmieniony od 19 wieków ten sam tekst Pisma Świętego. Został on zapisany w języku hebrajskim, aramejskim i greckim, tak jak zwykli to robić ludzie w czasach Mojżesza, Dawida, Salomona, Jeremiasza, Pawła, czy Jana. Polak ma dziś do dyspozycji kilka tłumaczeń tej Księgi i spory zasób pomocy dla jej zrozumienia. Można zapoznać się z treścią Biblii jak z „Iliadą” Homera, czy „O wojnie domowej” Juliusza Cezara. Jednak Biblia powstała nie tylko po to, by przez jej lekturę poznać wydarzenia z odległej przeszłości, czy dowiadywać się o życiu jednego z plemion semickich. Księga ta jest tekstem literackim z odległej epoki, ale została zachowana do dziś – nieraz z narażeniem życia – z powodu niezwykłej możliwości, jaką posiada. Dla człowieka wierzącego może stać się ona Słowem Bożym. O tej możliwości, że ludzkie słowo może być potraktowane jako Słowo Boże, pisze Paweł apostoł w Pierwszym Liście do Tesaloniczan. Do tych, którzy uwierzyli i przyjęli chrzest dzięki głoszeniu przez niego w Tesalonikach orędzia o zbawieniu w Jezusie Chrystusie, kilka miesięcy później pisze:
 
Nieustannie dziękujemy Bogu, bo gdy przyjęliście słowo Boże, usłyszane od nas, przyjęliście je nie jako słowo ludzkie, ale – jak jest naprawdę – jako słowo Boga, który działa w was wierzących (1Tes 2,13).
 
Słowa wypowiadane przez przybyłego z odległych stron Szawła słuchacze potraktowali jako pochodzące od Boga. Doświadczyli także ich niezwykłego działania, gdy dali się przekonać do trudnej decyzji, której konsekwencją było prześladowanie ze strony rodaków (por. 1Tes 2,14). Zapisane na kartach Biblii słowa można przyjąć „nie jako słowo ludzkie, ale – jak jest naprawdę – jako słowo Boga”. Również dzisiaj można doświadczyć takiego działania tego słowa, że człowiek jest zdumiony jego skutkami.
 
Trzeba przy tym podkreślić, że każde słowo w Biblii jest słowem Boga i jako takie winno pobyć traktowane. Z tego wynika, że dla naszego pożytku odpowiednie może być każde zdanie, z jakiejkolwiek Księgi. Przywołany już przez nas Paweł pisze o tym w sposób jednoznaczny, zachęcając do wielorakiego wykorzystywania czytanego Słowa Bożego:
 
Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości – aby człowiek Boży był doskonały, przysposobiony do każdego dobrego czynu (2Tm 3,16-17).
 
Jeżeli w Liście do Tesaloniczan pisał o traktowaniu słowa mówionego jako słowa Bożego, o tyle w Liście do Tymoteusza pada stwierdzenie odnośnie do tekstu pisanego. Zostaje przy tym użyte techniczne określenie „od Boga natchnione” (gr. theopneustos) w odniesieniu do „Pisma”, sporządzonego przecież przez ludzi.
 
Z pierwszych wieków chrześcijaństwa pochodzi świadectwo człowieka, który w swoim życiu najpierw czytał Biblię jedynie jako dzieło literackie, a następnie jako słowo Boże. Św. Augustyn – bo o nim mowa – tak pisze o swojej pierwszej lekturze tej Księgi:
 
Ja, który do was przemawiam, w swoim czasie zostałem oszukany, kiedy jako młodzieniec po raz pierwszy zetknąłem się z Pismem Świętym. Potraktowałem je nie z pobożnością człowieka, który szuka w pokorze, lecz z nastawieniem tego, który pragnie dyskutować… Kierowany pychą ośmieliłem się szukać tego, co znaleźć mogą jedynie pokorni [1].
 
Gdy jednak w późniejszym okresie życia, w czasie modlitwy, zmagał się ze sobą, usłyszał słowa, które odczytał jako wezwanie Boże: „Weź to, czytaj! Weź to, czytaj!”. Nabrał wtedy wewnętrznego przekonania, że ma odczytać ten rozdział Pisma Świętego, na który natrafi przy otwarciu. Oto jak opisuje działanie Słowa Bożego w jego wnętrzu:
 
Chwyciłem książkę [2], otworzyłem i czytałem w milczeniu słowa, na które najpierw padł mój wzrok: «Nie w ucztach i pijaństwie, nie w rozpuście i rozwiązłości, nie w zwadzie i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa, a nie ulegajcie staraniom o ciało i jego pożądliwość» (Rz 13,13-14). Ani nie chciałem więcej czytać, ani nie było to potrzebne. Ledwie doczytałem te słowa, stało się tak, jakby do mego serca spłynęło strumieniem światło ufności, przed którym cała ciemność wątpienia natychmiast się rozproszyła [3].
 
1 2 3 4 5  następna
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ

Dzisiejsza przypowieść (Mt 22, 1-14) traktuje właśnie o tym, jak nie pomieszać spraw ważnych z pilnymi, nie mówiąc już o błahych. Bo bywa i tak, że potrafimy przyczepić do rzeczy drugorzędnych jak rzep do psiego ogona. I długo nie możemy się od nich odczepić. Kiedyś uderzyło mnie, jak to spora grupa ludzi, przy jednym z supermarketów, koczowała całą noc, żeby dostać odtwarzacz DVD za parę złotych. Chciało się. Nie było zimno. Najwidoczniej ocenili, że bardzo potrzebują takiej rzeczy. Czy wystaliby tyle w kościele, by w końcu przyjąć Pana Jezusa do swoich serc?

 
Monika Rogozińska
Rok 1980 przyniósł wyczyn, który zdaniem wielu przekraczał możliwości człowieka – nasi alpiniści zdobyli zimą Mount Everest. To pokazało, że Polacy zjednoczeni wspólnym celem mają dostateczną wyobraźnię, odwagę, siłę woli, wiedzę i wytrwałość, aby dokonać tego, co uchodzi za niemożliwe.
 
Aneta Kania

Pobieżna lektura ojców pustyni może sprawiać wrażenie, że nie mieli oni problemów zbliżonych do tych, które przeżywa na co dzień przeciętny chrześcijanin. Walki, które toczyli, a które opisują, wydają się nie z tego świata. Kiedy jednak wchodzimy głębiej w ich życie, okazuje się, że ich przeżycia są zbliżone do naszych, a demoniczne walki, które toczą z grzechami, opierają się na znanych nam grzechach głównych. Ewagriusz i Kasjan rozwinęli naukę o ośmiu grzechach, od których pochodzi nasza znajomość grzechów głównych. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS