logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: M. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-27 13:44

Jak odróżnić dobro od zła?

Gdyby w życiu sytuacje były zupełnie od siebie niezależne, sprawa byłaby prosta. Np. gdyby jedyną rzeczą, którą mam możliwość zrobić w danym momencie, była modlitwa, byłoby wiadomo - dobrze jest się modlić, źle jest się nie modlić. Ale sytuacje są bardziej skomplikowane. Zwykle wybierać trzeba między różnymi dobrami, albo np. większym i mniejszym złem.

Pytanie jest dla mnie bardzo ważne, a wróciło w ostatnim czasie z dużą siłą z dwóch powodów.

Pierwszy powód to sytuacja, z jakiej opisem się spotkałam. Rodzice, którzy są tak zaangażowani w pracę w Kościele (modlitwa, aktywność we wspólnocie itp.), że bardzo mało czasu mają dla rodziny, a ich własne dzieci czują się mocno zaniedbane. I ja czuję, że robią tym dzieciom krzywdę. Ale kiedy się nad tym zastanawiam, to z punktu widzenia zasad i norm trudno im coś zarzucić. Modlitwa i praca dla wspólnoty jest dobrem. Hierarchia wartości też jest ok - Bóg na pierwszym miejscu, przed człowiekiem, nawet własnymi dziećmi. A ja czuję, że ta sytuacja nie jest ok. No właśnie - czuję. Czy dobro od zła odróżniamy na podstawie tego co czujemy?

Drugi powód, to rachunek sumienia, który robiłam przed adwentową spowiedzią. Tam wszystko takie czarno - białe. Np. było tam np. pytanie o to, czy znajduję czas na zaangażowanie w Kościół. Jeśli tak - to dobrze, jeśli nie - to źle. Tymczasem, jak wskazuje przykład podany wyżej, to nie jest takie czarno-białe.

Albo inne pytanie: czy dbam o zdrowie. Jeśli dbam - to dobrze, jeśli nie - to źle. A ja jestem mamą małego dziecka, a drugie urodzi się niedługo, i wiem, że co najmniej przez najbliższy rok będę miała trudności z wyspaniem się albo spokojnym zjedzeniem posiłku, a to przecież podstawa dbania o zdrowie. Zupełnie nie wydaje mi się (nie czuję), żebym przez to grzeszyła - po prostu wybiorę większe (pilniejsze?) dobro, którym będzie opieka nad małym człowiekiem. Trzeba ciągle wybierać, którym dobrem zajmę się teraz, a które zostawię na później, a może na nigdy. Czas jest ograniczony, nie da się zrobić wszystkiego idealnie. Zdaje mi się, że normą jest umiejętność znalezienia jakiegoś umiaru i właśnie ustalanie priorytetów. Wydaje mi się, że to jest chrześcijańska postawa. Ale norma moralna wydaje się nieubłagana: np. dbasz o zdrowie - dobrze, nie dbasz - źle.

Ostatni przykład. Pytanie: czy nie marnujesz jedzenia? Grzeszy ten, kto je marnuje. Bardzo dbam o to, żeby jedzenie się nie marnowało - staram się planować, przetwarzać, dzielić się, zamrażać itp. ale będą sytuacje, kiedy to się nie uda. Szczególnie przy małym dziecku właśnie. I zdarzyło mi się jeść coś na siłę, żeby nie zmarnować, przez co bolał mnie brzuch, więc z kolei pewnie zgrzeszyłam szkodzeniem zdrowiu.

Przykłady mogłabym mnożyć. Szukam jakiejś ogólnej zasady radzenia sobie w podobnych sytuacjach. Wspólny mianownik jest chyba taki:
- Wybieram między różnymi dobrami to, które jest w danym momencie ważniejsze, i sumienie mówi mi, że to jest ok, bo lepszego wyboru w danym momencie nie miałam. Sumienie jako głos rozumu, który szuka większego dobra, bo sumienie rozumiane jako wierność zasadom patrzy już inaczej.
- Jednocześnie wiem, że łamię jakąś zasadę życia chrześcijańskiego - zasadę którą uznaję (tak jak np. nie marnowanie jedzenia, dbanie o zdrowie itp.)

Może chodzi o wybieranie zawsze większego dobra? Ale tu z kolei nie pasuje pierwszy przykład, kiedy Ci rodzice wybrali Boga a zaniedbali dzieci.

Jeszcze jeden przykład, na którym może jaśniej będzie widać o co mi chodzi. "Grzeszących upominać" jest dobrym uczynkiem, a przecież nie każde upominanie jest dobre. Było o tym wielokrotnie tu na forum. Np. ciągłe mówienie komuś, że grzeszy, może go raczej zniechęcić niż zachęcić do zmiany. Albo napominanie w drobnych sprawach zupełnie obcych ludzi, do których ogólnie się nie odzywam, bo ich nie znam, ale upomnieć - owszem. I znów - czuję, że jedne napomnienia są dobre, a inne - złe. Jedne służą dobru, inne nie. Ale jednak "grzeszących upominać" jest na liście uczynków miłosiernych, a więc uczynków dobrych, jednoznacznie dobrych.

"W moralności dobro określa poprawność (zgodność z normami moralnymi) czynów i zachowań człowieka" (to cytat akurat za wikipedią, ale w innych źródłach definicje są podobne). A więc jeśli norma mówi, że upominanie jest dobre, a ja oceniając swój czyn porównuję go z normą i sprawdzam czy jest z nią zgodny, to każde upomnienie byłoby dobre, a każde nie upomnienie - złe. Ale czuję bardzo mocno, że to nie tak, że jest coś jeszcze niż zgodność lub niezgodność z normami, co trzeba wziąć pod uwagę oceniając, czy czyn jest dobry, czy zły. Nie umiem nazwać co to jest.

Jeśli w rachunku sumienia jest pytanie "czy upominałeś grzeszących", to dla mnie czasem odpowiedź brzmi "nie, nie zawsze upominałam, bo uznałam, że nie zawsze byłoby to dobre". No ale dobro to zgodność z normą, a normą jest upominanie...

Nadal nie mam pewności, czy jasne jest to o co pytam, ale chyba lepiej nie umiem już tego sformułować. Zdaję też sobie sprawę, że dla wielu czytających to może być problem abstrakcyjny. Nie dla mnie.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: A2 (---.dynamic-ra-08.vectranet.pl)
Data:   2017-12-27 19:32

Dobro i zło poznaje się po owocach. Dla rodziców dzieci powinny być na pierwszym miejscu.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-12-27 20:03

"Hierarchia wartości też jest ok - Bóg na pierwszym miejscu, przed człowiekiem, nawet własnymi dziećmi."
Podyskutowałabym :) Aktywność rodziców we wspólnocie, gdy dzieci są zaniedbywane, wcale nie musi oznaczać dobrej hierarchii wartości ani też nie znaczy automatycznie, że dla tych ludzi Bóg jest na pierwszym miejscu. Nie znamy motywacji tych osób ani sposoby myślenia (mogą być niezdrowe, błędne itp.).

A pytania z rachunków sumienia, które ganisz za biało-czarną dwuwymiarowość, są tylko schematami, podpowiedziami, mają zasugerować jakieś kwestie. Nie mogą uwzględniać 777 kombinacji, nie pomieszczą całego życia, nie pozwalają na niuanse. Bywa, że spłaszczają, obejmują jedną płaszczyznę, wyizolowany aspekt, nie uwzględniają splotów... Co więcej, nie ma obowiązku z nich (z zapisanych gdzieś rachunków sumienia) korzystać, a jeśli nawet - to warto znaleźć klucz odpowiedni do naszej sytuacji życiowej, adekwatny tekst itp.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-28 03:28

M, na trapiące Cię pytanie spróbuj spojrzeć w kontekście powołania.

Jako matka małego dziecka, czy wkrótce niemowlęcia zostałaś obdarzona przez Boga siłą, wrażliwością i wyczuleniem na najcichsze odgłosy Twoich dzieci. Upływa dzień po dniu, noc po nocy, niekiedy pewnie nieprzespana a Ty trwasz cały czas w gotowości by czuwać przy dzieciach.
To jest dobro, bo dzieci nie są w stanie przetrwać bez opieki rodziców.
W trosce o własne zdrowie trzeba wykorzystać możliwe momenty na wypoczynek, sen. To jest również dobro i nie należy traktowac takich chwil jako wykradzione egoistycznie dzieciom. Takie chwile trzeba też ofiarować małżonkowi, by nie poczuł się odtrącony z powodu dzieci.
Dobrem jest zachowanie równowagi podzialu czasu. Jeżeli jednak pojawią się trudne sytuacje np. choroba dzieci to otrzymasz tyle siły by wytrwać.
Dzieci dorastają i z czasem zapomina się o trudach nieprzespanych nocy a pozostaje radość.

Napisałaś o rodzicach pochłoniętych pracą w kościele. Tu brakuje tej równowagi. Pierwszym powłaniem rodziców jest troska o dzieci. Zaniedbanie ich, kłóci się z tym co niesie Słowo Boże.
"A jeśli kto nie dba o swoich, a zwłaszcza o domowników, wyparł się wiary i gorszy jest od niewierzącego." (1 Tym 5, 8)

" Wdrażaj chłopca w prawidła jego drogi, a nie zejdzie z niej i w starości."
(Prz 22, 6)

W upominaniu, zwracaniu uwagi, chęci naprawiania świata powinna przyświecać miłość bliźniego. Upominając pamiętaj, by nie być przy tym wyniosłą, nie czuć się lepszą od upominanego. Według mnie dobrem jest również zachowanie rozwagi zwracając uwagę osobom obcym, agresywnym by nie narazić się na ich agresję, obelgi. Jeżeli zachodzi taka potrzeba to szukać wsparcia u innych.

"Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata" (Mt 7, 1-5)

M, czy próbowałś przeprowadzić rachunek sumienia według Ignacego Loyoli? (klik). Myślę, że rozjaśniłby Ci dylematy.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: O. Jan, omi (---.dsl.bell.ca)
Data:   2017-12-28 17:36

A jak osądzić taką autentyczną sytuację z roku 1959:
Po święceniach neoprezbiter przemawia. Ktoś odsuwa krzesełko, aby młodemu kapłanowi nie przeszkadzało (dobry uczynek!!!). Po skończonym podziękowaniu młody kapłan siada na podłodze uderzając głową o kant siedzenia krzesła. Wylew krwi do mózgu. Pogotowie, szpital, śmierć po trzech godzinach. A miało być lepiej. Może dopiero w niebie zrozumiemy tę i inne tragedie? I w uszczęśliwianiu kogoś trzeba korzystać z rozumu, Chociaż nie wszystko przewidzieć można.
Pewna dziewiętnastolatka powiedziała mi, że nie zapisze się do żadnego stowarzyszenia religijnego. Jej rodzice należą do kilku i spotkania mają też w niedziele.
Potrzebna roztropność. Pochwalam tych, dla których rodzina jest najważniejsza. Pomoc parafii też da się pogodzić z troską o życie rodzinne. Przesada może unieszczęśliwić rodzinę.

Szczęść Boże,
O. Jan, omi

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-12-28 21:31

Wskazówki znajdziesz w KKK (Artykuł czwarty - Moralność Czynów Ludzkich):

http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-1.htm

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: M. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-28 23:07

KKK czytałam w tej kwestii już wcześniej, dziękuję bardzo za przypomnienie, teraz chętnie wróciłam do tego.
Trochę rozjaśnił, a trochę... zaciemnił.
Gdyby w świetle KKK przyjrzeć się przykładom które podałam, to mam nadal kłopot.

Weźmy przykład zaniedbywania zdrowia.
KKK podaje, że trzeba ocenić materię, intencję i okoliczności czynu.
Materia: zaniedbywanie zdrowia (zła).
Dobra intencja ani okoliczności mogą zmniejszać winę, ale nie czynią złego czynu dobrym (to według KKK). No właśnie... jak to? Jeśli zaniedbuję własne zdrowie, ale moją intencją jest opieka nad dzieckiem, to i tak popełniam grzech...? Czuję, że nie, ale logicznie tak z tego dla mnie wynika.

Pytanie jest też o granice, bo można wpaść w absurd. No bo co muszę robić, żeby móc na pewno powiedzieć, że nie zaniedbuję zdrowia? Generalnie prawie wszystko jest szkodliwe. Ot, choćby oddychanie w czasie smogu. Zawsze można przecież zupełnie nie wychodzić z domu. Albo wyprowadzić się w inny rejon kraju. Tylko, że tu chyba już zaczyna się absurd...

Przykład z rodzicami udzielającymi się w Kościele a zaniedbującymi dzieci jest tylko trochę łatwiejszy.
KKK podaje, że trzeba ocenić materię, intencję i okoliczności czynu.
Materia (pomoc w Kościele) dobra. Intencja też. Może więc w tym przypadku chodzi o okoliczności?
Ale czyniąc jedno dobro, prawie zawsze jakieś inne dobro zostawiam "na później". Jeśli postanowię odwiedzić jedną chorą koleżankę, to pewnie nie dam rady jednocześnie odwiedzić innej chorej koleżanki. Czy w takim wypadku też okoliczności czynu (zaniedbanie drugiego chorego człowieka) sprawią, że mój dobry czyn nie będzie wcale dobrym czynem?
Mam taką intuicję, że tu do oceny czynu trzeba wziąć pod uwagę zobowiązania. Zaopiekowanie się własnym dzieckiem wydaje mi się większym zobowiązaniem niż odwiedziny chorego znajomego. Mnie się tak wydaje, bo we wspomnianym rachunku sumienia nie ma rozróżnienia wagi czynów, i pytania "Czy nie zaniedbywałeś dzieci" i "Czy odwiedzałeś chorych" są tu równorzędne...

Może uda Wam się pomóc mi znaleźć odpowiedź na konkretne pytanie, i może dzięki niemu uda mi się zrozumieć jakąś ogólną regułę? A to pytanie brzmi: Jaki czyn byłby grzechem w kategorii "zaniedbywanie zdrowia"?

Bo czuję, że zaniedbywanie zdrowia dla opieki nad dzieckiem złem nie jest (chociaż, jak pisałam wyżej, z analizowania KKK mi to nie wynika...).
Czy byłyby to tylko takie czyny, które człowiek podejmuje bezpośrednio z intencją zaszkodzenia własnemu zdrowiu? Aż trudno mi sobie coś takiego wyobrazić. Człowiek zaniedbuje zdrowie raczej dlatego, że poświęca je dla czegoś, co uważa za większe dobro. Np. nie śpi w nocy, bo chce skończyć jakąś pracę. Albo nie odżywia się wyłącznie jedzeniem ze sklepów ze zdrową żywnością, bo go nie stać, a pieniądze przeznacza na inne cele, np. wykształcenie dzieci.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2017-12-28 23:49

Szkodzeniem zdrowiu jest nieodpowiednie ubieranie się, niestosowne do pogody - dodam, że chodzi o to, że mamy możliwość ubrania się ciepło, ale głupia moda mówi: nie noś czapki, nie noś ciepłej bielizny itp. Albo lekceważymy ryzyko. Głupota jest tu powiązana z winą.
Głupotą szkodzącą zdrowiu jest iść w klapkach na Giewont. Zazwyczaj też wychodzenie na mróz z niewysuszonymi włosami. Niebranie, nieregularne branie sensownie zaleconych leków. Łykanie tabletek garściami, bez wyraźnych wskazań lekarskich.
Szkodzeniem zdrowiu jest niewątpliwie palenie papierosów, nadużywanie alkoholu itp.
Albo i inne błędy: nie dbamy o sensowne posiłki, bo nam się nie chce, bo nie myślimy o skutkach, bo idziemy na łatwiznę, bo taka moda, bo nie staramy się lepiej zorganizować czasu, bo nie ma jak czipsy na okrągło,bo same fast foody, bo starczy napój energetyczny, bo wszystko poza sałatą tuczy, bo... itp. Głupota jest tu powiązana z winą. I nie chodzi mi wcale o zdrowie w kontekście: sklepy ze zdrową żywności, zresztą nie wiem, na ile jest ona tam zdrowa :)
Szkodzeniem zdrowiu (wzrok, brak ruchu itp.) jest wielogodzinne a niekonieczne siedzenie przy kompie, niedosypianie, bo nas net wciąga, bo gra, bo surfowanie, bo aktualizacja, Fb, bo forum :) Znowu: to jest głupota brzemienna w skutki.
Szkodzenie zdrowiu niekoniecznie jest czymś robionym z pełną świadomością szkodzenia sobie. Ludzie przedziwnie "wymazują" tę świadomość. Bywa, że wiedzą, tak podręcznikowo, że coś jest szkodliwe, ale twierdzą, że im nie szkodzi, że panują nad sytuacją i że bez przesady...

Jeśli człowiek nie śpi w nocy, bo chce skończyć jakąś pracę, to niekoniecznie jest to większe dobro. Jeśli zmarnował czas, źle nim gospodarował i dlatego potem zarywa nocki, to nic chwalebnego w tym siedzeniu po nocach nie ma. To tylko konsekwencja głupoty nr 1 (zmarnowany czas) wyzwala kolejne niedobre działania: niszczenie zdrowia.

A przy okazji: szukanie jednej absolutnie uniwersalnej zasady pozwalającej rozstrzygać w praktyce, co jest dobrem, co złem, jest kuszące, ale niekoniecznie owocne. Wytrycha nie ma. Życie wymaga myślenia i modlitwy.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2017-12-29 05:10

Masz kłopot, bo podchodzisz do rachunku sumienia wyłącznie w kategoriach prawnych. Robisz go nie z Bogiem, ale z gotowym zestawem pytań. A na dodatek próbujesz na nie odpowiadać "tak" lub "nie", jakbyś miała przed sobą test wyboru.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2017-12-29 12:46

Rachunek sumienia - zestaw pytań ma być pomocą w przygotowaniu do spowiedzi. Jeżeli nią nie jest - a w Twoim przypadku najwyraźniej nie jest, bo masz dylematy, które na zdrowy chłopski rozum powinny być dość oczywiste - to po prostu trzeba z tego typu "pomocy" zrezygnować.

Tym bardziej, że czasem grzechem jest nie pójście na Mszę świętą, a czasem może być grzechem pójście na nią. Wszystko zależy od okoliczności. A okoliczności tych moze być tak wiele i tak różnych, że ani rachunki sumienia, ani inni ludzie nie będą w stanie podać Ci przepisu kiedy to jest grzechem, a kiedy nie.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2017-12-30 08:39

Nie uważam, żeby posiadanie dziecka zwalniało nas z innych obowiązków. Oprócz dbałości o dziecko musimy też dbać o relację z Bogiem (czuwajcie), dbać o małżeństwo, o relacje z innymi i o własne zdrowie (chociażby po to by mieć siłę zajmować się rodziną). Dziecko ma też ojca, aby matka mogła trochę się przespać i zjeść spokojnie posiłek. Dbałość o własne zdrowie to nie zakupy w sklepie ze zdrową żywnością, tylko w pierwszej kolejności mniej używek, cukru, nieobjadanie się nadmierną ilością kalorii, więcej warzyw w diecie a mniej przetworzonego jedzenia. To wyjdzie też dziecku na zdrowie. Wszystkich koleżanek nie odwiedzimy, ale możemy pomodlić się oraz skorzystać ze zdobyczy techniki - zadzwonić, wysłać maila czy sms'a. W życie wspólnotowe i prace w kościele też możemy się zaangażować, ale z mniejszą intensywnością.
Mnie pomaga robienie rachunków sumienia w różnej perspektywie czasowej. Nie muszę codziennie angażować w życie kościoła. Natomiast jeśli spojrzę na moje czyny w perspektywie rocznej, i okazuje się, że nic nie zrobiłam dla kościoła w tym czasie, to nie uważam, żeby to było dobre. Uważam, że w ciągu całego roku mogłam znaleźć czas na takie działanie, nawet mając dzieci.

 Re: Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-01-04 17:47

M., we wpisie Kaliny, w ostatnim akapicie jest link do rachunku sumienia wg Ignacego Loyoli. Nie wiem, czy tam zajrzałaś, a jeśli tak, to czy ten krótki tekst w sposób wystarczający wyjaśnił Ci metodę. Szeroko i bardzo przystępnie jest ona omówiona w książce "Kwadrans szczerości" Józefa Augustyna SJ (klik).
Już sam podtytuł książki "Wprowadzenie do modlitwy codziennego rachunku sumienia" naprowadza na bardzo istotny element rachunku sumienia, jakim jest modlitwa.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: