Autor: B. (---.191.88.171.ipv4.supernova.orange.pl)
Data: 2018-08-29 03:32
"Czy koniecznie muszę mieć dzieci i przedkładać macierzyństwo nad karierę?"
Czy jesteś mężatką czy pytasz teoretycznie?
Jeżeli jesteś jeszcze samotna, to jak najbardziej skupiaj się na pracy zawodowej (studiach?). I jakieś życie towarzyskie trochę też :)
Jeżeli zawarłaś już sakrament małżeństwa, to wspomnij na przysięgę małżeńską ("Chcemy z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym nas Bóg obdarzy"). Tu jest odpowiedź na Twoje pytanie "Czy koniecznie muszę mieć dzieci". Jak widzisz - tak, koniecznie trzeba mieć dzieci, jeżeli Pan Bóg Cię nimi obdarzy w małżeństwie :)
Człowiek (dziecko) to wartość większa niż np. nowy most. Most po zburzeniu można odbudować lub zbudować nowy, człowiek (dziecko) życie ma jedno i jest niepowtarzalny.
Są młode przyszłe matki jedynaczki, które nigdy jeszcze nie miały niemowlęcia na ręku, nie widziały dorastania braci czy sióstr. Jak mają nie bać się dzieci, jak mają ich pragnąć, skoro np. w internecie dzieci przedstawiane są jako nieustanna praca w nocy i we dnie, jako ból porodu i rozstępy?
Jeżeli jako mama będziesz miała zapewnioną pomoc babci w wychowaniu i pielęgnowaniu dziecka, to jakoś można to pogodzić z pracą zawodową. Jeżeli takiej pomocy nie miałabyś, to myślę, że dziecko jest pierwsze niż praca, bo w żłobku nie będzie miało Twojego mleka, Twojego uśmiechu, przytulenia, wypowiadanych przez Ciebie słów. Żłobek moim zdaniem jest nieludzki, choć czasem konieczny, gdyby zarobki tylko ojca oznaczały dla rodziny skrajną biedę (lub gdy brak jest ojca). A i starsze dziecko bez pomocy babci nie sposób wychować bez zaniedbywania, jeżeli mama pracuje zawodowo.
Policzmy matematycznie :) Praca mamy to przeważnie 8 godzin, dojazd do pracy powiedzmy 1 godz., powrót do domu 1 godz., zakupy - 1 godz., ugotowanie obiadu i przygotowanie kanapek np. ok. 1,5 godz. (lub dłużej) posortowanie prania, załadowanie pralki, rozwieszenie prania - 1/2 godz., odkurzenie, umycie łazienki i kuchenki, wyniesienie śmieci powiedzmy 1/2 godz., sen i rozmowa z mężem - 8 godz. Sprawdzenie lekcji i pomoc w odrabianiu - 1 godz. Pozostało z doby 1,5 godziny na wychowywanie dzieci, modlitwę, odpoczynek, wywiadówkę, stłuczone kolano dziecka, umycie mniejszych dzieci, na szewca, fryzjera, jakąś gimnastykę, spacer z dziećmi, ewentualnie rowerek czy plac zabaw, bank, pocztę, przygotowanie przyjęcia urodzinowego, umycie okiem, manicure, makijaż, ewentualnie tv, od czasu do czasu zmianę pościeli, podlanie kwiatów, zmianę wody w wazonie, może wyprowadzenie psa, itd. Kierat i przymusowe zaniedbywanie, przemęczenie, podenerwowanie. Wtedy łatwo o pretensje, nawet krzyk, kłótnie i… rozpad rodziny. Według danych GUS np. w 2009 r. prawie 72.000 (!) par małżeńskich uzyskało orzeczenie o rozwodzie. Dla małżeństw sakramentalnych skutki rozwodów dotyczą nie tylko opieki nad dziećmi czy podziału majątku, ale także najgłębszych spraw duchowych związanych z życiem sakramentalnym.
Czy zatem da się pogodzić karierę (pracę) zawodową mamy z życiem rodzinnym? Moim zdaniem nie da się. Chyba że pomoże babcia lub zaufana niania, jeżeli zarobki pozwolą.
Też lubiłam matematykę. Pozdrawiam :)
|
|