logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Byrski, ks. Andrzej Adamski
Gotowość na najwyższą ofiarę
Różaniec
 


Rozmowa z prof. Marią Krzysztofem Byrskim – indologiem, byłym ambasadorem RP w Indiach
 
 – Krwawe prześladowania chrześcijan w Indiach trwają od sierpnia 2008 r., a zatem już bardzo długo. Oficjalną przyczyną jest zamordowanie jednego z radykalnych hinduistycznych działaczy, o co oskarżono właśnie chrześcijan. Mimo że okazało się to nieprawdą, prześladowania nie ustają. Dlaczego?
 
– Zacznę może od tego, że każde takie zjawisko, gdziekolwiek się zdarza, jest czymś strasznym. Jest to po prostu zbrodnia. Chodzi jednak o to, by zrozumieć powody, dlaczego akurat chrześcijanie padli ofiarą? Zasadnicza sprawa – postrzegamy Hindusów jako ludzi niezwykle spokojnych i uduchowionych. W naszej wyobraźni króluje Mahatma Gandhi, który nawoływał do powstrzymania się od przemocy, podobnie inne autorytety indyjskie. Ale skoro nawołują – to znaczy, że tendencja wśród ludzi jest wręcz przeciwna! Hindusi są nadzwyczaj pobudliwi, wybuchowi, bardzo czuli na wyrządzenie im jakiegokolwiek rzeczywistego czy wyimaginowanego afrontu. Przemoc pojawia się bardzo gwałtownie. A zatem – biorąc to pod uwagę – sam fakt wybuchu przemocy mnie nie dziwi. Nie pochwalam tego, ale rozumiem mechanizm. I to zdarza się w Indiach dość często, rzadziej wobec chrześcijan, częściej wobec muzułmanów a kiedyś nawet wobec sikhów. Tego typu zamieszki więc nie są czymś niezwykłym.
 
Druga sprawa to postrzeganie chrześcijaństwa w Indiach przez pryzmat jego związków z kolonializmem. Chrześcijanie są traktowani jako obcy. Wyjątkiem jest tzw. chrześcijaństwo Tomaszowe (według tradycji pochodzące od św. Tomasza Apostoła), istniejące w Indiach Południowych. Ono się jednak nie rozprzestrzeniało – wtopiło się w hinduskie społeczeństwo i samo stało się kastą. Późniejsze chrześcijaństwo, przyniesione przez św. Franciszka Ksawerego, było dość powierzchowne i zakorzenione w pewnej konkretnej sytuacji historycznej: skierowane było do ludzi najniższych warstw społecznych, a poza tym nauczanie odbywało się przez tłumaczy, bo św. Franciszek Ksawery nie znał tamtejszego języka. Poza tym popełniono – moim zdaniem – pewien błąd, jeśli idzie o podejście – zabrakło właściwie rozumianej i głębokiej inkulturacji. Posłużę się metaforą: misjonarze zachowali się jak ktoś, kto przywozi do obcego kraju jabłonkę. Wycina wszystkie inne drzewa i sadzi tę jabłoń – a ona nie chce rosnąć, bo to zupełnie inny klimat! A jak powinien postąpić ogrodnik? Przywieźć szczep i zaszczepić go na drzewie mango. Po prostu! I dlatego właśnie chrześcijaństwo jest postrzegane jako coś obcego. A wiadomo, że zawsze najłatwiej jest oskarżyć o wszystko obcego.
 
– A czy obecność takich osób jak Matka Teresa czy o. Marian Żelazek SVD nie wpłynęła jakoś na zmianę tych stereotypów?
 
– Na pewno tak! Jednak nie na tyle definitywnie, aby je zmienić całkowicie i do końca. Choć jestem pewien, że gdyby Matka Teresa żyła, to mogłaby z Hindusami załatwić wszystko. Ojciec Żelazek podobnie, choć jego wpływ był raczej lokalny, ograniczony tylko do Orissy.
 
– Niestety, zabrakło ich… Wracając do zasadniczego wątku: mamy krewkich Hindusów, sprowokowanych przez jakiś drobiazg…
 
– …dodajmy: drobiazg, który został bardzo umiejętnie wykorzystany i obrócony przeciw chrześcijanom. Partia VHP – Vishwa Hindu Parishad – są to fundamentaliści, którzy szukają tylko pretekstu, by pozbyć się z Indii muzułmanów i chrześcijan. Być może wystarczyło jakieś niefortunne skojarzenie śmierci Swamiego z chrześcijanami – i zaczęło się. A jeśli coś takiego zdarzy się w jednym miejscu, to działa niczym pożar prerii.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Danuta Piekarz
Nie obawiaj się, drogi czytelniku: nie będzie to artykuł o hemoglobinie, tkance łącznej i innych podobnych kwestiach, które znasz z lekcji biologii. Tym razem nie chcemy rozważać zagadnienia ludzkiego ciała i krwi za pomocą narzędzi współczesnej nauki, lecz spojrzeć na nie oczyma człowieka Biblii. Jak naród izraelski postrzegał ludzkie ciało dwadzieścia i więcej wieków temu? 
 
 
Przemysław Radzyński
Zanim w mistycznym doświadczeniu siostra Fau-styna stanęła przed Bogiem, wpierw prosiła anio-ła, który przyszedł ukarać ziemię, aby się wstrzy-mał, a świat zacznie czynić pokutę. Stając jednak przed majestatem Trójcy Świętej, nie śmiała po-wtórzyć tego błagania, bo wiedziała, że świat za-sługuje na karę z powodu swoich grzechów. Dopiero gdy wewnętrznie usłyszała słowa dzisiejszej Koronki, błagała nimi Boga o miłosierdzie...

Z siostrą Elżbietą Siepak ZMBM, rzeczniczką Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia i Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach rozmawia Przemysław Radzyński
 
ks. Jacek Poznański SJ
Życie jest procesem obumierania, który zaczyna się już przy narodzinach. Obumieranie to tracenie. Każdego dnia człowiek coś traci. Przede wszystkim mija czas. A ponieważ mamy go skończoną ilość, boli każda minuta, która zapadła się w przeszłość. Rzeczy do posmakowania jest ogrom. Trzeba wybierać. A więc tracić. Aby móc wybierać, musimy godzić się na obumieranie.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS