logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Świątkiewicz
Jak ryby w wodzie
Głos Ojca Pio
 


Można mieć zdrowe ciało, wysportowane i muskularne, a zarazem posiadać chorą duszę. I odwrotnie: można przeżywać świętość i miłość w bardzo kruchym człowieczeństwie. Niewątpliwie zdrowe ciało i psychika pomagają w przeżywaniu szczęścia, ale go nie gwarantują.
 
O zdrowym stylu życia z psychologiem, o. Piotrem Kwiatkiem OFMCap rozmawia Joanna Świątkiewicz
 
Składając życzenia z różnych ważnych w naszym życiu okazji, winszujemy sobie zdrowia. Tak samo robimy, choćby wznosząc toast. Ten mocno zakorzeniony w kulturze obyczaj pokazuje, jak cenne jest zdrowie…
 
Tak, to prawda, niemalże automatycznie przy okazji różnych uroczystości, świąt, imienin czy jubileuszy życzymy sobie zdrowia. Myślę, że dzieje się tak, ponieważ zdrowie jest dla nas tym, czym przysłowiowe akwarium dla ryby, czyli przestrzenią egzystencji – środowiskiem życia, umożliwiającym realizację innych ważnych potrzeb: jedzenia, spania, poczucia bezpieczeństwa, rozwoju, więzi, sukcesu itd. Brak zdrowia może znacząco utrudniać nie tylko społeczne funkcjonowanie, realizowanie wyznaczonych celów i zadań, ale również przeżywanie satysfakcji i radości życia. Słusznie zauważył to XIX-wieczny niemiecki filozof, Arthur Schopenhauer: "Zdrowie z pewnością nie jest wszystkim, ale bez zdrowia wszystko jest niczym". 
Coraz mocniej wskazuje się na choroby cywilizacyjne jako poważne zagrożenie zdrowia i życia człowieka. Z czym najczęściej sobie dzisiaj nie radzimy?
 
Chorób cywilizacyjnych, zwanych też problemami XXI wieku, jest wiele. Niektórzy do nich zaliczają: otyłość, nadciśnienie, AIDS, zaburzenia psychiczne, chroniczne poczucie braku czasu, w końcu nieumiejętne korzystanie z zasobów naturalnych. Żyjemy w epoce mocno nastawionej na dobrobyt, konsumpcję i mocne doznania, które niekiedy błędnie utożsamiane są z dobrostanem. 
 
Według współczesnych badań psychologicznych dobrobyt nie wzmacnia poczucia szczęścia. Wciąż jednak kolejne pokolenia ulegają tej iluzji "posiadania". Na przykład: rodzic w imię "polepszenia status ekonomicznego" wyjeżdża za granicę, by tam zdobyć więcej, ale jakże często traci na tym jego relacja z domem. Albo: osoba wierząca, która pracuje tak ciężko i nieustannie ma coś do zrobienia, że nie znajduje czasu na codzienną 5-minutową modlitwę. Pochodnymi rozdźwięku między "mieć a być" są: poczucie bycia niekochanym, chroniczny pośpiech, niska tolerancja trudności, nieumiejętność opanowania uczuć złości i gniewu, uleganie nałogom oraz zagubienie w świecie wartości.
 
Ilu z nas jest przekonanych, że nie ma czasu na sport, spacer czy rekreację?! Brak czasu to dziś powszechna "choroba". 
 
Zatem jak radzić sobie ze stresem i zbyt szybkim tempem życia?

Warto wyznaczać sobie nie tylko ambitne zadania i precyzyjne cele życiowe, ale także możliwe i realne do osiągnięcia. Co więcej, owe cele powinny być pozytywne i ukierunkowane na dobrostan, a nie tylko na dobrobyt czy posiadanie. Działaniom tym powinna towarzyszyć zdolność rozeznania i umiejętność dokonania wyboru, radzenia sobie z presją czasu oraz gotowość do pozytywnego przeżywania porażek. Życie współczesnego człowieka przypomina turystę stojącego na dworcu kolejowym przed kasą biletową. Zapytany przez kasjerkę o cel podróży, odpowiada: "Nie ważne gdzie, byle szybko, przyjemnie i wygodnie". Ilość codziennych bodźców zmysłowych, ich intensywność oraz szybkość, z jaką do nas docierają, przekracza możliwości ich przyswojenia. Na przykład: oglądając wiadomości czy film, chłoniemy ogromną ilość obrazów, dźwięków, treści. Pojawia się pytanie, ile z tych wrażeń w nas zostaje, ile utrwala się i ubogaca nasz sposób myślenia o świecie i o nas samych. Podobnie dzieje się, gdy codziennie spożywamy różnego rodzaju pokarmy: czy delektujemy się ich smakiem? 
 
Ojciec Pio miał zwyczaj mówić: "dwie cnoty Bogu się podobają: cierpliwość i wytrwałość". Myślę, że to cenne wskazówki życiowe. Cierpliwość względem siebie i własnych słabości oraz wytrwałość w praktykowaniu tego, co funkcjonuje i działa w naszym życiu prawidłowo.
 
Zdrowy styl życia jest ostatnio bardzo modny. Czy warto podążać za tą modą?
 
Warto dbać o zdrowie, choć niekoniecznie trzeba gonić za modą czy ulegać nowym trendom. Promocja zdrowego stylu życia i poszerzanie zakresu tej wiedzy jest bardzo pomocne w rozwoju zachowań prozdrowotnych. 
 
Gdy przyjrzymy się statystykom, zauważymy, że blisko 50% ludzi umiera przedwcześnie właśnie z powodu prowadzenia złego stylu życia i błędnych nawyków: nieodpowiedniego żywienia (w zakresie ilościowym i jakościowym), niskiego poziomu aktywności fizycznej (braku ruchu i sportu), nadużywania alkoholu i tytoniu, zaniedbywania snu, wypoczynku i regularnej kontroli zdrowia. 

Co to znaczy żyć zdrowo? 
 
Jeśli przyjąć definicję zdrowia za Światową Organizacją Zdrowia (WHO), to jest to "stan dobrego samopoczucia (dobrostanu) fizycznego, psychicznego i społecznego, a nie tylko brak choroby lub niepełnosprawności". Coraz częściej do tych trzech wspomnianych wymiarów dodaje się również sferę duchową. Suma tych czterech przestrzeni definiuje pojęcie ludzkiego zdrowia. Tak więc jest to kategoria pozytywna, która nie jest określana jedynie przez brak jakiejś dewiacji czy choroby. Zdrowie jest stanem, w którym jednostka wykazuje optymalną umiejętność efektywnego realizowania zadań, które sobie wyznacza lub podejmuje w kontekście wymogów społecznych. Można mówić o trzech obszarach zdrowia: leczeniu – czyli przywracaniu ludzkich zdolności do pełnego funkcjonowania (np. rehabilitacja); profilaktyce – czyli zapobieganiu i ochronie przed chorobami oraz promocji – czyli podnoszeniu poziomu jakości życia, zwiększaniu jego potencjału.
 
Pojęcie "zdrowego życia" zdefiniowałbym jako codzienną sztukę wyboru tego, co służy ochronie i promocji zdrowia, a w sytuacji choroby – podejmowanie takich czynności, które służą polepszeniu stanu zdrowia. 
Od czego więc najlepiej zacząć?
 
Najlepiej zawsze zaczynać od małych kroków według powiedzenia: "Małymi krokami do wielkich celów". Pierwszy krok powinien polegać na stanięciu w prawdzie, czyli dokonaniu autodiagnozy własnych nawyków względem zdrowia. Należy odpowiedzieć sobie na pytanie: które z moich nawyków są dobre, a które powinienem zmienić? Każdy z nas może polepszać własny stan zdrowia i samopoczucie przez odpowiednie prozdrowotne wybory. Warto więc stworzyć listę prozdrowotnych zachowań, uwzględniając również te, które wymagają zmiany, a potem stopniowo i konsekwentnie zastępować złe nawyki dobrymi.
 
1 2  następna
Zobacz także
Przemysław Radzyński

„Kreatywna mniejszość” to pojęcie Benedykta XVI, którym określa rolę Kościoła w społeczeństwie. Zazwyczaj nowe wspólnoty mówią, że ich celem nie jest istnienie samych dla siebie, nawet wolałyby się rozpłynąć, żeby tylko cały Kościół był taki, jak zakładał twórca danej wspólnoty. Wtedy one byłyby niepotrzebne. Zatem nie jest to tworzenie nowych rzeczywistości na wzór nowych zakonów, ale działanie na wzór ruchu liturgicznego albo ekumenicznego, których zadaniem jest propagowanie nowego sposobu myślenia w całym Kościele.

 

Ze Zbigniewem Nosowskim, redaktorem miesięcznika „Więź” zaangażowany we wspólnotę Wiara i Światło rozmawiał Przemysław Radzyński

 
Przemysław Radzyński

Nie idziemy na modlitwę dla siebie. To jest podstawowy błąd. Często ludzie modlą się dla siebie – żeby się dobrze poczuć, żeby Bóg ich umocnił, żeby mieli jakieś światło, co mają robić. Jezus w Ogrójcu nie dostał przecież żadnego światła, cierpiał, ale poszedł tam dla Ojca. My idziemy na modlitwę dla Boga.

 

O modlitwie w ciszy opowiada ks. Andrzej Muszala, teolog i bioetyk, który modlitwy wewnętrznej uczył się we francuskiej wspólnocie Notre Dame de Vie, a dziś dzieli się tym doświadczeniem z innymi w kościele św. Marka w Krakowie oraz w Pustelni św. Teresy z Lisieux na jednym z beskidzkich szczytów, w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim

 
Kamila Rybarczyk
Już na pierwszych stronach Biblii możemy przeczytać, że Bóg chciał i przewidział dla nas zupełnie inaczej. Błogosławieństwo wywodzi się od Niego - Boga Ojca. On pierwszy błogosławił ludzi, których stworzył (por. Rdz 1, 27-29). Powiedział nawet więcej: "Będę ci błogosławił i uczynię cię błogosławieństwem" (Rdz 12, 2). Od niepamiętnych czasów ludzie świadomi znaczenia Bożego błogosławieństwa desperacko o nie zabiegali. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS