logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Tomasz Kwiecień OP
Jezus nie był pacyfistą
List
 


 Czasami oglądanie telewizji wiąże się z tym samym rodzajem perwersji, która charakteryzowała starożytnych Rzymian oglądających gladiatorów na arenie cyrkowej. Widocznie tkwi gdzieś w człowieku potrzeba napawania się przemocą. Właśnie w tej sferze naszego życia najmocniej widać obecność grzechu pierworodnego, a nie – jak często się uważa – w płciowości. Ludzie wstydzą się swojej seksualności, a tak naprawdę powinni wstydzić się tego, że używają przemocy
 
Jedna z zasad, którą kiedyś wyraził członek kierownictwa brytyjskiej BBC, brzmi: „Lepiej pokazywać jak się ludzi robi, niż jak się ich zabija”. To dość odważne zdanie, ale zwraca uwagę na to, że media postępują zazwyczaj odwrotnie, stosują dużo ostrzejszą cenzurę w dziedzinie seksu niż przemocy. Tematyka ludzkiej czułości stanowi dla nas tabu, natomiast nie przejawiamy takiej samej wrażliwości na przemoc. Rodzice zasłaniają oczy swoim pociechom, gdy tylko na ekranie telewizora pojawi się całująca się para, ale nie czują już takiej potrzeby, gdy oglądają scenę zabójstwa. Dużo wcześniej również pozwala się dziecku oglądać filmy z przejawami brutalności aniżeli z przejawami ludzkiej czułości. Oczywiście, nie mówimy tutaj o takim pokazywaniu ludzkiej seksualności, jaka w gruncie rzeczy też jest formą przemocy i pogardy wobec człowieka.
 
Substytut męstwa
 
Pobudzanie wyobraźni przez oglądanie scen przemocy jest oszukiwaniem potrzeby przeżycia przygody, która tkwi w człowieku, zwłaszcza w mężczyźnie. Jest w nas głód opowieści o walce, bohaterstwie i męstwie.
 
Człowiek, który emocjonuje się przemocą na ekranie telewizora nie uczestniczy jednak w tej przygodzie, nie ryzykuje własnym życiem. Niedawno oglądałem reklamę pewnego programu telewizyjnego, który ma pokazywać kataklizmy w przyrodzie. Lektor zachęcał: „Wszystko to, co chcielibyście zobaczyć, ale nie chcielibyście się z tym spotkać”. To niemalże definicja tego czym jest doświadczanie przygody w dzisiejszym świecie. Nie ma to jednak nic wspólnego z prawdziwą walką i prawdziwym męstwem – z prawdziwą przygodą.
 
Przemoc, ani ta oglądana, ani ta realna, nie jest formą męstwa. Wręcz przeciwnie – jest przejawem tchórzostwa i niepewności. Ci, którzy znają sztuki walki i potrafią skutecznie się bić, nie są zazwyczaj skorzy do bijatyki. Inaczej człowiek, który tych umiejętności nie posiada, ciągle odczuwa konieczność sprawdzania się. Ten, kto stosuje przemoc fizyczną, dużo bardziej chce udowodnić, że jest kimś, kim w rzeczywistości nie jest, niż wyrazić prawdę o sobie.
 
Rodzic ucieka się do przemocy fizycznej lub słownej wobec własnego dziecka, gdy jest bezsilny. Może przy tym pomylić przemoc z karą. Ta ostatnia jest czymś pozytywnym, bo zawiera w sobie element ekspiacji, a przez to służy odnowieniu relacji. Przemoc natomiast jest w próbą upokorzenia tego, wobec kogo się ją stosuje.
 
Spowiednik też czasem zachowuje się w sposób, który można by określić mianem przemocy słownej. Czyni tak na przykład wtedy, gdy sam nie jest pewny tego, o czym mówi penitentowi, albo po prostu brakuje mu argumentów. Lęka się konfrontacji z postawą czy sytuacją, którą przedstawia mu penitent.
 
Przemoc jest źle ukierunkowanym gniewem i jest objawieniem nie siły, lecz słabości. Nawet jeśli pokazuje bicepsy lub dysponuje aparatem policyjnym, ciągle jest znakiem słabości. Najlepszym tego przykładem w historii Kościoła była inkwizycja. Gdy zabrakło dobrej teologii, solidnych argumentów, to zaczęto ludzi „przekonywać” do wiary za pomocą dekretów.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
ks. Józef Morawa
Życie dojrzałe chrześcijanina to konfrontacja z Kościołem i w Kościele – z Bogiem, z Jezusem Chrystusem i ze współwyznawcami. Rozpoznanie swego powołania i jego realizacja jest znakiem wyznawanej wiary i odnalezienia swego miejsca we wspólnocie uczennic i uczniów Jezusa Chrystusa...
 
ks. Józef Morawa
Wiara jest więc mocą uzdrawiającą, czego dowodzą także dzieje Kościoła. Stwierdzenie tego faktu każe postawić pytanie o tę moc uzdrawiającą. Jak łatwo można się przekonać, udzielane odpowiedzi są bardzo zróżnicowane. Są tacy, którzy twierdzą – nawet wbrew faktom – że wiara nie ma nic wspólnego ze zdrowiem. Wystarczy przyjrzeć się podręcznikom teologii z trzech ostatnich wieków, by się przekonać, że ich autorzy na ten temat w ogóle się nie wypowiadają, a jeśli już coś mówią, to na ogół przestrzegają przed zbytnim łączeniem ze sobą rzeczywistości wiary i zdrowia człowieka.  
 
Mirosław Salwowski
Zauważmy, iż przeciwnicy zakazywania różnych nieprawości są wyjątkowo niekonsekwentni. Dlaczego bowiem stosują ją tylko w odniesieniu do pewnych rodzajów zła? Zgodnie z "logiką" takiego postawienia sprawy należałoby zanegować zasadność istnienia jakichkolwiek sankcji karnych...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS