logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Marek Szukalski
Marana tha
Wieczernik
 


Sens ziemskiego życia Chrystusa

To, co mogło wydawać się tragicznym końcem, w rzeczywistości jest radosnym początkiem nowego życia.
 
Kończy się rok liturgiczny, który kolejny raz przypomniał nam przebieg historii zbawienia świata. Mijające dni kierują nasze myśli ku sprawom ostatecznym człowieka. Wymienia je Mały Katechizm: są to 1) śmierć, 2) sąd, 3) niebo (lub piekło). Zamiast tradycyjnego: „rzeczy ostateczne”, lepsze wydaje się określenie: sprawy ostateczne. Śmierć, sąd, wieczne szczęście zbawionych, są przecież osobistym spotkaniem z kochającą Osobą – Chrystusem Zbawicielem. Żyjemy oczekiwaniem na to spotkanie. Każda przeżyta msza św. przypomina: „oczekujemy Twego przyjścia w chwale”. Pan Jezus jest od początku Tym „Który przychodzi” (Ap 4,8). Przyszedł do nas na ziemię po raz pierwszy, gdy narodził się w Betlejem, by odkupić świat i wezwać do nawrócenia. Od tego czasu przychodzi nieustannie na ołtarz w każdej mszy św. Przychodzi też we wszystkich sakramentach św. by ponowić swoje zaproszenie do nawrócenia i umocnić łaską nasze siły. Ostatecznie powróci w Dniu Ostatnim, by „wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3,21). Ten, który dla naszego zbawienia, pozwolił siebie niesprawiedliwie osądzić „pod Ponckim Piłatem” będzie „sądzić żywych i umarłych a Królestwu Jego nie będzie końca”. Nie powróci samotnie. Całym sensem ziemskiego życia Chrystusa było utworzenie sobie „Mistycznego Ciała” – Kościoła. Przyjdzie z tymi, którzy są Jego Ciałem – to „święci będą sędziami tego świata” (1 Kor 6,2). Do nich więc, a nie do zło czyniących należy ostateczny triumf, którego z nadzieją oczekujemy.
 
Ewangelie z niedzieli przed uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata ukazują, że Jezus powróci po każdego z nas by zabrać go do siebie, choć nie pojmujemy wszystkich szczegółów tego wydarzenia opisanego jedynie w obrazach. Wojny, przewroty, silne trzęsienia ziemi, głód, zaraza, straszne zjawiska i wielkie znaki na niebie, prześladowania (33 zwykła rok C; Łk 21,5-19) to nie tyle „kosmiczna katastrofa” co „wstrząśnięcie” (33 zwykła rok B; Mk 13,24-32) wszystkim, co dotychczas wydawało się człowiekowi jego trwałym oparciem. Już prorok Jeremiasz przestrzegał (Jr 7,1-15) „Nie polegajcie na słowach zwodniczych: «Świątynia Jahwe! Świątynia Jahwe!». Naiwna i złudna jest nadzieja pokładana nawet w największych świętościach, jeśli brak wierności samemu Bogu. „Z tego na co patrzycie nie pozostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony” ostrzega Pan Jezus (Łk 21,6). Przerażająca groźba dotycząca świątyni spełniła się ok. 40 lat później, gdy w 70 r. wojska Tytusa zrównały Jerozolimę z ziemią. Świątynia, której wspaniałość budziła dumę i nadzieję Izraela, została doszczętnie zniszczona.

Tragiczny koniec czy radosny początek?
 
Gdy wszystko, co dotychczas wydawało się stałe i pewne, ulega zachwianiu lub zniszczeniu, pozostaje jedynie sam Bóg. Tylko On trwa przy człowieku. Jest dla niego jedynym oparciem. Jedynie On może dać prawdziwe zbawienie. Człowiek uwolniony z doczesnych złudzeń ma teraz szansę, by świadomie i w sposób całkowicie wolny wybrać Boga lub Go odrzucić. Być może dotychczas nie umiał zrobić tego zdecydowanie. Teraz staje się to konieczne i możliwe. Może w sposób niezafałszowany i całkowicie wolny dokonać jasnego wyboru: za Bogiem lub przeciw Niemu. W ten sposób zjawiska, które jednych napełniają przerażeniem – „ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi” (Łk 21,25) – stają się dla drugich źródłem nadziei: „nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28). To, co mogło wydawać się tragicznym końcem, w rzeczywistości jest radosnym początkiem nowego życia. Tym bardziej, że w tych najtrudniejszych chwilach Bóg nie pozostawia ludzi ich własnemu losowi – „pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych” (Mk 13,27). Stąd wczesnochrześcijańskie wołanie „Maranatha” – Przyjdź, Panie Jezu (Ap 22,20) jest pełne radości, tęsknoty i nadziei na rychłe przyjście Chrystusa.
 
Nasz świat i nasze życie ciągle „dotyka” tych wydarzeń. Zapowiadane znaki, np. „prześladowania” (Mk 13,9) są do dnia dzisiejszego sposobem istnienia Kościoła, a nie tylko minionym czy przyszłym epizodem w jego historii. Trwają współcześnie w różnych częściach świata np. w Rwandzie, Burundi, Indonezji… Podobnie kataklizmy, katastrofy, wojny w różnych częściach świata. To skłania do nieustannej czujności. „Strzeżcie się, by was nie zwiedziono” (Mk 13,5), „miejcie się na baczności” (Mk 13,9), „szczęśliwi owi słudzy, których Pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie” (Łk 12,37). 

Ostateczna przemiana
 
Ostateczne dopełnienie historii świata nie dokona się przez ludzi, choć nie dokona się też bez człowieka. Ostateczna przemiana – „nowe niebo i nowa ziemia” (Ap 21,1) – nie jest wytworem ewolucji, ani tym bardziej rewolucji, lecz skutkiem wolnej decyzji samego Boga. To Jego bezpośrednia i suwerenna interwencja w świecie. Nie dziejowa dojrzałość, lecz wprost przeciwnie, niezdolność świata i ludzki opór przywołują Boże działanie. Wszelkie próby skierowania ludzi ku rzekomym rozwiązaniom problemów świata za cenę odstępstwa od prawdy o Bogu i Jego planie zbawienia świata, są więc zwykłym oszustwem działającego w historii Antychrysta (por. KRK 675). Złudne są także wszelkie kalkulacje dotyczące daty końca świata. Opierają się one na ludzkiej logice dziejów, pomijają zaś Tego, do którego należy ostateczne słowo w świecie. Jezus Chrystus, „prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek”, przychodzi nieustannie, by wyprowadzić z ukrycia Królestwo Boże. Bo teraźniejszość jest już ukrytą przyszłością. Przynosi łaskę ofiarowaną przez Boga, by wszystkich sprowadzić do domu Ojca. Tych, którzy na to pozwolą i od niego się nie odgradzają. „Dlatego, umiłowani, oczekując tego, starajcie się, aby On was zastał bez plamy i skazy – w pokoju, a cierpliwość Pana naszego uważajcie za zbawienną” (2 P 3,14n).
 
ks. Marek Szukalski
Wieczernik nr 133, listopad-grudzień 2004
 
 
fot. Sabrap59 Lantern
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
ks. Andrzej Zwoliński
Czas należy do podstawowych wymiarów ludzkiej egzystencji. Rodzimy się, wzrastamy, rozwijamy twórczo, tracimy siły, chorujemy, starzejemy się i umieramy - zanurzeni w strumieniu czasu, który nieustannie przepływa przez każdą cząstkę naszej świadomości. Zanurzenie człowieka w czasie jest jego siłą i słabością, oczywistością i trudną do poznania tajemnicą, rodzi szereg pytań, a jednocześnie jest odpowiedzią na pytanie o ludzką kondycję.
 
Mirosław Rucki

Święta Faustyna zapewnia: „Bóg nikomu miłosierdzia swego nie odmówi. Niebo i ziemia może się odmienić, ale nie wyczerpie się miłosierdzie Boże” (Dz. 72). Jedyne, co musimy zrobić, by dostąpić miłosierdzia i zbawienia i móc obcować z Jezusem, to wyznanie naszych grzechów. Pan Jezus mówi do św. Faustyny, ale też do każdego grzesznika przychodzącego do sakramentu pojednania: „wzruszyło się Serce Moje miłosierdziem wielkim ku tobie, dziecię Moje najdroższe, kiedy cię ujrzałem w strzępy poszarpaną od wielkiej boleści, którą cierpiałaś, żałując za grzechy swoje” (Dz. 282).

 
Paweł Beyga
Czy Bóg żąda od człowieka kultu publicznego? Czy nie wystarczy zamknąć się w izdebce, aby wołać do „Ojca który jest w ukryciu” (por. Mt 6.4)? Można podobnych postulatów doszukać się w głoszonych często hasłach typu „Bóg tak – Kościół nie”. Jednym z głównych błędów, które wykazują bezzasadność tezy o zbędności czynności liturgicznych jest fałszywe przekonanie o konflikcie pomiędzy prywatną pobożnością a liturgią.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS