logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Henryk Zieliński
Moje spotkania ze Zmartwychwstałym
Idziemy
 


 Wszyscy chyba szukamy czasem dowodów na Chrystusowe zmartwychwstanie. Nawet ci, co uchodzą za głęboko wierzących. Ja również szukam, choć od ponad dwudziestu lat jestem księdzem i wiarę w zmartwychwstanie głoszę niejako z urzędu. Codziennie potrzebuję nowego potwierdzenia, mimo że kilkakrotnie wchodziłem do Grobu Bożego w Jerozolimie i dotykałem kamiennej płyty, na której miało być złożone Ciało Zbawiciela. Modlitwa w tym miejscu była wielkim przeżyciem i pomocą w lepszym rozumieniu biblijnych opisów. Ale żeby samo oglądanie na własne oczy pustego grobu przyczyniło się znacząco do mojej pewności w wierze – trudno powiedzieć. Przecież wchodząc tam, nie spodziewałem się znaleźć szczątków Chrystusa.
 
Również w pierwszych godzinach po Chrystusowym zmartwychwstaniu nie wszyscy, którzy widzieli pusty grób, uwierzyli. Nie wiemy jaka była pierwsza reakcja rzymskiej straży. Ale pewnie niezbyt głęboka, skoro za parę groszy zdecydowali się o wszystkim zapomnieć i rozgłaszać kłamstwa, zresztą dość ryzykowne, jakoby zasnęli na warcie, pozwalając Apostołom wykraść Jezusowe Ciało. Kłopoty z właściwą interpretacją faktu, że grób był pusty, mieli nawet ci, którzy wierzyli w bóstwo Chrystusa. Maria Magdalena pytała ze łzami w oczach rzekomego Ogrodnika, gdzie przeniósł Ciało Pana. Zaś Piotr, choć wszedł do wnętrza grobu i widział porzucone płótna oraz chustę, to w odróżnieniu od Jana nie uwierzył od razu, lecz „wrócił do siebie, dziwiąc się temu, co się stało”.
 
Widać sam pusty grób to było i jest za mało, żeby wszystkich przekonać do wiary. No może z wyjątkiem Matki Bożej i św. Jana. Jednak dla większości zwykłych ludzi o wiele bardziej przekonujące okazywało się spotkanie żyjącego Chrystusa, nawet gdy początkowo nie był rozpoznawany. Tak było i z Marią Magdaleną, i z uczniami w Emaus, i ze św. Tomaszem, i z tymi, dla których Jezus piekł ryby nad jeziorem. Tak jest i z nami. O naszej wierze nie decyduje ani pusty grób, ani Całun Turyński, choć to wszystko może w wierze pomagać. Jednak o prawdziwej wierze decyduje spotkanie żyjącego Chrystusa.
 
Wśród wielu dowodów Chrystusowego zmartwychwstania dla mnie najważniejszy jest ten, który najczęściej bywa pomijany, a mamy z nim do czynienia na co dzień. To Eucharystia. Gdyby bowiem Chrystus nie zmartwychwstał, to nawet jeśli byłaby ona celebrowana do dzisiaj, to raczej w czwartek lub w piątek, a nie w niedzielę. I byłaby co najwyżej smutną pamiątką męki i śmierci Jezusa, a nie radosną celebracją męki, śmierci... i zmartwychwstania. Stało się jednak inaczej i Kościół w czasach apostolskich, idąc za przykładem Chrystusa z Emaus, gromadził się na Łamaniu Chleba w każdą niedzielę. Apostołowie sami nie zdobyliby się na taką „niewierność” wobec Ostatniej Wieczerzy.
 
Ale najważniejsze jest to, że każda Msza św. jest szansą na codzienne spotkanie żywego Chrystusa. Uwielbionego, ale wciąż tego samego, który pozwolił się dotykać św. Tomaszowi i zwracał się po imieniu do Marii Magdaleny. Z tego spotkania z Chrystusem płynie moc naszej wiary.
 
Z racji niedawnej Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego życzę wszystkim naszym Czytelnikom, Współpracownikom i Przyjaciołom, aby mieli w swoim życiu jak najwięcej takich głębokich spotkań z Chrystusem, nie tylko na Wielkanoc. I niech te spotkania pozostawiają w ich sercach tak niezatarte ślady, jak te, które pozostały w sercach uczniów po spotkaniu z Chrystusem w Emaus.
 
Ks. Henryk Zieliński
 
Zobacz także
Dorota Mazur
Codziennie we wnętrzu każdego z nas rozgrywa się duchowa batalia. Nie zawsze jednak jesteśmy jej w pełni świadomi i czasami mamy wrażenie, że nie potrafimy nazwać tego, co się wewnątrz nas dzieje. Czasami może jeden mały akcent w naszym życiu, zbyt wielkie spadające na nas obciążenie, jakiś mały dramat wewnętrzny, niezgoda samego z sobą powoduje, że zamykamy się w sobie...
 
Dorota Mazur
Jako młody chłopak nosiłem w sercu pragnienie spotkania Boga. Ono zawsze było w moim sercu. Pewnego razu spotkałem kapłana, który mówił mi o Jezusie, o miłości. Chłonąłem jego słowa. Mówił: „Jezus objawi się tym, którzy Go kochają, tak jak mówi Ewangelia”. Pamiętam, że gdy wróciłem do domu, powiedziałem moim bliskim, że ich kocham...
 
ks. Edward Staniek
Ile razy rozważam spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem, tyle razy wspominam te wszystkie rozmowy, w których ludzie stawiali pytania, a w rzeczywistości wyczekiwali na aprobatę ich postawy. Pytanie: „Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” prowokowało do sprawdzenia, co pytający dotychczas uczynił. A kiedy oświadczył, że przykazań dekalogu przestrzegał od swojej młodości, czekał jeno na pochwałę. Uzyskał ją w spojrzeniu Jezusa pełnym miłości. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS