logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
dr hab. Jacek Kurzępa
Niekiedy nikt nie puka do drzwi
Wychowawca
 


Zdarzenie samobójczej śmierci jednego z uczniów jest wstrząsem dla jego szkoły, pojawia się konieczność podjęcia stosownych działań nie tylko w bezpośrednio dotkniętej problemem placówce, ale także w szkołach sąsiadujących. W szkole suicydenta należy starać się w miarę kompetentnie wyjaśnić okoliczności zdarzenia celem wyeliminowania spekulacji, domysłów i ślepych ścieżek interpretacyjnych.

Dlaczego do tego doszło?
 
W przypadku samobójczej śmierci zawsze pojawia się pytanie: „dlaczego do tego doszło?”. Gubimy się w domysłach, supozycjach, wątpliwościach. Dociekanie przyczyn, które skłoniły jednostkę do ostatecznego kroku zmierza ku rozliczeniu się z samym sobą (czy i w jakim stopniu odpowiadam za tę śmierć), a następnie wyprowadzeniu możliwych wniosków dotyczących:
 
– zapobieżeniu następnym wydarzeniom (vide magnetyzm śmierci);
– rozpoznaniu obiektywnych przyczyn i źródeł, w celu ich niwelowania i skorygowania;
– wsparciu tych, którzy przez zaistniały fakt zostali szczególnie dotknięci (rodzina, rodzeństwo, najbliższy krąg koleżeński).
 
Rzadko bywa tak, że jednorazowy, wystarczająco mocny impuls wpycha jednostkę w objęcia śmierci. Najczęściej „flirt ze śmiercią” rozgrywa się w dłuższej sekwencji czasowej, znacząc zachowania jednostki symptomami schyłkowości i pożegnania.
 
W potocznym wyobrażeniu o samobójcach i samobójstwie opieramy się na powtarzanych pseudoprawdach, które dezorientują bądź wprowadzają fałszywe przekonanie o zjawisku. Tymczasem:
 
– Nieprawdą jest, że potencjalni samobójcy nie mówią o swoich zamiarach; okazuje się, że 8 na 10 samobójców rozmawiało z kimś na ten temat. Zdarza się, że bagatelizujemy słowa o zamiarze pozbawienia się życia, prześmiewamy je, ironizujemy lub ignorujemy. Ważną sprawą staje się nabycie umiejętności słuchania i reagowania na zasłyszane treści.
 
– Nieprawdą jest, że samobójca to człowiek o określonym typie osobowości, co często rozumiemy tak, że ktoś posiada (albo nie) zadatki na samobójcę. Samobójcą nikt się nie rodzi, ale staje się nim na drodze szybkiego lub rozłożonego w czasie procesu „rozmijania się z życiem”, braku satysfakcji z jego przeżywania.
 
– Nieprawdą jest, że samobójcy są osobami chorymi umysłowo; jest to grupa osób z obszaru ryzyka, choć dotyczy to szczególnego typu schorzeń, np. depresji, schizofrenii, efektów ostatniej fazy alkoholizmu czy narkomanii.
 
– Nieprawdą jest, że nie powinno się rozmawiać na temat śmierci, szczególnie samobójczej, z osobami, które myślą o samobójstwie. Takie rozmowy, przeprowadzone rozumnie, terapeutycznie poprawnie, zmierzają do „odkorkowania się” rozmówcy, wyrzucenia z siebie wszystkich złogów emocjonalno-egzystencjalnych, które mogą popychać w stronę autodestrukcji. Towarzystwo zaufanej osoby, profesjonalnie przygotowanej do konfrontowania się z bólem, może pomóc w uzyskaniu równowagi i ochoty do życia.
 
– Nieprawdą jest, że jak ktoś raz miał myśli samobójcze, to będzie go to „trzymało zawsze”. Bywają w życiu takie sekwencje zdarzeń, że ich natężenie na tyle doskwiera, zaś osoba nie znajduje dla nich rozwiązań, że krąży wokół desperackiego aktu samobójczego, ale z czasem powraca stan równowagi. Nie powinno to jednak skłaniać do bagatelizowania ich obecności. W sytuacji próby samobójczej musimy uwzględnić fakt, że ta osoba pozostaje w szczególnym stanie zawieszenia między „śmiercią a nie życiem”. Stan ten niekiedy trwa do kilku miesięcy i w tym okresie należy otoczyć ją troskliwą i kompetentna opieką. Statystyki samobójcze wskazują, że 12% tych, którzy próbowali targnąć się na własne życie, w ciągu następnych dwóch lat ponowiło próby i były one skuteczne (Anthony 1994).
 
– Nieprawdą jest, że samobójca i tak dopnie swego, pozostaje tylko kwestia czasu i miejsca. Bywają takie przypadki, że obsesja śmierci i autodestrukcji nie pozostawia wiele możliwości manewru bliskim, terapeutom, pedagogom, jednak najczęściej mamy do czynienia z sytuacją, gdy samobójca toczy wewnętrzny bój między życiem a śmiercią. W tej rozgrywce często brakuje mu argumentów za życiem, a nie kontrargumentów przeciwko śmierci!
 
Kontrpropozycją może być wyłącznie racjonalność życia czyli wskazanie tego, co powoduje kryzys samobójczy oraz znalezienie skutecznych sposobów rozwiązywania problemów z życiem. Wzmocnieniem w takich zabiegach powinna być świadomość, że w każdym z nas drzemie instynkt życia. Ważne jest uwrażliwienie otoczenia na sygnały, jakie wynikają z zachowania jednostki, porozumienie instytucji, osób i służb zajmujących się jednostką, żeby wytworzyć dla niej system skutecznego oparcia oraz opracowanie strategii interwencyjnych i długotrwałej pomocy celem zapobieżenia nawrotom i/lub eskalacji zjawiska.
 
Dlaczego młodzi ludzie popełniają samobójstwa? Wielokroć przyczyny sprzęgają się ze sobą, dając w efekcie wiązkę skumulowanych problemów. W przypadku młodzieży niezwykle trudno jest przeprowadzić wiarygodną i skończoną listę przypadłości, które mogą pchnąć jednostkę ku śmierci. Ta faza rozwoju niesie wielość różnych zmian i obciążeń, z którymi młody człowiek musi, ale nie zawsze potrafi sobie dać radę. Do czynników, które mogą wpływać destrukcyjnie na jednostkę, zaliczam:
 
– trudności w komunikacji intra- i interpersonalnej (depresja, wyizolowanie społeczne, labilność emocjonalna, niezdolność do dialogu, braki w zakresie rozumienia komunikatów);
– trudności w osiągnięciu spójnej, zintegrowanej osobowości (poczucie braku własnej wartości, poczucie niezrozumienia i niedocenienia, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, zaniedbanie i samotność, niemożność sprostania wymogom grupy);
– kondycja rodziny, a właściwie jej dezintegracja, brak więzi oraz zachodzące w niej dysfunkcje (brak zakorzenienia w rodzinie, brak wsparcia i poczucia wspólnoty);
– oddziaływanie  kontekstu kulturowego z obezwładniającą somatyzacją tożsamości, konsumeryzmem, dążeniem do maksymalizacji doznań i ofertę kultury okrucieństwa i śmierci.
 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Anna Lasoń-Zygadlewicz, Anna Woźnicka

Uczucia w związku narzeczeńskim i małżeńskim zmieniają się. Tutaj konieczna jest pewna spontaniczność. Uczuć pierwszego zakochania nie da się zatrzymać, zasuszyć, jak zasusza się kwiaty. Jeżeli narzeczeni – małżonkowie rzeczywiście troszczą się o siebie, pomagają sobie, szanują siebie, uczucia nie wygasają, ale jedynie przyjmują inną barwę. Bledną może silne emocje o charakterze erotycznym czy zmysłowym, ale rodzi się głębsze wzajemne przywiązanie, rodzaj pewnej przyjaźni, głęboka troska o siebie.


Z Józefem Augustynem SJ rozmawiają Anna Lasoń-Zygadlewicz i Anna Woźnicka

 
O. Jacek Salij OP
Bóg obdarzył nas światem wspaniale odzwierciedlającym Jego trójjedyność, diabeł zaś dąży do tego, żeby to wszystko porozbijać. On chce nas pozbawić Bożego świata. To on jest sprawcą śmierci, czyli rozdzielenia duszy od ciała. Bo Bóg – czytamy w Księdze Mądrości – śmierci nie uczynił ani nie cieszy się z zagłady żyjących… Śmierć weszła w świat przez zawiść diabła...
 
Fr. Justin
Umarła nasza babcia. Mój synek był bardzo do niej przywiązany, bardzo ją kochał. Kiedy śmiertelnie zachorowała i znalazła się w szpitalu, okłamywałam go, że babcia wyjechała w dalekie strony. Bałam się przyprowadzić do łóżka umierającej, aby nie przeżył wstrząsu. Byłoby to jego pierwsze zetkniecie ze śmiercią, z bliska. Mam jednak z tego powodu wyrzuty sumienia, czy dobrze postąpiłam.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS