logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Grzejda SCJ
Nieumiejętnych pouczać, grzeszących napominać
wstań
 
fot. Diverse people stacking hands together | Rawpixel (cc)


Sam tylko Bóg, który jest dobry, może rozliczyć człowieka za szczerość i prawdziwość postępowania. Ale i ten sam Bóg chce i posługuje się narzędziami służącymi człowiekowi do zmiany, a właściwie poprawy zachowań, a nawet przemiany postaw życiowych. Narzędzia te są dwojakiego rodzaju. Jedne wynikają z osiągnięć nauk społecznych (psychologia, pedagogika) i teologii moralnej. Drugimi są ludzie, którzy dzięki postawie niesienia pomocy lub nawet bardziej dzięki umiejętności braterskiego upomnienia stają się dla bliźnich jak aniołowie stróżowie.
 
Doświadczenie pomocy
 
Skąd się biorą nasze niewłaściwe zachowania? Może po prostu nie odnajdujemy się w wypracowanym przez lata sposobie oceniania? Dziś chyba bardziej niż przez ostatnie stulecie stawiamy na wygodę, funkcjonalność oraz zyski. Życie z tymi priorytetami napędza machinę zmian. Można nawet powiedzieć, że same zmiany się zmieniają. Te założenia sprawiają jednak, że jesteśmy zagubieni. Nie wiemy, czy powrót do sprawdzonych schematów jest lepszy, czy może otworzenie się na nowe horyzonty będzie korzystniejsze.
 
Dotykając tematu pouczeń i napomnień, nasuwa mi się fragment z Ewangelii wg. św. Jana: „Sługa nie jest większy od swego pana (…) Wiedząc to, będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” (13,16-17). W tych słowach zauważamy, jak Jezus prosi uczniów o pokorę w relacjach międzyludzkich. Aby pomagać innym, trzeba mieć doświadczenie otrzymanej pomocy. Wtedy jesteśmy w stanie wczuć się w sytuację potrzebującego. Wyrobiona świadomość własnych ograniczeń i słabości jest obroną przed niezdrowym osądem i cynizmem. Przeciwną cechą, świadczącą o ludzkiej dojrzałości jest wyrozumiałość. Nabywamy ją wraz z przeżytymi sytuacjami. Takimi, które uczą nas szerzej widzieć rzeczywistość.
 
Nauka na cudzych błędach
 
Najczęściej uczymy się na własnych błędach. Czasem na błędach innych ludzi. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że nie tylko w ten sposób musimy się uczyć właściwie postępować. Uczymy się także na dobrze wykonanych zadaniach. Warto zatrzymywać się w momentach naszych sukcesów, by uświadomić sobie, dzięki czemu one się dokonały. Często widzimy w tych momentach interwencję z zewnątrz. Przypisujemy ją zwykle Bogu, aby uznać element współpracy.
 
Udzielanie dobrych rad jest niewątpliwie potrzebne, ale w praktyce bywa trudne. W pewnym momencie naszego życia stajemy się generacją odpowiedzialną za utrzymanie ładu obywatelskiego i moralnego. Mamy wtedy świadomość, jak to zadanie jest ważne. Pamiętamy także, że jako odbiorcy dobrych rad i pouczeń byliśmy nieco zbuntowani i wykazywaliśmy oporne zachowania. Stajemy przed konkretnymi wyzwaniami, od których zależy nasza przyszłość. Chcemy z jednej strony poczucia bezpieczeństwa dla siebie, z drugiej rozwoju dla młodych.
 
Komunikacja międzypokoleniowa
 
Wyzwaniem zatem staje się dialog międzypokoleniowy. Dostrzeżono jego potrzebę już jakiś czas temu. W 2012 roku kampania Narodowego Centrum Kultury pt.: „Ojczysty – dodaj do ulubionych” cieszyła się dużą popularnością. Zdobyła także tytuł: „Kampania społeczna roku 2012”. Promowała świadomość językową Polaków. Ponadto ukazała potrzebę wzajemnego rozumienia się różnych pokoleń. Wiemy dobrze, że bez komunikacji niewiele jesteśmy w stanie zrobić. Zatem za ogólne dobro należy uważać próby podjęcia dialogu na różnych poziomach wspólnego życia i działania.
 
Czasem chcielibyśmy mieć gotowe rozwiązania czy konkretne recepty na mądry i zrozumiały dialog ze szczerą intencją pomocy. Chodzi o to, by udzielanie napomnień przede wszystkim odkrywało prawdę o złu, które nierzadko bywa zakamuflowane. Jednocześnie by sposób zwracania uwagi nie zatrzymywał na sobie i nie przeszkodził w przechodzeniu do sedna sprawy. Wyrażanie się np. w sposób autorytatywny może zakłócić wolność słuchacza i wprowadzić na długie lata brak akceptacji. Skutecznym sposobem jest chociażby ostrożne argumentowanie, wytyczanie pewnych granic. Czasem warto używać sformułowań typu: „Nie byłoby dobrze, gdyby…?”. Innym razem warto podzielić się swoim doświadczeniem, by pokazać inny punkt widzenia drugiemu człowiekowi, któremu brak takiego wyrobienia w danej sprawie utrudnia właściwe postępowanie.
 
Zbliżają się Światowe Dni Młodych, które w 2016 roku odbyły się w Polsce [a w 2019 odbędą się w Panamie – przyp. red.]. Będzie to okazja do spojrzenia na przedstawicieli kolejnego pokolenia, które, mówiąc szczerze, jest zupełnie inne niż pokolenie ich rodziców. Nie wiem, czy gorsze, czy lepsze. Pokolenie to jest nastawione na poszukiwanie i odkrywanie. Nieważne co i jak, ważne jest, by to robić. Aby nawiązać z nimi dialog, warto ich bliżej poznać. Dzięki temu może uda się dostrzec, że mimo pozornego nieuporządkowania, posiadają duży potencjał i wiele możliwości. Choć są niestali, to do stabilności dążą. Choć są niepokorni, to szukają pokory. Dają sobie zwrócić uwagę, ale chcą by dokonywało się to z szacunkiem. Są gotowi przyjąć i podziękować za każdą autentyczną postawę pouczenia i upomnienia.

ks. Łukasz Grzejda SCJ
Wstań.net
 
Zobacz także
O. Anselm Grün OSB
Gdzie odnajdujesz w sobie ślady pulsującego życia? Wokół tego pytania koncentruje się ostatecznie duchowe towarzyszenie. Gdzie czujesz, że żyjesz pełnią życia? Gdzie pozostajesz w zgodzie z samym sobą? Wtedy ktoś zaczyna opowiadać, jak bardzo jest obecny podczas wędrówki przez las, jak potrafi zapomnieć o sobie i zatopić się całkowicie w danej chwili.  
 
Jan Uryga
Corocznie, w 6 dniu sierpnia, Kościół kieruje nasze serca i oczy na doniosłe wydarzenie w życiu Jezusa Chrystusa, jakim było Jego cudowne Przemienienie na górze Tabor. Pielgrzymi, stanąwszy na szczycie góry Tabor w Ziemi Świętej, mają przed sobą niezwykle malowniczy widok. Góra ta, zwana obecnie Dżebel el Tor (góra byka) jest niezbyt okazała, wznosi się zaledwie 562 m n.p.m., ale góruje nad całą okolicą...
 
Beata Kołodziej
Pamiętam, z jakim niepokojem słuchałam przed laty na katechezach i kazaniach apelu: Kochaj Pana Boga! Trzeba było kochać Pana Jezusa, Matkę Bożą i całą gromadę osób, których nie widziało się na oczy! Nie bardzo mi ta miłość wychodziła, wstydziłam się o tym komukolwiek powiedzieć i w gruncie rzeczy miałam do Boga żal, że wymaga ode mnie czegoś niemożliwego. A z religii miałam piątkę!...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS