Gdyśmy byli jeszcze grzesznikami
A najbardziej niezwykłą rzeczą – tą, która zawsze skłania mnie do zastanowienia – jest, że Bóg uczynił to wszystko dla nas wtedy, gdy nie zasługiwaliśmy na to, nie rozumieliśmy tego, nie byliśmy w stanie nawet okazać wdzięczności za to.
Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, grzeszników w oznaczonym czasie, gdyśmy <jeszcze> byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami.
(Rz 5,5-6)
Fakt oddania przez Boga życia swojego Syna w zamian za nasze życie byłby wystarczająco zdumiewający nawet w sytuacji, gdybyśmy byli ludźmi zasługującymi na takie traktowanie, czyli świętymi, sprawiedliwymi i prawymi pod każdym względem. A jednak niezgłębiona miłość Boga objawia się, jak mówi św. Paweł, właśnie przez to, że oddał On swojego Syna za nas wtedy, gdy w żaden sposób na to nie zasługiwaliśmy: gdy byliśmy jeszcze grzeszni, zbuntowani i niewdzięczni.
Jakże niemądrze jest zatem mówić: "Bóg nie mógłby mnie kochać. Popatrz na wszystko, co zrobiłem. Zobacz, jak niegodny jestem". Może być prawdą to, że dopuściliśmy się strasznych rzeczy, i z pewnością prawdą jest, że jesteśmy kompletnie niegodni. Jednakże mimo naszej grzeszności i marności, Bóg poświęcił życie swojego najdroższego Syna, abyśmy mogli żyć.
Dlaczego? Ponieważ nas kocha.
Bóg tak umiłował świat – tak umiłował ciebie i mnie – że oddał swojego Syna. Świadomość tej niezwykłej prawdy i trwanie przy niej jest fundamentem wszelkiej radości, pokoju i pewności w życiu. Nie wolno nam dać się ograbić z prawdy, że Bóg nas kocha. Powinniśmy stale strzec jej w naszych sercach i umysłach.