logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
s. Ann Shields
Ogień w moim sercu. Klucz do życia pełnego miłości i modlitwy
Wydawnictwo eSPe
 


Ogień w moim sercu to napisany prostym, zrozumiałym dla każdego językiem, przywołujący wiele przykładów z życia i obrazowych przypowieści, zbiór praktycznych porad, jak żyć z Bogiem każdego dnia.
 
„Życie pełne miłości przeżywane jest w nieustannej świadomości Bożej miłości. Jest życiem przeżywanym w ciągłym poleganiu na Bożej miłości. Takie życie oparte jest na bezustannym okazywaniu Bożej miłości innym” (fragment książki).
 
 

Wydawca:eSPe
Rok wydania:2014
ISBN:978-83-7482-648-8
Format:140x200
Stron:168
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
  

 
Dar miłości
Istnieje opowieść o plemieniu Indian amerykańskich, które w swojej tradycji miało pewien wymagający rytuał inicjacyjny dla młodych mężczyzn. Byli oni uznawani za dzieci do dwunastego roku życia, po czym oczekiwano od nich przejścia w wiek męski. Wszystkie wcześniejsze treningi i kształcenie ukierunkowane były na przygotowanie ich na dzień, w którym mieli na zawsze opuścić czas dzieciństwa i stać się mężczyznami.
 
Kulminacja całego procesu następowała w noc ceremonii i prób, po której chłopcy ci uznawani byli za wojowników plemienia. Sama ceremonia budziła strach i podziw: starszyzna plemienia otoczona pozostałymi mężczyznami tworzyła dostojne zgromadzenie, które miało wprowadzić młodych mężczyzn w dorosłość. Ogniska, bębny, tańce, rytuał. Przede wszystkim jednak oczekiwanie na nadchodzącą ciężką próbę i pytanie huczące głęboko w sercu każdego chłopca: "Czy jestem wystarczająco dobry? Czy sprostam?".
 
Wreszcie rytuały zakończyły się i nadszedł czas na ostateczną próbę. Każdy chłopiec odprowadzany był w ciemność, aby spędzić noc w głębi lasu, w samotności, mając ze sobą jedynie nóż i swoje ubranie.
 
Skupmy się na doświadczeniu tylko jednego z tych młodych chłopców. Podobnie jak wszyscy pozostali, przez lata surowego kształcenia oraz treningów wysilał się i doświadczał bólu i cierpienia. Zafascynowany siedział tego wieczoru przed ogniskiem, przyglądając się mężczyznom z plemienia, wykonującym rytuały jakże dla nich stare i znajome, a dla niego, któremu nigdy dotąd nie wolno było ich oglądać, tak osobliwe i nowe.
 
Teraz stał sam, w głębokim mroku lasu, kurczowo ściskając w dłoni nóż i słuchając, jak bicie jego serca zdaje się zagłuszać znajome dźwięki nocy.
 
Niewątpliwie wiesz, jak to jest zostać zupełnie samemu w ciemnym, obcym miejscu. W świetle księżyca kształty przybierają dziwaczne, niestworzone rozmiary. Dźwięki wydają się wzmocnione i złowieszcze. Najmniejszy ruch sprawia, że zaczyna ponosić nas wyobraźnia, tworząc wizje zagrożenia.
 
Chłopiec absolutnie nie był w stanie spać. Kształty i dźwięki były zbyt złowrogie, ewentualność natrafienia na niebezpieczeństwo zbyt przerażająca, a skutki niepodołania próbie za bardzo upokarzające, aby o nich choćby myśleć. Chłopiec posuwał się po omacku w kierunku dużego, silnego drzewa. Nadal mocno ściskając w ręce nóż, stanął plecami do drzewa, tak aby mógł się bronić jedynie z trzech stron. Tam się ulokował, obserwując kształty i cienie oraz słuchając dźwięków ciemnej nocy.
 
Po pewnym czasie, który wydawał się trwać pół życia, chłopiec zauważył, że ciemność zaczyna ustępować. Wkrótce jedna strona nieba zaczęła się rozjaśniać i w różowym świetle świtu widział otoczenie coraz wyraźniej. Skały, drzewa i krzewy, które w nocy go przerażały, przybierały znów normalne rozmiary i stawały się znowu sobą. Teraz serce chłopca zaczęło łomotać jeszcze mocniej, lecz tym razem nie z lęku, ale z triumfu połączonego z niewypowiedzianą ulgą. Było po wszystkim. Dał radę.
 
Po raz pierwszy od wielu godzin chłopiec poczuł, jak mięśnie zaczynają mu się rozluźniać i powraca normalny oddech. Wraz z pojawieniem się słońca mógł swobodnie wrócić do wioski.
 
Zdążył odejść zaledwie o kilka kroków od drzewa, które przez całą długą noc było jego osłoną, gdy usłyszał trzask gałęzi, rozlegający się w odległości kilku metrów od niego. Gdy się odwracał, serce skoczyło mu do gardła i uniósł nóż w geście gotowości. Wtedy na szczycie dużej skały, tuż za drzewem dostrzegł stojącą na tle porannego słońca sylwetkę mężczyzny. Był on ubrany w strój wojownika i trzymał w ręku łuk i strzałę wycelowaną w pierś chłopca. Bardzo powoli opuścił łuk, ześlizgnął się po tylnej ścianie skały i zniknął w lesie.
 
Chłopiec stał w ciszy, łapiąc oddech. Natychmiast zrozumiał, co się wydarzyło. Gdyby wojownik chciał pozostać niezauważony, z łatwością mógł to uczynić. Jednak on celowo dał się delikatnie usłyszeć, ponieważ chciał, aby chłopiec go zauważył. Chciał również, aby go rozpoznał. Gdy wojownik opuszczał łuk, by odwrócić się i zniknąć w lesie, chłopiec w przelocie ujrzał jego twarz. To był jego ojciec. Stał tam, strzegąc go przez całą noc, gotowy w razie potrzeby pospieszyć mu na ratunek. Jego ojciec był tam przez cały czas. 




 
Zobacz także
Jacek Salij OP
W „Opowieściach pielgrzyma”, które są prawdziwym arcydziełem duchowości prawosławnej, opisana jest spowiedź, podczas której penitent otrzymał od spowiednika mniej więcej taką reprymendę: „Co ty tu się z drobiazgów spowiadasz, gdy tymczasem pomijasz to, co najważniejsze! Przecież ty ani Pana Boga prawdziwie nie kochasz, ani w życie wieczne tak naprawdę nie wierzysz!”
 
Monika Florek-Mostowska
Chrześcijanin – gdy w jego życiu dochodzi do konfliktu między wiarą w Jezusa a utratą pewnych dóbr i ludzkich wartości – powinien być gotowy na wszystko, nawet na to, by oddać swoje życie za Chrystusa. Rady ewangeliczne są elementami podstawowymi i zasadniczymi pójścia za Jezusem. Wszyscy chrześcijanie są zaproszeni do naśladowania Chrystusa w życiu w duchu ubóstwa, czystości i posłuszeństwa, ale tylko niektórzy z nich są zapraszani do uczynienia tego w sposób radykalny i ciągły.
– mówi o. Krzysztof Dyrek SJ w rozmowie z Moniką Florek-Mostowską.
 
 
Grażyna Starzak
Bierzmowanie to sakrament, który powinien być przyjmowany przez młodych ludzi „świadomie, dobrowolnie i autonomicznie”. Niestety, coraz częściej bywa „uroczystym pożegnaniem z Kościołem”. - Skoro tak, czy warto kontynuować dotychczasową praktykę przygotowania do tego sakramentu? – pyta bp Edward Dajczak, rozpoczynając dyskusję na ten temat. Toczy się ona od pewnego czasu nie tylko na łamach pism katolickich, ale również w środowisku katechetów i wśród rodziców.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS