logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata Tadrzak-Mazurek
Opuści człowiek ojca i matkę
Don Bosco
 


Któregoś dnia Wiolecie zmieniono plan zajęć w szkole. Okazało się, że będzie miała dwie dodatkowe lekcje. Niestety nie zdążyła zatelefonować do mamy i uprzedzić jej, że nie będzie jej w tym czasie pod telefonem… Kiedy skończyła zajęcia od razu z niepokojem sprawdziła telefon - miała sześć nieodebranych połączeń. Wszystkie od mamy.

Oddzwoniła do razu, a mama, jak zwykle w takich razach, popłakała się z ulgi, że nic złego się nie stało. Dopiero, uspokoiwszy mamę, Wioleta mogła (już z włączonym telefonem) pójść odebrać syna z przedszkola, zrobić po drodze zakupy i szybko wrócić do domu, bo jeszcze ją dziś czekało sprawdzanie klasówek.

Wybór żony, wybór męża

Wioleta jest mężatką od dziesięciu lat. Mieszka 200 km od swojej mamy, ale i tak każdego dnia musi ją informować o wszystkim – gdzie idzie, z kim się spotyka, co ugotuje na obiad, czy założyła czapkę, bo jest mróz... Mąż już się właściwie do tego przyzwyczaił, choć nie było to proste. Najbardziej doskwiera to jednak samej Wiolecie. Jest nerwowa, niecierpliwa i zmęczona. Ale nie potrafi sobie z tym poradzić. Za każdym razem, kiedy próbowała choć trochę się uniezależnić, mama od razu była chora. Raz nawet rzeczywiście trafiła do szpitala. Więc Wioleta już nie próbuje, choć wciąż sobie obiecuje, że kiedyś coś z tym zrobi, że tak dłużej być nie może…

Marek, choć ma żonę i dwóch nastoletnich synów, tak naprawdę wciąż jest przede wszystkim dzieckiem swoich rodziców. Pracuje wspólnie z nimi w rodzinnej firmie, dom wybudował tuż obok ich domu. Jest jedynakiem. Nigdy nie miał wątpliwości, kogo wybrać, kiedy zdarza się, że w tym samym czasie potrzebują go i rodzice, i żona. Dla niego oczywiste jest, że to oni zawsze muszą być na pierwszym miejscu. Żona długo tłumaczyła, walczyła o swoje miejsce w jego życiu. Proponowała zmianę pracy, wyjazd do innego miasta. Chciała nawet pójść do poradni rodzinnej. Z czasem nie zostało jej nic innego niż pogodzić się, że Marek nadal żyje w rodzinie ze swoimi rodzicami, a ona obok nich ze swoimi synami. Właściwie nie może liczyć na męża, bo nigdy nie wiadomo, czy rodzicie nie będą go potrzebowali albo czy nie zaproszą go na kolację… Synowie dorastają właściwie bez ojca, ona nie ma męża, bo on nie przestał być przede wszystkim synem.

Wybór kapłaństwa

Nie trzeba jednak zakładać nowej rodziny, żeby konieczne było opuszczenie domu rodzinnego. Można żyć samotnie, a mimo to powinien nastąpić moment "odcięcia pępowiny". Niezbędne jest to także, kiedy chce się zostać księdzem czy siostrą zakonną. A jaka jest rzeczywistość?

"Różna – mówi ks. Jerzy Mikuła SDB, mistrz salezjańskiego nowicjatu w Kopcu – bywa i tak, że rodzice zarzucają nam, że zabraliśmy im synów. Najpierw nie chcą wypuścić ich z domów, później przyjeżdżają, dzwonią nieroztropnie często. Ale to skrajne przypadki. Generalnie chłopcy przychodzący do naszego zgromadzenia wiedzą, że muszą zostawić swój dom i rodziców i są na to gotowani. Rodzice także. Najtrudniejszy jest pierwszy okres i pierwsze Święta Bożego Narodzenia spędzone poza domem. Pewnie dla rodziców także. Kiedy jednak w czasie formacji nowicjusze pogłębiają więź z Jezusem, coraz bardziej się do Niego przybliżają, wtedy oddają Mu wszystko inne, także tęsknotę za domem rodzinnym i samych rodziców."

Kiedy więzi w domu rodzinnym były prawidłowe, to odejścia nie bywają dramatyczne. Kiedy jednak więź była zaburzona, to i później bywa trudno. Rodzice albo zupełnie nie interesują się synem i nawet jeśli odwiedzają go w nowicjacie, to tak naprawdę nie obchodzi ich czym on żyje, albo interesują się nadmiernie. Chcą wiedzieć o wszystkim, co robi, co było na obiad, a jak zachoruje, to chcą być, żeby podać witaminę i poprawić poduszkę (bo któż to zrobi, jeśli nie oni).

Rzecz w  tym, że nie można być ani dobrym salezjaninem, salezjanką, ani mężem czy żoną, jeśli tak naprawdę nie opuści się domu rodzinnego i to nie tylko w wymiarze fizycznym, ale może przede wszystkim psychicznym.

W seminarium

Po zakończeniu rocznego nowicjatu, młodzi salezjanie trafiają do Lądu nad Wartą, studiować filozofię, później na dwuletnią praktykę, zwaną asystencją, a następnie do krakowskiego Seminarium Duchownego Towarzystwa Salezjańskiego studiować teologię.

 
1 2  następna
Zobacz także
ks. Andrzej Godyń SDB
Jeśli chodzi o dzieci i młodzież, to w większości rzadziej wychodzą na dwór. Siedzą w domach, mają komputery, przy których spędzają większość czasu wolnego. Szczególnie w miesiącach zimniejszych.

Z ks. Piotrem Marchwickim SDB rozmawia ks. Andrzej Godyń SDB
 
ks. prof. Edward Staniek
Pan Jezus zapowiada władzę, jaką pragnie przekazać w ręce św. Piotra. Mistrz w formie testu stawia Dwunastu Apostołom pytanie, za kogo ludzie Go uważają. Chodzi o zbadanie ich inteligencji oraz krytycyzmu, o sprawdzenie, w jakiej mierze umieją obserwować otoczenie oraz o ile kontrolują opinię publiczną określającą ich Mistrza. Pada kilka odpowiedzi. Chrystus w formie testu stawia drugie pytanie: A wy za kogo Mnie uważacie?
 
o. Piotr Ścibor OCD
Jezus w samotności na pustyni judzkiej przez 40 dni wzrastał ku misji, którą miał wypełnić w posłuszeństwie Bogu. Mimo iż był Synem Bożym, uczył się tego posłuszeństwa przez wsłuchiwanie się w ciszy w rytm swego serca, bijącego harmonijnie z sercem Ojca. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS