logo
Środa, 24 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bony, Horacji, Jerzego, Fidelisa, Grzegorza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alicja Makowska
Patronka szczęśliwych powrotów
List
 


Patronka szczęśliwych powrotów

Odejścia i powroty. Wpisane w życie każdego z nas, tak samo jak wzloty i upadki, sukcesy i porażki, szczęście i cierpienie... Tak samo nadają osobistego znaczenia rzeczom ważnym tylko dla nas. Czasem są czymś wielkim i powszechnie uznawanym, a czasem nikt o nich nie wie, nie docenia ich i nie chwali, bo są to powroty bardzo ciche i bardzo osobiste.  
Odchodzić i powracać to właściwie to samo, co doświadczać, rozumieć i wybierać. To jedno z tych życiowych zadań, w których dobrze mieć czyjąś pomoc i wsparcie. Móc odwołać się do patrona dobrego rozeznania i wyboru. Zwłaszcza wtedy, gdy szczęśliwy powrót - nawet trudny - jest potrzebny, chciany i możliwy

Nad Morskim Okiem

...w Tatrach, jest mała kapliczka Matki Bożej. Wisi na limbie, przy ścieżce wiodącej ze schroniska nad Czarny Staw, w miejscu, gdzie często zatrzymują się turyści, by spojrzeć na panoramę Tatr od Kazalnicy, aż po Miedziane. Kapliczka zwrócona jest w stronę gór, a jednocześnie znajduje się na początku szlaków turystycznych i wspinaczkowych w rejonie Morskiego Oka. Z niewielkiego wzniesienia zdaje się patronować tym, którzy wyruszają w góry, i tym, którzy z nich wracają. Turyści i taternicy często przy niej przystają i chwilę trwają w ciszy, niektórzy się modlą. Najczęściej chyba ci, którzy po trudnych wędrówkach i niebezpiecznych wspinaczkach powracają szczęśliwie do schroniska. Kto wie, czy wśród przystających nie znajdują się i tacy, którzy w tym miejscu dziękują Matce Bożej za coś więcej. Za powrót - właśnie w górach - do czegoś szczególnie dla nich ważnego. Do siebie. Do kogoś. Do zrozumienia czegoś. A może i do Boga.

Ktoś sobie chyba wybrał to miejsce

...bo właściwie nie wiadomo dlaczego, stało się ono nagle ważne dla wielu osób. Być może chodzi o osobiste doświadczenie. Dość powiedzieć, że od 1982 r. stało się dla jednej z tych osób miejscem szczególnym. Tam bowiem, przyjeżdżając regularnie do schroniska na wakacje, powierzała Matce Bożej sprawy osobiste i modliła się w intencji bliskich. Tam też spotykała ludzi, którzy korzystając z intymności miejsca, najpewniej robili to samo, co ona. I tak powstał pomysł, aby zadbać o kapliczkę w sposób szczególny.
Jak wynika z udokumentowanej historii tego miejsca, pierwotną kapliczkę z wizerunkiem Matki Bożej ufundowano dla upamiętnienia tragicznej śmierci pracowników schroniska, którzy wyrąbywali lód z jeziora i zginęli pod lawiną śnieżną, jaka zeszła od strony Miedzianego Wierchu. Z czasem kapliczka zniszczała zupełnie i została zastąpiona przez pracowników schroniska figurką gipsową. Na jej miejsce wstawiono później metalową płaskorzeźbę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Tak było do 1992 r. Wtedy zadbanie o figurkę stało się rodzajem osobistego wotum dziękczynnego za otrzymaną pomoc i wsparcie. Pierwszymi krokami w realizacji tego pomysłu były działania propagatorskie, głównie w środowisku duszpasterstwa akademickiego oo. dominikanów w Krakowie. Z oczywistych względów uznanie tego dość nietypowego miejsca kultu maryjnego musiało być poprzedzone akceptacją odpowiednich instytucji kościelnych i państwowych.

W 1992 r. uzyskano od Kurii Metropolitalnej w Krakowie, a także od parafii, do której należy teren wokół Morskiego Oka, czyli od oo. dominikanów oraz od Dyrekcji Tatrzańskiego Parku Narodowego i Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, oficjalną zgodę na przywrócenie kapliczki w formie najbardziej odpowiadającej stylowi góralskiemu. Kuria biskupia zaaprobowała również zaproponowaną nazwę figurki i od tego czasu jest ona czczona jako wizerunek Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów.
Wtedy też okazało się, że prywatna idea kapliczki zaczyna skupiać coraz więcej osób, tak ze środowiska krakowskiego, jak i spośród miejscowych. Wspólne dzieło jej przywrócenia postanowiono zadedykować Ojcu Świętemu. Dedykacja ta była nieprzypadkowa. Wiadomo wszak, że Papież kocha góry i potrafi się w nich bardzo osobiście modlić. Czyż nie podniósł do rangi świątyni naszych Tatr, żegnając się znakiem krzyża po zanurzeniu dłoni w wodzie Morskiego Oka, tak jak w kropielnicy? Wiadomo również, że i Matka Boża zajmuje w sercu Papieża miejsce szczególne. A co do szczęśliwych powrotów - cóż, chyba nie ma Polaka, który by nie wiedział, że dzięki Papieżowi "do siebie" powrócił cały naród... 

Kapliczkowa brać

Niedługo po wszczęciu oficjalnych kroków w sprawie kapliczki, rozpoczął się generalny remont schroniska przy Morskim Oku. Pracujący przy nim górale, dowiedziawszy się o projekcie przywrócenia kapliczce regionalnej formy, okazali wielkie zainteresowanie i chęć pomocy. I tak się stało. Rzeźbę, będącą pomniejszoną kopią figury Matki Bożej Królowej Tatr z Rusinowej Polany, wykonał na zlecenie fundatora kapliczki, Andrzeja Bafii z Cyhrli, ludowy artysta z Bukowiny Tatrzańskiej, Władysław Koszarek, robotnicy przeprowadzili prace instalacyjne.
To wszystko nie byłoby jednak możliwe bez udziału legendarnych gospodarzy tego miejsca, rodziny Łapińskich, gazdujących nad Morskim Okiem od czasów przedwojennych. Tak jak kiedyś skupiali w tym miejscu wielkie tradycje polskiego taternictwa, tak i teraz stali się protektorami "kapliczkowej braci". Od czasu przywrócenia kapliczki corocznie użyczają miejsca przybywającej tu krakowskiej "grupie kapliczkowej" i razem z nią uczestniczą w regularnie odprawianych Mszach św. na wzniesieniu pod figurką. Wraz z o. Leonardem z Rusinowej Polany stali się nieformalnymi opiekunami tego miejsca. A jest ono, z roku na rok, coraz bardziej znanym miejscem kultu maryjnego. Regionalne władze kościelne ustanowiły nawet miejscowe święto, wpisując do kalendarza liturgicznego wspomnienie Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów na 13 października. W 1998 r. powstała również Nowenna do Matki Bożej od Szczęśliwych Powrotów, będąca pierwszą, oficjalnie usankcjonowaną przez biskupa, modlitwą ku Jej czci.

"Wzmocnij nas w oczekiwaniu,
Wspomóż w niecierpliwym trwaniu"

Pierwsza Msza św. przy kapliczce odprawiona została w intencji nieżyjących już gospodarzy schroniska, Wandy i Czesława Łapińskich. Sprawował ją o. Leonard. Była to cicha, kameralna uroczystość. Mszę odprawiano na wielkim głazie, leżącym pod limbą, na której wisi kapliczka. Nikt nie mógł wtedy przypuszczać, że da ona początek spontanicznemu odwiedzaniu i modleniu się pod tą figurką coraz to większej zeszy osób. Coroczne Msze św. zaczęły gromadzić kolejnych uczestników, często przypadkowych. Zaczęto powierzać Matce Bożej od Szczęśliwych Powrotów własne intencje, odmawiać wspólnie różaniec, odbyły się tam nawet ślub i chrzty dzieci. Szczególnie chętnie przybywają tu rodzice ze swoimi pociechami, tworząc jeszcze bardziej rodzinny klimat "spotkań kapliczkowych". Tegorocznej jesieni, 16 października, przybywająca co roku na "Msze kapliczkowe" rodzina Ryszarda i Klaudii Stockich, powierzyła tam opiece Matki Bożej swoją najmłodszą, siódmą z kolei latorośl, nadając jej w trakcie chrztu imiona Franciszek Ksawery. Nie trzeba dodawać, że w uroczystości wzięły udział także inne "rodziny kapliczkowe".

Trzon grupy stanowią jednak studenci, głównie z duszpasterstwa akademickiego "Beczka" z Krakowa. Oni też opracowali piękną, stylizowaną oprawę  "Mszy kapliczkowych", w której wyjątkowo brzmi pieśń "Matko szczęśliwych powrotów", napisana przez muzyka i szefa grupy Piotra Pałkę. Stało się już zwyczajem wykonywanie jej w gronie studenckim także przy innych maryjnych uroczystościach.
Matce Bożej od Szczęśliwych Powrotów polecają się ludzie gór: turyści i taternicy. Nic w tym dziwnego, gdyż kapliczka stoi przecież w miejscu szczególnie dla nich ważnym. I pięknym, bo okolice Morskiego Oka stanowią chyba jeden z najświetniejszych i najbardziej wzniosłych ołtarzy przyrody.

***

Powracać. Czyż mogą być szczęśliwsze powroty niż te, które są oczekiwane? Gdy wiemy, że Ktoś, bez względu na wszystko, czeka z miłością? Ktoś, dla Kogo cała reszta staje się nic nie znacząca w obliczu chęci powrotu zagubionego? Gdy czeka właśnie Matka? Matka dzieci powracających. Matka wspomagająca i pocieszająca. Zdaje się mówić: nie bójcie się, powracajcie, poczujcie się dobrze i bezpiecznie. Jak w domu. Jak w oczekującej was rodzinie.

Alicja Makowska

Artykuł pochodzi z Miesięcznika katolickiego LIST 12/2004 "Gdzie się podziali nasi dorośli"

 
Zobacz także
św. Bonawentura, Jakub Szymański
Żyjący w latach 1221-1274 św. Bonawentura (Doktor Kościoła) był wielkim czcicielem Maryi. Warto więc zapoznać się z jego naukami, które głosił na temat Jej Bożego Macierzyństwa. A choć nauki te wymagają trochę cierpliwości, staną się niewątpliwie przyczyną zastanowienia i refleksji maryjnej dla każdego, chcącego uczciwie zapoznać się z nimi czytelnika...
 
Paweł Sawiak SJ
Nasze życie często przypomina wspinaczkę na wysokie szczyty. Szukanie powołania, kryzysy małżeńskie, narodziny i wychowanie dzieci, oschłość na modlitwie czy przezwyciężanie choroby – dla jednych może to oznaczać rekreacyjne podejście na Gubałówkę, dla większości jednak przypomina zdobywanie Mount Everestu. W obu wypadkach potrzebny jest zdrowy rozsądek, chłodna głowa i włożenie sporego wysiłku – zwłaszcza, gdy zdobywasz ten szczyt po raz pierwszy. Ale jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie w górskich wyprawach, to wiesz, że są szlaki, na które bardzo ryzykownie jest wybierać się samemu… 
 
Ks. Rafał Masarczyk SDS
W jednym z numerów listopadowego Ekspresu Wieczornego ukazała się informacja na temat ks. Jana Otóż w krypcie Kościoła, jakaś grupa oglądała film Ostatnie kuszenie Jezusa. Ksiądz Jan wtargnął do tego pomieszczenia i zniszczył płytę DVD z filmem, po jakimś czasie wrócił z w towarzystwie dwóch osiłków by sprawdzić czy nie ma przypadkiem drugiej kopii...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS