logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Maciej Biskup OP
Pomocnicy Boga
Przewodnik Katolicki
 


Duchowa bieda wymaga współczucia w tym samym stopniu co głód i pragnienie, nagość czy wygnanie, niewola czy choroba. Modlitwa wstawiennicza jest tym rodzajem miłosierdzia, w którym wołamy o ocalenie braci.
 
Działalność misyjna Chrystusa poprzedzona była modlitwą za tych, do których pragnął dotrzeć: „zawsze żyje, aby się wstawiać za nimi” (Hbr 7, 25). Zanim Syn Człowieczy spotkał się z ludzką biedą, pokusami i grzechem, Duch Święty zaprowadził Go na pustynię (por. Łk 4, 1), aby zmagał się za braci. Stąd, „musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu. W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom” (Hbr 2, 17). Jezus nie nauczał, nie uzdrawiał, nie wypędzał złych duchów „ot tak”. Każde miłosierne działanie poprzedzone było wstawienniczą modlitwą w Duchu Świętym do Ojca: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni” (J 5, 19). W czasie Ostatniej Wieczerzy modlił  się za uczniów i przyszły Kościół, a modlitwa arcykapłańska stanowiła doskonały przykład modlitwy wstawienniczej, której nieodłącznym elementem jest zmaganie się za braci. Kresem nauczania i czynów Jezusa była Jego śmierć na krzyżu. Na nim modlitwa za braci doskonale złączyła się z ofiarowaniem siebie za nich. Chrystus w czasie agonii zmagał się ze swoim lękiem i bólem, ale jednocześnie nie tracił z oczu braci i wstawiał się nawet za swoich oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).  
 
Ocalić braci 
 
Jeden z moich współbraci w zakonie powiedział kiedyś: „jeśli potępiłeś kogoś w sercu, to nie głoś mu Ewangelii”. „Wysyłanie” kogoś za życia do piekła nie należy bowiem do dobrych wieści. Głoszenie Dobrej Nowiny bez prośby do miłosiernego Boga o ocalenie braci byłoby iście szatańskie. Św. Sylwan z góry Athos ostrzega: „Jeśli ujrzysz człowieka grzeszącego i nie użalisz się nad nim, łaskę utracisz”. Zadaniem modlitwy wstawienniczej, jak mawiali ojcowie pustyni, jest zakrywanie grzechów innych i branie winy na siebie. Doroteusz z Gazy mawiał swym braciom: „gdybyśmy mieli miłość, miłość zakryłaby wszelką winę. Gdy matka ma brzydkie dziecko, nie odwraca się od niego ze wstrętem, lecz robi wszystko, co może, aby ukryć jego ułomności i uczynić go piękniejszym. Podobnie postępują święci wobec grzeszników”.
 
Taką postawą na modlitwie charakteryzowała się św. Katarzyna ze Sienny – dominikańska tercjarka. Rozmawiając na modlitwie z Chrystusem wstawiała się za braci, aby „wyrywać” piekłu dusze zasługujących na wieczne potępienie: „Czy mogę, Panie, być zadowolona, jeśli ktoś z tych, którzy tak jak i ja, na Twój obraz i podobieństwo są stworzeni, zginie i wypadnie z Twoich rąk. Ja nie chcę, by choćby jeden spośród moich braci się zatracił (…) Byłoby lepiej dla mnie, gdyby wszyscy byli zbawieni, a ja sama bym poniosła kary piekła (...) Albo też zjednoczona w miłości z Tobą położyłabym się u wejścia do piekła, by je zablokować i nie dopuścić, by ktokolwiek tam wszedł. Byłoby dla mnie szczęściem, gdyby wszyscy moi bliźni ocaleli”. Sieneńska święta była doskonałą córką ojca i założyciela Zakonu Kaznodziejskiego – św. Dominika Guzmana. Łaska Słowa, która zgromadziła wokół niego braci kaznodziejów, miała swój początek w modlitwie pełnej współczucia. Jest wiele świadectw o tym, jak Dominik w klasztornej bazylice św. Sabiny na Awentynie był obserwowany przez braci z małego okienka dormitorium, które sąsiadowało z kościołem: „nocą zaś podczas modlitwy bardzo się wzruszał, a z jego wnętrza wydobywały się takie jęki i skargi”. Święty wołał do Boga „Panie, co będzie z grzesznikami?”, współczując wszystkim, których wcześniej spotkał jako wędrowny kaznodzieja.
 
Modlić się z uczuciem bólu
 
Przepiękny obraz modlitwy wstawienniczej odnajdujemy w historii Mojżesza i Izraela: „Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita. Gdy ręce Mojżesza zdrętwiały, wzięli kamień i położyli pod niego, i usiadł na nim. Aaron zaś i Chur podparli jego ręce, jeden z tej, a drugi z tamtej strony” (Wj 17, 11–12). Jeden ze świętych Kościoła syryjskiego z VI w., Izaak z Niniwy pisał, że trzeba się tak wytrwale się modlić, aż nie doświadczymy w sobie takiego miłosierdzia, jakiego Bóg doświadcza w stosunku do świata. „I powinniśmy – kontynuuje – zanosić błaganie do Boga za wszystkie te sprawy z uczuciem bólu. Taką oto postawę winniśmy przyjmować w stosunku do wszystkich ludzi: modlić się za nich, doznając bólu, jak za samych siebie”.
 
Duchowa odpowiedzialność
 
Przywołana scena z Księgi Wyjścia proroczo zapowiada Kościół jako wspólnotę wstawienniczą,  której zadanie doskonale opisał Apostoł Paweł: „jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełnijcie prawo Chrystusowe”(Ga 6, 2). Wzniesione ręce Mojżesza, bratersko podtrzymywane, są wymownym symbolem tego, że wspólnotowa modlitwa człowieka ma „wpływ” na Boga i przyśpiesza Bożą hojność. Odkupienie świata jest samo w sobie całkowicie skuteczne. Chrystus jednak pragnie, by zbawienie dokonywało się we wspólnocie ludzi, więc czyni nas swoimi pomocnikami: „My bowiem jesteśmy pomocnikami (z gr. συνεργοί  – synergoi) Boga” (1 Kor 3, 9). Kościół pierwotny hojnie posługiwał się modlitwą wstawienniczą. „Strzeżono więc Piotra w więzieniu, a Kościół modlił się za niego nieustannie do Boga” (Dz 12, 5). Św. Paweł uważa modlitwę za innych za część swojej misji apostolskiej: „Nie przestajemy za was się modlić i prosić Boga, abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu” (Kol 1,9). Jednocześnie Apostoł traktuje modlitwę jako duchowe zmaganie w imieniu swoich wiernych: „Chcę, abyście wiedzieli, jak wielką walkę toczę o was” (Kol 2, 1). Zbawienie ma charakter społeczny i dokonuje się poprzez relacje z bliźnimi. Modlitwa, zarówno za żywych i zmarłych, jest wyrazem naszej więzi z nimi. Towarzyszymy im w ten sposób naszą miłością. Dla żywych w pierwszym rzędzie błagamy o otwartość na Boga, a dla zmarłych o przebywanie w Nim na wieki. Jest tajemnicą, w jaki sposób nasza modlitwa „działa”. Bóg jest wolny w swoim działaniu i wie, czego nam potrzeba. A jednak On pragnie, byśmy nawzajem za siebie brali duchową odpowiedzialność. Chrystus uczy nas tego w Modlitwie Pańskiej. Nie modlimy się „Ojcze mój”, ale „Ojcze nasz”, bo nasz los nierozerwalnie związany jest losem naszych braci. Gdy miłosiernie wstawiamy się za innymi, sami doświadczamy miłosierdzia: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
 
Kościół ma serce
 
Sercem Kościoła jest jego modlitwa. Wymownie to ukazuje liturgia Wielkiego Piątku. Odpowiedzią Kościoła na dar Krzyża Pana jest szczególna w tym dniu, uroczysta w swych licznych wezwaniach modlitwa wiernych. Jest ona tak ułożona, aby dobitnie podkreślić, że tak jak nikt z ludzi nie jest wykluczony z daru Chrystusa umierającego na krzyżu za wszystkich, tak w modlitwie powszechnej nikt nie jest wyłączony z modlitwy Kościoła. Nie każdy jest w stanie przyjść do Chrystusa o własnych moralnych i duchowych siłach, ale zadaniem nas wierzących jest wstawić się za nich i przyciągać do Boga. Kościół pielgrzymujący ma swe widzialne granice, ale jego duchowa natura, jego serce – modlitwa nie zna granic. Przez nią Kościół nieustannie dociera na ludzkie peryferia, zarówno do tych, którzy w swym ziemskim są daleko od Boga, jak i do wszystkich zmarłych, którzy dla swojego zbawienia już nic nie mogą uczynić, ale przez wytrwałą modlitwę żyjących dostępują pełnego zjednoczenia z Chrystusem. Siła modlitwy wstawienniczej nie zależy w prosty sposób od ilości odmówionych modlitw. Oczywiście, określony czas i regularność tej modlitwy będzie wyrazem nieodzownego trudu. Dobrze, gdy modlitwa za innych wymaga od nas pamięci i poświęcenia czasu. Dla Boga jednak liczy się intensywność naszej miłości do braci. Przez wytrwałość w niej wyrażamy wiarę, że „moc Boża jest zdolna stworzyć nadzieję tam, gdzie już nie ma nadziei, i nawet w niemożliwości jeszcze wskazać drogę” (św. Grzegorz z Nyssy).
 
Modlić się za żywych i umarłych
 
Modlitwa to największy dar miłosierdzia. Ta pozornie nieskuteczna pomoc, często podejmowana w sposób przez nikogo niezauważalny, okazuje się wsparciem najbardziej owocnym. W tym tkwi tajemnica jej niezwykłej skuteczności. Modlitwę można ofiarować za każdego, ale staje się ona uczynkiem miłosierdzia, gdy wypływa z serca wypełnionego współczuciem. Zastąpienie modlitwy udzielaniem pomocy jedynie fizycznej jest pozbawieniem człowieka dobra najwyższego. O ileż bardziej jest to ważne, jeśli pomocy udzielić chcemy osobom zmarłym.
 
Maciej Biskup OP
Przewodnik Katolicki 12/2016
 
fot. fragment obrazu: Wszyscy święci, Albrecht Dürer, ołtarz w Landau, 1511 r.
Wikimedia 
 
Zobacz także
Ks. Józef Naumowicz
O potrzebie i wartości modlitwy często mówi Biblia. Szczególnie intrygujące jest jednak polecenie Jezusa: "Zawsze należy się modlić i nie ustawać". Podobną wymowę ma wezwanie św. Pawła: "Nieustannie się módlcie". Nakaz nieustannej modlitwy budził żywe zainteresowanie pierwszych autorów chrześcijańskich. Nie uważali oni, że jest on przesadny czy nierealny, przekonani, iż wyraża on znacznie więcej niż tylko zachętę do modlitwy częstej i wytrwałej...
 
Fr. Justin
To, co dzieje się na świecie: zanieczyszczenie ziemi, powietrza i wody, groźba wojny atomowej, duchowe samobójstwo ludzkości, odstępstwo wielu od wiary, sprzeniewierzenie się przykazaniom Bożym - to wszystko nieraz przywodzi mi na myśl koniec świata, dzień ostateczny. Jeśli nadejdzie ten ostatni dzień naszej historii, to znaczy, że nastąpi całkowita zagłada i nic już więcej nie będzie. Po co więc wierzyć w życie wieczne?
 
o. Wawrzyniec M. Waszkiewicz

Piękna modlitwa autorstwa ks. Dolindo Ruotolo „Jezu, Ty się tym zajmij!” zdobywa sobie coraz większą popularność. Czego ona nas uczy i kim był jej autor? Te dwa pytania ściśle się ze sobą łączą. Modlitwa ta wypływa z serca naznaczonego wieloma cierpieniami, pośród których ważne miejsce zajmuje ból kapłana niesprawiedliwie oskarżonego, niemogącego przez wiele lat odprawiać Mszy Świętej. Jednak pośród wszystkich burz swojego życia ks. Dolindo Ruotolo kochał i ufał. Gdyby tak nie było, zapewne umarłby z rozpaczy…

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS