logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Stec OFMCap
Prowadzi mnie Maryja
Głos Ojca Pio
 


Za każdym razem cieszę się, że mogę spotkać znane twarze na szlaku, powrócić do omawianych wcześniej tematów, posłuchać, jak Pan Bóg działa w życiu innych ludzi. Dostrzegam wtedy sens życia, który On niekiedy pokazuje w sposób dla nas niepojęty.
 
Młodzieńcza fascynacja wędrówką
 
Wszystko zaczęło się przed rozpoczęciem szkoły średniej, kiedy mój tato wybrał się na pierwszą tarnowską pieszą pielgrzymkę na Jasną Górę (1983). Opowiedziane przez niego doświadczenie zachęciło mnie i moją siostrę do spróbowania sił. Kiedy nadszedł sierpień kolejnego roku, wziąłem gitarę i ruszyliśmy w drogę. Szybko się okazało, że tego właśnie potrzebowałem. Była to druga piesza pielgrzymka tarnowska.
 
Pamiętam, że nie przeżycia religijne były dla mnie wtedy najważniejsze, ale fakt dzielenia się nimi z ludźmi takimi jak ja, z młodzieżą, która entuzjastycznie przeżywa swoją wiarę. Jako ministrant, lektor, codziennie obecny na Eucharystii, zobaczyłem, że chcę wiarę przeżywać właśnie tak – we wspólnocie młodych ludzi, jakby poszerzając moje dotychczasowe doświadczenie, związane w zasadzie tylko z parafią.
 
Powody wyruszenia na moją pierwszą pielgrzymkę daleko odbiegały od prawdziwie chrześcijańskich. Chciałem przede wszystkim znaleźć grupę ludzi odczuwających tak jak ja, chciałem błysnąć grą na gitarze i śpiewem, może poznać ciekawą dziewczynę, a przy okazji się pomodlić. Motywacje religijne były, jak to dzisiaj oceniam, drugorzędne. Po pierwszej pielgrzymkowej przygodzie rozpoczął się także mój związek z Ruchem Światło-Życie, który trwał cztery lata. W ten sposób przeżyłem czasy licealne. Moja formacja chrześcijańska to zasadniczo parafia, Oaza i pielgrzymowanie.
 
W tym czasie pojawiło się w moim życiu wiele innych doświadczeń, które przeżywałem równolegle: młodzieńcze miłości, gra w zespole heavymetalowym, zawsze obecny w moim życiu sport itp. Owe doświadczenia nie wykluczały się nawzajem. Raczej je łączyłem. Dzisiaj uważam, że było to dobre.
 
Poszukiwanie drogi życiowej
 
W miarę fizycznego i duchowego wzrostu zaczęło się rodzić w moim sercu (wraz z wszystkimi innymi pragnieniami nastoletniego mężczyzny) powołanie zakonne. Każdy rok szkoły średniej kończyłem pielgrzymką, na której dziękowałem Maryi za wstawiennictwo u jej Syna i prosiłem o światło na następny rok. Moje słabości w tym czasie były tak wielkie (przynajmniej tak je przeżywałem), że nie pozostawało mi nic innego, jak tylko zawierzenie. Czułem, że pomimo pewnych osobistych słabości mogę Maryi przedstawić dosłownie wszystko, aby Ona z kolei mogła za mną orędować u swego Syna. Także w sferze ducha uczyłem się łączyć pragnienia duchowe i moją osobistą kruchość. Teraz widzę w tym rękę Boga, która mnie prowadziła. Tak było przez cztery lata – trzy szkoły średniej i rok studiów.
 
Po ukończeniu szkoły średniej postanowiłem wstąpić do Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Kiedy już się zdecydowałem, dostałem odpowiedź odmowną ze względu na zbyt późny termin zgłoszenia. Jednocześnie zasugerowano mi, że powinienem dobrze przemyśleć swoją decyzję. Szczególnie ta druga argumentacja była dla mnie przekonująca. Zobaczyłem jasno, że nie mogę podejmować tak ważnej decyzji „z marszu”. Rozpocząłem studia. Zrobiłem to tylko dlatego, żeby mnie nie wzięli do wojska (były to ostatnie lata komunizmu w Polsce). Ten rok studiów był pod szczególną opieką Maryi. W sierpniu 1988 roku nie mogłem pójść na pielgrzymkę, ponieważ byłem już w postulacie Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów. Czułem żal z rezygnacji z pielgrzymowania, ale wydawało mi się oczywiste, że pewne sprawy (było ich bardzo dużo) muszę pozostawić, jeśli chcę iść za Chrystusem drogą Franciszka z Asyżu.
 
Od tego momentu skończyło się moje regularne pielgrzymowanie na Jasną Górę. Stało się tak również dlatego, że czas studiów filozoficzno-teologicznych spędziłem za granicą. Był jednak jeden rok (1994), kiedy czas mojego wakacyjnego wypoczynku zbiegł się z pielgrzymką. Oczywiście wykorzystałem tę okazję i jako diakon znów wyruszyłem na szlak pielgrzymki tarnowskiej, powierzając Matce Bożej moje kapłaństwo.
 
Powrót do pielgrzymowania
 
Dalszy pobyt za granicą, a potem różne obowiązki duszpasterskie i formacyjne w zakonie sprawiły, że kolejna przerwa w pielgrzymowaniu była jeszcze dłuższa. Na szlak wróciłem dopiero w 2007 roku, kiedy kończyłem posługę magistra nowicjatu. Tym razem wyruszyłem z pielgrzymką krakowską. Namówił mnie mój współbrat, ojciec Bolesław Kanach, który od trzydziestu lat dzielnie pielgrzymuje z diecezją krakowską. Nasza grupa 3’, pod wezwaniem św. Ojca Pio, składała się z braci i sióstr z kapucyńskich klasztorów Sędziszowa Małopolskiego i Krosna oraz okolic.
 
1 2  następna
Zobacz także
Karolina Kalinowska

Aloes jest jednym z symboli maryjnych, choć każdej osobie znającej Pismo Święte z pewnością skojarzy się przede wszystkim z obrzędami pogrzebowymi Jezusa. Już w starożytnym Egipcie żywicę aloesową stosowano do pielęgnacji ciała i balsamowania zwłok. W tym celu należało najpierw zmiażdżyć liście rośliny i suszyć je w słońcu na koziej skórze, okresowo podgrzewając na miedzianej blasze. Po kilku miesiącach uzyskiwano twardą masę żywiczną, którą następnie ścierano na proszek.

 
Tadeusz Basiura
Trudny czas, zaborów pruskich, wybrała Matka Boża, aby przyjść do umęczonego Narodu i w ich języku – "w języku takim, jakim mówią w Polsce" (ks. F. Hitler) – przemówić do niego. Był to niezwykle czytelny znak, że Matka Boża nie porzuciła swego narodu ani swego Królestwa. Przyszła, aby go zapewnić, że Bóg wsłuchuje się w jego modlitwy i prośby. Przyszła, aby zapewnić, że czuwa nad losem zniewolonego i ciemiężonego Narodu. Na dowód tego, mówiła w języku dla tego narodu najdroższym – polskim.  
 
Jacek Poznański SJ

Zarówno poza Kościołem, jak i w nim samym działalność religijna jest nieraz kojarzona z tworzeniem materialnego zaplecza. Chodzi o różnego rodzaju obiekty: pomniki, figury, kaplice, kościoły, domy rekolekcyjne itd. Wiele takich dzieł – nieraz zadziwiających – powstało w ostatnich latach w Polsce. Wciąż zresztą buduje się nowe. Na ich realizację poświęca się bardzo dużo energii, pieniędzy, czasu, uwagi. I są one efektowne, podziwiane, fotografowane. Mówimy, że to wszystko na Bożą chwałę.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS