logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Zbigniew Mirek
Przebaczenie - czyli droga do domu ojca
 


 
 Poproszony o podzielenie się osobistym doświadczeniem przebaczenia, pomyślałem niemal automatycznie o przebaczeniu ze strony Boga. Ku mojemu jednak zaskoczeniu, rozpoznanie istoty tego doświadczenia okazało sie trudniejsze niż się spodziewałem. Aby je nieco ułatwić, zacząłem sobie zadawać pytania pomocnicze w rodzaju: co to w ogóle jest przebaczenie? Czy jest to jakieś jednorazowe zdarzenie, czy może ciąg zdarzeń lub proces o swoistej wewnętrznej logice? Jeśli jest to proces - ku czemu zmierza? Jakie są warunki przebaczenia? Czy i jaki jest związek przebaczenia z innymi doświadczeniami? Czym są i jakie są te ewentualne inne doświadczenia? Odpowiedzią na co jest przebaczenie? Pytałem także o „odwrotność” przebaczenia, o nieprzebaczenie.
 
Wracając do zapisanych w pamięci doświadczeń, stopniowo odkrywałem, że przebaczenie ze strony Boga to proces mający swą dynamikę i wewnętrzną logikę; że jast on jak powrót z dobrowolnej banicji do Domu Ojca. Na drodze tego powrotu zaznaczały się wyraźnie pojedyncze zdarzenia, z których każde możnaby nazwać jednostkowym doświadczeniem przebaczenia. Wszystkie one prowadziły stopniowo do wewnętrznego uzdrowienia, przywracania pierwotnej niewinności i odzyskiwania poczucia godności; czyniły coraz bardziej wolnym, przywracały pokój i radość, przynosiły coraz głębsze zrozumienie życia. W moim przypadku, wiązały się one w sposób szczególny, z trzema kolejnymi, przeżywanymi w zupełnym milczeniu, tygodniami ćwiczeń ignacjańskich. Najbardziej znaczące punkty tej drogi, czy tego procesu, wyznaczły doświadczenia przebaczenia związane z sakramentem pojednania. Sam zaś proces dokonywał się w żywym dialogu miłości prowadzonym w najgłębszej prawdzie. Dialogu, który został nawiązany nie przeze mnie, lecz przez Boga i przez Niego był i jest prowadzony.
 
Jest to dialog, w którym Bóg zaskakuje nieustannie bezmiarem swej miłości, niepojętą mądrością, niewyobrażalnym bogactwem form komunikowania; dialog, w którym Bóg objaśnia stopniowo całą historię mojego życia, każde zdarzenie nazywa jego własnym imieniem, pozwala mi odkryć moją prawdziwą twarz, zrozumieć kim jestem i gdzie jest ukryta moja godność. Ukazuje nam także w subtelny sposób, jak był przy mnie zawsze obecny, szczególnie na tych najbardziej niebezpiecznych i dramatycznych zakrętach życia, na których przedziwnie uniknąłem śmierci, kalectwa lub innych nieszczęść, a które dotychczas uznawałem za przypadek czy szczęśliwy zbieg okoliczności. Pozwala także dostrzec, że to nie moja życiowa przebojowość czy zaradność ale na szczęście i nie moja głupota czy nieodpowiedzialność, przesądzają o moim życiu. Jak Natanael, odkrywam, że On wie o mnie wszystko; nie tylko zna mnie lepiej niż ja sam siebie, ale też broni mnie skuteczniej niż ja sam byłbym się w stanie obronić, kocha mnie tysiące razy bardziej niż w najśmielszych marzeniach potrafiłbym tego pragnąć, kocha miłością niegasnącą, miłością nieskończenie mądrą, miłością przebaczającą; miłością wyśpiewaną przez św. Pawła w liście do Koryntian i zapisaną u Izajasza (Iz 54,4-10). On, który jest Panem i Stwórcą pragnie rozmowy ze mną, pragnie mojej miłości, pragnie spotkania, jakbym był kimś bardzo ważnym. On także przez posługę swojego Syna umywa mi nogi.
 
Tyle razy zastanawiałem się kim jest Bóg, czy w ogóle istnieje, a oto doświadczam niepojętej łaski, bo mogę rozmawiać z nim sam na sam. On pozwala słyszeć i rozumieć siebie a każde Jego słowo niesie przebaczenie, zdrowie, radość i pokój. Z czasem odkrywam, że ten dialog żywej miłości, w której jest wszystko czego potrzebuję; dialog, w którym nigdy nie wiemy co, gdzie i w jaki sposób zostanie powiedziane; nie wiemy czy Bóg przemówi do mnie w zachodzącym Słońcu, porannej rosie, w słowie czy spojrzeniu bliźniego, locie ptaka, w rozdeptanym na ścieżce chrabąszczu czy pękającym pączku kwiatu, czy też dziwnym na pozór natchnieniu lub usłyszanym w głębi serca głosie, w przelotnej myśli lub leżącym przy drodze pijaku. Stopniowo zaczynam coraz lepiej rozumieć tę mowę i doświadczać mocy przychodzącego słowa. Mimo całej mej nedoskonałości, uczę się także odpowiadać na wezwania, również wtedy, gdy nie wszystko lub niewiele rozumiem – uczę się zaufania i zawierzenia.
 

 
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Eliza Litak i Michał Wsiołkowski
Wywiad z ks. Stanisławem Mieszczakiem – liturgistą
Podstawową cechą chrześcijanina jest być pokornym. Pokornym jest ten, kto umie troszczyć się o prawdę. Człowiek pokorny będzie umiał dobrze słuchać. Będzie umiał słuchać Bożego głosu i będzie umiał słuchać swojej wspólnoty. To najłatwiej dostrzec właśnie w czasie takich celebracji. Proszę na przykład zauważyć, jak bardzo stają się męczące dla uczestników wszelkie formy teatralności, przesadne i zbyt ekstrawaganckie formy gestów w celebrowanej liturgii...
 
Vimal Tirimanna CSsR
Dzisiaj, nie tylko w tzw. świecie rozwiniętym, ale również w tzw. świecie rozwijającym się dostrzegamy wyraźne znaki dowodzące, że potrzeba korzystania z sakramentu pojednania słabnie. Mniej więcej 25 lat temu, odnosząc się do powyższego zjawiska, papież Jan Paweł II posłużył się zdaniem powracającym stale podczas obrad ówczesnego Synodu Biskupów: Sakrament pokuty przechodzi kryzys.
 
Aleksandra Wojtyna
Trudno jest pisać o bohaterach, bo wydaje się temu, kto pisze, że poskąpi im splendoru poprzez ubóstwo zasobów leksykalnych, których często nie starcza, by opisać czyjeś zasługi. Być może dlatego, gdy niegdyś pisano o bohaterach, posługiwano się poezją bogatą w metafory, która stoi zawsze najwyżej w sztuce pisarskiej. Tak się ma też sprawa z pisaniem o tych, którzy na Bogu oparli swe życie, przeszli przez świat, Boga mając przed oczyma.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS