logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mariusz Majewski
Przywrócić normalność
Miesięcznik W drodze
 


Zacznijmy prosto z mostu: czy Matka Boża, którą stawia się często za wzór kobietom, może czegoś nauczyć mężczyzn?

Pozwoli pan, że zacznę od pewnej historii. Otóż byłem kiedyś w gościnie u znajomej, która miała dwóch synów, wtedy jeszcze zupełne dzieciaki. W pewnym momencie jeden z malców czmychnął do łazienki, a jego mama poszła po coś do kuchni. Nagle z przedpokoju dobiegł mnie jej podniesiony głos: "Wstawaj, na stojąco rób, jak chłopaki, żadnego siadania!". Chwilę potem, widząc moje osłupienie, wyjaśniła podenerwowana: "No co, uchylone było, to zajrzałam. Ojca nie ma w domu całe dnie, ktoś go musi przecież nauczyć sikać".

Ja też osłupiałem.

Tak? Ręczę panu jednak, że ta historia związana jest bezpośrednio z tematem naszej rozmowy. Kiedy zastanawiałem się nad pytaniem postawionym przez redakcję "W drodze", o to, co Matka Boża ma do zaproponowania mężczyznom, to pomyślałem sobie, że znowu jakaś kobieta ma mnie czegoś uczyć. Od kołyski do matury same "edukatorki" – mężczyzn jak na lekarstwo. Nawet sikać nas uczą! Czy jest zatem sens stawiać mężczyźnie za wzór kolejną kobietę? Czy to nie za dużo? Czy oni to zniosą? Kiedyś może było inaczej, ale dziś Maryja tonie w fali sfeminizowanego życia.

A jednak, choćby w średniowieczu, które ojciec tak lubi, a także później, pobożność maryjna kształtowała również mężczyzn.

Kiedyś postać Maryi odgrywała rolę edukacyjną w sposób oczywisty, jakby naturalnie, bo Matka Boża na gruncie duchowym uczyła tego, czego kobiety uczyły ówczesnych mężczyzn w życiu codziennym: delikatności, dobrych manier, bezinteresownego szacunku. Mężczyzna przy kobiecie miał okazję wykształcić i rozwijać cechy rycerskie. Wie pan, że niektórzy możni panowie mieli przywilej wjeżdżania do kościoła na koniu? Niech pan to sobie teraz wyobrazi: zajeżdża taki wielmoża butny koniem przed ołtarz, a tam z figurki patrzy na niego z politowaniem subtelna i delikatna Matka Boża. To było jak orzeźwiający powiew łagodności w brutalnym świecie wojowników. Nie zapominajmy, że określeniem, którego Kościół najchętniej wtedy w odniesieniu do siebie używał, było Ecclesia Militans – Kościół walczący: przeciw grzechowi, heretykom, Saracenom, i ta postawa Maryi znakomicie zmiękczała tę twardą wspólnotę, zdominowaną przez uzbrojonych mężczyzn, którzy nawet łagodnego Pana Jezusa, na jednej z bizantyjskich mozaik, ubrali w strój rzymskiego żołnierza, krzyż kazali nieść jak włócznię, a księgą Słowa osłaniać się jak tarczą. Le Christ chevalier … to może ładnie brzmi, ale jest trochę niezręczne jako metafora.

Wielkie nabożeństwo do Matki Bożej mieli także mnisi.

Duchowni, w tym także mnisi, byli kształtowani, jak wszyscy mężczyźni, przez etos rycerski, który dwóm kobietom – matce i damie serca – nakazywał cześć i wierność absolutną. Matka Boża doskonale łączyła w sobie obie te funkcje. Z jednej strony przypominała ziemską matkę, ku niej kierowała myśl, będąc jednocześnie matką wszystkich wierzących, a z drugiej strony wchodziła ze swoją czystą, choć niepozbawioną emocji kobiecością w życie mężczyzny, który decydował się na samotność dla Chrystusa.

To wszystko czas przeszły. Czy edukacyjna rola Maryi w tym wymiarze, o którym mówimy, to już historia?

Zmiana dokonała się na naszych oczach, a związana jest ze zmianą miejsca kobiet w społeczeństwie europejskim. Kobiety podjęły słuszną i skuteczną walkę o swoje prawa i odniosły niewątpliwy sukces. Jednocześnie zaczęły się w jakiś sposób do mężczyzn upodabniać, a ci ostatni również poszli w kierunku równości, by nie rzec identyczności płci, odchodząc konsekwentnie od modelu wzbogacającej się nawzajem komplementarności. Dlatego dzisiejszy feminizm jest doskonałą ilustracją zjawiska "opóźnienia", jakie często spotykamy w historii idei. Na przykład pod koniec XIV wieku na Uniwersytecie w Paryżu w teologicznych traktatach i dysputach walczono z tezami nominalizmu, choć nie udało się odnaleźć w tym okresie żadnego myśliciela, który by owe tezy jawnie i wprost popierał. Po prostu wyrobił się pewien usus intelektualny, takie miejsce wspólne, które wciąż tradycyjnie powielano. Podobnie dzisiejsze feministki walczące z "maczyzmem" i rządami supersamców według mnie są kompletnie zapóźnione. No bo gdzie są ci samcy?! W przestrzeni popkultury na jednym biegunie pomykają kruche emocjonalnie bawidamki, trochę tylko mniej wydepilowane od swoich koleżanek, a na drugim zalegają niedomyte, opite piwskiem grubasy w stylu Ferdka Kiepskiego. I to mają być godni przeciwnicy feministek? Przecież tu nie ma z kim walczyć – śmiech na sali! Dzisiejszy feminizm w Europie na kilometr trąci anachronizmem. Powiem więcej: w interesie Europejek leży nie tyle walka z mężczyznami, ile walka o nich. Bo giną.

A wracając do tematu: edukacyjna rola Maryi jako mistrzyni rycerstwa skończyła się wraz ze śmiercią ostatniego rycerza.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Krzysztof Wons SDS
Dlatego że Matka Jezusa była gotowa przyjąć ostatnie miejsce jako pokorna służebnica Pańska, zasłużyła na więcej, zgodnie z ewangeliczną zasadą: „Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi” (Mt 20, 16). Całe późniejsze dzieje Kościoła potwierdzają tę prawdę, bo wśród wszystkich świętych właśnie Maryja przemawiała najbardziej – na wiele sposobów. Poświadcza to liturgia, gdzie Matka Boża jest uczczona licznymi świętami, wieloma modlitwami. 

 
 
Joanna Szubstarska
W jaki sposób uczą ich siostry nieść krzyż Chrystusa? Na to pytanie nie ma dobrej ani łatwej odpowiedzi, bo i temat jest dla nas bardzo szeroki i trudny. Po pierwsze – nie jesteśmy do „uczenia” ani niewidomych, ani kogokolwiek niesienia krzyża Chrystusa. Już samym problemem jest określanie – jako Chrystusowego krzyża każdego cierpienia, w tym ciężkiej i nieuleczalnej choroby; niepełnosprawności, w tym kalectwa, ślepoty i związanych z nią wielu innych, równie trudnych do uniesienia ograniczeń. 

Z s. Barbarą Rut Wosiek ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (FSK) w Laskach k. Warszawy rozmawia Joanna Szubstarska
 
O. Rufus
Naczynie gliniane łatwo rozbić. Można to uczynić specjalnie lub przez nieuwagę. Często jednak rozbite naczynie nie nadaje się już do użytku. Czasem nawet sklejenie na nic się nie przyda. Ten mechanizm można również odnieść do wiary. Wiarę, która jest darem, łatwo utracić...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS