logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Marek Machudera OFMCap
Rabbi
materiał własny
 


Rabbi

Minął 16 października, dzień wyboru naszego rodaka na papieża. Niedawno był srebny jubileusz. Pan Bóg pozwolił do niego dodać kolejny rok. Dziennikarze starają się z tej okazji ogarnąć dzieło tego potyfikatu i dodają do imienia Jana Pawła coraz częściej przydomek "Wielki". Mimo swej niemocy był papież i w minionym roku Opoką dla wielu wspóbraci i sióstr we wierze. Także minionego roku miały miejsce liczne spotkania z wiernymi, a w tym kolejne pielgrzymki i kolejne wielkie święta wiary: Bern (Szwajcaria), Lourd i Loretto. Mija kolejny rok posługiwania Pasterza Kościoła. Wielu to cieszy i są niezmiernie wdzięczni Bogu za dar Jana Pawła. Są jednak i tacy, którzy życzyliby sobie ustąpienia starczego i schorowanego pasterza. Życzą sobie młodego, energicznego, zdrowego i sprawnego fizycznie. Takiego jakim Jan Paweł był przed laty.
Jednym i drugim chciałbym opowiedzieć zasłyszaną historię o pewnym rabbim.

Pewnego razu żył mądry rabbi. Każdego dnia przychodziło do niego wielu ludzi. Zawierzali mu swe najróżniejsze problemy i prosili go o radę. Dla każdego miał on dobre słowo i każdemu udzielał mądrej rady. Rabbi przemawiał do ludzi długo, dodawał im przy tym swymi słowami otuchy, umacniał ich, a na koniec błogosławił ich. Kiedy się postarzał jego mowy stawały się coraz krótsze. W końcu mówił bardzo niewiele, niekiedy tylko jedno słowo i błogosławił szukających pokrzepienia.

Pewnego dnia odebrało rabbiemu  mowę i stał się niemym. Mimo to ludzie dalej go odwiedzali. Dalej zawierzali mu swe troski i problemy. Ponieważ rabbi nie mógł już mówić, wysłuchiwał przybyszów. Wsłuchiwał się w ich płacz, skargi i utyskiwania z powodu ciężkiego życia. Mądry rabbi podarowywał im to co mógł - swój słuch. Wysłuchiwał ich uważnie. Był bowiem dobrym słuchaczem. Na koniec błogosławił ich.

Po pewnym czasie jednak stracił rabbi i słuch. Teraz nie mógł on ani mówić, ani sluchać. Ale i to nie przeszkadzało ludziom , aby go dalej odwiedzać i szukać u niego otuchy. Mimo, że mądry rabbi nie mógł już ich uraczyć mądrym słowem czy wsłuchać się ich troski, przychodzili dalej. W jaki sposób mógł rabbi być im jeszcze pomocnym? Co mógł im zaoferować? Rabbi obdarzał przybyszów swym dobrotliwym, życzliwym spojrzeniem, i błogosławił ich.

Pewnego dnia obebrało rabbiemu i wzrok. Mimo, że nie mógł już widzieć, ludzie przychodzili jednak dalej do niego. Nawet przychodziło ich teraz więcej.
Niemy, głuchy i teraz jeszcze niewidomy. I chociaż teraz nie mógł on już do ludzi, ani mówić, ani się im przysłuwać, ani nawet ogarnąć ich swym spojrzeniem - błogosławił ich.

Nadszedł jednak dzień, kiedy już nie mógł ludzi nawet błogosławić.
Teraz, kiedy już nie mógł ludziom nic więcej dać, bo bez mowy, słuchu, wzroku i nawet bez możliwości, aby ich błogosławić, zdawałoby się, że ludzie przestaną do niego przychodzić.
Oni przychodzili jednak dalej. Przychodzili i przychodzili, i przykładali swe ucho do jego serca...

o. Marek Machudera OFMCap

 
Zobacz także
ks. Grzegorz Strządała
Już w początkach dziejów Izraela, mimo nieznanej prawdy o życiu wiecznym zbawionych, Bóg wzywał swój naród do świętości: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty (por. Kpł 11, 44). Historia zbawienia prowadzi nas do przekonania, że nie tylko Izrael, ale my wszyscy jesteśmy plemieniem wybranym, narodem świętym, ludem Bogu na własność przeznaczonym (por. 1 P 2, 9). Bóg nas wybrał przez Chrzest Święty i już wtedy nazwał umiłowanymi. W spotkaniu z kochającym Bogiem rozpoczyna się tajemnica ponadczasowej wspólnoty Świętego Kościoła. 
 
Elżbieta Tąta
Wszystko się popsuło przez jeden mały szczegół, a nikt nic nie powiedział, a nikt nie uprzedził... Ciąża - najdoskonalszy cud istnienia, a jednocześnie najgłębszy mur, który dzieli. Zaczęły się wyrzuty, cisza spadająca gromem i raniąca bardziej niż słowa. Nagle trzeba było podjąć decyzję, której wcale podjąć się nie chciało. Ślub... i tak powstała rodzina, która powinna raczej nazywać się "wyrzutem sumienia"...
 
Krzysztof Gawarecki
Często słyszy się narzekania ludzi „Gdyby Bóg istniał, nie dopuściłby do tego”… lub: „Jeśli Bóg jest miłosierny, to dlaczego na to pozwolił?”. Wynika to po części z nieco starotestamentowego postrzegania miłości Bożej, w myśl której sprawiedliwym wiodło się dobrze, a grzesznikom źle. Człowiek ma też często tendencję do szukania winnego własnych niepowodzeń i do zrzucania ich na drugiego człowieka - lub w tym wypadku na Boga...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS