logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Aneta Pisarczyk
Szklanka do połowy pełna
wstań
 


Nieraz mówi się o nas Polakach, że narzekanie mamy we krwi. I rzeczywiście coś w tym jest. Bardzo często siedzi ono w nas samych. Wiele codziennych rozmów zaczyna się bądź jeszcze częściej kończy narzekaniem. Są osoby, dla których stało się ono swoistym stylem życia. Nie jest to bynajmniej dobre dla naszej kondycji psychicznej. I co istotne, nie ma też nic wspólnego z chrześcijańską ufnością i zawierzeniem. Narzekanie jest na wskroś niechrześcijańskie.
 
Dlaczego narzekamy?
 
Narzekanie nie mobilizuje nas do działania. Przynosi jedynie chwilową ulgę. Często usypia naszą aktywność. Poświęcając danej sprawie uwagę, czujemy, że już się nią zajęliśmy. W rzeczywistości jednak samo mówienie o niej nic nie zmienia, a jedynie zwalnia nas z mylnie pojmowanej odpowiedzialności. Nierzadko nie jest tak ważne to, na co się narzeka, jak sam fakt narzekania. Wszędzie dostrzegamy braki, błędy lub złe intencje. Często w parze z narzekaniem idzie plotkowanie, obmawianie i ocenianie decyzji innych osób, ich stylu życia, ubierania się. Taka mieszanka działa jak najlepsza tabliczka czekolady, poprawiając chwilowo nastrój oraz obniżając napięcie. Jednak tak jak czekolada dostarcza naszemu organizmowi niezdrowego cukru, tak narzekanie i plotkowanie zanieczyszcza nasze serca, pozbawiając je radości życia i wyrozumiałego spojrzenia na innych.
 
Narzekanie może być symptomem braku otwartości na drugą osobę. Niewątpliwie jest bezpiecznym obszarem do rozmowy, zazwyczaj nie narzekamy przecież na siebie, lecz na wszystko lub wszystkich wokół nas. Czy jednak nie staje się ono często tematem zastępczym? Czy nie chowamy się za narzekaniem ze swoimi problemami i przeżyciami? By się o tym przekonać, pozwólmy sobie na mały eksperyment. Wyznaczmy jeden dzień w tygodniu, podczas którego nie będziemy narzekać. Bądźmy w tym konsekwentni i obserwujmy siebie: O czym rozmawiamy ze swoimi bliskimi i znajomymi, kiedy nie narzekamy?

Narzekanie obniża motywację
 
Czasami narzekamy na niewłaściwą postawę lub zachowanie bliskiej osoby. Opowiadamy innym o związanych z tym żalach, wytykamy błędy i formułujemy jedynie słuszne drogi rozwiązania problemów. W rozmowie z bliską osobą używamy słów „zawsze” i „nigdy” oraz przyklejamy etykiety „jesteś leniem, nieudacznikiem”, „jesteś zepsuty, zakłamany” itd. Często robimy to w dobrej wierze, ponieważ mocno pragniemy opamiętania drugiej strony i jej zmiany. Efekt jest jednak przeciwny: nieświadomie pogłębiamy trudności, które przeżywa dana osoba. Narzekanie na kogoś, notoryczne wytykanie mu błędów, stawianie się w pozycji tego, kto wie lepiej, sprawia, że nastrój bliskiej osoby obniża się, a wraz z nim spada wiara we własne możliwości, poczucie skuteczności, a zatem i motywacja do podejmowania wysiłku. Nierzadko pojawia się złość, żal i niechęć do nas. Niektóre osoby mogą prezentować wtedy postawę „na złość mamie odmrożę sobie uszy” i w odwecie za usłyszane pretensje jeszcze bardziej wzmacniać niechciane zachowania.
 
To, co pomaga, to życzliwa obecność, docenianie wysiłków drugiej osoby, zwracanie uwagi na jej umiejętności, dobre cechy, zachęcanie i nade wszystko przyjmowanie jej taką, jaka jest. Warto także zacząć od samych siebie, zmieniając to, co w nas wymaga zmiany, a przez to pokazując drugiej osobie, w jaki sposób podejmować pracę nad sobą i pięknie przeżywać codzienność.
 
Zastąp narzekanie działaniem
 
Zawsze, kiedy zauważymy, że w nasze serce wkrada się za dużo narzekania, warto zastanowić się, jaki jest tego powód. Gdy dostrzegamy pierwsze oznaki przeziębienia, zaczynamy obserwować nasz organizm, szukając przyczyny naszej słabszej odporności i źródła zachorowania. Podobnie jak katar czy kaszel może być początkiem choroby, tak narzekanie czy wspomniane już wcześniej plotkowanie mogą być zwiastunem tego, że naszej psychice i duszy coś zaczyna dolegać. I tak jak nie przyzwyczajamy się do przedłużającego się kaszlu lub próbujemy zwalczyć długo utrzymującą się gorączkę, tak samo poważnie musimy podejść do zwiastunów choroby duszy. Warto więc zadać sobie pytania: Skąd w moim życiu tyle narzekania? Czy brakuje mi czegoś ważnego? Jaką korzyść odnoszę z tego, że narzekam? Gdy trudno nam samemu odpowiedzieć na powyższe pytania, nie bójmy się wspomnieć o nich podczas spowiedzi, skorzystać z pomocy doradcy rodzinnego w parafialnej poradni, spotkać się z psychologiem lub inną osobą, która pomogłaby nam zyskać większą samoświadomość w tym obszarze.
 
Zamiast narzekać – działaj i zmieniaj! Kiedy doskwiera ci brak otwartości w twojej rodzinie, podejmij jako pierwszy ryzyko otwarcia się i na najbliższym rodzinnym spotkaniu powiedz coś z głębi samego siebie. Kiedy boli cię styl życia twojego wnuczka, to oprócz szczerej rozmowy z nim zacznij intensywniej się za niego modlić. A kiedy narzekanie staje się sposobem na zabicie wolnego czasu, zorganizuj dobry czas dla samego siebie. Zastanów się, jaka aktywność sprawiłaby ci teraz najwięcej radości. Może czymś dobrym okazałoby się zaangażowanie w wybrane spotkania organizowane w twojej parafii, bibliotece czy domu kultury? Pomysłów na zmianę tego, co rodzi twoje niezadowolenie, jest znacznie więcej, a najlepsze z nich masz ty sam. Ważne, żeby wcielać je w życie. Szklanka jest bowiem nie tyle do połowy pusta, co w połowie pełna.

Aneta Pisarczyk
Wstań 2/2014
 
fot. Fly up Mike, Glass
Pixabay (cc)
 
Zobacz także
Grażyna Starzak
Główne przesłanie samego Stwórcy małżeństwa i rodziny to przekazywanie miłości. W rodzinie jest najwięcej okazji do okazywania sobie miłości. Bo miłość towarzyszy człowiekowi od poczęcia aż do śmierci i jest tak stara jak człowiek. Miłość jest bezsprzecznie najsilniejszym łącznikiem między ludźmi. A jeśli tak, to rodzina powinna być silna, trwała, dająca poczucie przynależności i bezpieczeństwa, nie powinna się rozpadać.

Z prof. Teresą Olearczyk, kierownikiem katedry pedagogiki i rodziny w Krakowskiej Akademii im. A.F. Modrzewskiego, rozmawia Grażyna Starzak
 
ks. Edward Staniek
Człowiek ciągle musi się zmagać i wielu wrogów czyha na moment jego słabości, na chwilę zwątpienia. W każdym z nas mieszka wiele wad i zwycięstwo nad nimi w wielkiej mierze jest uzależnione od wiary w siebie i w łaskę Bożą. Każda sekunda zwątpienia jest klęską. Człowiek przez swoje „nie potrafię” oddaje się w ręce wady. Jak długo się zmaga, tak długo szala zwycięstwa może być przeważona na jego stronę. Gdy w sercu jego zrodzi się zwątpienie, następuje klęska. Wada otrzymuje „sojusznika” i dlatego odnosi zwycięstwo. 
 
Małgorzata Batko
Adwent to dla nas czas wytężonego zastanawiania się nad jego symboliką i wymową. Posiada podwójny charakter. Jest czasem przygotowania na Uroczystość Bożego Narodzenia, wspominamy pierwsze przyjście Chrystusa, wcielenie, które przemieniło świat, które uczyniło Nowe Stworzenie. Jednocześnie jest to czas, w którym myśli nasze raz po raz – przez układ liturgicznych tekstów – kierowane są ku wyczekiwaniu, ku zapowiedziom drugiego przyjścia Jezusa na końcu wieków.
 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS