logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Wons SDS
Uwierzyła do końca
Zeszyty Formacji Duchowej
 


Chociaż Maryja nie jest postacią centralną w chrześcijaństwie, to jednak stoi w jego centrum. Odnajdujemy Ją w samym sercu tajemnicy Wcielenia, w sercu godziny konania Jezusa na krzyżu. Prawda ta nie wynika z ludzkich przekonań, ale z planu zbawczego samego Ojca. Pismo Święte rzadko wypowiada się na Jej temat. W nielicznych jednak ewangelicznych stwierdzeniach możemy odkryć cechę, która wydaje się najważniejsza i dominująca w Maryi – Kobiecie i Matce. Mówiąc krótko: Maryja jest kobietą wiary. Taką opinię wydaje o Niej Ewangelia, cytując słowa Elżbiety. Kiedy Maryja staje w progu domu swej krewnej, ta pozdrawia ją słowami: „Błogosławiona jesteś, Maryjo, ponieważ uwierzyłaś, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana” (Łk 1, 45). Maryja stała się Matką Boga, ponieważ uwierzyła. Uwierzyła, że Bóg z mocą działa w małym i biednym Nazarecie. Uwierzyła, że może dokonać cudu poczęcia swego Syna w łonie hebrajskiej kobiety. Uwierzyła, że Bóg może przez Nią cudownie działać. Uwierzyła, że dla Niego nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1, 37).
 
Uwierzyła do końca
 
Wiara Maryi od Zwiastowania aż po Golgotę jest ciągłą „wspinaczką” sięgającą szczytów heroizmu. Wszystko, co miała, kim była, całe swoje życie, cały swój „dobytek” młodości, nadzieje i plany związane z przyszłością ulokowała w obietnicy otrzymanej od Bożego Posłańca: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus” (Łk 1, 31). Bezkompromisowa i absolutna wierność Maryi wobec Boga przekształciła się w akt całkowitego zawierzenia, który był nieustannie ponawiany. Lecz aby osiągnąć taki stopień dojrzałości wiary, Maryja musiała pracować nad sobą przez całe życie. Była to praca wymagająca ogromnego wysiłku ducha, kształtowanego pośród prób i doświadczeń. By się z nimi zmierzyć, nie wystarczyły ludzkie siły. To nie Ona kształtowała siebie na Matkę Boga, lecz Bóg Ją kształtował. Była tego w pełni świadoma. Słowa, które usłyszała w Nazarecie: „Pan z Tobą”, miały dla Niej szczególne znaczenie. Jako kobieta hebrajska doskonale rozumiała ich sens. Przywoływały na pamięć prawdę niezwykle istotną w zbawczej historii Izraela. To zapewnienie słyszeli z ust Boga patriarchowie i prorocy wybierani do szczególnych misji. Pozdrowienie „Pan z tobą” mówiło, że Bóg w sposób szczególny ukochał osobę wybraną i że Jego obecność zawsze będzie Jej wiernie towarzyszyła. Lecz słowa te zapowiadały również, że to, o co poprosi za chwilę Bóg, wykracza poza ludzkie możliwości i że może być wypełnione jedynie przy pomocy Jego łaski. Maryja odpowiada więc z wielkim przeżyciem. Istnieje w Niej napięcie między świadomością swojej kruchości a wiarą w Boga, dla którego wszystko jest możliwe. Jej fiat oznacza całkowitą zgodę na wolę Bożą. Orygenes napisze, że w słowie fiat Maryja jakby mówi do Boga: „Oto jestem tablicą gotową do zapisania: niech Pisarz napisze na niej to, co chce, niech Pan wszystkiego uczyni ze mną, co zechce” [1]. W słowie fiat zawiera się całe credo Maryi. Jest ono wypowiedziane z pełnym wewnętrznym pragnieniem. W języku biblijnym fiat wyraża znacznie więcej niż zwyczajne „zgadzam się”. Oznacza: „pragnę całym sobą, aby spełniła się wola Boga”[2]! Jest to stwierdzenie najlepiej odpowiadające używanemu potocznie hebrajskiemu amen, którego podstawowy sens wyraża postawę solidności i pewności. Maryja w sposób solidny i pewny uznaje we wszystkim i ponad wszystko swą zależność od Boga. Pragnie tej zależności. Otwiera się na przyjęcie Jego wezwania. W konsekwencji powierza siebie prowadzeniu Ducha Świętego. To za jego sprawą poczęła Jezusa i za Jego sprawą poczęła się w Niej wiara. Maryja staje się w ten sposób dziełem Jego natchnień i mocy. „Duch Święty – jak wyraził to św. Ludwik Grignon de Monfort – zaślubiwszy Maryję, utworzył w Niej, przez Nią i w Niej to Arcydzieło, jakim jest Jezus Chrystus – Słowo Wcielone”[3]. Pięknie wyraża tę prawdę pewne porównanie używane przez Braci Wschodnich, którzy nazywają Ducha Świętego Ikonografem, a Maryję-Bogurodzicę, ikoną – arcydziełem Boga.
 
Podczas narodzin Jezusa w Betlejem wiara Maryi jest szczególnie doświadczana, a zarazem manifestowana. Kiedy porodziła Dziecię, komentuje Ewangelista Łukasz, owinęła Je w pieluszki i położyła w żłobie. W tym jednym zdaniu można wyczytać i zrozumieć, jak wielkiej próbie wiary została poddana Matka Jezusa i z jak wielką wiarą i miłością na nią odpowiedziała. Anioł powiedział Jej, że porodzi Syna Bożego. Maryja widzi Go teraz w małym, bezbronnym niemowlęciu owiniętym w pieluszki, czyli będącym na równi z nami w swej ludzkiej kondycji, przeżywającym ten sam sposób istnienia, nie pozbawiony bezbronności i ograniczeń. Jednocześnie ten sam gest-obraz owinięcia dziecięcia w pieluszki mówi o ogromnej miłości i matczynej trosce Maryi. W tym geście jest wypisana ikona Matki Boga, Matki wiernej i pełnej miłości. Znamienne jest, że kiedy Anioł ogłasza pasterzom nowinę o narodzinach Zbawiciela, używa właśnie tego obrazu: „znajdziecie dziecię owinięte w pieluszki i położone w żłobie”. I po chwili wyjaśnia, że gdy doszli do miejsca narodzin: znaleźli Maryję i Józefa, i dziecię położone w żłobie. Tak więc w obrazie „dziecka owiniętego w pieluszki” ukazuje się Maryja jako Matka, która od chwili narodzin Jezusa ciągle jest przy Nim obecna. W ten sposób Betlejem staje się figurą Kościoła, tj. miejscem spotkania człowieka z Bogiem. Ilekroć ludzie „wchodzą” do domu Jezusa – do Kościoła, tylekroć spotykają Go z pierwszą Wierzącą – z Maryją, Jego Matką.
 
W Magnificat (zob. Łk 1, 46-55), który Maryja śpiewa w domu Elżbiety, przeżywa i manifestuje wiarę, która owocuje radością i zachwytem nad Bogiem cudownie działającym w świecie i w Jej życiu. W hymnie uwielbienia wiara Maryi przeradza się we wdzięczność, adorację i śpiew; staje się ekstazą prostej dziewczyny, która zawierzyła Bogu, zrozumiała, co znaczy złożyć siebie w Jego ręce. Dlatego Maryja potrafi cieszyć się owym zawierzeniem. Śpiewa Bogu swoje „błogosławione ja”; śpiewa o sobie, o tym, co osobiście przeżyła. A ponieważ odkrywa siebie jako dzieło Wszechmocnego, więc hymn śpiewa ku czci Bożego miłosierdzia i Bożej wierności. W rzeczy samej opowiada w Magnificat nie tylko to, co się wydarzyło w Jej życiu, ale to, co się wydarzyło i wydarzać będzie zawsze w życiu człowieka, który tak jak Ona, zawierza wszystko Bogu. Jego miłosierdzie i wierność to nie historia czy epizod w życiu wybranych, ale to ciągłe teraz, to „logika i metodologia” Bożego postępowania w życiu każdego wierzącego. Jest więc w Magnificat zawarte maryjne, pełne zapału zaproszenie, skierowane do wszystkich pokoleń Abrahamowych wezwanie, by tak jak Ona wszystko zawierzyć Bogu-Zbawcy, który „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych”. Takie bowiem zawierzenie wprowadza w ludzkie wnętrze klimat bezpieczeństwa i pokoju, pokój zaś budzi radość z życia i wdzięczność. Jakże żywe i palące staje się w kontekście tych słów pragnienie św. Ambrożego: „Niech we wszystkich będzie dusza Maryi, by uwielbiać Pana; niech we wszystkich będzie duch Maryi, by radować się w Bogu”.
 
W wydarzeniu proroctwa Symeona (zob. Łk 2, 34-35) objawia się Maryja jako kobieta, która niezachwianie wierzy, chociaż Jej wiara przechodzi ogromną próbę. Na gorzkie i trudne do przyjęcia słowa starca: „A serce Twoje miecz boleści przeniknie” odpowiada milczeniem. To milczenie nie oznacza rezygnacji. Kiedy wkrótce proroctwo zacznie się spełniać, Maryja dowiedzie, że wierzy nieodwołalnie. Prześladowanie Heroda, ucieczka do Egiptu (Mt 2, 13-15), życie na obczyźnie, nie potrafią zabić w Niej wiary. Również dziesiątki lat przeżyte w zupełnym ukryciu i prostocie, pośród obowiązków, jakie spełniać musiała każda wiejska kobieta hebrajska z Nazaretu, nie osłabiły w Niej ufności i wierności położonej ongiś w Bogu. 
 
W Kanie Galilejskiej (por. J 2, 1-10) Maryja pokazuje, że po wielu latach cierpień, wierzy z coraz większą determinacją: „Uczyńcie wszystko, cokolwiek wam powie mój Syn” (Łk 2, 5); zdecydowane wyznanie, które jest jakby przywołaniem słów usłyszanych od Anioła w dniu Zwiastowania: „dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego” (Łk 1, 37).
 
Cały następny etap życia Maryi, aż do wydarzenia na Golgocie, jest w Ewangelii niemalże pominięty. Jest to czas Maryi, która milczy, słucha i rozważa (por. Łk 2, 19). Trzy cechy, które wymownie świadczą o Jej głębokim życiu wewnętrznym. Oto ikona Maryi, którą przedstawił św. Łukasz: „Maryja zachowywała wszystkie te słowa i rozważała je w swoim sercu”. Jej milczenie jest tajemniczą dialektyką, w której cisza prowadzi do zasłuchania, a zasłuchanie kształtuje w Niej pełnię wiary. Jej wiara staje się naprawdę „błogosławiona”. Potwierdza to sam Jezus, Jej Syn. Pewnego dnia jakaś kobieta widząc Go, zawołała: „Błogosławione łono, które Cię nosiło i piersi, z których ssałeś!” (Łk 11, 27). Wówczas On odpowiedział: „Błogosławieni raczej ci, którzy słuchają Słowa Bożego i je zachowują” (Łk 11, 28). Te słowa były nade wszystko ukłonem Jezusa w stronę swojej Matki. Jej Syn jest pierwszym pośród tych, którzy, jak przepowiedziała Maryja w Magnificat, „błogosławioną nazywać Ją będą” (por. Łk 1, 48). Syn błogosławi swą Matkę za Jej wiarę pełną poddania woli Boga. Maryja zaś pogłębia i umacnia swą wiarę w milczeniu i zasłuchaniu, wpatrując się w Jezusa. Od początku, od dnia kiedy poczęła Go w swoim łonie, nie przestaje pragnąć tego, czego On pragnie, spełniać to, czego On chce i tak, jak On chce. Jako pierwsza doświadczyła mistycznego zjednoczenia z Jezusem, które można nazwać słowami św. Pawła: „Dla mnie żyć, to Chrystus” (Flp 1, 21), a także: „Już nie ja żyję, ale żyje we mnie Chrystus” (Gal 2, 20).
 
1 2  następna
Zobacz także
Jan Uryga
W roku bieżącym uroczystość Zesłania Ducha Świętego obchodzimy w maju, w miesiącu poświęconym szczególnej czci Maryi Matki Odkupiciela. Jej macierzyńską godność sławimy śpiewem Litanii loretańskiej i wieloma pieśniami. Ten miesiąc, w którym wiosna łączy się z modlitwą do Maryi, budzi w naszych sercach podziw i cześć dla najpiękniejszego kwiatu ludzkości odkupionej przez Chrystusa...
 
Krzysztof Osuch SJ

Niedziela Palmowa jest swoistym streszczeniem tego, co będziemy przeżywać w całym Wielkim Tygodniu, a zwłaszcza w czasie Triduum Paschalnego: będzie ogrom Męki i ogrom Radości. W liturgii słowa z Niedzieli Palmowej mamy jedno i drugie, ale jakby w odwrotnej kolejności: najpierw jest radość z towarzyszenia Jezusowi wjeżdżającemu na oślęciu do Jerozolimy, a zaraz potem jest długi opis Męki Pana naszego Jezusa Chrystusa. 

 
o. Wojciech Jędrzejewski OP

Wielu jest takich, którzy – przepełnieni gorliwością – podejmują różne dziwne działania w przekonaniu, że wymaga tego od nich Bóg, a nie zauważają, jakie spustoszenie wokół siebie robią. Działają w przepełnionym fanatyzmem amoku podobnym do amoku Szawła, który „dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich” (Dz 9,1). Pochłonięty brudnym żarem człowiek potrafi słowami i decyzjami dosłownie zmieść kogoś, o kim sądzi, że z powodu rzekomej nijakości albo niewierności zasługuje na napiętnowanie...

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS