logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marie-Dominique MOLINIÉ OP
Walka Jakuba
Wydawnictwo Karmelitów Bosych
 
okładka


Czy można żyć z Bogiem?
Czy można żyć bez Boga?

Nie umiemy kochać Boga, ponieważ nie wiemy, że Bóg kocha nas. A nie wiemy, że Bóg nas kocha, bo sami Go nie kochamy. Objawienie próbuje wyrwać nas z tego błędnego koła. Żywot człowieka spowija wiele ciemności. Jednak Bóg, który zna naszą nędzę, z nieskończoną cierpliwością stara się nas wychowywać i doprowadzić do tego, że Go pokochamy.

 
 

Wydawca: Wydawnictwo Karmelitów Bosych
Rok wydania: 2017
ISBN:978-83-76044-29-3
Format:125x195
Stron:165
Rodzaj okładki:Miękka

 
Kup tą książkę  
  
 

 
Rozdział IV - WALKA JAKUBA (RDZ 32, 25-32)
 
Gdy [Jakub] został sam jeden, ktoś zmagał się z nim aż do wschodu jutrzenki, a widząc, że nie może go pokonać, dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw podczas zmagania się z nim. A wreszcie rzekł: "Puść mnie, bo już wschodzi zorza!". Jakub odpowiedział: "Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!". Wtedy tamten go zapytał: "Jakie masz imię?". On zaś rzekł: "Jakub". Powiedział: "Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi, i zwyciężyłeś". Potem Jakub rzekł: "Powiedz mi, proszę, jakie jest Twe imię?". Ale on odpowiedział: "Czemu pytasz mnie o imię?" - i pobłogosławił go na owym miejscu. Jakub dał temu miejscu nazwę Penuel, mówiąc: "Mimo że widziałem Boga twarzą w twarz, jednak ocaliłem me życie". Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę.
 
Ten tekst jest niezgłębioną otchłanią.
 
"Ktoś" - kim jest ten ktoś? Na końcu dowiadujemy się, że to Bóg w postaci posłańca, "anioła". Tradycja przyjęła ten ostatni termin, chociaż może on wprowadzić w błąd; wszak chodzi niewątpliwie o samego Boga, gdyż Jakub dziwił się, że ujrzał Go i mimo to zachował życie.
 
Prawdą jest, że spotkanie odbywa się w nocy i że Nieznajomy prosi, by Jakub pozwolił mu odejść, "bo już wschodzi zorza", jakby nie chciał, czy nawet nie mógł, ukazać swojej twarzy w pełnym świetle. To wszystko nie jest wypowiedziane, ale raczej zasugerowane z wielką, choć skrywaną wstydliwością. Dialog jest nadzwyczaj burzliwy, a jednocześnie tajemniczo przesycony wielką czułością. Żaden poemat nie byłby w stanie wyrazić jego głębi. To miłosna walka, chociaż słowo to nie zostało wypowiedziane. Chodzi o Boga, ale dowiadujemy się o tym dopiero na samym końcu, gdy całe zmaganie jest już zakończone. Zresztą wydaje się to czymś charakterystycznym dla Jakuba, który dopiero na końcu stwierdza: "To był Pan, a ja nie wiedziałem" i odczuwa z tego powodu retrospektywny lęk, podobnie jak uczniowie z Emaus doświadczyli radości retrospektywnej.
 
Dlaczego owe wydarzenia miały miejsce w nocy? Dlatego, że Jakubowe spotkanie twarzą w twarz nie było spotkaniem niebiańskim [lecz ziemskim]. Noc chroniła go przed zetknięciem się z chwałą Boga, która za dnia mogłaby być dla niego miażdżąca (podobnie jak prawica Boga chroniła Mojżesza podczas przejścia przez Morze Czerwone). Z tego powodu również ta walka jest niewątpliwie wyobrażeniem całego naszego życia, tej długiej nocy, podczas której stopniowo wschodzi jutrzenka życia wiecznego.
 
 
NIEMOC BOGA?
 
"Widząc, że nie może go pokonać…" (Rdz 32, 26).
 
Te proste słowa wprowadzają nas w najgłębszą tajemnicę Boga… Bóg, który nie może odnieść nad nami zwycięstwa - cóż to może oznaczać?
 
W rozdziale I stwierdziliśmy, że przyjmując wobec Boga postawę adoracji, odkrywamy powagę naszego bytu, której najbardziej niebezpieczną konsekwencją jest nie tylko ludzka wolność, ale przede wszystkim szacunek Boga wobec niej [67].
 
Dotykamy w tym miejscu najcenniejszego i zarazem najbardziej newralgicznego punktu Objawienia.
 
Najcenniejszego - ponieważ stawia nas rzeczywiście niemal fizycznie wobec głębi Bożej miłości, której intensywności i zarazem delikatności nawet się nie domyślamy. Najbardziej newralgicznego - gdyż ta miłość, jak każda wielka miłość, jest nieśmiała i absolutna. Daje wszystko i żąda wszystkiego, ale oczekuje tego od naszej wolności, a nie od fascynacji, która zmniejszyłaby trzeźwość myślenia, "narkotyzując" - ośmielę się powiedzieć - innym zauroczeniem niż pochodzące od samego Boga, będącego Prawdą absolutną. Należy stwierdzić, że ta miłość nie jest nieśmiała pomimo że jest absolutna, ale właśnie dlatego jest nieśmiała, że jest absolutna. Ponieważ chce wszystkiego, z konieczności zwraca się do naszej najgłębszej wolności, zgadzając się na to, że ta wolność może odmówić, jeśli taka będzie jej wola. 
 
W tym właśnie punkcie ów szacunek zaczyna wzbudzać lęk: wszak to on zarządza tym, co teologowie nazywają zgodą na grzech ze wszystkimi tego konsekwencjami. Jeśli delikatność Boga rzeczywiście pozwala naszej wolności powiedzieć nie, to zarazem dopuszcza wypowiedzenie tego raz na zawsze. Powiedzenie nie na jakiś czas nie wyraża definitywnego nie, chyba że w skrytości bylibyśmy zdecydowani w nieskończoność przedłużać ten unik, pozornie tymczasowy.
 
Niech w końcu wybrzmią te ważne słowa: istnieje związek pomiędzy tym szacunkiem a grożącym nam niebezpieczeństwem piekła. Owo niebezpieczeństwo nie byłoby rzeczywiste, gdyby piekło nie istniało, albo gdyby, jak chcieliby tego niektórzy, było puste. I jeśli ta groźba nie jest rzeczywista, to w takim razie Chrystus "na żarty" chciał przestraszyć córy Jeruzalem: "Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?" (Łk 23, 31). A wtedy i Krzyż byłby jakąś inscenizacją, podobnie jak cała Ewangelia i sama miłość Boga do nas. Bluźnierstwem jest minimalizowanie katastrofy, od której Zbawiciel ocalił nas za cenę swojej Krwi. Nawet najgorliwsi spośród nas ulegają podświadomie temu wciąż powracającemu, natrętnemu zwiedzeniu. Chrystus stosunkowo często ukazuje się pewnym świątobliwym osobom, ponieważ bardzo zależy Mu na rozwianiu tych zdradliwych iluzji. Jako przykład przytoczmy Jego słowa skierowane do Angeli z Foligno: "Nie dla żartów cię pokochałem", oraz do Małgorzaty Marii: "Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, a w zamian za to otrzymuje wzgardę i zapomnienie". 
 
Krzyż i ostrzeżenia Jezusa ukazują zatem, że jeśli przeciw łasce toczy się święta i błogosławiona walka (co właśnie jest przedmiotem naszej medytacji w tym miejscu), to istnieje również pewien prawdziwie groźny - bowiem naprawdę skuteczny - bierny opór. Polega on na uchyleniu się od spotkania z Bogiem, innymi słowy na dezercji i odrzuceniu walki. Bóg tak szanuje naszą wolność, że choć z bólem, to jednak godzi się na nasz osobisty wybór, poprzez który rezygnujemy ze zbawienia. Nie znaczy to, że ci, którzy zgadzają się na bitwę, zawsze unikają grzechów ciężkich, czy w ogóle grzechu, za którym ukrywamy naszą duszę, jakby wewnątrz fortecy. Być może bez naszej wiedzy "coś" w nas pomimo wszystko woła, domagając się od Wybawiciela wydania walki. To już jest początek, chociaż jeszcze w stanie grzechu i wewnętrznego rozdarcia, walki człowieka cielesnego z człowiekiem duchowym (por. Rz 7, 14-25).
 
Bardzo trudno jest obiektywnie rozpoznać tych, którzy stanowią jedno ze swoim grzechem (niekiedy mało widocznym i pozornie niezbyt poważnym) i zapewniają w ten sposób łasce gładki, jakby naoliwiony mur, po którym ciosy ześlizgują się, nie naruszając go. Inni natomiast w głębi serca skrycie zachowują jakieś pęknięcie, poprzez które Duch Święty może poruszyć człowieka, wywołując w nim frustrację i być może zaostrzenie pewnych wad. Wszystko to świadczy o zamęcie w duszy, w której rozpoczyna się wielka bitwa.
________________________________________

 
[67] Być może właśnie po to, aby nam to objawić, Bóg ukazuje się jako Dzieciątko w tajemnicy Bożego Narodzenia, zanim ukaże się w swojej śmierci i Zmartwychwstaniu. 

Zobacz także
o. Jerzy Zieliński OCD

Milczenie jest sposobem działania Boga, który wytycza człowiekowi drogi do przejścia. Jest ono czymś zupełnie różnym od milczenia naturalnego, czyli przestrzeni ciszy wolnej od jakichkolwiek dźwięków, jak również od milczenia psychologicznego, które wyraża się poczuciem satysfakcji.

 
ks. Tomasz Szałanda
Wielokrotnie, gdy zastanawiam się nad działaniem wspólnot charyzmatycznych, staram się – przynajmniej ostatnio – zgłębiać to, co o tym piszą: Biblia, Tradycja i Kościół współczesny. Obserwuję też wszelkie krytyczne opinie w powyższym temacie, szukając wyjaśnienia często drastycznie stawianych tez, opinii i prognoz. Biorę także w miarę możliwości udział w spotkaniach, słucham internetowych relacji z forum i konferencji, wymieniam doświadczenia osobiste z innymi, a jak coś jest dla mnie niejasne bądź czegoś nie wiem – pytam wprost.
 
Cezary Sękalski
W trakcie pobytu w San Giovanni Rotondo, w korytarzu za klauzurą natknąłem się na wiszące na ścianie małe drewniane pudełko z ponumerowanymi krążkami. Korzystali z niego starsi zakonnicy - także Ojciec Pio. Kiedy tamtędy przechodził, wybierał losowo jeden krążek i wrzucał go do niewielkiej urny, a na pobliskiej tablicy odczytywał przyporządkowaną numerowi intencję modlitewną...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS