logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Piórkowski SJ
Wszyscy byliśmy w Wieczerniku
Mateusz.pl
 


“Jezus doznał głębokiego wzruszenia i tak oświadczył: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeden z was Mnie zdradzi” (J 13, 21).

Judasz najbardziej przykuwa uwagę
 
Mechanizm kozła ofiarnego jest znany w wielu kulturach po dziś dzień. Zazwyczaj uruchamia się w obrębie grupy, która doświadcza kryzysu lub zagrożenia. Aby uporać się z na ogół skomplikowanym problemem i odzyskać równowagę, idzie się po linii najmniejszego oporu. Złożony problem mentalnie sprowadza się do prostej postaci i obiera odpowiednie środki zaradcze. Szybko lokalizuje się potencjalną ofiarę, pojedynczą osobę lub grupę; obarcza się ją odpowiedzialnością za całe nieszczęście, kieruje agresję przeciwko niej, piętnuje i wyklucza. Jednakże to tylko pozorne wyjście, gdyż przy okazji grupa wybiela samą siebie, zrzucając winę na „obcego” lub „odstającego” od ogółu, wskutek czego mechanizm ciągle się odnawia.
 
W historii Kościoła najbardziej dobitnym przykładem kozła ofiarnego okazali się Żydzi. Specyficzne odczytanie Pisma Świętego sprawiło, że to właśnie na nich spadło całe odium za oddanie Jezusa w ręce Rzymian i skazanie Go na śmierć. Po wielu wiekach Kościół odrzucił tę interpretację i oficjalnie potępił antysemityzm. Czasem odnoszę wrażenie, że kiedy czytamy fragmenty opisujące ujawnienie zdrajcy podczas Ostatniej Wieczerzy, próbujemy interpretować je przez pryzmat mechanizmu kozła ofiarnego. Judasz najbardziej przykuwa uwagę, bo w nim widzi się nieszczęśnika, który doprowadził do zgładzenia Chrystusa, jego Mistrza.
 
Biorąc pod uwagę ewangeliczne relacje sprawa wydaje się jednak złożona. W szerszym kontekście Ewangelii św. Jana, dzisiejsza scena w Wieczerniku zawiera dramatyczne i pełne napięcia rozwinięcie początkowego zdania z trzynastego rozdziału: “Umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1). A następnie ukazuje, w jaki sposób można być uczniem Chrystusa, co jest dalszym rozwinięciem sceny z namaszczeniem olejkiem w Betanii. Ujawnienie zdrady Judasza i zaparcia się Piotra poprzedza gest umycia nóg. Jezus w testamencie zostawia uczniom przykazanie miłości, które nie dotyczy obcych, ale członków wspólnoty. Wydaje się, że ta forma miłości jest “łatwiejsza”, niż miłość do nieprzyjaciół. Tymczasem zarówno Judasz, jak i Piotr są typami postaw zadających rany wspólnocie, których ucieleśnienie będzie można spotkać w późniejszych dziejach Kościoła.

Zdradzić może tylko ktoś bliski
 
Być może najbardziej zaskakujące w historii Judasza jest to, że Jezus wiedząc o tym, co się wydarzy, powołał go na apostoła. Udzielił mu takiej samej władzy na duchami nieczystymi, jak pozostałym uczniom. Obdarzył mocą uzdrawiania, uczynił go odpowiedzialnym za finanse wspólnoty. W końcu zaprosił na Ostatnią Wieczerzę. Zdradzić może tylko ktoś bliski, a nie obcy. Te szczere i świadome gesty Chrystusa poświadczają jedynie fakt, że Judasz w żaden sposób nie był predestynowany do tragicznej roli, jaką odegrał.
 
Także w Wieczerniku zachowanie Jezusa nie było przypadkowe. Sposób odsłonięcia zamiaru Judasza nie jest jedynie “technicznym” gestem wskazującym zdrajcę. Podczas uczty w Izraelu istniał zwyczaj, wedle którego gospodarz, chcąc wyróżnić gościa i okazać mu szacunek, osobiście podawał mu kawałek chleba lub mięsa. Być może była to również okazja do nawiązania rozmowy. Zapraszający mógł również wyznaczać ucztującym miejsce przy stole (Por. Łk 14, 7-11). Podanie kawałka chleba to wyraz gościnności i przyjaźni. Jezus daje Judaszowi ostatnią szansę zawrócenia ze złej drogi. Nie przymusza go do zmiany decyzji. Okazuje mu miłość, ale Judasz opacznie interpretuje ten znak jako zachętę do działania. Nawet sam Jezus wprost mu to nakazuje. Nie można tego jednak rozumieć w takim sensie, jakoby Chrystus namawiał go do złego czynu. W międzyczasie Jezus rozpoznaje, że Judasz już podjął decyzję, dlatego skłania go do działania. To ponaglenie staje się bardziej zrozumiałe, gdy przypomnimy sobie dziwne słowa z Ewangelii św. Łukasza: “Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie” (Łk 12, 50). Nie należy jednak sądzić, że Judasz nie miał innego wyjścia i musiał tak postąpić. Ewangelista raczej kontrastuje bezwarunkową miłość Chrystusa z zachowaniem Judasza, który nie rozumie gestu Mistrza i podąża swoją drogą.

Uczniowie nie rozumieją
 
Piotr i pozostali uczniowie nie rozumieją, co się dzieje. Są zmieszani. Niezrozumienie zaczyna się już w momencie umycia nóg. Piotr burzy się. Nie chce, aby Jezus dotykał jego stóp. Po wyjściu Judasza, podobnie jak wcześniej Żydzi, zupełnie nie pojmuje słów Jezusa o Jego odejściu do domu Ojca. Sądzi, że chodzi o zwykłą “przeprowadzkę” lub podróż do niebezpiecznego miejsca. Piotr nie zna siebie i nie jest świadom trudności, jakie wiążą się z naśladowaniem Mistrza. Reszta apostołów w zasadzie niewiele się od niego różni, poza tym, że nie mają odwagi wypowiedzieć tego, co myślą i czują. Nieco później sam Jezus powie do nich: “Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie – każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego” (J 16, 32). Wszyscy uczniowie nie rozumieją “godziny”, która nadeszła, chociaż zapewniają, że gotowi są poświęcić się dla Chrystusa (Mt 26, 31; Mk 14, 2).
 
W Janowej relacji zapowiedzi zaparcia się Piotra pojawia się ważny szczegół. Podczas gdy u synoptyków apostoł zarzeka się, że umrze z Jezusem (Mk 14, 31; Mt 26, 35; Łk 22, 33), u Jana przyrzeka, że odda życie za Niego (J 13, 37). Piotr w swoim szlachetnym zapale chce umrzeć, aby uchronić Mistrza od śmierci. Ewangelista nieco ironicznie odsyła nas do przypowieści o Dobrym Pasterzu (J 10, 1-19). Poruszony zaleceniem Jezusa, Piotr pragnie oddać życie za Niego (owcę), uważając się już za pasterza. Tymczasem Jezus, mówiąc o swojej rychłej śmierci i zagubieniu uczniów, cytuje proroka Zachariasza: “Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (Mt 26, 31). Piotr wciąż jest tylko owcą, i to bardzo słabą, chociaż jeszcze tego nie wie. Nieznajomość własnej słabości i przedwczesne stawianie siebie w niewłaściwej roli powoduje, że Piotr, a w ślad za nim pozostali apostołowie, dezerterują. Najpierw Jezus musi zwyciężyć, aby jakikolwiek człowiek mógł oddać życie za innych. Dopiero po zmartwychwstaniu Piotr zostanie w pełni ustanowiony pasterzem, by w mocy Ducha poświęcić siebie za owce.
 
Jak wobec tego reaguje Jezus?

Widzieliśmy już, jak próbował dotrzeć do serca Judasza. Bez względu na to, jak grzeszni, słabi i upadający byliby uczniowie, Jezus nadal ich miłuje, pokłada w nich nadzieję, na nich buduje Kościół. Jest świadom tego, że ta wspólnota będzie się rozwijać w oparciu o służbę, przykazanie miłości i pokorę, co zaowocuje całą rzeszą świętych. Ale zdaje sobie również sprawę, że dotknie ją nieunikniona i smutna rzeczywistość zdrady, zapierania się i niezrozumienia przesłania Ewangelii.
 
Spróbujmy postawić się w sytuacji Chrystusa. Gdybyśmy wiedzieli, że zostaniemy zdradzeni, opuszczeni przez najbliższych, czy oddalibyśmy za nich życie? Św. Paweł pisze, że “nawet za człowieka sprawiedliwego odważa się ktoś ponieść śmierć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć” (Rz 5, 7). W tym właśnie wyraża się Chrystusowe umiłowanie do końca, czyli nawet wówczas, kiedy człowiek zapiera się lub odrzuca Boga. Miłość bezwarunkowa tak dalece przerasta nasze wyobrażenia, że tylko dzięki miłości wlanej przez Ducha Świętego, wielu świętych było w stanie oddać życie za braci i siostry.
 
My także byliśmy w Wieczerniku

My, to znaczy, każdy ochrzczony, a w pewnym sensie każdy człowiek. W zdradzie Judasza i zaparciu się Piotra wyraziły się zdrady i odstępstwa wszystkich członków Kościoła: pasterzy i wiernych. Judasz jest dramatycznym przykładem publicznej zdrady, rażącej i szczególnie bolesnej. Ale wszystkie inne grzechy Kościoła, które nie wydają się ranić Boga i wspólnoty w tak tragiczny sposób, również prowadzą do wyparcia się Chrystusa: zamiatanie trudnych spraw pod dywan, unikanie przebaczenia, ignorancja, chciwość, nadużycia władzy, arogancja, walka o wpływy, karierowiczostwo, rytualizm, klerykalizm (zarówno po stronie duchownych, jak i wiernych), naginanie woli Bożej do własnych pomysłów, mylenie pobłażliwości z autentycznym miłosierdziem, katolicyzm nominalny, bierność, obojętność, rozliczne kompromisy moralne, religijny analfabetyzm, krytykanctwo, konformizm. Jeśli Kościół jest Ciałem Chrystusa, wszystkie grzechy są publiczne, chociaż ich nie widać. Nie ma grzechów “ukrytych”.
 
Chrzest łączycy wszystkich wierzących, a następnie małżeństwo, czy kapłaństwo w przypadku niektórych, nie przydają nam automatycznie aureoli. Święcenia nie czynią z księdza, czy biskupa świętego. Nie sprawiają, ze każde ich słowo staje się nieomylne, mądre i godne naśladowania. Nie wlewają szczególnej mądrości, dzięki której nie trzeba już otwierać się na nowe doświadczenie i naukę. Dar kapłaństwa, czy ślubów zakonnych rozpoczyna długi proces wzrastania. Podobnie z małżeństwem. Ślub to nie zakończenie, lecz początek uczenia się, jak być mężem lub żoną, a potem ojcem i matką. Wydarzenie w Wieczerniku potwierdza, że wybranie i obdarowanie przez Boga nie chroni nikogo przed grzesznością, popełnianiem błędów i niewiernością. Z drugiej strony Chrystusowa miłość do końca zawiera w sobie całą naszą biedę, dając możliwość wzrostu.

Miłosierne oblicze Jezusa
 
Judasz zwątpił i odebrał sobie życie. Jezus z pewnością by mu przebaczył, gdyby Judasz zaryzykował powrót. Świadomość tego, co zrobił, przeraziła go i jednocześnie pochłonęła. Nie odważył się spojrzeć na miłosierne oblicze Jezusa.
 
Piotr również został zmiażdżony przez własną niewiedzę, co zresztą sam przyznał: “Nie znam tego człowieka”. Ale ocknął się. Jego spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Mistrza. To go ocaliło. Zrozumienie Chrystusa wzrastało w nim powoli.
 
My także zostaliśmy objęci spojrzeniem i zamysłem Boga. Pomimo naszych zdrad i zaprzeczania chrześcijańskiej tożsamości, Chrystus myje nasze nogi, objawia nam najgłębsze tajemnice, nie odrzuca nas, wydaje za nas samego siebie, co chwila podaje nam kawałek chleba, wyróżnia nas, ostrzega i wyciąga dłoń. Czy my to zauważamy? W pewnym sensie trudno przyjąć Bożą miłość, jeśli to inni są odpowiedzialni za wszelkie zło, jeśli tworzymy teorie spiskowe lub szukamy kozła ofiarnego, a siebie uważamy za nieskazitelne gołębie,. Wszyscy apostołowie przeszli przez doświadczenie własnej słabości i tchórzostwa. Żaden Ewangelista tego nie ukrył. To daje do myślenia.
 
Dariusz Piórkowski SJ
 
fot. eak_kkk More-information 
Pixabay (cc) 
 
Zobacz także
ks. Krzysztof Wieczorek
W Niedzielę Palmową i w Wielki Piątek słuchamy opisu wydarzeń paschalnych. Wcześniej przez cały Wielki Post wielu z nas uczestniczy w nabożeństwach Drogi Krzyżowej czy Gorzkich Żali. Rok w rok tak samo. I jest w tym coś zadziwiającego, że bywa, iż rok w rok nie potrafimy przejść obojętnie nad tymi samymi treściami, które są nam przypominane i bywa, iż wciąż na nowo odczuwamy głębokie poruszenie patrząc na ogrom Męki Pańskiej. 
 
Michał Gołębiowski
Kiedy prorok Jonasz został wyrzucony do morza, a następnie połknięty przez wielką rybę, przez trzy dni i trzy noce modlił się z wnętrza jej brzucha psalmami. Wtedy Pan wydał rozkaz, żeby ryba wyrzuciła Jonasza na ląd (Jon 2,11). Kiedy zatem nadszedł ratunek? Czy Bóg wpierw wydobył Jonasza z sideł śmierci, a następnie prorok, stojąc już bezpiecznie na brzegu, wzniósł modlitwę dziękczynną dla swego Wybawiciela? Nie, Pismo Święte wyraźnie mówi, że cudowna interwencja Opatrzności była dopiero odpowiedzią na cierpliwe, pełne ufności trwanie na modlitwie Księgą Psalmów.  
 
ks. Maciej Warowny
List do Hebrajczyków naucza, że Chrystus stał się człowiekiem, aby poprzez swoją śmierć pokonać „tego, który dzierżył władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby uwolnić tych wszystkich, którzy całe życie przez bojaźń śmierci podlegli byli niewoli” (Hbr 2,14 n.). Śmierć, której boi się człowiek, nie może w takim kontekście być rozumiana wyłącznie jako śmierć w sensie fizycznym, unicestwienie naszego ciała; jest nią każde wydarzenie, które pozbawia nas kontroli nad naszym życiem, któremu nie potrafimy się przeciwstawić, które jest nam narzucone, niechciane.  
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS