Kto jest zdolny do kontemplacji?
Widzenie Boga to jest właśnie kontemplacja. Nie jest ona zarezerwowana tylko dla księży i zakonników. Każdy człowiek jest zdolny do kontemplacji, do widzenia obecności Bożej. To widzenie Boga może nam być dane w każdej chwili. Podam przykład. Odwiedziła mnie parę lat temu studentka drugiego roku medycyny, Czeszka, nieochrzczona. Powiedziała mi, że ma wielkie pragnienie chrztu. Studentka ta miała narzeczonego. Powiedziałem jej, że do chwili ślubu powinni mieszkać osobno. Zgodziła się na to, jej narzeczony też. Powiedziała mi potem tak: "Widzi ksiądz, to jest tak, że cały świat jest pełen żywego Boga, a człowiek nieochrzczony jest odizolowany od tego życia. Chrzest tę izolację zmywa. Człowiek wtedy zostaje zanurzony w życie Boże". Takie widzenie rzeczywistości chrztu świętego miała ta Czeszka. Widocznie zostało jej to dane jako zachęta, żeby tego chrztu zapragnęła. Co się z nią dalej działo, nie wiem.
Widzenie obecności Bożej, czyli kontemplacja, może być dana każdemu, w każdej chwili, ale potrzebna jest pewna zmiana kierunku. Nie dzieje się to automatycznie, gdy na przykład przyjdę do kościoła, na spotkanie modlitewne, czy też wyrecytuję jakąś modlitwę. Potrzebne jest pragnienie zobaczenia Boga. Muszę bardzo pragnąć Boga i to jest warunek, aby Go spotkać. Podobnie jest z chłopakiem i dziewczyną. Musisz bardzo pragnąć zobaczyć dziewczynę. A jeśli nie masz tego pragnienia, to wtedy się nie spotkacie. Chyba, że przez przypadek zobaczysz ją gdzieś na ulicy czy w tramwaju.
To jest pierwszy warunek kontemplacji – pragnienie, aby widzieć Boga. To pragnienie jest już w jakimś stopniu kontemplacją. Może jeszcze widzeniem niejasnym, w ciemnościach wiary, ale już wtedy rodzi się miłość. Nadzieja, wiara, miłość teoretycznie są pojęciami różnymi, ale praktycznie są czymś jednym, jedną energią duszy. Jeśli więc chcę do Boga przylgnąć, spotkać Go bardzo blisko, coraz bliżej, to wtedy muszę pragnąć Go w wierze. Nawet jeśli jest to pragnienie w ciemnościach wiary.