DRUKUJ
 
Jacek Stojanowski
Moje dziecko odeszło od Kościoła
materiał własny
 


Ktoś po przeczytaniu tego tekstu może zarzucić mi że jest on pełen goryczy i wyrzutów. I poniekąd będzie miał rację. Ja jednak starałem się jedynie jak najwierniej oddać wyniki własnych obserwacji sposobów mierzenia się młodych ludzi z tematem wiary. Skutek owego "mierzenia się" jest niestety często taki że młody człowiek odchodzi od Kościoła. Odejście to powoduje często autentyczną rozpacz jego rodziców. I wtedy zaczynają się prawdziwe żale. Na katechetów którzy źle wykonują swoje zadania, na nieporadność ewangelizacyjną Kościoła, na media lansujące świecki styl życia. Rodzice zapominają jednak o sobie i swojej roli w kwestii religijnego ukształtowania swojego dziecka. A rola ta jest znacząca (według mnie nawet decydująca).
 
W życiu każdego człowieka w pewnym momencie kończy się czas beztroski, zabawy, śmiechu, czas bez problemów, czas bezgranicznej ufności w to co powiedzą dorośli. Pojawiają się problemy, wątpliwości, pytania. Również te związane z wiarą. Dziecko (a właściwie już młody człowiek) widzi nieszczęścia i dramaty ludzkie, skandale w Kościele, poznaje podglądy ludzi będących daleko od Boga i zaczyna się nad tymi kwestiami zastanawiać. I to jest bardzo dobra postawa! Tak właśnie powinno być! To znaczy że dziecko rozwija się prawidłowo. Niestety, często reakcja rodziców na tą sytuację bywa o wiele mniej prawidłowa. Dziecko pytając może bowiem usłyszeć "Nie wiem", "A co ja, biskupem jestem?", "Zapytaj się księdza na religii?" Może się zapyta, a może i nie. Bo w sumie po co się pytać? Skoro rodzice uznają wiarę za coś niewartego uwagi. Bo tak przecież jest jeżeli nie interesują się kwestiami dotyczącymi religii którą wyznają i w związku z tym nie są w stanie odpowiedzieć na podstawowe wątpliwości z nią związane.
 
Kiedyś, gdy piłka nożna stanowiła jeden z najważniejszych elementów mojego życia, znałem wszystkich piłkarzy, wszystkie wyniki meczów reprezentacji, wszystkie trofea zdobyte przez ulubione kluby. Kiedy jednak piłka "kopana" ustąpiła miejsca innym pasjom to i wiedza z nią związana jakby skromniejsza... W latach mojego zainteresowania piłką nożną mogłem o tematach z nią związanych opowiadać godzinami. Kto wie, może nawet niejednego człowieka do niej zachęciłem poprzez mój autentyczny entuzjazm. Bo kiedy coś jest dla człowieka ważne to mówi o tym, przekazuje innym, chce żeby oni też poczuli i przeżyli to co on. Czasami przysłuchuję się dyskusjom na temat polityki. Biorący w nich udział potrafią godzinami spierać się przekonując ludzi do swojej ulubionej partii. Argumentują w oparciu o wiedzę o gospodarce, historii, stosunkach społecznych. Czasami myślę sobie z żalem, że gdyby z takim samym zapałem i oddaniem próbowali swoim dzieciom wszczepić miłość do Jezusa to mielibyśmy o wiele bardziej zapełnione Kościoły. Niestety, ludzie tracą chyba całą energię na sprawy związane z polityką i nie mają już jej na "uświadamianie" religijne swoich dzieci.
 
Młody człowiek nie słysząc zatem od rodziców zbyt wiele o religii obserwuje. A obserwatorem jest doskonałym. I bez trudu zauważy w jakich sytuacjach rodzice go najzwyczajniej w świecie "kantują". I zaraz zacznie sam sobie zadawać wiele pytań. Dlaczego ma niby chodzić do kościoła co niedziela skoro mama i tata tego nie robią? Dlaczego ma uznać Boga za swojego Ojca, skoro rodzice bardziej oddają cześć pieniądzom, podróżom, luksusom? Dlaczego ma przyjąć naukę Kościoła na tematy związane z seksem skoro słyszał nie raz jak rodzice z lekceważeniem wypowiadają się o stanowisku Kościoła w "tych" sprawach, uznając tylko te wskazania, które są im wygodne?
 
Słyszałem kiedyś jak matka dwójki nastolatków mówiła: "Nie było mnie wczoraj w domu bo byłam na nabożeństwie Fatimskim. No wiesz, taka uroczystość w kościele dla różańcowych babć." Jeżeli ta kobieta ma takie zdanie o kościelnych uroczystościach to naprawdę nie powinna się dziwić, że jej dzieci w pewnym momencie wykażą niechęć do czynnego praktykowania swojej wiary. Dziecko musi widzieć że rodzice autentycznie przeżywają swoją wiarę, że jest ona dla nich najważniejsza. Rodzice mają obowiązek udowadniać to w życiu codziennym, każda okazja jest do tego dobra.
 
 
strona: 1 2