DRUKUJ
 
Jacek Międlar CM
Celibat źródłem wypaczeń?
materiał własny
 


O argumentach za zniesieniem celibatu, lobby homoseksualnym w Stolicy Apostolskiej i kapłańskich słabościach z ks. prof. dr. hab. Wojciechem Zyzakiem rozmawia Jacek Międlar CM

Celibat nie jest dogmatem – to tylko tradycja dotycząca dyscypliny w Kościele. Stolica Apostolska uparcie jednak trwa przy tej tradycji. Dlaczego?
 
Zarówno Sobór Watykański II, jak i późniejsi papieże przypominali naukę o pewnej odpowiedniości między dyscypliną celibatu a sakramentem święceń, przyznając jednak, że celibat nie należy do istoty kapłaństwa. O ile w pierwszych wiekach na pewno byli też duchowni-celibatariusze, o tyle dyscyplina celibatu w chrześcijaństwie ma swoją historię. Pod koniec IV wieku zaczęto stawiać pierwsze wymagania odnośnie celibatu, a dopiero reforma gregoriańska (XI-XII w.) bardzo mocno zaakcentowała kwestie prawne związane z celibatem. W Kościele Katolickim są żonaci księża – w obrządku wschodnim, a także ci którzy przechodzą z anglikanizmu do naszego obrządku wraz z całymi rodzinami. W obszarze kultury niemieckiej bardzo rozpowszechniona jest posługa diakona stałego, który ma żonę i dzieci. W tradycji chrześcijańskiej istnieje możliwość przyjęcia sakramentu małżeństwa przed przyjęciem sakramentu święceń (w naszym obrządku mowa tutaj o diakonacie stałym). Znam wiele przypadków, kiedy owdowiali diakoni stali dojrzeli do przyjęcia prezbiteratu. Wtedy spotykamy się z sytuacją, gdy ksiądz mieszka na plebanii ze swoimi dziećmi. To są szczególne przypadki, które nie podważają nauki Kościoła o pewnej odpowiedniości między celibatem a kapłaństwem. Są tacy autorzy, m.in. ks. prof. Szczurek (wykładowca UPJPII w Krakowie), którzy postulują niezbywalność celibatu względem kapłaństwa. Osobiście uważam, że jest to zbyt dalekie posunięcie, chociaż pewna odpowiedniość jest oczywista.
 
Skąd taki wniosek?
 
Ponieważ celibat to dążenie do dokładniejszego naśladowania życia Pana Jezusa. Ma on wymiar oblubieńczy w stosunku do Boga, o czym wspominał św. Paweł. W takich okolicznościach troszczenie się o sprawy Boże jest łatwiejsze. Celibat ma również wymiar oblubieńczy wobec Kościoła, na wzór miłości małżeńskiej. Kapłan, reprezentujący Chrystusa w relacji z Kościołem, staje w roli oblubieńca w stosunku do wspólnoty. Jeśli nie koncentruje się na relacji wobec jednej osoby, ale jest otwarty na całą eklezję, owocuje to o wiele lepszymi efektami pracy duszpasterskiej, płodnością duchową, która jest dla kapłaństwa szczególnie ważna. Jednocześnie jest to znak eschatologiczny, tzn. znak przypominający dzisiejszemu światu, nastawionemu na konsumpcję i hedonizm, że "przemija postać tego świata" i w Królestwie Bożym "nie będą się żenić i za mąż wychodzić".
 
Bardzo często przedstawiane są mocne kontrargumenty. Jedni przywołują za przykład apostołów, spośród których można wyłonić żonatych i nieżonatych. Drudzy idą za Edwardem Schillebeeckxem, wyraźnie podkreślającym, wbrew obiegowej opinii, że celibat został wprowadzony nie ze względu na jego duchową odpowiedniość dla życia w stanie kapłańskim, czy z bojaźni o możliwe zaistnienie problemów majątkowych, ale przede wszystkim z powodu niezrozumienia natury współżycia seksualnego – z poglądu, według którego każdy akt seksualny uwłacza istocie ludzkiej, co więcej – prowadzi człowieka do swoistej dysharmonii. Jeszcze inni przywołują za przykład pastorów czy księży-niecelibatariuszy innych obrządków, którzy dają fantastyczne świadectwo zarówno życia rodzinnego, jak i kapłańskiego.
 
Z Ewangelii wiemy, że święty Piotr miał żonę, bo miał teściową. Jest to poświadczone skrypturystycznie. Bibliści nie są jednego zdania co do tego faktu. Zadają sobie pytanie, czy w momencie powołania przez Pana Jezusa Apostołowie jeszcze mieli żony. Na przykład niektórzy uważają, że święty Piotr był bezdzietnym wdowcem. Nawet jeśli próbowalibyśmy to udowodnić, to myślę, że nie ma to dla nas fundamentalnego znaczenia, ponieważ mówiąc o Biblii, zawsze się dotrze do listów pasterskich, w których autor mówi, że "biskup powinien być mężem jednej żony" itd.
 
Listy Pawłowe wyliczają konkretne obowiązki prezbiterów i biskupów względem swoich rodzin. Czy to nie jest wystarczający argument?
 
Oczywiście, ale nie należy tego odczytywać w ten sposób, że biskup musi być mężem jednej żony, tylko że niedopuszczalne jest, żeby był mężem dwóch żon.
 
Co z innymi kontrargumentami?
Jak wspomniałem, do IV wieku nie było takiej dyscypliny. Jan Paweł II uważał, że był to okres pewnych eksperymentów, rozeznawania co jest lepsze dla Kościoła, co wydaje się bardziej owocne. My czasami popadamy w pewną skrajność uważając, że powrót do źródeł to powrót do pierwszego momentu w historii. W ten sposób kwestionuje się prowadzenie Ducha Świętego, który w sposób stopniowy odkrywa w historii to, co jest dla Kościoła ważne. Wszelkie elementy historyczne należy badać, spoglądać na to, w jaki sposób wniknęły do tradycji chrześcijańskiej. Tutaj na pewno uwagi dotyczące wpływu monastycyzmu, który w pewnych momentach cechował się wrogością wobec seksualności, wpływów pewnych myśli pozachrześcijańskich (neoplatonizmu czy stoicyzmu). Ten nurt oddziaływał na chrześcijaństwo. Argumentem za celibatem, po który sięgano przez wieki, a o którym już zupełnie zapomniano jest starotestamentalna czystość rytualna, polegająca na zaciąganiu nieczystości trwającej dobę po uprawianym stosunku seksualnym. W takim stanie, według Prawa, nie można było składać ofiary. W tym też jest zawarte jakieś nieporozumienie niechęci do ciała, ponieważ w oparciu o ten argument zaczęto interpretować różnicę między Kościołami: Wschodnimi i Zachodnim. Polega na tym, że na Wschodzie zasadniczo kapłan odprawia Mszę Świętą raz w tygodniu a na Zachodzie codziennie.
 
strona: 1 2 3