DRUKUJ
 
Adwent z Chwałą?
Przewodnik Katolicki
 


W okresie Adwentu hymn Chwała na wysokości Bogu jawi się niczym św. Mikołaj: pojawia się i znika, nigdy do końca nie wiadomo, kiedy się z nim spotkamy. Dlaczego na Roratach śpiewamy hymn aniołów z Betlejem?

 

Adwent to czas paradoksów. Przygotowuje nas do ciepłych, przyjemnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia – a jednocześnie wybiega w nieznaną przyszłość paruzji, ostatecznego przyjścia Chrystusa na końcu świata. Przygotowujemy się na przyjście słodkiego Dzieciątka, a zarazem potężnego Króla i Sędziego. Sielski obrazek pastuszków i osiołka na sianku, przy żłóbku pojawia się obok wizji trwogi narodów, powszechnego mdlenia, wstrząśnięcia niebios i huku groźnych trąb. Na dodatek łacińska etymologia wyrazu „Adwent”, czyli adventus nie oznacza wcale „oczekiwania”, ale „przychodzenie”: czyli rzeczywistość, która już trwa.

Kalejdoskop kolorów


Chodząc do kościoła i w niedziele, i na codzienne Roraty, zauważamy jeszcze większy kontrast. Pierwsza niedziela Adwentu wprowadziła nas w nastrój tego okresu: kapłan miał na sobie fioletowy ornat, nie śpiewaliśmy hymnu Chwała na wysokości Bogu, pieśni odsyłały do nieznanego czasu przyjścia królestwa Bożego. Mówiły o potrzebie przygotowania się nań, zachęcały do zawołania Marana tha!, do czego zresztą nie jesteśmy specjalnie przekonani, nawet jeśli melodia popularnej pieśni wpada nam w ucho. Ale już następnego dnia, idąc na Roraty, uczestniczyliśmy w liturgii jakby bogatszej: gra świateł, dzieci z lampionami, kapłan ubrany na biało, pieśni radosne, o zwiastowaniu, o Matce Bożej, hymn Chwała na wysokości Bogu – można poczuć świąteczny nastrój. I to codziennie! Ale przyszła znów kolejna niedziela – i znów fiolet, kojarzący się nam raczej z Wielkim Postem lub pogrzebem. Paradoks polega na tym, że to właśnie niedzielna Eucharystia jest centralnym punktem chrześcijańskiego tygodnia, jest moim obowiązkiem. Liturgia Dnia Pańskiego ma znacznie większą wartość niż Msza w dzień powszedni – tymczasem w Adwencie okazuje się jakby uboższa, surowsza, mniej „atrakcyjna”, bez obudowy w postaci lampionów, roratki, czy wreszcie hymnu Chwała. Dlaczego tak jest?

Wyjątek potwierdza regułę


Zacznijmy od tego, że to Roraty są w Adwencie wyjątkiem, a nie Msza „na fioletowo”. Biały kolor wynika z formularza mszalnego Mszy wotywnej. Jeśli w tygodniu pójdę na Mszę, która nie będzie Roratami, to znów zobaczę kapłana ubranego w fioletowy ornat i w zasadzie nie ma szans, żeby organista zagrał Chwała. Zasada jest taka, że ów radosny hymn śpiewa się zawsze w niedziele, święta i uroczystości, poza okresami Wielkiego Postu i Adwentu. Skąd zatem wziął się na Roratach?


„Roraty” to zwyczajowa nazwa Mszy wotywnej o Najświętszej Maryi Pannie w Adwencie (Mszy wotywnych jest w mszale dużo, na temat niemal każdej osoby – od Pana Jezusa i Ducha Świętego po Aniołów i różnych świętych). A do Soboru Watykańskiego II hymn Chwała wykonywany był podczas każdej Mszy wotywnej, zatem także podczas Rorat. Roraty były znane w różnych krajach zachodniej Europy od dawna, jednak to właśnie nad Wisłą zyskały chyba największą popularność – dlatego 29 stycznia 1752 r. Polska uzyskała od Rzymu zgodę na ich codzienne odprawianie. W różnych regionach ich celebracja przybierała nieco inne formy. Dopiero prymas Stefan Wyszyński swoimi dwoma dekretami (z 1957 i 1961 r.) ujednolicił formę Rorat, precyzując porę dnia, liczbę świec oraz formularz mszalny. Po Soborze Watykańskim II Polska ponownie otrzymała indult Stolicy Apostolskiej na odprawianie Rorat jako Mszy wotywnej. Ale wtedy (w zreformowanej posoborowej liturgii) hymn Chwała w Mszach wotywnych nie był już przewidziany. Jednak zwyczaj jego śpiewania na Roratach był tak mocno zakorzeniony, że w 1971 r. Episkopat Polski wydał zarządzenie, zatwierdzone później przez papieża, w którym zezwolono na zachowanie tego hymnu w naszym kraju.

Do hymnu


Największe zaskoczenie czeka nas jednak, gdy – po wnikliwym przyjrzeniu się przepisom liturgicznym, zasadom obowiązującym w Adwencie, oraz historii i teologii tego okresu – odkrywamy, że podczas Rorat w ogóle nie powinno się śpiewać hymnu Chwała na wysokości Bogu. Gdy pasterzy w Betlejem zbudziło – jak pisze Ewangelista Łukasz – nagłe pojawienie się anioła i rozświetlenie nieboskłonu „chwałą Pańską”, anioł przekazał im przedziwną nowinę o narodzinach niezwykłego Dziecięcia. Wtedy „przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania»” (Łk 2, 13–14). Takie są początki hymnu, który z powodu swojej genezy jest nazywany „hymnem anielskim”. W kolejnych wiekach stopniowo rozbudowywano jego słowa, od pierwszego zdania, spisanego przez ewangelistę, aż do ustalenia obecnej, znanej nam wersji, odkrytej w antyfonarzu z IX w. Hymn ten jest zatem ściśle związany z Bożym Narodzeniem i nie ma dla niego lepszego, bardziej naturalnego miejsca niż śpiew w noc Narodzenia podczas Pasterki. Zresztą na początku, w starożytnej tradycji Zachodu, tak właśnie było: najpierw wykonywano go tylko w tę noc jako hymn dziękczynny. Dopiero w późniejszych wiekach rozszerzano jego stosowanie, aż do dzisiejszych, wspomnianych wcześniej reguł.


Obecnie (i to może być może zaskoczenie!) zaleca się odchodzić od zwyczaju śpiewania tego hymnu podczas Rorat. I dobrze. Mimo to w wielu polskich parafiach codzienne śpiewa się ten hymn, co sprawia, że jego słowa nie wybrzmiewają potem z całą mocą w noc Narodzenia.

Jak żyć?


Co zatem mamy zrobić? Jako uczestnicy liturgii jesteśmy zaproszeni do łączności ze wspólnotą, w której sprawuje się dana celebracja. Nawet jeśli śpiewanie hymnu Chwała na Roratach nie do końca zgodne jest z liturgicznym i biblijnym porządkiem, idźmy na nie jak zwykle i w spokoju sumienia uwielbiajmy Boga hymnem aniołów betlejemskich. Dobrze jednak, żebyśmy rozumieli również i kontekst. W czasach euforii posoborowej prymas Wyszyński pilnował stopniowego wprowadzania reform i hamował zbytni pęd do czasem gwałtownych zmian liturgicznych. Pozostawiając roratne Chwała, miał na uwadze kilkusetletni zwyczaj, którego usunięcie mogło być wówczas większą szkodą niż pożytkiem. Dziś sytuacja wygląda już inaczej. Są parafie, w których odeszło się od śpiewania Chwała na Roratach i nie spotkało się w zasadzie z żadną reakcją ze strony wiernych.

 

Jan Buczyński
Przewodnik Katolicki 50/2017