To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Kobiety Biblii są różne, każda z nich ma swoją drogę, nierzadko krętą i trudną. Boga to jednak nie zniechęca. Znając ich słabość, chce z nimi współpracować, chce, by towarzyszyły Mu w realizacji wielkiego planu, który ma dla świata. Przerzucając karty Biblii, ze zdumieniem możemy zauważyć, że jej bohaterowie rzadko kiedy są bez skazy. A jednak Bóg podejmuje z nimi współpracę, powierza im wielkie dzieła, wydaje się nie zrażać ich małością, ułomnością, słabością. W opisach tego współdziałania została ukryta dobra nowina.