Czuwać i czekać
"Uważajcie i czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał" (Mk 13,33-34).
Czy przypadkiem każdy z nas nie przypomina trochę opuszczonego domu? Może Pan nas opuścił, tak jak dom, i odjechał daleko. Sprawdza naszą wiarę, nadzieję i miłość. Nie widać Go ani w górze, ani na dole, ani wysoko, ani nisko. Zostaliśmy sami.
Jak często porzucają nas ludzie, którzy mieli prowadzić do Boga. Rodzice umierają, przyjaciele zawodzą, ksiądz nie ma czasu - podobny do odźwiernego, który zasnął. Jednak dojście samotność jest potrzebna. I nie można nikogo obwiniać, że pomaga nam być samotnym.
Mamy czuwać, oczekiwać na Jezusa.
W świętym czuwaniu kryją się ostrzeżenie i nadzieja. Ostrzeżenie, że możemy przegapić wielką sprawę. Nadzieja, że nikt z nas nie jest prywatnym domem - jesteśmy własnością Pana Boga. Bóg chce się nami posługiwać, dlatego można liczyć na Niego.
Wobec Boga mamy zachowywać się tak jak zakochani, którzy stale czekają na spotkanie, telefon, rozmowę, najmniejszy upominek.
Adwent nie jest tylko pamiątką sprzed wieków, pamiątką oczekiwania narodu izraelskiego na Mesjasza przy siedmioramiennym świeczniku - obrazie siedmiu pokoleń Izraela. Nie jest też tylko przygotowaniem się do najbliższych świąt Bożego Narodzenia, szukaniem ryby, klusek z makiem, choinki, opłatka. Jest próbą czekania na Pana Jezusa.
Jezus stale przychodzi. Mówi poprzez fragment Ewangelii: "Czuwajcie, aby nie przeoczyć przyjścia Mesjasza".
Mamy czuwać nawet wtedy, gdyby przedłużała się Jego nieobecność i można by przypuszczać, że już wcale nie przyjdzie.
*
Czujność to nadsłuchiwanie, nastawianie ucha, wypatrywanie: "Może już Go widać?".
Zanim Jezus przyjdzie na Sądzie Ostatecznym czy w chwili naszej śmierci - przychodzi do nas stale.
Gdybyśmy umieli Go wypatrywać, dostrzegalibyśmy Go stale - nawet w drobiazgu.
Przychodzi wtedy, kiedy chcemy się modlić, wtedy, kiedy nie umiemy się modlić, ale cierpimy z tego powodu; wtedy, kiedy ktoś do nas przychodzi, bo jesteśmy mu potrzebni; wtedy, kiedy przychodzi z krzyżem, żebyśmy poprzez ten krzyż spojrzeli głębiej - tak głęboko, że aż w samo serce Ewangelii.
*
Kto kocha, czeka na ukochanego. Czasem samo oczekiwanie jest miłością. Jakże często posiadanie ukochanego jest raczej grobem miłości.
Jeśli pomyślimy, w jaki sposób czuwamy, czekając na Pana Jezusa, sprawdzimy, czy On naprawdę jest nam najpotrzebniejszy.