logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Konkurs "festiwalowy"
materiał własny
 


Lednica

Takich tłumów od dawna nie widziano już na żadnej imprezie kulturalnej. Około trzy tysiące ludzi bawiło się na koncercie zorganizowanym pod hasłem "Jarocin szuka talentów".

Jarocińska Lednica

Wszystko zaczęło się już rok wcześniej, kiedy to trzech lektorów z parafii św. Antoniego Padewskiego w Jarocinie, postanowiło zostać ambasadorami Lednicy. Paweł Antczak, Marek Namysłowski i Dominik Józefiak chcieli, aby młodzież miała okazję przygotowywać się do spotkania na Lednicy przez cały rok. Rozpoczęli od organizowania comiesięcznych czuwań. Zaczęli zbierać również grupę na czerwcowy wyjazd. Dzięki przychylności ojców franciszkanów zorganizowali w jednym z klasztornych pomieszczeń Ambasadę Lednicy.

Chłopacy postanowili pójść jeszcze dalej i zorganizować koncert zespołu "Siewcy Lednicy", który jest wykonawcą pieśni śpiewanych podczas nabożeństwa pod Bramą - Rybą. Dzięki ich samozaparciu udało się znaleźć sponsorów - instytucje i osoby prywatne. Z budżetu gminy przekazano 5.300 zł na opłacenie honorariów "Siewców Lednicy" oraz zespołu, który miał być gwiazdą wieczoru. Początkowo planowano występ grupy "2Tm2,3", ale Urzędowi Miejskiemu nie udało się podpisać z nimi kontraktu. Dzięki staraniom Macieja Śledzianowskiego - ambasadora Lednicy w parafii św. Marcina - udało się zaprosić znanego z pierwszej edycji "Idola"  Szymona Wydrę z zespołem "Carpe Diem". W organizację akcji "Jarocin szuka talentów" włączyła się kilkudziesięcioosobowa grupa młodzieży - uczniów szkół średnich i gimnazjum, którzy działają w grupach skupionych wokół parafii św. Antoniego Padewskiego i św. Marcina. Pomogli też franciszkanie, a w szczególności ojciec proboszcz Marek Janus i ojciec wikary Arkadiusz Czaja. Ambasadorzy postarali się również o to, aby do Jarocina przyjechał ojciec Jan Góra. Przekonanie dominikanina - inicjatora Lednicy do tego, aby przyjechał na koncert promujący idee spotkań młodzieży, było bardzo trudne. To zadanie należało do Marka Namysłowskiego, który wiele razy odbywał rozmowy telefoniczne z duszpasterstwem w Poznaniu. Nie dawał za wygraną nawet, gdy w poniedziałek przyjazd ojca Jana zawisł na włosku...

Trzy tysiące na parkingu...

We wtorek 20 maja dopisała pogoda i jarociniacy. Plac przykościelny i parking z trudem mogły pomieścić wszystkich, którzy przyszli na koncert. Imprezę poprzedziła msza św. w kościele ojców franciszkanów, którą sprawował ojciec Jan Góra - pomysłodawca i główny organizator spotkań na polach lednickich. Wchodząc do kościoła przeprosił wszystkich za swój brak wiary. - Ja nie chciałem przyjechać do Jarocina. Pomyślałem sobie: "kto przyjdzie w dzień powszedni do kościoła i to jeszcze o takiej porze". A teraz jestem zaskoczony tymi tłumami i zawstydzony swoją małą wiarę. Chłopaka, który wczoraj do mnie wydzwaniał z Jarocina, nazwałem "gwałcicielem". Pytałem go, czy on tego nie rozumie, że nikt o tej porze nie przyjdzie do kościoła. Ale on nie ustępował i dzwonił do mnie bez przerwy. Jestem bardzo wzruszony i zaskoczony świetną organizacją tego spotkania. Młodzież bardzo dobrze to wszystko wymyśliła i przygotowała -  powiedział na wstępie ojciec Jan Góra - dominikanin z Poznania. W kazaniu ojciec Góra wyjaśnił, że gdyby nie Jarocin, to nie byłoby prawdopodobnie spotkań pod Bramą - Rybą. Opowiedział o spotkaniu z pochodzącą z Jarocina, a obecnie mieszkającą we Francji - panią Elą, która przed laty zakupiła ziemię nad jeziorem lednickim na potrzeby duszpasterstwa dominikanów. Na zakończenie zaprosił młodzież na spotkanie lednickie oraz do ośrodka na Jamną. - Dziękuję młodzieży, ale i gościnnym ojcom franciszkanom, którzy mają tak wielkie serca i nas tutaj dzisiaj goszczą - powiedział na zakończenie. Po mszy "Siewcy Lednicy" poprowadzili Koronkę do Miłosierdzia Bożego.   

Koncert jakich mało...

Takich trzytysięcznych tłumów w Jarocinie nie widziano od dawna. Podczas siedmiogodzinnego koncertu na scenie pojawili się bardzo różnorodni wykonawcy. Największe wrażenie, nie tylko na dzieciach zrobił występ ojca Arkadiusza Czaji. Pochodzący z rodziny o tradycjach cyrkowych zakonnik dał się namówić na półgodzinny pokaz iluzji. Z pustych, jak się wydawało pudełek wyciągał żywe króliki, a dla dzieci - maskotki i cukierki. Pod wrażeniem pokazu był również ojciec Jan Góra, który powiedział, że nie wyobraża sobie, aby ojciec Arkadiusz nie wystąpił w czerwcu. - Proszę namówić ojca, aby przyjechał na Lednicę i pokazał kilka sztuk. To będzie niesamowite. Jak ktoś ma taki talent to nie ma wyjścia - powiedział dominikanin. We wtorkowe popołudnie wystąpili również: Katarzyna Cyplik, dzieci i młodzież z JOK-u, grupa aerobiku z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1, Żaneta Piętka i Agnieszka Merta z pokazem jogi. Publiczności podobał się występ zespołu "Pinokio Brothers", w którym grają księża z diecezji kaliskiej oraz grupy "Za Zu Zi". Ten ostatni zagra na Lednicy w czasie Wielkiego Święta Talentów.
Po jarocińskich gwiazdach wystąpili "Siewcy Lednicy". Ze sceny rozbrzmiewały najbardziej znane pieśni: "Chcemy spożyć Pismo Święte", "Tańcem chwalmy Go". Odważniejsi zaczęli nawet tańczyć. Atmosfera na koncercie zaczęła przypominać tę jaka panuje na polach lednickich. Niespodzianką był wspólny występ "Siewców Lednicy" z burmistrzem Adamem Pawlickim, który zagrał na dudach. Od władz miasta ojciec Jan Góra otrzymał akt nominacji na ambasadora Jarocina na Lednicy. Z kolei dominikanin zrewanżował się burmistrzowi zaproszeniem na spotkanie 7 czerwca i na wspólny występ. Ojciec Jan po raz kolejny zachęcał wszystkich do tego, aby zdecydowali się wziąć udział w ogromnym spotkaniu młodzieży. 

W oczekiwaniu na gwiazdę...

Prawdziwe szaleństwo ogarnęło młodzież wtedy, gdy do klasztoru przyjechała gwiazda wieczoru - Szymon Wydra. Ochrona musiała bardzo uważać, aby tłum nie rzucił się na finalistę pierwszej edycji "Idola". Zespół "Carpe Diem" wystąpił z blisko dwugodzinnym opóźnieniem, ale i to nie zniechęciło tłumów. Czekali na Szymona Wydrę. W czasie ponadgodzinnego koncertu tłum złożony w większości z dziewczyn wspólnie z zespołem śpiewał refren największego przeboju. Po okolicy niosły się słowa: "do nieba nie chodzę, bo jest mi nie po drodze"...
Szymon Wydra już po występie i kilku bisach podpisywał się fanom na koszulkach, w zeszytach i na chustkach. Najwytrwalsi czekali aż do północy na możliwość zamienienia kilku słów z artystą i zrobienie sobie pamiątkowego zdjęcia. Później parking zupełnie opustoszał. Po północy na placu przykościelnym pozostali jedynie organizatorzy - ambasadorzy Lednicy i ojcowie franciszkanie... oraz bałagan, który trzeba było posprzątać.

Lidia Sokowicz


Zobacz także

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS