Czasem ludzie upatrują w terapii rozwiązania wszystkich swoich problemów, oczekują, że ktoś inny zdejmie im z pleców ciężar ich życia. A z własnym życiem trzeba się ciągle mierzyć, i nikt tego za nas nie zrobi. Z drugiej strony – warto skorzystać z pomocy, gdy trudno z nim sobie poradzić
– mówi Bogdan Kosztyła, teolog i psycholog z łódzkiego „Domu Miłosierdzia” w rozmowie z Beatą Szymczak-Zienczyk
Życie nie ma sensu, jeśli nie ma bliskiego człowieka, bliskiej relacji, więzi. Bliskość oznacza zażyłość, współbrzmienie, współdzielenie. Ona dodaje smaku i kolorytu. Sprawia, że człowiekowi „chce się żyć”. Bliskość śmiało można nazwać miłością, wszak to ona sama z siebie nadaje sens. W niej kolory są jeszcze bardziej wyraźne, dźwięk brzmi najczystszą nutą, a słowa nasączone są prawdziwym znaczeniem.