logo
Poniedziałek, 07 października 2024 r.
imieniny:
Krystyna, Marii, Marka – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata Piętka
Misja i powołanie rodziny w Kościele
Rycerz Młodych
 
fot. Jessica Rockowitz | Unsplash (cc)


Boże, od którego pochodzi wszelkie ojcostwo w niebie i na ziemi, Ojcze, który jesteś Miłością i życiem, spraw, aby miłość umocniona łaską sakramentu małżeństwa okazywała się mocniejsza od wszelkich słabości i kryzysów, przez jakie nieraz przechodzą nasze rodziny. Spraw wreszcie, ażeby Kościół wśród wszystkich narodów ziemi mógł owocnie spełniać swe posłannictwo w rodzinach i przez rodziny.
(Modlitwa św. Jana Pawła II w intencji rodzin)

Małżonkowie i rodzice chrześcijańscy powinni, idąc własną drogą, przez całe życie podtrzymywać się wzajemnie w łasce z pomocą wiernej miłości, a przyjmowanemu z miłości od Boga potomstwu wpajać chrześcijańskie zasady i ewangeliczne cnoty" (LG, 41) - oto najogólniej wyrażony "mandat misyjny", który otrzymuje od Kościoła dwoje ludzi decydujących się na tworzenie jednego ciała w sakramentalnym związku małżeńskim.

Własna droga

Własna droga, czyli to wszystko, co ma wpływ na kształt i funkcjonowanie rodziny; co sprawia, że rodzina jest taka, a nie inna - zajęcia domowe, praca zawodowa, sąsiedztwo, znajomości i przyjaźnie, rozrywka (hobby, zainteresowania), rekreacja, odpoczynek (urlop, wakacje).

Własna droga nie jest jednak raz obraną i niezmienną drogą, ale jest kształtowana przez przyjęte lub przejęte (najczęściej po przodkach) systemy wartości, kulturę, wzorce zachowania itp. Ulega także modyfikacjom i różnym wpływom, bodźcom zewnętrznym i wewnętrznym - i im bardziej one są mocne i intensywne, w zależności od siły ugruntowanych wartości, tym bardziej mogą zmieniać własną drogę rodziny; powodować, że - w zależności od charakteru tych bodźców - rodzina albo się rozwija albo ulega rozkładowi. Każdy z członków rodziny jest wolnym ogniwem, dzięki któremu rodzina się trzyma mocno i wspiera lub chwieje i rozpada na niezależne części.

Chrześcijańskie wychowanie

W rodzinie rodzice dzieciom przekazują podstawowe wartości, którymi się kierują, czyli swój punkt widzenia i rozumienia świata, posiadaną wiedzę i umiejętności, wraz z nabytymi lub odziedziczonymi talentami, w końcu również próbują przekazać swój sposób przeżywania i wyrażania religijności.

Dobrze, jeżeli te wartości pomagają w rozwoju i kształtowaniu postaw prospołecznych, patriotycznych, humanitarnych, są dla rodziny wspólne, przyjmowane za własne, kultywowane. Gorzej, kiedy zostają wypaczone, odrzucone, spychając rodzinę i poszczególnych jej członków w kierunku patologii, dysfunkcji, związków i relacji toksycznych.

W tym świetle widzimy, jak wielkim błogosławieństwem i pomocą jest chrześcijańskie wychowanie, w którym wspiera rodzinę Kościół katolicki, oferując jej nie tylko materialne środki zaradcze, ale także nadprzyrodzone, wśród których nieocenione i niestety niedocenione miejsce zajmują sakramenty święte.

Niestety nazbyt często sakramenty te są zredukowane do płytkiej i niezrozumiałej obrzędowości. Sakrament Eucharystii jest traktowany jako obowiązek "chodzenia do kościoła", a "Pierwsza Komunia" kojarzy się z imprezą i drogimi prezentami, które muszą dać dziecku rodzice chrzestni. Sakrament małżeństwa jest "wzięciem ślubu", "stanięciem przed ołtarzem" czy po prostu "weselem", na którym nazbyt często dominują nadużywanie alkoholu i niemoralne zachowania. Bierzmowanie pozostaje wymuszonym przez rodziców lub "Kościół" obrzędem, do którego dopuszczani są często niedojrzali religijnie młodzi tylko dlatego, że zebrali wymaganą liczbę podpisów za obowiązkowe uczestnictwo w Mszach, spowiedziach i nabożeństwach. Takie "życie sakramentalne", określane mianem praktyk religijnych, nic nie ma wspólnego z "podtrzymywaniem się w łasce" i najczęściej prowadzi do ich odrzucenia jako nie przedstawiających żadnych wartości czy korzyści. Z takiego punktu widzenia sakramenty nic nie zmieniają w życiu, a dla wielu jedynie je komplikują.

Podtrzymywanie się w łasce

Z drugiej strony, przeżywane świadomie i dojrzale praktyki religijne, modlitwy, celebracje ważnych wydarzeń i świąt religijnych - stwarzają szansę na jednoczenie rodziny i umacnianie wzajemnych więzi. Również wspólne czytanie Pisma Świętego i innej lektury religijnej z jednej strony pomaga coraz lepiej poznawać Boga i pogłębiać wiarę, a z drugiej nadaje sens praktykowanej rodzinnej religijności. W ten sposób rodzina staje się środowiskiem, w którym dzieci mogą kształtować swoje przekonania, wartości religijne i duchowe. W takich domach młodzi ludzie odkrywają swoje powołanie i miejsce w Kościele. To z takich rodzin wychodzą nie tylko trwałe i wierne małżeństwa, ale i dobrzy kapłani, osoby konsekrowane i misjonarze - tworzący jeden, święty i apostolski Kościół.

Obraz Boży czy obraza boska?

Dzięki Kościołowi, którego konstytutywną część stanowią katoliccy rodzice, człowiek poznaje swą godność, że jest stworzony z miłości, na obraz i podobieństwo Boga (por. Rdz 1,27), i że jest powołany do miłości. Wbrew "seksualnym edukatorom", wypaczającym zdrową naukę i normalność, Pismo Święte stwierdza, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, by razem, tworząc "jedno ciało", wyrażali siebie w miłości i przez miłość. Ich wzajemna miłość staje się obrazem absolutnej i niezniszczalnej miłości, jaką Bóg miłuje człowieka.

Z tej godności chcą obedrzeć człowieka ci, którzy redukują go do istoty zaspokajającej - jak zwykłe zwierzęta - swoje popędy, niezależnie od płci, a nawet gatunku, dla zmyłki nazywając nawet różnego rodzaju zboczenia i dewiacje seksualne oraz morderstwa na niewinnych i bezbronnych "wolną miłością" lub "zdrowiem reprodukcyjnym".

Redukcja miłości do seksu, czy utożsamianie jej tylko z seksualnością, jest jej całkowitym wypaczeniem i zaprzeczeniem. Miłość jest nieskończenie większa od seksualności, która bezrozumnie i instynktownie kieruje zwierzętami. Miłość nadaje seksualności człowieka wymiar ludzki, a w Kościele nawet Boski (sakramentalny) wymiar i sposób jej przeżywania. Dlatego tylko i jedynie w małżeństwie seksualność człowieka ma szansę zachować charakter znaku miłości pomiędzy dwiema osobami, pod warunkiem, że jest ukierunkowana na poczęcie nowego życia, a nie na zaspokajanie fizycznego popędu; staje się darem z siebie i sakramentem życia.

Kościół, nauczający i stojący na straży moralnego i Bożego przeżywania seksualności, pomaga chronić człowieczeństwo przed degradacją w kierunku od homo sapiens do animal copulare - czyli przeżywania seksualności na podobieństwo zwierząt, w sposób niepohamowany, a niejednokrotnie odrażający.

Natomiast wzajemna miłość, wyrażana poprzez wierność, uczciwość i trwałość w pobłogosławionym przez Kościół sakramentalnym przymierzu małżeńskim, włącza małżonków w stwórczy plan Boga, zapewniając im szczególną pomoc Jego łask koniecznych do utrzymania w jedności całej rodziny i do realizacji zadań życia rodzinnego. Dbając o życie w łasce (w wolności od grzechu, w stanie łaski uświęcającej), rodzina i poszczególni jej członkowie stopniowo rozwijają się jako homo sapiens, stając się coraz bardziej homo Dei ("człowiekiem Bożym"), do czego jest każdy powołany jako obraz i podobieństwo Boże, a nie odraza i obraza boska.

Małgorzata Piętka
Rycerz Młodych 5(103)2024, s. 6
Oprac. na podstawie materiałów programu duszpasterskiego Episkopatu Polski na rok 2023/2024

 
Zobacz także
Grażyna Starzak
Prawda jest bez wątpienia jedną z naczelnych wartości i choć dotarcie do niej bywa czasami okupione bólem, trzeba do niej dążyć, bo tylko życie w prawdzie daje człowiekowi fundament moralny. Większość z nas zgadza się z tą tezą, ale, na co dzień zbyt łatwo sięgamy po kłamstewka i półprawdy. Wychowanie do prawdy jest jednym z głównych zadań stojących przed nauczycielami i kapłanami w nowym roku szkolnym i katechetycznym.
 
 
ks. Hubert Nowak
Zaczynając w Imię Boże nowy rok, pomyślmy o imieniu, które wymawiamy w naszych modlitwach i które słyszymy w każdej Mszy św. – Jezus, Ten, który zbawia. „Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki” (Łk 2, 21). – Ów dzień ósmy, o którym wspomina Ewangelia, dzień obrzezania i nadania imienia nowonarodzonemu Jezusowi, nie przechodzi i dzisiaj bez echa.  
 
Aneta Pisarczyk
Nieraz mówi się o nas Polakach, że narzekanie mamy we krwi. I rzeczywiście coś w tym jest. Bardzo często siedzi ono w nas samych. Wiele codziennych rozmów zaczyna się bądź jeszcze częściej kończy narzekaniem. Są osoby, dla których stało się ono swoistym stylem życia. Nie jest to bynajmniej dobre dla naszej kondycji psychicznej. I co istotne, nie ma też nic wspólnego z chrześcijańską ufnością i zawierzeniem. Narzekanie jest na wskroś niechrześcijańskie. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS