logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Giuseppe Forlai
Nadzieja na zbawienie. Chrześcijanin i życie wieczne
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Starając się nadążyć za szaleńczym tempem życia codziennego, zbyt zaaferowani „główkowaniem”, jak dotrwać do wieczora, nie mamy czasu na myślenie perspektywiczne. 40 dni Wielkiego Postu to krótki czas. Zdecydujmy się podążać za Chrystusem. Wtedy teraźniejszość stanie się czasem spotkania odkupionej przeszłości i rodzącej się przyszłości.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7485-217-3
Format: 130 x 210
Stron: 144
Rodzaj okładki: Miękka
  
  

 
26 marca – Wielki Poniedziałek

 
Prawdziwego chrześcijanina poznajemy po jego wypowiedziach na temat bliźnich pod ich nieobecność i jego stosunku do śmierci własnej i innych (przede wszystkim innych). Pozostawiając na inną okazję rozważenia odnośnie pierwszej kwestii, przejdę od razu od następującego stwierdzenia: ponieważ śmierć i zmartwychwstanie stanowią pierwotny, centralny punkt wiary chrześcijańskiej, z którego wszystko bierze początek, trzeba mieć o nich właściwe wyobrażenie i przyjmować wobec nich postawę prawdziwie chrześcijańską. Poznałem niezwykle pobożnych ludzi, którzy na bardzo złe diagnozy reagowali buntem przeciw Bogu i byli głusi na argumenty. Na szczęście dane mi też było przygotowywać na śmierć osoby niezbyt praktykujące, które przyjęły zaistniałą sytuację z zadziwiającą pogodą ducha, zawierzając łasce Bożej. To prawda - a w obliczu śmierci widać to szczególnie wyraźnie - że Bóg wzbudza dzieci Abrahama nawet z kamieni (por. Mt 3,9).
 
My, chrześcijanie, często myślimy i rozmawiamy o śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa - i słusznie, ponieważ właśnie dzięki tej tajemnicy możemy dzisiaj powiedzieć, że nasze życie ma sens. W naszych dyskusjach często jednak zapominamy, że Chrystus nie tylko umarł za nas, by odkupić nasze grzechy - umarł także, by dać nam przykład (por. 1P 2,21): Boski Nauczyciel chciał być dla nas także drogą ku śmierci, sugerując (bardziej czynem i milczeniem niż słowami), że nie powinna być dla nas ciężarem, tylko przyjaciółką, którą On zdołał nakłonić do ukazania wszystkim ludziom sensu własnego przyjścia na świat. Przykład "Bożego" umierania Chrystusa może pomóc nam przemienić naszą ostatnią godzinę w objawienie łaski Bożej, niezwykły i cenny dar także dla naszych bliskich.
 
Możemy uczyć się od Chrystusa przynajmniej z trzech powodów: po pierwsze celem wszystkich wrogów Chrystusa, począwszy od Heroda po przywódców ludu, było pojmanie go i wydanie na śmierć; po drugie Chrystus często stykał się ze śmiercią ludzi w różnym wieku: dzieci, młodych i starców; po trzecie (i jest to najważniejszy powód, który czyni go wiarygodnym nauczycielem śmierci także dla ateistów) Nauczyciel dobrowolnie wydał się swoim prześladowcom, świadomy, że daje nam prezent, na który w najmniejszym stopniu nie zasłużyliśmy. W przeciwieństwie do Sokratesa Chrystus nie umarł w imię ideału (rzecz niemniej godna pochwały); umarł w przekonaniu, że czyni dobry uczynek względem ludzi, którzy go kochali i będą się do niego uciekali w przyszłości. To wystarczający powód, by lepiej przyjrzeć się temu zagadnieniu. Odróbmy zatem lekcję nauczyciela Chrystusa, której bezinteresownie nam udzielił, i wysłuchajmy, co ma nam do powiedzenia. 

Zobacz także
ks. Krzysztof Porosło

Kiedy wracam pamięcią do dzieciństwa i porannych adwentowych wypraw na Roraty – w ciemności, z lampionem w ręku, opatulony szalikiem po same uszy, ze skrzypiącym śniegiem pod traperami – najważniejsze wspomnienie, jakie odnajduję, związane jest z moją ulubioną adwentową pieśnią. Zawsze czekałem z niecierpliwością, czy i dzisiaj procesja dojdzie do ołtarza przy towarzyszeniu tajemniczo (i przez wiele lat – niezrozumiale) brzmiących słów: „Marana tha, przyjdź Jezu Panie, w Swej chwale do nas zejdź! Marana tha, usłysz wołanie, gdy się wypełnią wieki”! Dużo później się dowiedziałem, że sama pieśń tłumaczy te aramejskie słowa marana tha.

 
ks. Michał Lubowicki

Kiedy wypowiadamy słowo „Anioł” przed oczyma naszej wyobraźni automatycznie niemal pojawia się uskrzydlona postać w aureoli, odziana w zwiewną szatę. Taki obraz Anioła wyryły w naszej pamięci niezliczone przedstawienia ikonograficzne, jakie mieliśmy okazję widzieć w ciągu całego naszego życia.

 
Fr. Justyn
Czy w Jezusie Bóg stał się ostatecznie i w pełni Bogiem objawionym?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS