logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Bruno Maggioni
Nowa ewangelizacja. Moc i piękno Słowa
Wydawnictwo Bratni Zew
 


Bruno Maggioni mówi z prostotą o teraźniejszości albo, inaczej mówiąc, stawia teraźniejszość Kościoła i historii przed Słowem Bożym. Z czystą ewangeliczną jasnością Maggioniemu udaje się sprawić, że ewangeliczne słowo rozbrzmiewa w teraźniejszości nie popadając w banalne czy polemiczne uwspółcześnienia, lecz zawsze będąc odbiciem Słowa Bożego, którego siłą jest łagodność.
 
Wydawca: Wydawnictwo Bratni Zew
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7485-206-7
Format: 130 x 210
Stron: 224
Rodzaj okładki: Miękka
  
   

 
Poszukiwanie Boga
 
Biblia zwraca się przede wszystkim do człowieka, który ma jakieś pytanie o Boga. I także ten, kto zadaje jej pytanie o życie zostaje odesłany do tego pytania. Jest to specyficzne dla Biblii, lecz nigdy nie może być oddzielone od pytania o życie, jak gdyby poszukiwanie Boga było czymś innym w stosunku do pytania o sens życia. Należy jednak doprecyzować. Biblia opowiada o religijnym doświadczeniu, które z jednej strony przyjmuje pytanie człowieka o Boga, lecz z drugiej oczyszcza je, ukierunkowuje je i je przewyższa. Mówiąc konkretnie, człowiek, który zbliża się do Biblii w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje pytanie o Boga, nie jest nigdy człowiekiem, który ma tylko pytanie: – z uwagi na tradycję, wychowanie, własne rozważania i inne sprawy – nosi w sobie również jakieś odpowiedzi, schematy, hipotezy. Biblijna wypowiedź przesiewa to wszystko, często poddaje to w wątpliwość, a nawet to rozczarowuje. Przyjmuje to w głębi, lecz niekoniecznie na powierzchni. I w ten sposób możemy zrozumieć, jaka jest zasadnicza, metodologiczna zasada tej lektury: należy podejść do Biblii z pytaniem o Boga, lecz równocześnie być gotowym na konfrontację. Mówiąc innymi słowy, czytelnik musi być świadomy religijnej potrzeby, która jest częścią najgłębszej struktury jego bytu, zgadza się na jej pytania i z tymi pytaniami zbliża się do Boga. Jednak równocześnie musi być przygotowany na konfrontację i dyskusję: Biblia jednocześnie ­zadowala i ­sprzeciwia się pytaniu o Boga, jakie stawia człowiek. I w ten sposób poddaje dyskusji otrzymane religijne wychowanie, to co się słyszało, oczywistości, lecz właśnie dlatego odmładza religijne pytanie: otwiera przed nim nowe horyzonty.
 
Księga modlitwy
 
Współcześnie zaleca się, by Biblia stała się księgą modlitwy. Bardzo słusznie. Jednakże i w tym względzie istnieje ryzyko, że źle się zrozumie i zuboży Biblię. Również w tej kwestii lektura Pisma może stać się mdła. Mogą przydać się pewne uściślenia.
 
Oczywiście, można modlić się za pomocą Biblii na różne sposoby. Pierwszy, najgłębszy, polega na zrozumieniu, że modlitwa, bardziej niż rozmową z Bogiem, jest słuchaniem Boga. Skoro tak jest, to odmawia się już prawdziwą modlitwę za każdym razem, kiedy otwiera się Biblię, aby szczerze poszukać w niej Boga i Jego woli. Lecz modlitwa to również mówienie do Boga i w Biblii pełno jest ludzi, którzy stają „przed swoim Bogiem” i rozmawiają z Nim, zastanawiają się, dyskutują. Rozmawianie z Bogiem słowami Biblii, na przykład Psalmów, jest bardzo korzystne: zwracamy się do Boga słowami, które On sam podyktował. I to ubogaca. Zawsze istnieje ryzyko, że modlitwa przekształci się w słowa, za pomocą których człowiek będzie przeglądał się sam w sobie, zamknięty w swoim doświadczeniu. Lecz jeśli modlimy się za pomocą Biblii, to do tego nie dojdzie. Bowiem nie porównuję się ze sobą samym, swoimi słowami, lecz z doświadczeniem większym od mojego i słowami, w których się przeglądam, i które równocześnie mnie przewyższają. Wiemy, że Biblia jest objawieniem Boga, a zarazem bardzo wyraźnym i inteligentnym odbiciem ludzkiego doświadczenia. Łatwo – oczywiście kiedy chodzi o zasadnicze, głębokie pytania na temat egzystencji, Boga i mnie, bólu i radości życia – znaleźć w Biblii to moje pytanie, lecz zawsze postawione – i to jest pierwsza nowość – przed Bogiem. Biblijny człowiek bowiem dyskutuje z Bogiem, nie rozważa sam czy z innymi, lecz przed Bogiem i z Bogiem. W ten sposób rozważania na temat życia stają się modlitwą, są modlitwą. Czyż nie jest to mądry sposób rozważania? A także modlenia się!
 
Nie zapominając też – i jest to druga interesująca cecha – że nierzadko w Biblii odkrywam swoje pytania postawione z taką siłą i taką jasnością, na jakie sam bym się nie zdobył. Odbite w słowie Boga, moje pytania wracają do mnie pogłębione, zasadnicze, a przede wszystkim – skierowane na właściwy tor. Nie zawsze znajdę w ­Biblii ­natychmiastową odpowiedź na swoje pytania. Jednak zawsze znajdę właściwą drogę, na którą należy je skierować. Myślę o księdze Hioba: tajemnica cierpienia – która stanowi serce księgi i mojego pytania – pozostanie nienaruszona. Nie dlatego, że Bóg nie chce odsłonić przede mną swojej tajemnicy, lecz dlatego, że ja nie jestem w stanie jej pojąć. Odpowiedź na pytanie znajduje się bowiem w wielkości miłości Boga, którą ja jednak zdołam zrozumieć jedynie adekwatnie do mojej miłości. Ale chociaż tajemnica cierpienia pozostaje nietknięta, to jednak dostaję wskazówkę jak się do niej ustosunkować. Tajemnica pozostaje (Biblia nigdy nie ucieka się do iluzorycznych czy przynoszących chwilową ulgę odpowiedzi), lecz księga Hioba mówi mi jak mam ją przeżyć: ufając Bogu!
 
Dla przykładu przeczytajmy modlitwę młodego Izraelity z Psalmu 25, który zwraca się do swojego Boga w chwili wielkiego niepokoju, jak można wnioskować po niektórych sformułowaniach: przebacz mój grzech, choć jest wielki; jestem samotny i nieszczęśliwy; złagodź uciski mego serca; wyzwól mnie od moich udręczeń; moi nieprzyjaciele nienawidzą mnie gwałtownie; wyzwól Izrael ze wszystkich jego ucisków.
 
Niepokój często towarzyszy człowiekowi: lęk przed winą, samotnością, podłością, jaką widzimy wokół, niepokój, który jest w nas czasami pozornie bez powodu. Starożytny Izraelita, który wyznaje swoje lęki, jest odbiciem człowieka każdej epoki, każdego człowieka. Lecz w jego sposobie przeżywania niepokoju jest coś, co go wyróżnia. Przede wszystkim to, że się modli. Psalmista nie zachowuje swego lęku dla siebie, lecz wykrzykuje go swojemu Bogu. Przy Bogu możemy być szczerzy, nie musimy wstydzić się. Przed innymi ludźmi czasami musimy ukrywać nasz niepokój. Przed Bogiem nie. On rozumie również ten lęk, którego inni nie rozumieją, i nie wyśmieje nas, choć inni mogą to zrobić. Tak, albowiem Bóg wie, że niepokój – niezależnie od jego przyczyn – tak naprawdę jest zawsze oznaką głębokiego niezadowolenia i wielkiej za Nim tęsknoty. Niepokój jest oznaką, że jesteśmy stworzeni dla Boga, a nie dla rzeczy czy innych ludzi. To tęsknota Boga nas niepokoi. Jedynie nieuważni tego nie dostrzegają.
 
Jest jeszcze druga cecha, która wyróżnia reakcję psalmisty na swój lęk. On wie, że jego ­niepokój nie jest tylko jego niepokojem. Dlatego nie zamyka się w sobie, lecz myśli o całym ludzie, a jego modlitwa staje się modlitwą chóralną: „Boże, wybaw Izraela ze wszystkich jego ucisków” (Ps 25,22). Niepokój może sprawić, że człowiek zamknie się w sobie, czyli, do jednego lęku dojdzie następny. Lecz może też sprawić, że się otworzy, stanie się czuły na problemy wszystkich, a wtedy niepokój rozpływa się w miłości. Jedynym sposobem, by złagodzić nasz niepokój – i nadać sens pustce życia – to poświęcić nasze dni na coś, co jest większe od nas.
 
Lecz w Psalmie jest jeszcze jedna nuta, której nie można zignorować: psalmista, chociaż pogrążony w niepokoju, nie traci okazji, by prosić Boga o coś jeszcze. Modląc się, na chwilę zapomina o swoim bólu i mówi: „Daj mi poznać drogi Twoje, Panie, i naucz mnie Twoich ścieżek! Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj” (Ps 25,4-5). Wydaje się, że jest to prośba człowieka spokojnego, natomiast wiemy, że jest to człowiek cierpiący. Również pełen udręki, człowiek biblijny prosi Boga o zmysł prawdy i zmysł poznania Go. 

1 2  następna
Zobacz także
Mateusz Mickiewicz

W Biblii jak refren powraca zdanie, że serce Izraelitów stało się twarde na głos Boga. Prorok Izajasz otrzymuje nawet od Boga zaskakujące polecenie: "Zatwardź serce tego ludu, znieczul jego uszy, zaślep jego oczy, iżby oczami nie widział ani uszami nie słyszał, i serce jego by nie pojęło, żeby się nie nawrócił i nie był uzdrowiony” (Iz 6, 10). Bóg nie chce zatracenia swojego ludu, ale w tych słowach zapowiada prorokowi bardzo dobitnie, żeby nie zniechęcał się oporem słuchaczy wobec orędzia. Nie wystarczy jednak samo słuchanie.

 
ks. Mieczysław Maliński

Kim był Judasz z Kariotu? Takiego miasteczka nie ma na mapie Judei ani Samarii. To raczej „sykkariusz” – nożownik czy sztyletownik: odłam radykalnych faryzeuszów, którzy napadali, najchętniej nocą, na samotnych Rzymian i zabijali. Może fakt, że był on niegdyś sykkariuszem, określał jego bojowość, radykalność i pragnienie walki, jak również twardość charakteru, nieustępliwość w tym, co powziął, i od czego nie umiał się już odwrócić.

 
Dorota Mazur
Samotność jako podstawowe doświadczenie człowieka dotyka w życiu chyba każdego. Nawet tego, którego uważamy za najbardziej towarzyskiego. Jednak samotność to nie tylko brak obok siebie drugiej osoby. To przede wszystkim wewnętrzna udręka. Ktoś może zapytać: od czego to zależy?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS