logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Krzysztof Osuch SJ
O Adwencie i powodach do tańca
Mateusz.pl
 
fot. Lilya Alis | Unsplash (cc)


Adwent jest po to, żeby Bóg mógł do nas przyjść i zastać nas w domu, u siebie, tzn. w wewnętrznym skupieniu i uważności, gotowej przyjąć Kogoś naprawdę Wielkiego! Nie może być tak, żebyśmy byli wciąż tylko w pracy, na zakupach… Nie wolno dać się „wkręcić” w niekończącą się krzątaninę i we wszelkiego typu zaaferowanie – polityką, kryzysami, dyskusjami na forach internetowych, wzajemnym zwalczaniem się, lękami o przyszłość itp.

 

Oczekujemy – na coś czy na Kogoś?


Jak to dobrze, że znów dano nam czas Adwentu. Jeszcze jeden raz możemy czekać na przyjście samego Boga i troszczyć się o (dobrej jakości) wyjście Jemu na spotkanie! Kiedyś Naród Wybrany (przynajmniej jakaś jego tzw.”Święta Reszta”) z żarliwą tęsknotą oczekiwał na Przyjście Mesjasza. Dzisiaj to my – każdy człowiek i cała ludzka rodzina – oczekujemy na spotkanie z Tym, który w sposób najzupełniej wyjątkowy już przyszedł – a teraz wciąż powraca i przychodzi – i jeszcze ma nadejść w (z) przyszłości, też w sposób najzupełniej wyjątkowy (Paruzja).

 

Oby wszystko, co w Kościele składa się na treść Adwentu – zarówno w Liturgii, jak i w kulturze – budziło w nas tęsknotę za spotkaniem z Bogiem, za Zbawicielem. Niestety, Adwent, będący przez wieki wydarzeniem wybitnie duchowym i religijnym, ma współcześnie coraz mocniejszą konkurencję, która chce go przedefiniować i zredukować już tylko do bodźca nakręcającego ekonomiczno-handlową koniunkturę. Pokaźna liczba fachowców od ideologicznego i „sklepowego” marketingu dwoi się i troi, by zawęzić horyzont naszych oczekiwań, tęsknot i spełnień. Ale przecież nie musimy tańczyć tak jak zagra nam byle „grajek”, choćby najbardziej wyszkolony w sztuce uwodzenia, manipulowania i zarządzania naszymi myślami, wyobraźnią i uczuciami…

 

Jakim jesteśmy pokoleniem?


O grze czy raczej przygrywaniu jest też mowa w dzisiejszej ewangelii, choć w innej „konwencji” niż ta przed chwilą przywołana. Występuje w niej w roli głównej wielki Artysta, który wnosi w ludzki świat Boską melodię i muzykę. I jest problem, ponieważ my (i ci kiedyś tam) zamiast zasłuchać się i dać się zachwycić, to – jest taka pokusa, a i przekora w nas – zatykamy sobie uszy. Wpieramy się w ziemię, po której stąpamy, i nie dajemy porwać się do…tańca – z Panem Młodym, który od Ojca przychodzi, by poślubić nas Sobie.

 

W oryginale – w Jezusowej wypowiedzi, z przysłowiową „przypowiastką”, brzmi to tak: Jezus powiedział do tłumów: «Z kim mam porównać to pokolenie? Podobne jest do przebywających na rynku dzieci, które przymawiają swym rówieśnikom: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście; biadaliśmy, a wyście nie zawodzili”. Przyszedł bowiem Jan: nie jadł ani nie pił, a oni mówią: „Zły duch go opętał”. Przyszedł Syn Człowieczy: je i pije, a oni mówią: „Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników”. A jednak mądrość usprawiedliwiona jest przez swe czyny» (Mt 11, 16-19).

 

Oto ważne pytanie: Jakim my jesteśmy pokoleniem? Do jakiego pokolenia ja przynależę? Niektórzy, mawiają dziś (żartobliwie, z przewagą ironii i złośliwości), jakim to „ludem” są ci czy owi! Teraz jednak (w Adwencie i w obliczu Jezusa) żarty na bok! Mamy sobie odpowiedzieć na pytanie: Jakim – w oczach Jezusa – jesteśmy pokoleniem? Czy kapryśnym i grymaśnym, z którym i sam Boży Syn „nie potrafi” się dogadać i porozumieć? Czy jednak pojętnym i w lot chwytającym bezmiar obdarowania, które do nas od Ojca przychodzi wraz Jezusem i w Nim?

Jednak zdolni do dialogu i tańca


Wiem, odpowiedź na pytanie o „to pokolenie” nie jest całkiem prosta. Jest dość złożona, bo my jesteśmy wewnętrznie skomplikowani, zawikłani, a bywa, że i wielorako uwikłani…

 

Owszem, każdy chce żyć piękniej, sensowniej, pogodniej i owocniej; także w pokoju i radości! Sprawcą takich pragnień w nas jest Ten, który wymyślił nas od A do Z. A jednak, też w nas, dochodzi do głosu jakaś inna, mroczna głębia, która dumnie (i pysznie) prezentuje się jako całkiem beznadziejna, zrezygnowana i nie znajdująca podstaw, by podnieść oczu ku Niebu i bardzo się rozradować. To „jakaś” decyzyjna instancja w mnie samym wybiera i rozstrzyga, jakim zechcę być „pokoleniem”: otwartym czy zamkniętym! Dającym się wciągnąć w wielki Dialog z Tym, który „z nieba zstępuje” (J 6, 33) czy zagiętym ku sobie (tak św. Augustyn określa stan grzechu) i może jeszcze wygrażającym i, o zgrozo, Bogu bluźniącym!

 

Dla wszystkich nas trwa czas Wielkiego Adwentu Boga: On w Jezusie Chrystusie: przyszedł – przychodzi – i na pewno jeszcze przyjdzie! Do nas należy decyzja, co z Nim zrobimy – dziś! Jak Go potraktujemy! Od tego zależy, jak On nas potraktuje, gdy znowu przyjdzie w Chwale.

 

Jedno wszelako – po pierwszym przyjściu i zbawczym przejściu Jezusa Chrystusa (Pascha) – jest pewne: Nie musimy przez całe ziemskie życie trwać w rozżaleniu i poczuciu nieszczęścia! Nie musimy wciąż biadać i zawodzić. Nie musimy być przekorni wobec Boga Zbawcy i Jego posłańców. Jeśli od Jezusa Chrystusa otrzymujemy tyle – i tak przekonujących – motywów za życiem, za „niebotyczną” nadzieją, za dostąpieniem wiecznego szczęścia w Bogu, to nie grymaśmy! Dajmy się – jak Dawid – porwać do tańca, mając pośród nas Maryję – Nową Arkę z (najpierw) ukrytym w Niej naszym Zbawicielem.

 

Przed laty przypadł mi do serca prosty i piękny wiersz, który syntetycznie wyraża – co? – Odpowiedzmy sobie sami, najlepiej na modlitwie i po rozważeniu sprawy własnego Adwentu, tj. sposobu, w jaki go w tym roku przeżywamy… Jesteśmy (dopiero/już) lekko po półmetku. Jeszcze to i owo można powziąć co do sposobu czekania na Przyjście Pana. Ja jeden to nie całe … pokolenie, ale wpływać na wszystkich, na całość może każdy!

A wyznanie Poety – jak mniemam pełne wiary i dogłębnego wzruszenia Panem tak z nami solidarnym – brzmi tak:

 

„I nie są nam stawiani za wzór
święci ledwo poruszający się
w purpurze dostojeństwa
święci którzy nie dostrzegają nic
siedząc na białym
rumaku cnoty

Teraz Ty Panie jedziesz z nami na jednym wozie
z nami chodzisz do lasu po chrust
w tym samym chodaku zimy
I sam tańczysz Panie z nami
wśród tych wzgórz
ten powolny taniec istnienia” [1].


Krzysztof Osuch SJ
mateusz.pl | 14 grudnia 2012

 

_____________
Przypis:


[1] Jerzy Harasymowicz, Poemat rycerski; za: M. Bednarz SJ, Bóg wiary i modlitwy, Wydawnictwo WAM 1982, s.594. (Z pewnym zdumieniem stwierdzam, że tego wiersza nie było dotąd w sieci).

 
Zobacz także
Irena Świerdzewska
Maryja jest dla wszystkich wzorem człowieka, który z całą otwartością, w sposób pełny i doskonały przyjmuje Boga. I dlatego, przygotowując się jako chrześcijanie do przeżywania tej ogromnej tajemnicy obecności Boga wśród nas, wpatrujemy się w Maryję jako wzór człowieka, który Boga przyjął do swojego życia. Ona uczy cały Kościół pełnego doskonałego otwarcia się na Boże słowo...
 
Z s. dr Judytą Pudełko PDDM, biblistką, wykładowcą Papieskiego Wydziału Teologicznego w Warszawie, propagatorką lectio divina, rozmawia Irena Świerdzewska  
 
ks. Paweł Kłys

Pod koniec piątego roku nauki przychodzi czas całkowicie szczególny – przygotowania do przyjęcia pierwszych święceń, święceń diakonatu. Napisałem, że jest to szczególny czas. Na czym polega owa szczególność? Otóż wraz ze święceniami kleryk staje się już duchownym, zaczyna przynależeć do stanu duchowieństwa. To wielka radość i zaszczyt, ale także wiążące się z tym obowiązki i zadania. Dlatego też przygotowania również są istotne. 

 
Marcin Gałka SJ
Ze spotkania z objawiającym się Bogiem w Biblii nikt nie wychodzi nieobdarowany. Różne są jednak owoce obcowania ze słowem Bożym. Czasem po takiej lekturze Pisma Świętego rodzi się okrzyk radości, podobnie jak w sercach uczniów idących do Emaus: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? (Łk 24, 32). 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS