logo
Wtorek, 18 listopada 2025 r.
imieniny:
Klaudyny, Romana, Tomasza, Karoliny – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Herbert Oleschko
O aniołach-gigantach
Któż jak Bóg
 
fot. Julia Kadel | Unsplash (cc)


W tytule omawianej dziś książki pojawia się nazwa Księga Gigantów i odnosi się ona do aramejskich fragmentów tekstów odnalezionych w roku 1971 w kilku różnych grotach qumrańskich przez znanego badacza Józefa T. Milika. Ich treść odsyła do znanego biblijnego wątku narodzin „gigantów”, hebr. nefilim (por. Rdz 6, 1-4) i pozwala przyjąć istnienie obszernego opowiadania-komentarza na ten jakże tajemniczy temat.

 

Niezależnie od znaleziska Milika, wcześniej już odkryto pełną manichejską Księgę Gigantów, powstałą około 150 r. p.n.e. Jak należy przypuszczać – tak wskazuje analiza porównawcza Józefa Milika – jest ona wtórna wobec fragmentów aramejskich. Co ciekawe, wątek gigantów był także obecny w Księdze Czuwających, należącej do sławnego etiopskiego apokryfu Pierwsza Księga Henocha (1 Hen 6-16), powstałego w II wieku p.n.e.

 

Czy Biblia mówi o gigantach?

 

Nie ma dla nas jednak znaczenia dokładna datacja wspomnianych dzieł (nie jest ona nawet możliwa) i wzajemne między nimi zależności oraz filiacje. Istotniejsze jest to, iż we wspomnianym okresie temat gigantów był bardzo żywo dyskutowany i poruszał nie tylko Żydów, ale także intelektualistów, przedstawicieli szeroko rozumianej kultury hellenistycznej.

 

Powodem zaś całego „zamieszania” jest znany fragment z Księgi Rodzaju (data powstania V-IX wiek p.n.e.): „A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły się im córki. Synowie Boga widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony. (…) A w owych czasach byli na ziemi olbrzymi, a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach” (Rdz 6,1-4).

 

Enigmatyczność, ogólność i niejasność przytoczonego wyżej fragmentu zrodziła mnóstwo komentarzy oraz interpretacji, często absurdalnych. Według tradycji henochicznej (komentarze najstarsze) mowa tu o aniołach, którzy przekroczyli prawo Boże, a w konsekwencji doprowadzili do zła i wynaturzeń. Ostatnim, przelewającym czarę goryczy, bezpośrednim powodem zesłania potopu jako kary miało być zaś wybudowanie przez gigantów wieży Babel. W jakimś momencie rozwoju i przekształcania się podania nastąpiło w tradycji żydowskiej połączenie określenia „aniołowie” z „synami Bożymi” lub „czuwającymi”. Giganci biblijni – tutaj komentatorzy starożytni są zgodni – wyginęli podczas potopu, a była to dla nich zasłużona kara Boża. Nowy Testament gigantami-tytanami już się nie interesował. Zaledwie raz przywołany jest w nim wątek upadłych aniołów, uwięzionych w lochach Tartaru na okoliczność Sądu Ostatecznego (2P 2, 4).

 

Gdzieś około I wieku n.e. nastąpiło (nie tylko w kręgu judeochrześcijańskim) utożsamienie przywódcy zbuntowanych aniołów z Szatanem. Ukazywanie gigantów jako upadłych aniołów – tendencję obecną we wczesnej chrześcijańskiej tradycji patrystycznej (Filon z Aleksandrii, Flawiusz i inni) – należy określić dzisiaj jako błędne. Późniejsi Ojcowie Kościoła, by wymienić tylko najwybitniejszych – Jana Chryzostoma i Augustyna z Hippony – uznawali „piękne córki ludzkie” za pokolenie Kaina, a „synów Bożych” za pokolenie biblijnego Seta.

 

Co na to apokryfy?


O ile Księgi Henocha przekazują zaledwie imiona przywódców anielskich rebeliantów (Szemichaza, Azael), to omawiana tu Aramejska Księga Gigantów (powstała ok. II-III w. p.n.e.) podaje już bardzo wiele imion aniołów i krótką ich charakterystykę. Dobudowano w niej fabułę z dynamiczną akcją, której szczegółów nie chcę tu jednak zdradzać. Generalnie gigantów przedstawiono w Księdze jako swoiste hybrydy, ukarane przez Boga za pychę, okrucieństwo i zepsucie obyczajów.

 

Tekst ten należy traktować oczywiście jako dzieło literackie powstałe w diasporze babilońskiej. Barwne opisy gigantów mają w nim pobudzić wyobraźnię, nawiązując zarazem do wydarzeń burzliwej epoki hellenistycznej. Można wskazać tu na liczne nawiązania do babilońskiego Eposu o Gilgameszu i mitu o potopie. Można też odczytać omawiane dziś dzieło jako satyrę na okrucieństwo władców i tyranów. W tym sensie zachowuje ono aktualność także w czasach nam współczesnych. Kolejnym uniwersalnym problemem jest zawarte w Aramejskiej Księdze Gigantów przesłanie o możliwości pokuty jako łasce Bożej. Niestety, mimo iż w omawianym dziele niektórzy z gigantów szczerze pragnęli poprawy i żałowali za swoje czyny, zostali zakrzyczani przez większość społeczności olbrzymów.

 

Generalnie jednak we wszystkich powyższych apokryfach pobrzmiewa nuta nadziei: w ostatecznej bitwie anielskiej dobre duchy, dowodzone przez archaniołów, pokonają armię demonów oraz ich „gigantyczno-tytaniczne” potomstwo.

 

Książka dziś omawiana ma charakter opracowania krytyczno-filologicznego, naukowego, i adresowana jest do wąskiego grona osób zajmujących się zawodowo tematyką zwojów z Qumran, tudzież szeroko pojętymi apokryfami biblijnymi oraz do laików-fascynatów tej problematyki, których, wbrew pozorom, nie jest w Polsce tak mało. Warto o tych sprawach co nieco wiedzieć, bo nawet takie ogólne rozeznanie pozwoli nam spokojnie skorygować rewelacje przekazywane podczas nawiedzin świadków Jehowy, tudzież innych „nawiedzonych” osób, bo też temat gigantów obecny jest w szeroko pojętej popkulturze.


Wydanie omawianego dziś dzieła jest ascetyczne i bardzo oszczędne, typowe dla publikacji naukowych.

Herbert Oleschko
Któż jak Bóg 2/2022

 

Aramejska Księga Gigantów oraz pokrewne teksty z Qumran, wstęp, przekład i komentarz Antoni Tronina, The Enigma Press, Kraków-Mogilany 2021, s. 120.

 
Zobacz także
ks. Piotr Prusakiewicz CSMA

Próby wtopienia Ewangelii w jakikolwiek ustrój za każdym razem kończą się niepowodzeniem. Życie Ewangelią możliwe jest jednak zawsze, niezależnie od sytuacji i układów. Przez stulecia historii Kościoła oznaczało to zgodę na ryzyko prześladowań i męczeńskiej śmierci. Czy taka będzie również przyszłość wyznawców Chrystusa?

 

Z ks. prof. Edwardem Stańkiem rozmawia ks. Piotr Prusakiewicz CSMA

 
Krzysztof Wons SDS
Bliskość człowieka, którego głos i ciało drżą ze wzruszenia, zawsze nas peszy. Czujemy się niezręcznie. Zaskoczeni, nie wiemy, jak się zachować. A co powiedzieć, gdy wzrusza się i szlocha sam Bóg-Człowiek. Ewangeliści wiedzieli, że potrzebujemy spotkań z Jezusem, który nie kryje swoich uczuć: smuci się, lęka, cały drży, ma oczy zalane łzami, gniewa się. Potrzebujemy ich zwłaszcza, gdy kryjemy twarz pod maską udawania, grzęźniemy w niesłusznym samozadowoleniu.
 
Dariusz Piórkowski SJ
Uczniowie z dzisiejszej Ewangelii wcale wielce się od nas nie różnią. Obaj nie rozpoznają Chrystusa, ponieważ za bardzo przywiązali się do własnych wyobrażeń i oczekiwań. Można bowiem kogoś widzieć, być z nim, ale Go nie rozpoznać, nie zrozumieć. Dlaczego? Ewangelista pisze, że „oczy ich były na uwięzi”, to znaczy, że uczniowie jeszcze za życia Chrystusa patrzyli na Niego przez własne okulary. Czego się spodziewali? Że Chrystus odkupi Izraela, to znaczy wybawi ich z okupacji rzymskiej, że przepędzi obcokrajowców. I znowu nastanie wolne królestwo Izraela. A tu klapa. 
 

___________________