Biblia – jedno wielkie światło
Sobór Watykański II przypomniał w konstytucji o objawieniu Bożym, że Pismo Święte jest zwierciadłem, w którym człowiek pielgrzymujący po ziemi ogląda Boga. Czytając Biblię mogę zobaczyć Boga i także siebie. Sięgam więc po Księgę, która jest mi najbliższa – w sposób duchowy, ale nie przez wyobraźnię. Po pewnym czasie mogę rozpoznać przyciągający urok Boga w Jego Słowie, którym jest On sam.
Aby wejść w kontakt z Bogiem, nie możemy skupiać się tylko na Księdze, co niekiedy zdarza się w niektórych zborach protestanckich. W odkrywaniu Boga istotna jest nie tylko Księga. Bóg nie wcielił się w Księgę, ale wcielił się w człowieka, w Syna Matki Najświętszej. Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.
Wchodząc w Pismo Święte jestem poruszony prostotą uroku Boga. Ten urok odnajduję nie tylko we fragmentach, ale – co dziwne – w całym tekście Biblii. Duch Święty prowadzi nas w głąb lektury Pisma. Jestem w stanie dotknąć tajemnicy Słowa tylko w Duchu Świętym. W pewnym momencie Biblia może stać się jakby nudna, przestaje być pokarmem dla umysłu i wyobraźni, tylko chce wprost karmić mego ducha poprzez wszystkie obrazy, symbole, opisy.
Zwykle na początku medytacji wybieramy sobie poszczególne ulubione teksty. Wraz z rozwojem modlitwy cała Biblia staje się jednym wielkim światłem, jednym wielkim Słowem. Medytacja przestaje być jałowa, jest jakby pływaniem w oceanie Słowa Bożego. Zanurzamy się i płyniemy w żywych wodach Ducha Świętego.