To jest taki paradoks modlitwy, adoracji, bycia i trwania przy Jezusie i dla Niego. Po pierwsze dając wtedy siebie, jeszcze więcej otrzymujemy. Bóg oczyszcza nasze serca, umacnia je, by bardziej być dla innych. A więc adorując, i słuchając Jezusa zmienia się nasze patrzenie na świat, na rzeczywistość. Zaczynamy patrzeć tak jak On. Tak klarownie i przejrzyście, a jednocześnie z miłością i miłosierdziem wobec drugiego człowieka.
Czy zaufać cud-diecie, cud-treningowi, cud-psychoterapii, czy może raczej zaakceptować tradycyjne działania, związane z dłuższym oczekiwaniem na skutek i powolniejszą zmianą swoich przyzwyczajeń? W gąszczu propozycji szybkich sposobów na poprawienie swojego stanu zdrowia rodzi się czasem wątpliwość, co wybrać, komu uwierzyć i co tak naprawdę jest dobre dla mojego organizmu?