logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jak odróżnić dobro od zła?
Autor: M. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2017-12-27 13:44

Jak odróżnić dobro od zła?

Gdyby w życiu sytuacje były zupełnie od siebie niezależne, sprawa byłaby prosta. Np. gdyby jedyną rzeczą, którą mam możliwość zrobić w danym momencie, była modlitwa, byłoby wiadomo - dobrze jest się modlić, źle jest się nie modlić. Ale sytuacje są bardziej skomplikowane. Zwykle wybierać trzeba między różnymi dobrami, albo np. większym i mniejszym złem.

Pytanie jest dla mnie bardzo ważne, a wróciło w ostatnim czasie z dużą siłą z dwóch powodów.

Pierwszy powód to sytuacja, z jakiej opisem się spotkałam. Rodzice, którzy są tak zaangażowani w pracę w Kościele (modlitwa, aktywność we wspólnocie itp.), że bardzo mało czasu mają dla rodziny, a ich własne dzieci czują się mocno zaniedbane. I ja czuję, że robią tym dzieciom krzywdę. Ale kiedy się nad tym zastanawiam, to z punktu widzenia zasad i norm trudno im coś zarzucić. Modlitwa i praca dla wspólnoty jest dobrem. Hierarchia wartości też jest ok - Bóg na pierwszym miejscu, przed człowiekiem, nawet własnymi dziećmi. A ja czuję, że ta sytuacja nie jest ok. No właśnie - czuję. Czy dobro od zła odróżniamy na podstawie tego co czujemy?

Drugi powód, to rachunek sumienia, który robiłam przed adwentową spowiedzią. Tam wszystko takie czarno - białe. Np. było tam np. pytanie o to, czy znajduję czas na zaangażowanie w Kościół. Jeśli tak - to dobrze, jeśli nie - to źle. Tymczasem, jak wskazuje przykład podany wyżej, to nie jest takie czarno-białe.

Albo inne pytanie: czy dbam o zdrowie. Jeśli dbam - to dobrze, jeśli nie - to źle. A ja jestem mamą małego dziecka, a drugie urodzi się niedługo, i wiem, że co najmniej przez najbliższy rok będę miała trudności z wyspaniem się albo spokojnym zjedzeniem posiłku, a to przecież podstawa dbania o zdrowie. Zupełnie nie wydaje mi się (nie czuję), żebym przez to grzeszyła - po prostu wybiorę większe (pilniejsze?) dobro, którym będzie opieka nad małym człowiekiem. Trzeba ciągle wybierać, którym dobrem zajmę się teraz, a które zostawię na później, a może na nigdy. Czas jest ograniczony, nie da się zrobić wszystkiego idealnie. Zdaje mi się, że normą jest umiejętność znalezienia jakiegoś umiaru i właśnie ustalanie priorytetów. Wydaje mi się, że to jest chrześcijańska postawa. Ale norma moralna wydaje się nieubłagana: np. dbasz o zdrowie - dobrze, nie dbasz - źle.

Ostatni przykład. Pytanie: czy nie marnujesz jedzenia? Grzeszy ten, kto je marnuje. Bardzo dbam o to, żeby jedzenie się nie marnowało - staram się planować, przetwarzać, dzielić się, zamrażać itp. ale będą sytuacje, kiedy to się nie uda. Szczególnie przy małym dziecku właśnie. I zdarzyło mi się jeść coś na siłę, żeby nie zmarnować, przez co bolał mnie brzuch, więc z kolei pewnie zgrzeszyłam szkodzeniem zdrowiu.

Przykłady mogłabym mnożyć. Szukam jakiejś ogólnej zasady radzenia sobie w podobnych sytuacjach. Wspólny mianownik jest chyba taki:
- Wybieram między różnymi dobrami to, które jest w danym momencie ważniejsze, i sumienie mówi mi, że to jest ok, bo lepszego wyboru w danym momencie nie miałam. Sumienie jako głos rozumu, który szuka większego dobra, bo sumienie rozumiane jako wierność zasadom patrzy już inaczej.
- Jednocześnie wiem, że łamię jakąś zasadę życia chrześcijańskiego - zasadę którą uznaję (tak jak np. nie marnowanie jedzenia, dbanie o zdrowie itp.)

Może chodzi o wybieranie zawsze większego dobra? Ale tu z kolei nie pasuje pierwszy przykład, kiedy Ci rodzice wybrali Boga a zaniedbali dzieci.

Jeszcze jeden przykład, na którym może jaśniej będzie widać o co mi chodzi. "Grzeszących upominać" jest dobrym uczynkiem, a przecież nie każde upominanie jest dobre. Było o tym wielokrotnie tu na forum. Np. ciągłe mówienie komuś, że grzeszy, może go raczej zniechęcić niż zachęcić do zmiany. Albo napominanie w drobnych sprawach zupełnie obcych ludzi, do których ogólnie się nie odzywam, bo ich nie znam, ale upomnieć - owszem. I znów - czuję, że jedne napomnienia są dobre, a inne - złe. Jedne służą dobru, inne nie. Ale jednak "grzeszących upominać" jest na liście uczynków miłosiernych, a więc uczynków dobrych, jednoznacznie dobrych.

"W moralności dobro określa poprawność (zgodność z normami moralnymi) czynów i zachowań człowieka" (to cytat akurat za wikipedią, ale w innych źródłach definicje są podobne). A więc jeśli norma mówi, że upominanie jest dobre, a ja oceniając swój czyn porównuję go z normą i sprawdzam czy jest z nią zgodny, to każde upomnienie byłoby dobre, a każde nie upomnienie - złe. Ale czuję bardzo mocno, że to nie tak, że jest coś jeszcze niż zgodność lub niezgodność z normami, co trzeba wziąć pod uwagę oceniając, czy czyn jest dobry, czy zły. Nie umiem nazwać co to jest.

Jeśli w rachunku sumienia jest pytanie "czy upominałeś grzeszących", to dla mnie czasem odpowiedź brzmi "nie, nie zawsze upominałam, bo uznałam, że nie zawsze byłoby to dobre". No ale dobro to zgodność z normą, a normą jest upominanie...

Nadal nie mam pewności, czy jasne jest to o co pytam, ale chyba lepiej nie umiem już tego sformułować. Zdaję też sobie sprawę, że dla wielu czytających to może być problem abstrakcyjny. Nie dla mnie.

 Tematy Autor  Data
 Jak odróżnić dobro od zła? nowy M. 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy A2 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Hanna 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Kalina 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy O. Jan, omi 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Ј 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy M. 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Hanna 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Ј 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy orelka 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy MM 
  Re: Jak odróżnić dobro od zła? nowy Ј 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: