logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-03-15 15:00

Moi rodzice są po rozwodzie i są w powtórnych związkach. Tata okłamuje swoją drugą żonę i mnie też zmusza do kłamstwa w kwestii śmierci jego mamy czyli mojej babci. Utrzymuje przed nią, że babcia żyje, podczas gdy od jej smierci minęły dwa lata. Mówię mu że jestem w bardzo kłopotliwej sytuacji bo ciocia czyli jego druga żona czasem pyta się mnie wprost jak babcia się czuje. Tata straszy mnie, że zerwie ze mną kontakt jeśli powiem prawdę bo ześlę na niego kłopoty (ma nieuregulowane sprawy spadkowe). Najgorsze, że tą ciocię najczęściej odwiedzam z okazji świąt i często dwa dni po spowiedzi jestem już w grzechu. Trudno mi zrezygnować z odwiedzenia jej chociaż na Boże Narodzenie czy Wielkanoc, bo jest osobą starszą, schorowaną, bardzo samotną (nie mieszkają z tatą a ich jedyne wspólne dziecko zmarło po porodzie). Bardzo się cieszy jak wpadnę do niej na herbatę, trochę z nią porozmawiam. Z tatą nie chce zrywać kontaktu bo uważam, że jest pogubiony w życiu, jestem jego jedyną córką i jeśli ja się od niego odwrócę będzie sam na świecie. Dziadkowie nie żyją, nie ma rodzeństwa. Prośby i przemawianie do jego sumienia nie skutkuje. Jak powinnam postąpić? Jak rozwiązać tę sytuację?

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: xxx (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-03-20 16:20

Nie musisz.
Powiedz Tacie jak się z tym bajerowaniem czujesz. Że nie ma sensu tego ciągnąć w nieskończoność.
Ile masz lat?
Niech szybko załatwi swoje sprawy, bo Cię ta sytuacja męczy, i nie ma sensu, bo cały świat się nie dostosuje do Tatowych kombinacji. Jeśli ciocia się nie dowie od Ciebie, dowie się zupełnym przypadkiem od kogoś innego, i dopiero wtedy będzie Tacie strasznie głupio.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-20 18:26

Mam 30 lat i swoją rodzinę. W kombinowaniu mój tata niestety bardzo się wyrobił. Ma syndrom jedynaka. Od ponad 20 lat nie korzysta z sakramentów z powodu rozwodu toteż nie miał możliwości usłyszeć od księdza dobitnie np na spowiedzi jaki grzech popełnia. Brak korzystania z sakramentów stępił też jego sumienie. On cioci nie powie i będzie odwlekał to w nieskończoność, aż dowie się z innego źrodla. Czuję się trochę tak jakbym była w sytuacji bez wyjścia. Dochodzi do takich paradoksów, że nie mam możliwości tej kobiety zaprosić np na Wigilię bo mój kilkuletni synek może wygadać że babcia jest w niebie. A jak mówię mojemu tacie, że to jest nienormalne, grozi zerwaniem stosunków. Najgorsze, że idę np przed Wielkanocą lub Bożym Narodzeniem do spowiedzi, jadę do niej z wizytą na Święta (na co ona zawsze bardzo czeka) a wychodzę z kacem moralnym, grzechem i nieczystym sumieniem. Jeszcze w trakcie świąt tracę łaskę uświęcającą. To dla mnie bardzo przykre.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2018-03-20 18:37

Może powiedz delikatnie cioci, by o stan zdrowia babci pytała Twojego tatę (albo Cię nie pytała wcale), bo Ty w tej sprawie nie masz nic do powiedzenia. Domyślam się, że Tato nie chce powiedzieć żonie o śmierci jego mamy, bo wtedy żona miałaby udział w spadku?

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-03-20 19:56

Naprawdę nie musisz się podporządkowywać szantażującemu Cię ojcu. Myślałam, że jesteś bezradną nastolatką, a tu matka dzieciom. Zobacz, kłamstwo przechodzi dalej jako zagrożenie - izolujesz synka od rodziny, żeby nie powiedział prawdy. A co, będzie większy, to też każesz mu kłamać? Żeby dziadek się nie obraził?
Litości!
Skończ z tym, powiedz jasno i grzecznie, ale stanowczo swemu tacie, że nie będziesz go kryła ani minuty dłużej. Niech grozi, trudno, niech się obrazi, też trudno. Jesteś dorosła i odpowiadasz za życie w prawdzie. Przyjmij na twarz tę groźbę zerwania stosunków.

Ciocię po informacje możesz odesłać do taty. Jeśli będzie drążyła - powiedz, zgodnie z prawdą, że tata nie życzy sobie, byś ją o losie babci informowała.
Albo i powiedz wreszcie, że babcia nie żyje, a Ty już dłużej nie możesz żyć pod szantażem.

To nie jest tak, ze okłamujesz ciocię w danej chwili, spowiadasz się i jest OK. Ty tego nie naprawiasz. Spowiadasz się, wiedząc, z cała premedytacją, że ciocia nadal będzie tkwić w nieprawdzie. Nooo, ja nie wiem, czy to naprawdę moralne. Spowiedź to nie pralnia. Łapki umyte, a fałsz latami narasta, nic nie zmieniasz z założenia. Nie mnie sądzić, czy taka spowiedź w ogóle jest ważna, ale coś mi tu zgrzyta.

Nie brnij w kłamstwa, to Cię niszczy. Nikomu nie pomaga. Nie jesteś wolna. Męczysz się, wciągasz w tę fikcję rodzinę - no po co. Nie jesteś powołana do spełniania grzesznych zachcianek nawet ukochanego ojca! On nie ma prawa tego od Ciebie żądać, a Ty NIE musisz być uległa.

W sprawach majątkowych, o ile o nie może chodzi, kłamstwo też nie pomoże, bo jeśli ktoś ma prawo do spadku itp., to żadne kłamstwo ojca tego ostatecznie nie zmieni, a gdy się wyda, będzie jeszcze gorzej, ale w kategoriach prawnych (albo karnych), nie tylko moralnych.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-03-20 19:57

Nie musisz kłamać. Możesz cioci powiedzieć, że tata nie życzy sobie, żebyś udzielała informacji o babci. A gdyby zaczęła wypytywać o przyczyny lub nalegać, możesz definitywnie uciąć temat.

Kaca moralnego to Ty chyba masz już teraz, zanim kolejny raz skłamiesz. I słusznie. Bo sakrament pojednania wiąże się z postanowieniem poprawy. Natomiast Ty masz z góry ustalony harmonogram kłamstw.
Potraktuj tym razem spowiedź inaczej. Naprawdę postanów, że zerwiesz z tym kłamstwem. Poproś Boga o siłę do przezwyciężenia go. A nie wmawiaj sobie, że kłamać musisz.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: xxx (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-03-20 20:08

A co byś straciła na tym "zerwaniu stosunków"? Podejrzewam, że to Tata by bardziej ucierpiał na tym jego "zerwaniu stosunków" z Tobą.
Może jednak trzeba stawiać sprawę jasno, nie pozwalać się szantażować? Może da się popracować nad Tatą, uświadomić mu, że to kłamstwo ma krótkie nogi? Mój Tata zawsze mówi, że kłamstwo zawsze wyjdzie na jaw. I ma rację.
Powodzenia i Bożego błogosławieństwa Ci życzę.
Aha, i proś Boga przez Maryję na różańcu np. codziennie o pomoc w tej sprawie. Poradź się też spowiednika.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-20 21:54

Bardzo dziękuję za odpowiedzi, za sugestie, mądre słowa. Dały mi do myślenia i będę musiała się zmierzyć z tą trudną sytuacją. Tata nie chce powiedzieć cioci prawdy ponieważ obawia się, że ona może rościć prawo do zachowku, a ojciec po śmierci babci stal się posiadaczem dużego domu i mieszkania. Drugim powodem jest to, że nie chce żyć z ciocią bo obawiam się, że kogoś może mieć. W momencie gdyby ciocia dowiedziała się, że babcia nie żyje (a którą rzekomo tata musi się opiekować w jego zeznaniu do cioci), chciałaby na nowo z tatą zamieszkać. Przez niego zostałam wrzucona w duże poczucie winy bo byłam wychowywana przez mamę i ojczyma, którego traktowałam jak tatę (a on mnie jak córkę i jest dla mnie dobrym człowiekiem). Mój prawdziwy ojciec ma do mnie żal, że zawsze był na uboczu, że mama i jej nowa rodzina przez wiele lat była dla mnie na pierwszym miejscu. Dopiero w dorosłym wieku moje relacje z prawdziwym tatą się bardziej zacieśniły. On jako jedynak lawirował całe życie między żoną tak pierwszą jak i drugą a kochającymi "za bardzo" rodzicami i sam do końca też nie był w tym wszystkim szczęśliwy. Dlatego tak trudno mi postąpić z nim kategorycznie. Wciąż ciążą mi wyrzuty sumienia, spijam konsekwencje rozwodu moich rodziców.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Estera (---.165.kosman.pl)
Data:   2018-03-20 23:43

Mary, zachowujesz się trochę jak osoba z rodziny alkoholowej, która próbuje kryć wyskoki pijaka.

"Przez niego zostałam wrzucona w duże poczucie winy bo byłam wychowywana przez mamę i ojczyma (..). Mój prawdziwy ojciec ma do mnie żal, że zawsze był na uboczu, że mama i jej nowa rodzina przez wiele lat była dla mnie na pierwszym miejscu"

Ale to ojciec sam zdecydował, że woli być na drugim miejscu, nie Ty - to on był w tym układzie dorosły. Zwalanie na Ciebie poczucia winy za własne postępowanie, to w tym momencie przemoc psychiczna.

"On jako jedynak lawirował całe życie między żoną tak pierwszą jak i drugą a kochającymi "za bardzo" rodzicami i sam do końca też nie był w tym wszystkim szczęśliwy"

Znowu - to on był dorosły i miał wybór. Skoro trwał w takim układzie, widocznie pasowało mu to.

"Tata straszy mnie, że zerwie ze mną kontakt jeśli powiem prawdę bo ześlę na niego kłopoty"

Bo uznał, że takie straszenie jest skuteczne. Jak widać działa na Ciebie. To nie znaczy, że groźby zrealizuje. Znowu: przemoc psychiczna.

"Z tatą nie chce zrywać kontaktu bo uważam, że jest pogubiony w życiu, jestem jego jedyną córką i jeśli ja się od niego odwrócę będzie sam na świecie"

A Ty koniecznie chcesz ratować kogoś, kto Cię ciągle krzywdzi. A gdzie w tym miłość do siebie?
Mary, idź na terapię dla osób z rodzin dysfunkcyjnych albo współuzależnionych, może DDA/DDD. To, co ojciec z Tobą robi, nie jest dobre ani normalne.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-03-21 00:12

"dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę" (Mk 10, 7)
Nie ma takiej sytuacji moralnej, której nie wyjaśniłoby Słowo Boże. W tym jednym zdaniu jest rada dla Ciebie. Opuść mentalnie swojego ojca, buduj swoją moralność według ważnych dla CIEBIE zasad. Odcięcie się od zakłamanej moralności ojca, nie oznacza zerwania kontaktów a przedstawienie Twojego stanowiska co do trwania w kłamstwie może ojcu również uświadomić zło, w którym on tkwi.
Taka głębsza refleksja - spójrz do czego doprowadza łamanie Bożych Przykazań. Trzecie pokolenie - Twój syn, zostaje uwikłane w grzech.
Wijesz się w tej chorej, zakłamanej sytuacji jak piskorz, wpędzasz w poczucie winy z czego rzeczywistą winą jest grzech a wydumanym wyrzutem sumienia potencjalna wina wobec ojca.
Rozważ ze spowiednikiem czy to nie Ty, skoro okłamujesz ciocię, powinnaś wyjawić prawdę. Czy widzisz oczami wyobraźni moment, kiedy dowie się w innych okolicznościach o tym ,że babcia nie żyje i będziesz jej musiała spojrzeć w oczy. Teraz możesz jeszcze wyjść z tego z twarzą, mówiąc szczerze że uległaś szantażowi, przeprosić za kłamstwo.
Nazywasz tę panią ciocią więc w jakiś sposób jest Ci bliska, dlaczego ją ranisz.

"Jeżeli będziesz trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli". (J 8,31-32)

Odniosę się jeszcze do sytuacji goszczenia cioci u Ciebie. Twój dom, Twoja potrzeba ugoszczenia, okazania serdeczności. Dlaczego pozwalasz ojcu na decydowanie jak masz postępować wobec innych osób.

"a ojciec po śmierci babci stal się posiadaczem dużego domu i mieszkania."
A to dla Twojego taty, który zostawia po sobie zgliszcza, rozwodząc się z sakramentalną żoną, pozostawił teraz starą, schorowaną matkę swojego dziecka:

"Powiedział też do nich: "Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia".
I opowiedział im przypowieść: "Pewnemu zamożnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał sam w sobie: Co tu począć? Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów. I rzekł: Tak zrobię: zburzę moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe zboże i moje dobra. I powiem sobie: Masz wielkie zasoby dóbr, na długie lata złożone; odpoczywaj, jedz, pij i używaj! Lecz Bóg rzekł do niego: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem".
Łk 12, 15-21

Mary, przemyśl czy wobec relacji z ojcem, z którymi nie możesz sobie poradzić, jesteś patologicznie uzależniona od zdania ojca nie powinnaś skorzystać z terapii DDD (dorosłe dzieci z domów dysfunkcyjnych)

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-21 10:08

Ponownie dziękuję za wszelkie rady i słowa. Nie jestem uzależniona od słów taty jak to może wyglądać z wcześniejszych wpisów i mogę się od tego odciąć wiedząc, że on więcej straci na tym niż ja. Ojciec pierwszy wniósł o rozwód, ale na sali sądowej był gotów na ugodę, jednak moja mama chciała zakończyć to małżeństwo i ostatecznie do rozwodu doszło. Nieraz słyszałam od niego, że wszystko przez moją mamę, że płakał po nocach za rozbita rodziną i przeszedł poważne załamanie nerwowe. Z jego słów wynika że drugie małżeństwo było tylko nieprzemyślanym ukojeniem bólu i pokazaniem mojej mamie, że też sobie ułoży życie. Nie wiem na ile jest w tym prawdy bo przyłapałam nieraz tatę na opisywaniu rzeczywistości na swoją korzyść mimo, że było to kłamstwem. Tata latami nie pracował, jest zachłanny na dobra majątkowe, choć gdzieś tam w głębi dostrzegam dobro w sercu. Widzę w nim pogubionego człowieka i jest mi go szkoda, a jednocześnie nie stać go na szczerą rozmowę. Próby szczerej rozmowy kończą się u niego wybuchem złości. Żyje w zakłamaniu od wielu lat. I ja jestem w to mimowolnie wciągana. I tak postawiłam na swoim, bo zamysłem taty i babci było to abym z nim żyła pod jednym dachem i dawała mu opiekę. Ja wiedziałam, że tego nie jestem w stanie psychicznie ponieść i że na ten plan zgodzę się dopiero jak tata będzie starszym i schorowanym człowiekiem. Teraz mam swoją rodzinę, jesteśmy w miarę młodym małżeństwem i matkować mogę mojemu synowi ale nie ojcu, który ma jeszcze ręce zdolne do pracy.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: J. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-03-22 10:41

Tak piszesz a i tak jak przychodzi co do czego to ... znów kłamiesz. Postępujesz trochę jak twój ojciec.
Dam ci prostą i skuteczną radę na całą sytuację - powiedz prawdę. Wbrew pozorom pomożesz tacie bo zmierzy się z konsekwencją swoich czynów i przyjmie na klatę sytuację której sam był przyczyną. Podejrzewam że chwilowo przyjdzie burza, ale raczej sam do końca pokłócony ze światem nie będzie. Po drugie ty nie będziesz juz musiała kłamać i w tej kwestii będziesz mogła żyć normalnie. A tak na marginesie - jedynactwo to nie upośledzenie i nie trzeba wszędzie winić je za ... hm... wszystkie bóle świata w tym nieuczciwość :-) ono nie formuje negatywnie, poważnie.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: xxx (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-03-22 12:00

Ale nie musisz reagować tak jak Tata: zrywać znajomość. Powiedzieć spokojnie i z miłością to, co czujesz i jak widzisz tą sprawę, dać mu szansę na jakieś wybrnięcie z tej sytuacji. Trochę jak dobry rodzic, który nie może zgodzić się na każdą zachciankę dziecka: trzymać się swojego zdania, nie przestawiając kochać.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-22 13:20

Wiem, że mi szczerze i mądrze radzicie. Ale rozmowa z ojcem gdzie musiałby się zmierzyć z bolesna prawdą jest czymś czego boję się zrobić, choć bardzo bym chciała. Niech Państwu da do myślenia fakt, że moja babcia spisała testament kilka lat przed śmiercią gdzie większa część majątku przypadała na mnie. Miała go u siebie. Rok przed śmiercią spisać go notarialnie jednak bała się reakcji mojego ojca, który nią się codziennie opiekował. Tuż po śmierci babci kiedy pojechałam do jej domu, a tata musiał wyjść i zostałabym w domu sama, ostentacyjnie mnie wyprosił. Wcześniej tego nie robił. Dało mi to jednoznacznie do myślenia, oczywiście tata stał się spadkobiercą wszystkiego. Nie bylam idealna wnuczką, mieszkałam daleko od babci, ponad kilkaset kilometrów i na pewno to tata jej się poświęcił na starość ale takie potraktowanie nie było w porządku. Mój mąż twierdzi, że tata nie jest dojrzały do rozmowy na gruncie prawdy. Reakcja może być nieprzewidywalnie trudna. A jak sobie coś zrobi? Mieszka sam. Po ludzku mogłabym się od taty odwrócić, ale jak to się ma do IV przykazania? Poza tym jeśli prawdą jest, że ciężko mu było po stracie mnie i mojej mamy to znaczy że swój krzyż w życiu też przeszedł. Bliska osoba twierdzi, że w tej trudnej sytuacji jedynym rozwiązaniem na ten moment jest zaprzestanie moich odwiedzin u cioci, by nie narażać się na dalsze kłamstwo. Szkoda tylko, że ona musiałaby ponieść tę cenę. Zresztą ja też, bo ją lubię. Nie wiem jak kochać ojca, który nie jest łatwym przypadkiem. Z miłości po śmierci będziemy sądzeni...

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Estera (31.25.249.---)
Data:   2018-03-22 14:47

"Z miłości po śmierci będziemy sądzeni..."

A co wspólnego z miłością ma trwanie w kłamstwie i uleganie manipulacjom?

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Marta (---.dab.02.net)
Data:   2018-03-22 15:15

Odwracanie się od cioci, mimo, że ona jest w tej sprawie niewinna, będzie wyrazem miłości? Chyba nie bardzo. Takie umycie rączek: ja nic złego nie robię, ja tylko unikam zrobienia tego, co powinnam.
Jak najbardziej rozumiem strach przed reakcją ojca, ale no nie daj się temu. Jak nie potrafisz z nim porozmawiać, to może list napisz? Albo u cioci powiedz jak sprawa wygląda: tata sobie nie życzy, żebyś udzielała cioci informacji o babci.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (150.254.99.---)
Data:   2018-03-22 15:28

Marta ma rację, chcesz zerwać z ciocią żeby jej kosztem (tak właśnie) uniknąć konfrontacji z ojcem. Skrzywdzisz ją. Wolisz skrzywdzić tę kobietę niż żyć w prawdzie? A może nie wolisz, ale planujesz zachować się właśnie tak?

Ty - wbrew swoim deklaracjom - jesteś zależna od ojca, od jego opinii, od lęku o niego (o szantażystę). Mimo że wcześniej temu zaprzeczałaś. Jesteś ofiarą broniącą krzywdziciela, zależną od jego słowa i spojrzenia. On Cię ma w garści, a Ty się zasłaniasz IV przykazaniem (choć ze znakiem zapytania). Ono nie nakazuje kłamać w imię ojcowskich zachcianek. Nie nakazuje niszczyć uczuć innych ludzi, bo tato ma taki kaprys. Utwierdzanie ojca w przekonaniu o jego racji i przewadze, utwierdzanie kłamcy w jego prawach nie jest żadnym wyrazem miłości, z której owszem, będziemy sądzeni.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: L. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2018-03-22 19:33

Jesteś pewna, że chodzi Ci ojca a nie o spadek? Nie obruszaj się od razu tylko to przemyśl. A jak ktoś się na tym zna, niech podpowie.

Na spadku Ci zależało, bo masz pretensje, że ojciec przejął całość, choć babcia coś Ci obiecała. Ale jeśli ojciec jest jedynym dzieckiem, i naprawdę się nią opiekował do śmierci (a nie Ty), to w czym problem? Nie wiem dlaczego uważasz, że "takie potraktowanie nie było w porządku". Mogłabyś mieć pretensje, gdybyś się nią do śmierci opiekowała. To się ojcu należy. Przecież Ty w swoim czasie dostaniesz spadek po jego śmierci. Taka jest kolejność. Czy boisz się, że jak zerwiesz kontakt z ojcem, to on może ten majątek stracić? (przepić, przegrać). Czy to miłość, czy pilnowanie majątku? (chyba że - jak piszą inni - uzależnienie od ojca).

Czy ojciec mieszka w domu matki? Jeśli tak, to ma do tego święte prawo, choćbyś i Ty miała na to ochotę. Dopóki żyje - to jest jego dziedzictwo. Dla Kościoła tata ma dalej jedną żonę - Twoją mamę. Nie wiemy czy ożenił sie drugi raz "na złość twojej mamie" czy z "miłości" ale wyraźnie widać, że teraz (gdy dziecko umarło?) - ojciec nie chciał nowego małżeństwa ciągnąć. Nie wiemy, czy wrócił do Kościoła, ale może teraz korzystać z sakramentów (nawet gdyby nie wziął rozwodu, skoro nie są już razem "z drugą"). Może o tym z nim porozmawiaj? Z Bogiem nie będzie taki samotny. Może kłamstwo nie bierze się z problemów spadkowych, ale z niechęci do wspólnego dalszego zamieszkania z drugą żoną? Współczujesz "cioci" samotności, ale człowiek ma prawo do nawrócenia i wycofania się z grzesznego życia. Niestety, wrócić do mamy nie może, skoro mama też ma drugie życie. Ale namów go do spowiedzi. Chyba, że faktycznie ma już kogoś innego.

Czy druga żona ma prawo do spadku? Zakładam, że nie było cywilnego rozwodu z "drugą". Ale czy spadkiem trzeba się dzielić? Nie jestem pewna. Wydaje mi się, że to własność spadkobiercy, a nie "rodzinna". Że przy rozwodzie nie wchodzi do dzielonego majątku. Ale tu potrzeba fachowca, ktoś zna przepisy? Jeśli ojciec był jedynakiem, to może ma prawo do całego spadku? Wyczytałam w internecie: "Synowa ani zięć nie dziedziczą po teściach, chyba że teściowa czy teść uwzględnili ich w testamencie."

Są tu więc dwa ważne pytania:
- Do Ciebie: czy kłamiesz "bo tata, czy kłamiesz "bo spadek"?
- Do taty: czy kłamie "bo spadek" czy kłamie bo nie umie cioci wprost powiedzieć "żegnaj, bo po śmierci dziecka nic nas już nie łączy". "Nadal żywa babcia" jest doskonałym wykrętem, żeby nie mieszkać z nią. Odejść bez odejścia. Może to właśnie trzeba uregulować, a nie sprawy spadkowe?
Rozumiem, że "ciocia" jest Ci droga, ale to nie znaczy, że tata ma do niej wrócić, skoro to było grzeszne życie. Ma wrócić do Boga. Ona wiedziała, że wiąże się z rozwodnikiem. "Ciocia" przede wszystkim powinna się dowiedzieć, że tata nie chce do niej wracać. Ale ona pewnie to doskonale wie.

Nie bardzo natomiast wiem jak się odnieść do:
- "nie mam możliwości tej kobiety zaprosić np. na Wigilię". A swoją mamę zapraszasz? Tatę zapraszasz? Przychodzą? Bo zapraszanie naraz dwóch żon swojego taty, albo niezapraszanie własnej mamy żeby zaprosić przyszywaną ciocię, to tak jakoś...
- "Prośby i przemawianie do jego sumienia nie skutkuje" - jesteś pewna, że to "przemawianie" nie przymusza go do powrotu do życia w nieformalnym (dla Kościoła) związku? Jak ją zaprosisz na Wigilię, to tata nie przyjdzie.
- "(tata) Żyje w zakłamaniu od wielu lat. I ja jestem w to mimowolnie wciągana." - to dwa lata (od śmierci babci) czy wiele lat?

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-22 19:51

To nie jest tak, że nie walczę o prawdę. Jeszcze kiedy babcia żyła a ja zorientowałam się, że koło taty kręci się jakaś kobieta, wyraziłam jasno swoje zdaniem o tym. Martwię się o zbawienie moich rodziców i świadomość że z racji podeszłego już wieku i wyboru od wielu lat nie współżyli w powtórnych związkach, czyli nie dzielą łoża trochę mnie uspokajała. Dlatego widząc rozwój sytuacji powiedziałam wprost babci i tacie, że nie jest w porządku to że tata się z kimś spotyka. Spotkała mnie fala krytyki, kłótni i usłyszałam z oburzeniem z ich strony, że nie mam prawa wtrącać się w życie swojego ojca i żebym pilnowała własnych spraw, że ma prawo do szczęścia po ciężkim i nieudanym życiu. To był dla mnie bardzo trudny i ciężki czas bo to również był czas mojego połogu. Mimo to nie odpuscilam, spotkałam się z ową kobieta i powiedziałam, że naraża siebie i tatę na bardzo ciężki grzech, przedstawiłam też prawdziwy obraz cioci, nie ten przekłamany przez tatę na swoją korzyść. Ryzykowałam ale nie wahałam się, żeby odbyć tę rozmowę w obronie prawdy, uczciwości, moralności. Nie mogłam się tez pogodzić, że ciocia jest oszukiwania. Ciocia kilka lat temu przeszła depresję, ma stany lękowe. Ja w oczach taty i babci straciłam wiele. Stałam się złą córką, wnuczką, byli mną rozczarowani. Być może (tak podejrzewam) zapłaciłam za wtrącanie się i nawoływanie do prawdy tym że zostałam wydziedziczona z majątku i żyje z mężem i synem na wynajmie. Nie pisze tego z pretensjami, w pełni pogodziłam się z tym.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: xxx (---.7.ftth.classcom.pl)
Data:   2018-03-22 20:06

Zajmij się najpierw własnym życiem, a nie poprawianiem innych. Każdy odpowiada za swoje życie. Napisałaś, że musisz kłamać. Nie musisz, bo nikt nie musi. Są dorośli, niech robią, co chcą. Wbrew ich woli niczego nie da się załatwić.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-22 21:00

Do L. Piszesz sporo prawdy. Nie jest mi całkiem obojętna sprawa majątku ale nie jestem na niego zachłanna. Naprawdę z godnością przyjęłam to że mimo obiecanek i testamentu który widziałam na własne oczy w ostateczności nie dostałam nic. Tata może przetracić jego część bo ma niskie dochody a w dom trzeba inwestować, nie wiemy też jak dalej sobie ułoży życie i z kim. Z mężem przyjęliśmy zasadę, że własnymi rękami dorabiamy się od zera swoich czterech ścian. Tata rzeczywiście stworzył sobie w domu babci azyl i nie chce wracać do żony. Nie ma odwagi jej powiedzieć prawdy o babci bo to przyniesie jakieś konsekwencje, będzie musiał stawić czoła co dalej z ich małżeństwem a rękami i nogami broni się przed tym. O majątek też się boi. Z tych powodów stosuje szantaż, że jeśli wyjawię prawdę, odetnie się ode mnie. Ma jakiś swój plan na życie niestety oparty na kłamstwie. Nadzieję daje mi wiadomość, że można mu uświadomić, że jest możliwość aby powrócił do sakramentów. Pytanie czy zechce z tej drogi skorzystać, bo nie znam jego planów na przyszłość. Co do Wigilii to od kilku lat mój mąż niestety nie spotyka się na Wigilii z moją mamą. To inny problem. Urządzamy ją u siebie a potem jedziemy do swoich rodzinnych domów by połamać się opłatkiem z rodzicami. Jesteśmy po dużym kryzysie małżeńskim, ale dzięki modlitwie i wierze w nierozerwalność małżeństwa udało nam się nasza rodzinę ocalić.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-03-22 21:12

Mary Droga, to, czy tato wróci do sakramentów, jest ważne. Ale to jest JEGO życie. I ani Ty, ani nikt go za tatę nie przeżyje.
Wiem, co piszę. Jestem córką niewierzącego ojca. Kocham go bardzo, ale to jest jego życie.
Ty masz swoje życie. I to TY kłamiesz, spowiadasz się ze świadomością, że znowu skłamiesz itp.
Zatem zmieniaj swoje życie. Przestań bać się szantażu, przestań ulegać, przestać kłamać, bo to nie niesie NIKOMU dobra, a tylko jakieś pozory.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Martha78 (185.107.143.---)
Data:   2018-03-23 10:38

Droga Mary,
sama widzisz, że zapytałaś o "niewinne" kłamstwko i swoje złe samopoczucie tuż po spowiedzi, a wyszło, że to tylko wierzchołek góry lodowej. Naprawdę nie widzisz krzywdy "cioci"? Na zmianę martwisz się życiem sakramentalnym ojca i zakładasz jakieś "układanie życia" z kolejną kobietą- z kontekstu wynika, że po raz kolejny niesakramentalnego. Przecież, jeśli dobrze rozumiem, "ciocia" ciągle jest niesakramentalną żoną liczącą na powrót swojego szlachetnego męża chwilowo zajętego poświęcaniem się dla matki. Tamta kobieta ma prawo wiedzieć - starsza, schorowana, bardzo samotna. Ma prawo wiedzieć i jeśli będzie taka jej wola uporządkować swoje sprawy. Jej życie sakramentalne Cię już nie obchodzi? Wiesz, napiszę wprost utrzymywanie jej w nadziei, także przez Ciebie, jest obrzydliwe. Dokładasz cegiełkę do tego, co stworzył sam ojciec - może ożenił się bez miłości, potem porzucił. Naprawdę w żaden sposób Cię to nie "rusza", jako kobietę i jesteś gotowa na solidarność z takim człowiekiem?
Z drugiej strony zastanawiam się jak to możliwe, ze ojciec ma nad wami taką władzę i kobiety w twojej rodzinie tak łatwo się temu poddają. Można się domyślać, że dom niejako "straciłaś", bo pewnie na babcię miał podobnie skuteczne sposoby.
Skoro sprawa majątku jednak Cię obchodzi, to zapewne jesteś świadoma tego, że gdyby ojciec zmarł, podzielisz się majątkiem z "ciocią". No chyba, że tym razem będziesz tworzyć fikcję ojca wiecznie żywego.
Przepraszam za ostre słowa, ale wyjątkowo źle na mnie działają kłamcy, manipulatorzy i szantażyści i kobiety, które są skłonne z nimi współdziałać przy ewidentnej krzywdzie innych kobiet.
A na koniec - co to jest "syndrom jedynaka"? Która z tych trzech cech wymienionych przeze mnie wyżej? Jeśli chcesz przez to powiedzieć, że ojciec został w specyficzny sposób wychowany, to Ty, zgadzając się na kłamstwo po raz kolejny potwierdzasz, że to, czego się nauczył jest dobre, ewentualnie to "nic takiego". Wyświadczasz ojcu niedźwiedzią przysługę.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-23 14:04

Martha 78 nie wiem czy czytałaś dokładnie moje posty, z których wynika, że postawiłam się ojcu. Nie jest mi obojętne oszukiwanie drugiego człowieka. Przez wiele miesięcy nie odzywałam się do niego, cierpiałam za oszukiwanie cioci i próbowałam jakoś werbalnie przekazać jej, czy nie powinna sobie jakoś ułożyć życia i nie oglądać się na mojego tatę. Wiesz, to nie ja zgotowałam jej taki los i nie myl mnie z moim ojcem. A słowa typu, że być może będę tworzyć fikcję ojca wiecznie żywego są wobec mnie bardzo krzywdzące i oszczercze. Przepraszam, że napisałam dosadnie ale trochę mnie nimi oburzylas. Wolałabym stracić cały spadek niż tworzyć zakłamane gry jak robi to mój ojciec. Troche nie wiesz do końca z kim masz do czynienia pisząc o mnie, mimo, że fakt faktem jestem na chwilę obecną zastraszana zerwaniem relacji jeśli wyjawię prawdę. Kilka osób mi mówi, że to nie ja powinnam jej o wszystkim powiedzieć, powinien zrobić to mój ojciec. A ja powinnam pracować nad ojcem by zrobił to. Niejednokrotnie podejmowałam z nim poważna rozmowę, prosząc go, nawołując - jednak na razie nie odnosi to skutku. To mój ojciec narobił bagna, nie ja. Umiej to odróżnić. Zastanawiam się czy nie powinnam napisać anonimowego listu do cioci.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Marta (---.know.cable.virginm.ne)
Data:   2018-03-23 14:36

Anonimowy list to nawet nawet pomysł. Tylko obawiam się, że i tak ona się skapnie kto go napisał. Albo nawet spyta ojca i od razu powie mu o anonimie. To chyba nie wyszłoby dobrze.
Nie lepiej powiedzieć cioci szczerze: ciociu, jest taka sytuacja, babcia nie żyje już od pewnego czasu, ale ojciec zabronił mi o tym powiedzieć. Ja się o niego bałam, boję się, że zerwie ze mną kontakty, na których mi jednak zależy. Czy mogłabyś zachować w tajemnicy to, że ode mnie się dowiedziałaś prawdy? Nie chciałam Cię ciociu dłużej oszukiwać i dlatego Ci mówię, ale w rozmowie z ojcem czy w sprawie rozwodowej proszę nie powołuj się na mnie jako źródło informacji.
Myślę, że jak cioci szok przejdzie to może się postara Ciebie nie wsypać przed ojcem.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: G_JP (---.nycmny.fios.verizon.net)
Data:   2018-03-23 15:06

Dlaczego ciocia chciałaby zamieszkać z Twoim ojcem, gdyby dowiedziała się, że babcia umarła? Przecież wtedy miałaby jasność, że była oszukiwana w poważnej sprawie i że ewidentnie nie była chciana w domu ojca. Ludzie raczej się nie pchają tam, gdzie jest jasne, że ktoś ich nie chce. Czy sądzisz, że teraz Twój tata obawia się rozwodu i podziału majątku, a zatem i utraty części tego, co uzyskał po śmierci babci? Dziwne, że przez tak długi czas ciocia nie dowiedziała się o śmierci babci od kogoś trzeciego. Ona musiała mieć bardzo słaby kontakt z rodziną i znajomymi Twojego taty albo bardzo daleko od siebie mieszkają, albo jeszcze coś (?).

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-03-23 15:15

Ha, anonim, bardzo szlachetny pomysł, litości. A Ty i tak wyjdziesz na kłamczynię, a przynajmniej współuczestniczkę, wspólniczkę niecnych poczynań ojca. Dlaczego? bo ciocia dostanie od kogoś anonim, i słusznie może poczuć się skrzywdzona - Ty ją dotąd utrzymujesz ją w fikcji, zawodzisz ją, oszukujesz i dopiero ktoś anonimowy, pewnie obcy wyprowadza ją z błędu. Anonim jest niszczycielski (a poza tym bywa wyrazem zwyczajnego tchórzostwa).

Widzisz, Mary, nie jesteś mylona z ojcem. Uczestniczysz - choć z wewnętrznym bólem i pewnie jako ofiara - w jego złu. Próbujesz tu opisać wiele wyjść, ale nie prowadzą one do jasnego stanięcia w prawdzie wobec cioci. Nie ty zgotowałaś los cioci, ale ewidentnie uczestniczysz w tym działaniu, podtrzymując kłamstwa. Są te Twoje próby wyjaśnień jakimś kombinowaniem, usprawiedliwianiem, powoływaniem się na fałszywie pojmowane zasady moralne itp. Wszystko, byle nie powiedziec prawdy? Ludzie (np. ciocia) nie muszą wiedzieć, że masz zgryz, natomiast doświadczają utrwalania kłamstwa przez Ciebie.

Życzę Ci odwagi stanięcia w prawdzie. Wiem, że to naprawdę trudne, ale tylko to wyzwala.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Mary (---.a2mobile.pl)
Data:   2018-03-23 16:20

Przykro mi że jestem przyrównywana do ojca. Tata rozmawia z nią bardzo często telefonicznie i wciska kłamstwa o babci, ja odwiedzam tę ciocię dwa razy do roku na święta. Nie tworzę historii na temat babci, rozmawiamy o mojej rodzinie, synku, zdrowiu. Zapyta jednym zdaniem jak babcia, a ja coś odburkne najchętniej tak, żeby nic nie odpowiedzieć lub zmienić temat rozmowy. Przez usta by mi nie przeszło zdanie w stylu: byłam u babci, rozmawiałam itp. Na osiedlu cioci mieszka dobra koleżanka mojej babci, na pewno się przypadkiem musiały przez te dwa lata spotkać np na ulicy i też nic jej nie powiedziała. Tata się zabezpieczył. Ile wojowałam z tatą by poinformował ciocię o pogrzebie, ale było mi to kategorycznie zabronione. Czyli uważacie, że to ja mam przeciąć ten węzeł gordyjski ze wszystkimi tego konsekwencjami? Myślę, że to nie tak ja lecz mój tata powinien przede wszystkim przeczytać wszystkie Państwa teksty i się wstydzić za to kłamstwo.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Kalina (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2018-03-23 16:37

Mary, tyle wiemy ile o sobie napisałaś. Nie dziw się jednak temu co napisała Martha 78. W kilku wypowiedziach, mimo braku informacji z Twojej strony sugestie piszących okazywały się słuszne. Przypuszczam, że Martha 78, chciała pobudzić Cię do dalszej refleksji nad całą złożoną sytuacją panującą w rodzinie.
Na przedstawione na forum problemy odpowiadamy z życzliwości, ze szczerej chęci pomocy. Myślę, że sami odpowiadający również czerpią z zamieszczanych wypowiedzi. Niewykluczone, że i Ty Mary kiedyś na bazie własnych doświadczeń, zechcesz wspierać innych.
Wracając do Twojego tematu;

"Jak powinnam postąpić? Jak rozwiązać tę sytuację?" Czy na pewno oczekujesz odpowiedzi, która może doprowadzić Cię do wyjścia z niewoli grzechu kłamstwa, czy raczej po cichu liczyłaś na "zrozumienie" trudnych relacji rodzinnych?
Uzyskałaś kilkanście mniej lub bardziej radykalnych porad,począwszy od stosowaniu uników, po życie w prawdzie. Ustosunkowując się do nich za każdym razem było z Twojej strony- tak, macie rację ALE. Szukanie wytłumaczeń.
Wytłumaczeń, które raczej nikogo z nas nie przekonają a Tobie dają złudne usprawiedliwienie sytuacji.

"Brak korzystania z sakramentów stępił też jego sumienie." Mowa o Twoim ojcu. Czy wobec własnego sumienia też masz takie zdanie? Co prawda nie przez brak sakramentów ale co do uporczywego trwania w grzechu i rozważenia czy spełniasz wszystkie warunki ważności Sakramentu Pokuty i Pojednania, jak już ktoś wcześniej o tym wspomniał. Przy dobrze uformowanym sumieniu, nie przypisujemy winy za własne grzechy innym osobom. Fakt, mogą się zdarzyć wpadki duchowe, ale u Ciebie jest to od jakiegoś czasu stan utrwalony.
Odnoszę też wrażenie, że w odniesieniu do wiary chcesz postawić w lepszym świetle siebie niż swojego ojca. Z dobrych pobudek, w trosce o jego zbawienie ale najlepszą drogą do nawracania innych jest własny przykład. Co odpowiesz ojcu kiedy będziesz go skłaniała do sakramentów a on Ci powie-gdzie twoja uczciwość córeczko, gdzie wierność przykazaniom.
Ojciec od wielu lat jest oddalony od Boga, trudno Ci ocenić jaki jest jego poziom świadomości wiary, że tak określę-wiedzy o wierze. I jak już wielokrotnie pisano- to jego sumienie. Ty jednak piszesz o sobie jako praktykującej, świadomej katoliczce. Dąż więc do tego, by Twoja wiara była taka:
" Słyszeliście również, że powiedziano przodkom: Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi. A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi." (Mt 5, 33-37)

Anonim- obrzydlistwo i tchórzostwo. Kłamiesz, patrząc prosto w oczy, chociaż mam nadzieję, że spuszczasz ze wstydem głowę. Mary, czyny niosą za sobą konsekwencje. Myślę, że jak prawdę wyjawisz takimi słowami jak radzi Marta, patrząc prosto w oczy, to zachowasz szacunek w oczach cioci ale przede wszystkim w oczach Boga i we własnych oczach.

Mimo tego, że czynisz jakieś starania ze swojej strony, żeby jako tako egzystować w tym rodzinnym galimatiasie z tatą w roli głównej, przy Twoim aktywnym udziale, to sama nie wyprowadzisz tego bałaganu na drogę życia w prawdzie, zadowoleniu, wyzbyciu się nieustannego samozdręczania. Chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko. Tylko chodzi o to, że życie, droga prowadzaca do zbawienia, to znacznie większa wartość niż rezygnacja czy poddawanie się małych zachciankom.
Człowiek, by wejść na drogę nieustannego nawracania potrzebuje Bożej Łaski. Żeby poznać siebie we współpracy z Bogiem, potrzebuje ciszy, odcięcia się od tego co zniewala, od codziennego zgiełku. Pomyśl o jakiejś sesji rekolekcji w ciszy. Może na początek choćby weekendowej ale takiej, gdzie jest towarzyszenie kierownika duchowego. Jeżeli się rozsamkujesz, to może kolejny krok-Pierwszy Tydzień Cwiczeń Ignacjańskich-poczytaj:
https://www.cfd.sds.pl/?d=more,381,126

Mary, życzę Ci z całego serca, byś w tegoroczne Święta Zmartwychwstania Pańskiego weszła wolna od zakłamania, wolna od uleganiu szantażowi, z pamięcią o tym, że Chrystus przeszedł przez mękę i poniósł śmierć również za Twój grzech kłamstwa. Nie wbijaj kolejnego gwoździa w Jego Ciało.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-03-23 17:03

"Zastanawiam się czy nie powinnam napisać anonimowego listu do cioci".

Moim zdaniem to fatalny pomysł. Ciąg dalszy Twojego krętactwa. Kogo w ten sposób chcesz oszukać? Przed czym się uchronić? Będziesz potem kłamać przed ojcem, że Ty nic cioci nie powiedziałaś?


"próbowałam jakoś werbalnie przekazać jej, czy nie powinna sobie jakoś ułożyć życia i nie oglądać się na mojego tatę"

Jakoś ułożyć? A konkretnie jak? Co jej sugerowałaś? Powrót do sakramentów czy kolejny niesakramentalny związek?
Co Ci przyświecało? Prawdziwe (duchowe) dobro cioci? Uwolnienie taty od ewentualnych finansowych roszczeń z jej strony, wynikających z praw cywilnych?


"Myślę, że to nie tak ja lecz mój tata powinien przede wszystkim przeczytać wszystkie Państwa teksty i się wstydzić za to kłamstwo".

Tato powinien wziąć odpowiedzialność za swoje kłamstwa, a Ty za swoje, nawet jeśli te Twoje miały charakter "odburknięć". Już dobrze wiesz, że wcale kłamać nie musisz.

Chcesz, żeby Tato się nawrócił, zerwał ze swoimi wielkimi krętactwami. Zerwij najpierw sama, ze swoimi - małymi.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-03-23 20:25

"Czyli uważacie, że to ja mam przeciąć ten węzeł gordyjski ze wszystkimi tego konsekwencjami?" - Tak, Ty odpowiadasz za swoje życie i soje sumienie. Za Twoje utrzymywanie cioci w błędzie. I tylko o to mi chodzi - abyś nie ponawiała kłamstw i oszust, które Ci ciążą (bo od tego zaczęłaś, od opowieści o wyrzutach sumienia, o trwaniu w grzechu czasie świąt itp.) . I Ty szukasz prymitywnych rozwiązań typu anonim, i Ty jednak niezbyt konsekwentnie, ale osłaniasz momentami ojca.

"Myślę, że to nie tak ja lecz mój tata powinien przede wszystkim przeczytać wszystkie Państwa teksty i się wstydzić za to kłamstwo". Być może też, ale my tu nie rozmawiamy z Twoim tatą, ale z Tobą. Ty podjęłaś rozmowę. Jest różnica. I to Ty - wybacz, że tak bez pardonu - powinnaś się wstydzić za kłamstwo, które z nim dzielisz. I wiem, że jest Ci z tym kłamstwem czy wprowadzaniem w błąd źle, ale w tym pisaniu robisz wszystko, żeby z nim nie skończyć, żeby nie przeciąć tego węzła, nie wziąć na siebie konsekwencji.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Marta (---.know.cable.virginm.ne)
Data:   2018-03-24 00:21

Mary, współczuję Ci niefajnej sytuacji. Strach jest rzeczą ludzką. Taki Nikodem też ze strachu po nocy przyszedł z Jezusem rozmawiać (J 3) i Jezus mu nie powiedział: przyjdź pan w dzień, będę w synagodze, to pogadamy.
Rozumiem, że Ci się nie uśmiecha przecinanie tego węzła. Ale chowanie głowy w piasek tylko spowoduje, że ta sytuacja będzie się za Tobą długo ciągnąć. Moim zdaniem powinnaś to zrobić jak najszybciej. Jeśli wolisz, możesz do cioci napisać te słowa co zaproponowałam wyżej, ale podpisz się. Ale uważam, że rozmowa byłaby lepsza, choćby nawet dlatego, że list mógłby potem wpaść w ręce ojca.
Wiesz, z tego co piszesz o ojcu, to nawet jak zerwie z Tobą kontakt, to chyba wielkiej straty nie będzie? Czego się boisz, tego, że na Ciebie nawrzeszczy? Czy rzeczywiście o spadek po nim Ci chodzi, choćby podskórnie.
Chciałam tylko dodać, że żeby grzech był ciężki, to musi być świadomy i w poważnej materii (warunki spełnione z tym przypadku) oraz musi być popełniony dobrowolnie. Z tą dobrowolnością to nie wiem jak jest u Ciebie i jest to sprawa do rozstrzygnięcia w swoim sumieniu, ewentualnie przy pomocy spowiednika jeśli dalej nie wiesz. Na to sobie musisz sama odpowiedzieć i bynajmniej mi tu nie odpowiadaj na to pytanie. Jeśli (tak szczerze) bardziej chodzi Ci o spadek, to przypuszczam, że raczej byłaby pełna dobrowolność i grzech ciężki w tym przypadku. Ale jeśli strach przed ojcem u Ciebie dominuje, jeśli jesteś na tyle zmanipulowana, że nie umiesz się skutecznie wybronić z tej sytuacji, to możliwe, że zachodzi sytuacja przymusu/szantażu i Twoja odpowiedzialność moralna jest mniejsza. Innymi słowy, byłby to grzech tzw powszedni, który nie zrywa łaski sakramentalnej (co nie znaczy, że jest to mniejsze świństwo w stosunku do cioci). Mnie też się wydaje, jak już Estera i Kalina wspomniały, że masz coś z DDD. Więc odpowiedz sobie w sumieniu na te pytania i może będziesz wiedziała, co dalej. Aha, jakbyś tak się zebrała na odwagę i przecięła ten węzeł, to na początku może być zamieszanie, ale na dłuższą metę Ci ulży, zapewniam. Nawet jak ojciec z Tobą zerwie kontakt, to będziesz wiedziała, że postąpiłaś dobrze.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: B. (---.184.136.42.ipv4.supernova.orange.pl)
Data:   2018-03-25 04:19

"Z tatą nie chce zrywać kontaktu"
Oczywiście, dobrze myślisz w tej sprawie. Mimo błędów Taty jest i będzie Twoim ojcem. Przykazanie "czcij ojca i matkę" obowiązuje, nawet gdy musi być połączone z modlitwą za błądzących rodziców.

"Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. a jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił". (Syr 3,12-13)

"Czcij swego ojca i swoją matkę, jak ci nakazał Pan, Bóg twój, abyś długo żył i aby ci się dobrze powodziło na ziemi, którą ci daje Pan, Bóg twój." (Pwt 5:16)

"Przeklęty, kto gardzi swoim ojcem lub matką. (...)" (Pwt 27:16)

"Jak powinnam postąpić? Jak rozwiązać tę sytuację?"
Jeżeli chodzi o drugą kobietę Taty, to, Mary, uświadom sobie, że to nie jest Twoja ciocia. To jest obca kobieta. Można powiedzieć, że kobieta o której piszesz "ciocia" była i jest przeszkodą w pojednaniu się Rodziców. W takiej sytuacji "przyjaźń" z tą kobietą to jakby zdrada wobec Mamy. Kobieta powinna unikać zażyłości z żonatym mężczyzną, a takim jest Twój Tata. Sakramentalne małżeństwo Twoich Rodziców będzie trwało dozgonnie, a ich nowe związki uniemożliwiają Im jednoczenie się z Bogiem w Komunii Świętej.
Ty jesteś wobec Ich wyborów życiowych bezradna, ale na stronie http://sychar.org/ słusznie piszą: "Każde trudne sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!" Małżeństwo Twoich Rodziców także. Choć w pierwszej chwili wydaje się to nieprawdopodobne. Są świadectwa, że sakramentalni małżonkowie powrócili do siebie np. nawet po 17 latach.

"on więcej straci na tym niż ja"
Nieprawda, stracisz Ty :)
Gdy Tata umrze, spadek po nim dostanie jego druga cywilna "żona" i Ty, po połowie. Gdyby teraz rozwiódł się z nią - cały spadek przypadłby Tobie. Jak widzisz, na łamaniu Praw Bożych tracą nie tylko rodzice, ale i dzieci, także materialnie.

Rodzice przy decyzji o rozwodzie i o następnych związkach cywilnych nie wzięli pod uwagę Bożych Praw (dozgonności małżeństwa sakramentalnego). Czasem do uratowania małżeństwa wystarczyłaby wsparcie jednej rozsądnej osoby, która przypomniałaby przysięgę małżeńską. Takiej osoby w otoczeniu Twoich Rodziców prawdopodobnie zabrakło.
Myślę, że najlepszym, pod każdym względem, będzie zerwanie Twoich kontaktów z "ciocią", mimo że ją lubisz i współczujesz jej. Będzie to wyrazem lojalności wobec prawowitej żony (Mamy). Ty tę przyszywaną ciocię jakby "przyjęłaś" do rodziny! Twojej Mamie na pewno jest przykro, gdy mówisz "ciocia" o tej kobiecie. Wtedy także skończy się problem Twojego kłamstwa.
Jej rozwód z Tatą uzdrowiłby sytuację Taty. Może Mama zacznie wtedy zastanawiać się nad sytuacją swojego drugiego związku?
Pozdrawiam.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Ј (---.austin.res.rr.com)
Data:   2018-03-26 02:25

Mary, rozważ w swoim sumieniu, jak ważną rolę odgrywa dla Ciebie ten spadek. Czy skłonna byłabyś z niego zrezygnować, byleby tylko tato pojednał się z Bogiem? Czy jest nieco inaczej. Liczysz, że jeśli tato pojedna się z Bogiem, to nie pozbawi Cię spadku. Czy na pewno zbawienie taty najbardziej leży Ci na sercu?

Kolejna rzecz. Czy zależy Ci, żeby ciocia pojednała się z Bogiem? Czy jesteś jedyną lub jedną z nielicznych osób wierzących i praktykujących, z którymi ona ma kontakt? Zastanów się, jak ciocia może odebrać Twoje zniknięcie z jej życia. Czy nie wywoła to w niej żalu, nie zniechęci jej do "ludzi z Kościoła" i nie utrudni powrotu do sakramentów. Rozważ dobrze to wszystko.
Osobiście bardzo wątpię, czy odtrącając ciocię, uspokoisz na długo swoje sumienie. Choć pokusa, żeby tak postąpić, może być teraz wielka, bo z niewygodnym kłamstwem zrywasz i wzrasta Twoja szansa na spadek po babci...

Rozwód cioci z tatą wydaje się być dobrym rozwiązaniem. Ale pod warunkiem, że tato uczciwie podzieli się z nią majątkiem, a nie będzie próbował wystrychnąć jej na dudka. Za życiowe błędy (takim było cywilne małżeństwo) trzeba zapłacić. Mam nadzieję, że sądy cywilne zabezpieczają prawa majątkowe schorowanych, porzuconych cywilnych małżonków.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: MM (---.play-internet.pl)
Data:   2018-03-26 09:26

W kwestii spadku. Twoja ciocia, biorąc pod uwagę dziedziczenie ustawowe, nie dziedziczy po teściowej. Oznacza to też, że nie przysługuje jej prawo do zachówku a otrzymany spadek nie wchodzi w skład majątku wspólnego małżonków, przy rozwodzie nie podlega dzieleniu. Chyba, że był testament, który przewidywał inne rozwiązania. Natomiast w pierwszym wpisie napisałaś, że twój tata w ogóle ma nieuregulowane sprawy spadkowe. Dobrze by było to pozałatwiać i także zgłosić spadek do urzędu skarbowego w odpowiednim terminie, żeby potem nie płakać z powodu konieczności zapłacenia podatku. Jeśli tata nie zrobi z tym porządku to potem Ty będziesz miała problemy z ewentualnym spadkiem po tacie.
Jeśli chodzi o dziedziczenie ustawowe po tacie to dziedziczysz po nim wspólnie z ciocią, jesli wciąż będzie ona jego żoną. Jednakże do tego czasu tata może swoja własnością dysponować dowolnie: spisać testament, zrobić darowiznę, sprzedać, zadłużyć się. Nie masz na to wpływu. I naprawdę nie warto do końca jego życia dawać sie szantażować i wchodzić na ścieżkę kłamstwa i manipulacji żeby uzyskać ewentualne korzyści majątkowe za X lat. Zajmij się swoim życiem i dbaniem także o inne relacje w rodzinie.

 Re: Przez tatę muszę kłamać.
Autor: Hanna (---.wtvk.pl)
Data:   2018-03-26 13:55

Do B. i Autorki wątku:
"Myślę, że najlepszym, pod każdym względem, będzie zerwanie Twoich kontaktów z "ciocią", mimo że ją lubisz i współczujesz jej. [...] Wtedy także skończy się problem Twojego kłamstwa".

Co do zakończenia problemu kłamstwa: jestem przekonana, że to nieprawda.
Zerwanie stosunków z osobą, która się (przez lata) celowo i świadomie utrzymuje w nieprawdzie, zafałszowując rzeczywistość, nie kończy problemu kłamstwa.
Być może nie będzie okazji do ponawiania kłamstw. Ale te stare w postaci ich skutków trwają. Zerwanie kontaktów nie zamyka spraw przeszłości. nie naprawia win, zostawia (nagle odrzuconą) osobę w zafałszowanej wiedzy.
To nie jest fair. I nie ma nic wspólnego z zadośćuczynieniem.
Co do kłamstwa: to ucieczka od odpowiedzialności.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: