Autor: Dorota (---.satfilm.com.pl)
Data: 2018-07-02 21:27
Jak wynika z treści wpisów, takich sytuacji jest wiele. Również wyszłam z domu bez "posagu", ale dzięki zaradności, pracowitości i pewnym talentom (bezsprzecznie Bożym darom) mam dach nad głową, przytulne gniazdo rodzinne, w którym mieszkam z mężem i dziećmi. Moja młodsza siostra, gdy wyszła za mąż z marszu otrzymała od rodziców ich mieszkanie (oni przenieśli się do maleńkiego domku na obrzeżach miasta). Nie musiała się o nic starać, trudzić, wyrzekać, po prostu dostała od razu rybę, a nie wędkę. Ja do dziś miewam chwile żalu do rodziców o taką niesprawiedliwość, ale jednocześnie mam ogromną satysfakcję, że potrafiliśmy z mężem poradzić sobie sami, że sprostaliśmy życiowemu wyzwaniu i nauczyliśmy się radzić sobie w różnych życiowych trudnościach. Nauczyliśmy się pracowitości, wytrwałości, cierpliwości i zdobyliśmy wiele praktycznych umiejętności, które na codzień pozwalają zaoszczędzić na wydatkach. Żal gdzieś tam pozostaje, ale nie ma co rozpamiętywać decyzji ojca.
P.S. Dodam, że nie jesteśmy osobami majętnymi, nie wykonujemy żadnych wysokopłatnych zawodów, zarabiamy jak przeciętny obywatel tego kraju.
|
|