logo
Czwartek, 16 maja 2024 r.
imieniny:
Andrzeja, Jędrzeja, Małgorzaty, Szymona – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marek Kita
Gdzie jest Boskie niebo? Poza wszystkim i wewnątrz wszystkiego
Więź
 
fot. Kadr z filmu „Między piekłem a niebem”, reż. Vincent Ward, USA 1998


Nie szukajmy Żyjącego w opłakiwaniu dawnych form pobożności. On nas wyprzedza, nie po to, by nam uciec, lecz żeby nas pociągnąć ku sobie.


Wyprzedza was do Galilei, tam Go zobaczycie, jak powiedział (Mk 16,7)

 

To nie jest tekst o wędrówce zmarłych w zaświaty. Raczej o przechodzeniu żywych ku transcendencji, która pozostaje wszechobecna. Ku Chrystusowi „napełniającemu wszystko we wszystkim” (panta en pasin, Ef 1,23) właśnie dlatego, że „wstąpił nad wszystkie niebiosa” (Ef 4,10). Bo gdzie właściwie jest Boskie niebo? Nigdzie i wszędzie, poza wszystkim i wewnątrz wszystkiego. Totalnie poza i absolutnie wewnątrz. Tam, gdzie Bóg.

 

Gdy mowa o cmentarzach, to chodzi nie tyle o listopadowe wizyty na grobach, ile raczej o religijne nawyki (osobiste i zbiorowe), które mogą być puste jak grób Jezusa. Nie spotkamy Żyjącego we wspomnieniach dawnych cudów, choć one mogą być punktem wyjścia. Nie szukajmy Go w opłakiwaniu dawnych form pobożności. On nas wyprzedza, nie po to, żeby nam uciec, lecz żeby nas pociągnąć i poprowadzić.

 

Powrót do Galilei, do zwyczajności, którą kiedyś nawiedził i rozświetlił, to nie jest cofnięcie się. To pójście dalej, w rozumieniu wcześniejszego etapu przygody z Nim. To przeżywanie starego po nowemu, zanim przyjdzie nam odkrywać szlaki zupełnie nowe. Bo Galilea w Ewangelii to nie tylko ziemia rodzinna uczniów (ich „stare śmieci”). To także pogranicze świata wiary, okrąg (hebr. galil) na obrzeżach Ziemi Świętej. To Galilea narodów (por. Mt 4,15), okręg pogan, miejsce styku światów.

 

Znacie drogę


Jak wiemy, Jezus podczas swej publicznej działalności „zamieszkał na pograniczu Zabulona i Neftalego” (Mt 4,13) – teoretycznie w Kafarnaum. Jednak wciąż wędrował po całym regionie tego styku świata żydowskiego z pogańskim. Umówienie się Zmartwychwstałego na spotkanie z uczniami właśnie tam wydaje się znaczące. Chrystus jest w naszym świecie mieszkańcem pograniczy. Przebywa i działa na styku Boskości i człowieczeństwa. Wiary i niewiary, światła i mroku, świętości i grzechu. Na styku, który jest wszędzie, bo „żyjemy, i poruszamy się, i jesteśmy” w Bogu będącym tyleż poza wszystkim, ile bezpośrednio wokół nas (por. Ps 139,5) oraz wewnątrz naszych jaźni (por. Iz 26,9).

 

A więc dokąd mamy iść, odsyłani do Galilei? Ten werset w Ewangeliach wydaje się refleksem historii, przetworzonej następnie teologicznie (bo Księgi są teologią zdarzeń, a nie ich reporterskim zapisem). Prawdopodobnie pierwszą reakcją uczniów na śmierć Mistrza była ucieczka do swej małej ojczyzny. Ale Pan ich wyprzedził i spotkał właśnie tam, gdzie chcieli znów po prostu łowić ryby (por. J 21,3). Tam dał im się wzobaczyć i oświecił ich co do sensu swej historii.

 

A potem posłał już nie tylko do świętej i zbłąkanej Jerozolimy, ale na całą oikoumene, zamieszkałą ziemię (por. Mt 24,14). Poza granice ziemi Przymierza (bo oferował Przymierze całej ziemi). Poza granice wcześniejszej teologii i pobożności, poza literę Prawa, w służbie jego Duchowi (por. 2Kor 4,6). Na duchową drogę „w całą prawdę” (en te aletheia pase, J 16,13), na schodzenie się wszystkich „do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieczeństwa spełnionego, do miary dojrzałości Chrystusowej pełni” (Ef 4,13).

 

Którędy iść za Panem, wyprzedzającym nas na drodze ku Ojcu i ku ludziom, ku odkryciu człowieczeństwa skąpanego w Bogu i nasycanego Nim? Chrystus mówi: „Ja jestem drogą” (J 14,6). Do Bożego człowieczeństwa idzie się przez Chrystusa. Przeżywanego w sobie i innych, wypatrywanego, afirmowanego, naśladowanego.

 

Paweł pisze: „Ścigam, żeby pochwycić, skoro też zostałem pochwycony…” (Flp 3,12). Możemy osiągać stan przenikania się własnej egzystencji z egzystencją Chrystusa, skoro On już to dla nas osiągnął: przeżywa nas i wszystko, co nasze. Godząc się na życie Syna Bożego w naszym życiu, możemy uczyć się żyć wewnątrz Jego życia. Przejmując Jego ducha, mentalność, usposobienie, życiową mądrość (phronesis, por. Flp 2,5).

 

Nie wiemy dokąd


Paradoksem wędrówki w wierze, jej błogosławionym kłopotem, pozostaje fakt, że choć znamy drogę, to nie wiemy, dokąd prowadzi (por. J 14,5). Jesteśmy jak Abraham, który wyszedł ze znanych sobie okolic, nie wiedząc dokąd idzie (Hbr 11,8), choć wiedział, jakim szlakiem – szlakiem Świętej Obietnicy. Szedł za Głosem, który rozpoznał intuicyjnie, jak owca poznaje tembr głosu Pasterza (por. J 10,2-4).

 

Możemy iść za Jezusem jeśli Go znamy, to znaczy mamy jakieś doświadczenie (choćby w przeczuciu) „smaku” Jego dobroci, życzliwości, przyjaźni (por. Ps 34,6). Wtedy możemy Go rozpoznawać w przestrzeni myśli i zachowań. Wyczuwać, którędy przechodzi w gąszczu dylematów. Znamy drogę, jaką wytycza Jego charakter odczytywany z Ewangelii i smakowany w medytacji. Ale nie wiemy, jakimi meandrami konkretów nas poprowadzi. Bramy i ścieżki rozeznania – dialogu z Panem za pośrednictwem Ducha obecnego w Piśmie i sumieniu, wymowie zdarzeń, radach przyjaciół, mądrości wspólnoty wierzących – są wąskie i po ludzku nieoczywiste (por. Mt 7, 13-14), choć oferują równy grunt pod nogami (por. Ps 143,10).

 

Ten kłopot drogi w nieznane jest błogosławiony, bo wędrujemy w głąb Przyjaznej Tajemnicy, ku poznaniu/ doznaniu Tego, który nas zna od zawsze (por. Rz 8,29; 1Kor 13,12). Przeżywając Chrystusa, który przeżywa nas, wędrujemy ku sercu Jego bytu, przenikaniu się egzystencji Jego i Ojca (por. J 17,22.24). Przeżywając Go w naszych międzyludzkich relacjach, tych dobrych i tych trudnych, szukając Jego smaku w pokaleczonym człowieczeństwie, przemierzamy wieczystą Galileę.


Marek Kita
wiez.pl | 7 listopada 2023

Tekst ukazał się na stronie wiam.pl pod tytułem „Z naszych cmentarzy – dokąd?”. Obecny tytuł od redakcji Więź.pl

 
Zobacz także
Józef Majewski

Sprawa Judasza, apostoła z Kariotu, który zdradził Jezusa z Nazaretu, nie jest problemem. Jest tajemnicą. Czyż nie dlatego te fragmenty Nowego Testamentu, w których pojawia się Iskariota, z nieubłaganą mocą przyciągają naszą uwagę, wciągają w wir „judaszowych” wydarzeń, sprawiają, że nie potrafimy się do nich zdystansować, myśleć o nich obojętnie, patrzeć na nie z zewnątrz? Tak jakbyśmy sami byli uczestnikami tych dramatycznych wydarzeń. Mroczna sprawa Judasza staje się naszą własną, osobistą sprawą, odkrywającą w nas niezgłębioną mroczną przestrzeń pytań, sprawą, która nas przeraża, ale jednocześnie fascynuje, odpycha i przyciąga. 

 
Maciej Zachara MIC
Z pewną rezerwą czytam różne komentarze na temat Adwentu. Jak refren powtarza się w nich tezę, że pierwsza część Adwentu (do 16 XII) jest poświęcona tylko i wyłącznie oczekiwaniu eschatologicznemu i dopiero druga stanowi przygotowanie na Narodzenie Pańskie. Tak radykalny podział wydaje mi się zdecydowanie przesadny i nie mający oparcia w modlitwie Kościoła. 
 
Bogdan Nowak
Św. Augustyn napisał, że Kościół jest jak wdowa. Oczekiwanie wdowy, która ponownie pragnie ujrzeć swego małżonka, jest podobne do oczekiwania Kościoła na ponowne przyjście Jezusa Chrystusa. Zmarły mąż jest dla wdowy wyrazem miłości samego Boga...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS