logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Zbigniew Stachurski
Kapłan w moim życiu
Nasza Parafia
 



Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. 

Obyś był zimny albo gorący!
A tak skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny,
chcę cie wyrzucić z mych ust.
(Ap3,15-16)

 

 

Żyjący człowiek

Życie otrzymaliśmy w darze od Boga. Życie, by mogło trwać i rozwijać się, potrzebuje pożywienia. Żyjący człowiek to ciało i duch. Ciało do życia potrzebuje pokarmu materialnego a duch - pokarmu duchowego. Dzięki duchowości człowiek góruje nad całym światem i całkowicie przewyższa świat roślin i zwierząt. Dlatego człowiek w odróżnieniu od zwierząt stawia sobie pytania: Kim jestem? Jaki jest sens mojego życia? Dojrzała odpowiedź wymaga dojrzałego ducha a kształtowanie ducha wymaga troski o właściwą strawę duchową.
Czy zabiegałem o właściwy pokarm duchowy? Czy dzisiaj troszczę się, aby moje życie duchowe rozwijało się prawidłowo?

Poszatkowana rzeczywistość

Wzrastając w określonym środowisku ulegałem otaczającej mnie zewsząd kulturze i różnym zjawiskom społecznym nagłaśnianym przez publiczne (państwowe) media. Poddawałem się prowadzeniu różnym grupom społecznym. Wielość i różnorodność informacji docierających do mnie tzw. "szum medialny", tworzyły w moim wnętrzu rzeczywistość bardzo "poszatkowaną", niejednoznaczną, często bardzo zakłamaną. Mieszkając w internatach, akademikach a później kiedy podejmowałem pracę na Górnym Śląsku żyjąc w hotelach pracowniczych, żyjąc wśród różnych grup społecznych byłem podatny na to, co łatwiejsze, prostsze - na rodzący zło pokarm. Moje życie wewnętrzne, moja duchowość ulegała stopniowo deformacji. Wszechobecna w ówczesnym systemie indoktrynacja eliminowała Prawdę (Jezusa) z życia duchowego. Jak więc można było rozróżnić co służy dobru? Jak więc można było wybierać właściwy pokarm? 
Stawałem się powoli tzw. drobnomieszczaninem. Wybierałem działanie ograniczające się do zapewnienia sobie wygody i tzw. komfortu wewnętrznego.

Tak trzeba...

Nosiłem miano "chrześcijanina" - byłem ochrzczony, byłem u pierwszej komunii, bierzmowania… Zawarłem w kościele "związek małżeński" (jak wielu żyjących obok mnie). Uważałem, że tak trzeba, że to wystarczy. Chodziłem więc czasami do kościoła, by mieć w rodzinie tzw. "święty spokój". Nie rozumiałem w czym uczestniczę. Moja edukacja religijna była infantylna, zatrzymała się na etapie pierwszej komunii… brak było u mnie wiary… byłem nijaki, letni…

Widziałem sens życia tylko w zabezpieczeniach materialnych, głównie w pieniądzu. Moimi idolami (bożkami) została dobra i wygodna praca, żona, grupy kolegów tzw. grupy wzajemnej adoracji oraz tzw. święty spokój, wygodne mieszkanie, samochód… itp. Stan mojej świadomości opartej na idolach tego świata trwał dość długo i nie miał nic wspólnego z wiarą. Nie dostrzegałem znaków wiary w otaczającej mnie rzeczywistości. Brakowało mi świadectwa jedności i miłości w wymiarze krzyża ludzi ochrzczonych. Widziałem ich zachowanie się w kościele i inne poza kościołem.

 

 
1 2  następna
Zobacz także
Marian Pisarzak MIC

Słowo Boże uroczystości Niepokalanego Poczęcia N.M.P. może nas uzdolnić do tego, abyśmy stawali się coraz bardziej zafascynowani projektem Boga dla nas, mianowicie tym, jakimi Bóg pragnie nas mieć (świętymi!) i w co chce nas włączyć (w zbawczy projekt i zamysł), czyli do czego chce się nami posłużyć w tym dziele (ponieważ łaska świętości, łaska uświęcająca jest zawsze w służbie czemuś lub komuś).

 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA

W swojej posłudze kapłańskiej miałem okazję pracować jako spowiednik w michalickim sanktuarium na Monte Sant’Angelo we Włoszech. Był to dla mnie czas, w którym oprócz głębokiego doświadczenia udzielanego miłosierdzia, realnie odczułem obecność aniołów.

 
Małgorzata Wszołek
Są ludzie, którzy czują się odpowiedzialni wszędzie, zawsze i za wszystko. Tak naprawdę są niby-odpowiedzialni, bo konkretnie za co, gdzie i kiedy? Czasami jesteśmy obecni wszędzie, pomagając wszystkim (nawet wbrew ich woli) pomagamy wyłącznie... własnemu samozadowoleniu. Przecież jesteśmy tak baaardzo odpowiedzialni, że aż wpychamy nos w nie swoje sprawy. Może to jest jednak przesadna odpowiedzialność? Tymczasem sprawy, które do nas należą, czekają nietknięte.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS