logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Łukasz Piotrowski
Kiedy życie staje się modlitwą
Idziemy
 
fot. Ignacio Correia | Unsplash (cc)


Chcemy przebywać z tymi, których kochamy i lubimy. Możemy się od nich czegoś nauczyć, poznać ich zdanie o nas, a czasem po prostu odetchnąć, trwając w ciszy. Takiego spojrzenia na modlitwę, jako na przebywanie w obecności Boga, uczy nas św. Teresa Wielka.

Święta Teresa Wielka należy do grona najwybitniejszych przedstawicieli duchowości chrześcijańskiej. Urodziła się w 1515 r. w hiszpańskiej Avili. Od początku miała silne pragnienie świętości. Wspomina w autobiografii, że jako kilkuletnia dziewczynka postanowiła z jednym z braci udać się do krainy Maurów, aby tam oddać życie za Chrystusa. Na drodze spotkał ich jednak wujek, który odprowadził niedoszłych męczenników do domu. Ta dziecięca przygoda pokazuje, jak poważnie mała Teresa traktowała relację z Bogiem. Wraz ze wstąpieniem w wieku dwudziestu lat do klasztoru karmelitanek w Avili rozpoczęła się jej wędrówka w głębiny tajemnic Bożych.

Teresa zobaczyła, że w klasztorze brakuje gorliwego pragnienia podążania za Bogiem, a reguła, która ma do tego prowadzić, wymaga reformy. Z czasem doprowadziła do odnowy Karmelu: z jej inicjatywy, która była wynikiem głębokiej modlitwy, powstało siedemnaście klasztorów założonych według nowych reguł. Ubóstwo, umiłowanie Chrystusa Cierpiącego i Eucharystycznego oraz modlitwa w ciszy to podstawy nowej wspólnoty – karmelitanek bosych. Była autorką kilku książek duchowych, które wyznaczyły nowe szlaki dla życia wewnętrznego. Razem ze św. Janem od Krzyża, również mistrzem życia duchowego, dała impuls do odnowy męskiej gałęzi zakonu karmelitańskiego.

Zmarła w 1582 r., a została kanonizowana już czterdzieści lat później. Dowodem uznania dla jej duchowej wędrówki jest tytuł doktora Kościoła, który otrzymała z nadania papieża Pawła VI w 1970 r. Tropami jej duchowej wędrówki do Boga podążał młody Karol Wojtyła, który z regułami modlitwy w ciszy i dojrzewania w miłości danymi przez Teresę Wielką i Jana od Krzyża zapoznał się w Krakowie. W świat pism świętych Karmelu wprowadził go Jan Tyranowski, księgowy i krawiec, który stał się kierownikiem duchowym przyszłego papieża Jana Pawła II.

Modlitwa żywa

Już jako dziecko Teresa miała mówić rodzicom, że „chce widzieć Boga”. Słowa te stały się później credo jej modlitwy i pracy nad sobą. Podsumowując jako dorosła wczesny okres swojego życia, w którym zaczytywała się w żywotach świętych, napisała, że odkryła wtedy dwie prawdy. Podaje je Benedykt XVI w jednej z katechez poświęconych św. Teresie: „z jednej strony, «fakt, że wszystko, co należy do tego świata, przemija», i z drugiej strony, że tylko Bóg jest «zawsze, zawsze, zawsze»”. Dlatego z zapałem podejmowała swoją wędrówkę, odkrywszy z czasem, że tylko w ciszy własnego serca można odnaleźć Stwórcę. Odchodząc od zgiełku spraw zewnętrznych, przez całe dojrzałe życie zakonne praktykowała modlitwę wewnętrzną.

Po latach takiej praktyki napisała: „Modlitwa wewnętrzna nie jest to, zdaniem moim, nic innego, jeno poufne i przyjacielskie obcowanie z Bogiem… Z tym, o którym wiemy, że nas miłuje” (por. „Moje życie”; 8, 5). Jak zauważa ks. Andrzej Muszala, odkrycie, że modlitwa jest „przebywaniem z…”, rewolucjonizuje spojrzenie na kwestię tego, co często nazywamy „rozmową z Bogiem”. Modlitwa według św. Teresy nie była jakąś formą pobożnej aktywności, dzięki której chcemy obłaskawić Boga. Była przede wszystkim przebywaniem w Jego obecności, w Jego towarzystwie. Łatwo odnaleźć analogię do tego w naszych codziennych relacjach rodzinnych czy przyjacielskich. Chcemy przebywać z tymi, których kochamy i lubimy. Możemy się od nich czegoś nauczyć, poznać ich zdanie o nas, zaczerpnąć mądrości, a czasami po prostu odetchnąć. Bóg dla Teresy jest kimś, kto nieustannie czeka, żebyśmy chcieli pobyć w Jego towarzystwie. Przy tym święta mocno podkreśla, że Stwórca nie chce, żebyśmy do Niego tylko mówili. Chce, żebyśmy też uczyli się milczeć w Jego obecności, a z czasem wsłuchać się w pojawiający się w naszym sercu głos, który będzie głosem Oblubieńca. Tym biblijnym słowem Teresa określała swoją relację z Chrystusem. On był jej Oblubieńcem, a ona – przez codzienne spotkanie na żywej modlitwie – dojrzewała do tego, żeby stać się Jego oblubienicą.

 

Ogród duszy

Wydaje się to zbyt wysoko postawioną poprzeczką: modlitwa żywa, która prowadzi do spotkania z Bogiem. Może to tylko dla karmelitanek bosych, zamkniętych za murami klasztoru? Nic bardziej mylnego! To spotkanie możliwe jest dla każdego chrześcijanina. Oczywiście nie da się tego osiągnąć bez pracy. Najpierw trzeba zapragnąć spotkania z Chrystusem przez modlitwę i poddać się wskazówkom, które zostawiła św. Teresa.

Kto chce spotkać Jezusa na modlitwie, znajdzie Go, odkrywając swój świat wewnętrzny. Każdy człowiek nosi w sobie emocje, myśli i pragnienia, które stanowią przestrzeń do zagospodarowania. Odkrywanie tej przestrzeni pomaga uporządkować to, czym żyjemy jako osoby obdarzone rozumem, wolną wolą i zdolnością do miłowania. Teresa taką pracę wewnętrzną, która polegała na odkrywaniu własnego świata wewnętrznego, porządkowaniu go i oddawaniu wszystkiego Chrystusowi na modlitwie, porównywała do uprawy ogrodu. Wnętrze człowieka, dające wgląd w duszę, wymaga nieustannego wysiłku, aby mogła nas przeniknąć łaska Boża. Początkowo wysiłek ten wiąże się z pracą rozumu, wyobraźni i woli, które intensywnie poddają się Bożej mądrości, zawartej w Ewangelii i przykazaniach. Teresa pisała, że tak jak ogrodnik na początku musi oddać się porządkowaniu grządek, wyrywaniu chwastów, nawożeniu i podlewaniu, tak człowiek na początku swojej świadomej drogi modlitwy żywej, która ma go zaprowadzić do spotkania z Chrystusem, musi się natrudzić. Z czasem, kiedy ogród jest już uporządkowany, praca staje się coraz łatwiejsza. Woda do nawodnienia nie jest noszona ciężkimi wiadrami, ale jest tak, jakby jakiś mechanizm pomagał człowiekowi w nawadnianiu. Wreszcie kiedy rośliny są poddawane ciągłej pielęgnacji, już sam deszcz z nieba wystarczy do ich nasycenia i odżywienia. Ten wewnętrzny ogród jest jak nowy ląd, który człowiek odkrywa, wyruszając w drogę modlitwy.

Święta Teresa zauważa sytuacje, które mogą spowodować zniechęcenie, nie tylko do podjęcia trudu modlitwy, ale też kontynuowania go. Zwłaszcza że na początku drogi Bóg udziela człowiekowi szczególnej zachęty do tego, aby podjął pracę nad uporządkowaniem swojego wnętrza. To tak, jakby w ogrodzie duszy przez jakiś czas nieustannie świeciło słońce, a ptaki śpiewały, umilając człowiekowi pracę nad własnym uświęceniem. Wiele osób w takim stanie jest gotowych do poświęceń i deklaracji wielkiej miłości do Boga. Z czasem jednak przychodzi zniechęcenie. Zauważamy, że ogród nie jest tak piękny, jak się wydawało na początku, a do stanu idealnego jeszcze dużo brakuje. Teresa nazywała takie momenty czasem oczyszczenia. Każda dusza, tak jak każdy ogród, wymaga coraz dokładniejszych zabiegów, których człowiek nie jest w stanie podjąć na początku swojej drogi, bo nie potrafi zauważyć, co jeszcze jest konieczne do wzrostu. Postępując stopniowo na drodze do Boga, zaczyna pracować nie tylko nad odchwaszczaniem – pozbywaniem się grzechów ciężkich, ale z czasem przechodzi także do grzechów lekkich, niewłaściwych nawyków i przywiązań. Równocześnie ma nieustannie podejmować pracę nad wzrostem w cnotach – szukać dobra w swoim życiu. Wtedy może coś konkretnego ofiarować w modlitwie. Trud podejmowany w duchu miłości i ofiary uświęca jego duszę. Bóg staje się bliższy, a ogród piękniejszy.

Ponad 400 lat od reformy zakonu karmelitańskiego pisma św. Teresy Wielkiej mogą stanowić cenne źródło inspiracji do podjęcia trudu modlitwy żywej. Wszystko, co napisała, było poświadczone miłością do Chrystusa i łaską Ducha Świętego. Mówiąc: „Chcę widzieć Boga”, Teresa nie pozostawała tylko na poziomie pobożnej retoryki. Obrazy duszy jako ogrodu, a także duszy jako twierdzy, o czym warto przeczytać w „Twierdzy wewnętrznej”, to wezwania do modlitwy, która staje się życiem – aby życie było modlitwą.

ks. Łukasz Piotrowski
Idziemy nr 42/2023

 
Zobacz także
br. Antoine-Emmanuel
Jezus wzywa nas do modlitwy... bez sieci. Nie możemy już kurczowo trzymać się zabezpieczeń materialnych, gwarantujących skuteczność mo­dlitwy. Jezus pociąga nas do osobistej relacji przyjaźni z Bogiem i musimy się zanurzyć, nie posiadając innych gwarancji, jak tylko Jego Słowo. Zanurzyć się w siebie, gdyż Jezus zapewnia nas, że gdy jesteśmy "w sobie", jesteśmy w Bogu.
 
ks. Wojciech Bartkowicz
A Duch Jezusa odpowiada: „Pragnę!”. Nigdy nie wyschnie źródło, z którego wypływam. Żaden korzeń gorzki nie odbierze słodyczy Miłości. Im szerzej rozlał się grzech, tym obficiej rozleje się łaska. Ty, szatanie, przemieniasz wino w ocet, ale Krew Chrystusa, pełna mojej mocy, może przemienić ocet w wino. Przez krzyż Chrystusa będę do końca świata wołał do każdego człowieka: „pragnę… miłości pragnę, nie krwawej ofiary!”. 
 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA

Modlitwa wiary, modlitwa serca, czysta modlitwa, modlitwa prostoty, aktywne rozważanie, aktywna cisza i wreszcie kontemplacja to różne nazwy tej samej metody, bazującej na historycznych praktykach wprowadzających na drogę oświecenia duchowego. Dzisiaj ogniskują się one głównie wokół monastycznych ośrodków rekolekcyjnych i metody lectio divina.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS