logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Leszek Galarowicz
Małżeństwo do przeglądu
Przewodnik Katolicki
 


Czasy tysiąca recept na super-związek

W 2009 roku aż 72 tysiące par zdecydowało się w Polsce na rozstanie. Podobnie jak w Europie Zachodniej, Polacy coraz łatwiej się rozwodzą, choć kolorowe czasopisma i poradniki prześcigają się w receptach na idealny związek. Jak to się dzieje, że w czasach tysiąca recept na super-związek liczba rozwodów wzrasta? 

Dlaczego nikt nie musi nam przypominać o corocznym przeglądzie samochodu, domowej instalacji, sprzętu RTV i AGD, a nie ma obowiązku przeglądu małżeństwa? Nikt chyba nie wątpi, że zdrowe relacje między małżonkami nie są mniej istotne od sprawnego auta.

Moja żona doszła do wniosku, że idealnie nadajemy się na uczestników kursu małżeńskiego. Przeszkód było mnóstwo. – Minęło pięć lat od ślubu i już mamy iść na jakiś kurs – broniłem się, jak mogłem. – Najwyższy czas, żeby na moment zatrzymać się i chłodnym okiem spojrzeć na nasze małżeństwo – nie dawała za wygraną żona. – Podobno najwięcej małżeństw rozpada się do szóstego roku – wypaliła ostrą amunicją.

Udajemy się na kurs małżeński, który od razu kojarzy mi się z kursem przedmałżeńskim i budzi podejrzenia o nachalne moralizatorstwo i spojrzenie nieco oderwane od rzeczywistości. Wchodzimy do stylowych podziemi przy kościele. Nastrojowe światło, elegancko nakryte stoły, świeczki... W sali siedzi kilkanaście zupełnie zwyczajnych par: nie krzyczą na siebie, nie skaczą sobie do oczu, raczej wyglądają na zgodne. Aż trudno uwierzyć, że przyszli poprawiać bądź umacniać swoje relacje. Kobiety są zadowolone, uśmiechnięte, mężczyźni niepewni, zakłopotani, jakby się zastanawiali, co tu właściwie robią. Przyglądam się uważniej ich twarzom, które zdradzają, że chyba każdy został tu przyprowadzony siłą albo jakimś sprytnym podstępem.

Budujemy solidne fundamenty

Każda para siedzi przy osobnym stoliku. Nie trzeba się spieszyć, myśleć o obowiązkach domowych, dzieciach, codziennych troskach. Na chwilę można pochylić się nad tym, co naprawdę ważne. Jest czas na zastanowienie się nad związkiem, rozmowę z małżonkiem. Czasem są to gesty banalne, o których nie myślimy, jak miłe słowa, wyrażenie wdzięczności, pochwała małżonka. Nie ma tego w szkolnym programie, a przecież uświadomienie sobie, czym jest małżeństwo, jaka jest jego dynamika, to sprawa fundamentalna. Na to nigdy nie jest za późno.

Po pierwszym spotkaniu utkwił mi w pamięci obraz małżeństwa jako czterech pór roku. Spotkanie między kobietą a mężczyzną zaczyna się wiosenną fascynacją, zachwytem. To czas, w którym nie dostrzegamy swoich wad, złych przyzwyczajeń. Potem przychodzi lato, kiedy jak wody potrzebujemy czasu dla siebie, następnie jest zmienna i burzliwa jesień, a wreszcie najdłuższa zima, kiedy tak ważne stają się wspólne zainteresowania i dobra komunikacja.

Seks, przyjemność, wygodne życie... Wiele związków opiera się na chwiejnych podstawach. Tym ważniejsze staje się wypracowanie wspólnych fundamentów, które będą dla obojga najpewniejszym punktem odniesienia. Tą bazą musi być Bóg, który daje małżonkom gwarancję stałości, trwałości ich związku.

 
1 2 3  następna
Zobacz także
Ewa Kiedio

„O co wam jeszcze chodzi? O władzę? Przecież Jan Paweł II tyle powiedział o geniuszu kobiety” – tak można by streścić głosy tych, którzy nie rozumieją katoliczek angażujących się na rzecz zmian w Kościele inspirowanych teologią feministyczną. Faktycznie, wiek XX przyniósł istotne przekształcenia w tym obszarze, trudno jednak uznać obecny stan za satysfakcjonujący czy też – mówiąc językiem eklezjalnym – za taki, który w pełni pozwala kobietom wzbogacić cały Kościół swoimi charyzmatami.

 
Ewa Kiedio
Nikt o zdrowych zmysłach nie wstępuje do sekty. Nawet ci, którzy się w niej znaleźli, są przekonani, że nie jest to sekta, ale wspólnota, która wreszcie pomoże im zaspokoić potrzeby emocjonalne, duchowe a niekiedy ekonomiczne. Bardzo często traktujemy sektę wyłącznie jako grupę religijną, tymczasem nie jest to do końca prawda...
 
Fr. Justin
Mój mąż bez mojej wiedzy i zgody, po dwudziestu trzech latach pożycia małżeńskiego, wniósł prośbę do trybunału kościelnego o unieważnienie naszego małżeństwa. Unieważnienie to otrzymał kilka lat temu, o czym dowiedziałam się przypadkowo niedawno. Czy sąd kościelny nie miał obowiązku zawiadomić o tym procesie stronę najbardziej zainteresowaną? Czy nie mam już żadnych praw?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS