logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Adam Suwart
Miłosierny patriotyzm
Przewodnik Katolicki
 


Z biskupem Jackiem Jezierskim, biskupem pomocniczym archidiecezji warmińskiej, rozmawia Adam Suwart.


11 listopada obchodzimy w Polsce Święto Niepodległości. Czy Polacy początku XXI wieku potrafią docenić dar, o którym Jan Paweł II mówił, że nie jest dany raz na zawsze?

Pamiętam, jak w 1982 roku oglądałem we włoskiej telewizji noworoczne wystąpienie ówczesnego prezydenta Włoch Sandro Pertiniego, skierowane do obywateli Italii. Pertini chwalił swoich rodaków. Mówił mniej więcej w ten sposób: My, Włosi, jesteśmy dzielni, zapobiegliwi, pracowici itp. O ile wiem, ten prezydent był kochany przez swój naród. W jego przemówieniu okolicznościowym była duża mądrość. Pertini odwoływał się do lepszej strony życia swojego narodu. Do jego poczucia dumy, do tego co pozytywne, co każdego Włocha podbudowuje i mobilizuje.

W każdym narodzie i społeczeństwie istnieją takie ogromne pokłady dobra. Przynajmniej czasami należy się do nich odwołać. Ma to znaczenie terapeutyczne dla psychiki narodu. Warto, byśmy także my, Polacy, zdali sobie sprawę z własnego potencjału, bogactwa historycznego i moralnego naszej ojczyzny i pokrzepieni tym dziedzictwem potrafili solidarnie budować wspólną przyszłość naszego kraju. Zwykłym, codziennym czynem patriotyzmu może być chociażby sumienne wykonywanie swej pracy, trud wychowawczy rodziców, gorliwość uczniów i studentów w nauce. Od takich kroków zaczyna się „codzienny patriotyzm”; nie musi on przecież od razu przybierać heroicznych wymiarów...

W tym dniu przywołujemy także postać św. Marcina, który choć był rzymskim legionistą, to zasłynął z czynu miłosierdzia, dając połę swego płaszcza żebrakowi. Czy wymogiem „nowoczesnego patriotyzmu” w Polsce nie jest także zdolność do czynów miłosierdzia i choćby drobne gesty charytatywne?

Papież Benedykt XVI przywołał w swojej encyklice Deus caritas est osobę św. Marcina z Galii. Był on rzeczywiście najpierw rzymskim legionistą, później mnichem chrześcijańskim, wreszcie biskupem Tour. Według znanej legendy, Marcin oddał drżącemu z zimna człowiekowi połowę swojej żołnierskiej peleryny. W nocy po tym zdarzeniu w swoim śnie zobaczył Chrystusa odzianego w jego płaszcz, który mówił do aniołów: „Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział”. Marcin chrzest św. przyjął – jak to było wówczas w zwyczaju – w Wielkanoc 339 roku. Po przyjęciu chrztu postanowił zrezygnować ze służby wojskowej. Panowało wówczas przekonanie, iż chrześcijaninowi nie godzi się być żołnierzem, gdyż z tym zawodem związane jest przelewanie krwi. Zapewne jednak święty prowadził działalność charytatywną, a legenda uchwyciła charakterystyczną dla niego cechę, to jest wrażliwość na ludzką biedę oraz jego postawę praktycznej miłości bliźniego.

Dziś zmagamy się w Polsce ze zjawiskiem biedy na dużą skalę. Niezwykle potrzebna jest nasza osobista wrażliwość i gotowość wspomagania słabszych, konkretnych osób. Wrażliwość ta jest potrzebna szukającym rozwiązań systemowych, prawnych i ekonomicznych oraz politycznych. W dzisiejszej Polsce te kryteria musimy stawiać sobie każdego dnia na nowo przed oczami. Nie odwracajmy wzroku od ludzi zepchniętych na margines, żebrzących na uboczu życia o chleb, pieniądze czy odrobinę zainteresowania. Każdy z nas w duchu Ewangelii wezwany jest do pomocy bliźniemu, na miarę swoich możliwości. Taka pomoc może być też uznana za czyn patriotyczny – walcząc na różnych poziomach ze społecznymi patologiami, plagą bezrobocia, biedy w rodzinach wielodzietnych, niedożywienia dzieci, przyczyniamy się do budowy lepszego społeczeństwa i lepszej ojczyzny.

***

Biskup Jacek Jezierski, urodził się w 1949 r. w Olsztynie. Studia w seminarium musiał przerwać na dwa lata, aby odbyć służbę wojskową. W czerwcu 1974 r. w Olsztynie otrzymał święcenia kapłańskie. Przez cztery pierwsze lata kapłaństwa był wikariuszem w Malborku i Elblągu. Następnie poświęcił się działalności wykładowej w Wyższym Seminarium Duchownym „Hosianum” w Olsztynie, gdzie przez 10 lat był ojcem duchownym. Wykładał też w Warmińskim Instytucie Teologicznym dla Świeckich i w Kolegium Teologicznym w Kaliningradzie. W 1994 roku Ojciec Święty Jan Paweł II ustanowił go biskupem tytularnym Liberalia i biskupem pomocniczym archidiecezji warmińskiej (olsztyńskiej). Biskup Jezierski jest doktorem teologii w zakresie dogmatyki, w Konferencji Episkopatu Polski – przewodniczącym Komisji Charytatywnej i szefem Zespołu KEP ds. Dialogu Kościoła Rzymskokatolickiego z Kościołem Polskokatolickim w RP.

 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
Jeśli ktoś boi się, że zniknie jego aspekt osobisty, to jest to bardzo powierzchowne. Ze sztuką jest jak z miłością – im jest bardziej osobista, tym bardziej jest uniwersalna. Kiedy czynię gest prawdziwej miłości, należy on i do mnie, i do tego, do którego jest skierowany. Maryja jest Matką swojego Syna, ale też Syna Bożego. Przez to należy do wszystkich. Od kiedy moja sztuka stała się służbą, wielu rozpoznaje siebie w tym, o czym mówię.

O tworzeniu i odbieraniu sztuki sakralnej, modlitwie artysty i wchodzeniu w relację z Bogiem przez odbiorcę opowiada o. Marko Ivan Rupnik SJ, kapłan i artysta tworzący niepowtarzalne mozaiki na całym świecie, z rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
 
Przemysław Radzyński

Nie wiem, czy owa oczywistość jałmużny wśród pierwszych chrześcijan nie wynikała z większego poczucia wspólnoty? Tej komunii, której oczekuje od nas Franciszek? Autentycznej miłości do człowieka, zauważenia go jako kogoś konkretnego, a nie teoretycznego „potrzebującego”? Dziś przecież też w duszpasterstwach czy nawet grupach zawodowych, gdy ktoś potrzebuje wsparcia, ruszamy na pomoc. A w Kościele czy w społeczeństwie to poczucie wspólnoty straciliśmy, przestaliśmy się czuć odpowiedzialni za siebie.

 
ks. Józef Pierzchalski
Słabość mężczyzn, to jest słabość ich ojców. Chłopiec może nauczyć się być mężczyzną, tylko przy swoim ojcu. Nie można nauczyć się być mężczyzną przy matce. Mężczyźni wychodzą z domu sami na całe prawie dnie, idąc do pracy. Nie przebywają ze swoimi synami, ze swoimi dziećmi. Synowie nie pracują z ojcami. Ojciec nie może tym samym być mistrzem dla swojego syna. Ta nieobecność ojca w rodzinie rodzi podejrzliwość. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS