logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Magdalena Urlich
Odważna komunikacja
Droga
 
fot. Tim Gouw | Unsplash (cc)


Chyba każdy, kto przeżył w związku pierwszą kłótnię, wie, jak często słowa zamiast budować porozumienie, zaogniają konflikt.
 
Nawet jeśli obie strony naprawdę chcą się dogadać, często im nie wychodzi. Wkraczają emocje, a wtedy padają słowa, w których oskarżamy i obarczamy drugą osobę odpowiedzialnością za nasze złe samopoczucie. Albo wyrażamy niemożliwe do realizacji, nieprecyzyjne życzenia.
 
Jeśli widzicie bezowocność takich dyskusji i macie dość gierek w przerzucanie piłeczki („to twoja wina”, „nie, bo to ty…”), posłuchajcie o języku serca. Jest to język osobisty, czyli taki, w którym zamiast obarczania winą którejkolwiek ze stron, mówi się o własnych uczuciach i potrzebach. Jego koncepcję rozwinął Marshall B. Rosenberg.
 
O języku serca
 
Polska nazwa tej metody to Porozumienie bez Przemocy. Koncentrujemy się na 4 punktach: obserwacji; uczuciach, jakie budzą się pod wpływem tego, co spostrzegamy; potrzebach, które stoją za uczuciami; wyrażeniu konkretnej prośby, której spełnienie pomogłoby zaspokoić nasze potrzeby.
 
Spróbujmy zastosować to w prostej sytuacji. Siedzimy w kawiarni, czekając na naszą sympatię, która spóźnia się pół godziny. Denerwujemy się, bo mieliśmy dziś dużo zajęć i dotarcie na spotkanie wymagało sporo wysiłku. Wreszcie pojawia się on/ona i z uśmiechem rzuca: „Przepraszam”. Możemy odpowiedzieć wyrzutem: „No, nareszcie! Wiesz, ile mnie kosztowało, żeby być tu punktualnie?”. Spróbujmy wg PbP, np.: „Kiedy spóźniasz się 30 minut na spotkanie (obserwacja), bardzo się denerwuję (uczucie), bo zależy mi, żeby jak najefektywniej spędzić czas (potrzeba – niezaspokojona). Czy mógłbyś/mogłabyś następnym razem uprzedzić mnie, że chcesz przesunąć godzinę spotkania? (prośba)”. Widać jasno, że źródłem zdenerwowania jest niezaspokojona potrzeba.
 
Wydaje się wam, że to sztuczny język? Na pewno sformułowanie takiej wypowiedzi wymaga więcej czasu i uwagi niż krótkie: „Nigdy nie można na ciebie liczyć”. Za to w sytuacjach konfliktowych, gdy już stoimy pod murem, a zależy nam na porozumieniu, to ostatnia deska ratunku. Wiem z autopsji.
 
Serce języka serca
 
Te 4 punkty wydają się banalne, ale w praktyce takie nie są. Co najczęściej jest problemem? To, że zamiast spostrzeżeń wypowiadamy oceny, a zamiast konkretnych obserwacji – uogólnienia („zawsze”, „za często”, „nigdy”). Nie mówimy, co czujemy, a opisujemy nasze myśli, oceny lub interpretacje zdarzeń. I to, co bywa najtrudniejsze: uznanie odpowiedzialności za własne uczucia. Jak w przykładzie wyżej: to nie spóźnienie spowodowało zdenerwowanie, ale niezaspokojona potrzeba efektywności. W innej sytuacji ktoś mógłby się cieszyć, że miał 30 minut dla siebie.
 
Kluczowe jest sformułowanie „czuję …, bo potrzebuję …”. Nieraz bardzo trudno nie tylko przyznać się do potrzeb, ale nawet dać sobie prawo, by je mieć. Dlatego ten sposób komunikacji wymaga odwagi głośnego nazywania swoich potrzeb. Oczywiście z szacunkiem dla drugiej osoby i świadomością, że może naszej prośbie powiedzieć „nie”. Niekiedy łatwiej pokazać swoją złość, niż odkryć i wyrazić, że kryje się za nią bezbronność, potrzeba akceptacji, lęk przed odrzuceniem.
 
Życzę Wam odwagi w mówieniu o uczuciach i potrzebach, a zainteresowanych odsyłam do książki Marshalla B. Rosenberga „Porozumienie bez przemocy. O języku serca?
 
Magdalena Urlich
Droga 4/2014 
 
Zobacz także
Hanna Szalińska

Na początek pytanie. Gdybyś miał narysować lekarza, to jak byś to zrobił? Zapewne byłby to jakiś człowieczek, mniej lub bardziej kształtny. Na bardziej wybitnych rysunkach ubrany byłby w biały kitel. Idę jednak o zakład, że każdy z was narysowałby na szyi lekarza stetoskop, bo to najważniejszy atrybut tej profesji. A teraz trudniejsze zadanie: narysuj charyzmatyka.

 
Hanna Szalińska
Pragnąc być wychowawcą z autorytetem, stajemy przed trudnym zadaniem towarzyszenia młodemu człowiekowi w odkrywaniu świata i nadawaniu znaczenia jego codziennym działaniom. Trudno nie ulec pokusie wskazywania palcem na gotowe odpowiedzi, gdy brakuje nam czasu i cierpliwości. „Tak mówi Kościół, w naszej rodzinie zawsze tak było, przecież to jest oczywiste, tak się po prostu nie robi i koniec dyskusji.” Często, z lęku przed błędami, jakie mogą popełnić dzieci, sami odpowiadamy na nurtujące je pytania i cieszymy się, że myślą tak jak my. Ciekawe jak długo będą podobne do nas?  
 
Hanna Szalińska
Przedsiębiorca nie musi być krwiopijcą uciskającym swoich pracowników. Wręcz przeciwnie – może mieć wartości i w dodatku być wierzącym! Co zadziwiające, przedsiębiorcą może być także pracownik, np. wyjeżdżający za pracą poza granice kraju. Dla jednego i drugiego są otwarte drzwi Duszpasterstwa Przedsiębiorców i Pracodawców „Talent”, do którego należą Krystyna i Maciej Kaniewscy, rozmówcy ks. Radosława Warendy SCJ. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS