logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Katarzyna Łysoń
Skarbiec pamięci
Posłaniec
 
fot. Laura Fuhrman | Unsplash (cc)


Pamięć jest naturalną funkcją ludzkiego mózgu. Człowiek rodzi się ze zdolnością zapamiętywania i gromadzenia informacji. Czy wyobrażacie sobie życie bez pamięci? Czasem można usłyszeć takie historie – dramaty osób, które w wyniku wypadku straciły pamięć. Chociaż z drugiej strony bardzo wielu ludzi oddałoby wszystko za to, żeby utracić choć część pamięci.

 

Bo pamięć czasem przynosi cierpienie.
Wyrzuty sumienia.
Ból.

 

Czy zdarzało ci się tak bardzo pragnąć o czymś zapomnieć? O tragedii, upokorzeniu, o wstydzie? Problem w tym, że nasz umysł nie może niczego wykasować z zasobów swej pamięci na własne życzenie. A już na pewno nie może zrobić tego wybiórczo, pozostawiając tylko to, co my uważamy za godne zapamiętania.

 

Czy zatem pamięć jest błogosławieństwem, czy przekleństwem? Nie, nie odpowiem na to pytanie. Wystarczy, że je postawiłam.

 

Człowiek jako jednostka ma pamięć, ale narody również mają swoją pamięć. Pamięć, która przechowuje wzloty i upadki. Wielkie muzeum – i dosłownie, i w przenośni – które gromadzi nasze narodowe skarby. Po co? Właśnie dla pamięci. Gdybyśmy pamiętali tylko o chwalebnych kartach naszej historii, tych zapisanych złotymi zgłoskami w dumnych kronikach, tych, którymi można się chwalić przed innymi narodami – szybko popadlibyśmy w megalomanię. Ale dzięki Bogu wspomnienia gorszych chwil sprowadzają nas na ziemię. A tak już zupełnie poważnie: czy wolno nam zapomnieć o Auschwitz? O ofiarach wojen i czasów powojennych? Czy byłoby to dobre i moralne, gdybyśmy tak po prostu wykasowali takie straszne momenty z naszej narodowej pamięci?

 

Naród bez pamięci nie jest narodem. Pamięć, wspólna pamięć jest tym, co scala i co stanowi o naszej tożsamości, czyli o tym, jacy jesteśmy i kim jesteśmy.


Tak samo dzieje się w życiu każdego człowieka. Pamięć jest tym, co sprawia, że jesteśmy właśnie sobą. Potrafimy współczuć, bo pamiętamy własny smutek. Potrafimy pomóc, bo pamiętamy własną bezradność. Potrafimy doradzać, bo mamy własne doświadczenia. Potrafimy być wdzięczni, bo pamiętamy o dobru, które otrzymaliśmy. Wreszcie pamiętamy też zło – i potrafimy przebaczać.


Na tyle jesteśmy, ile w nas pamięci.

 

Czy wolałabym nie pamiętać o bliskich mi ludziach, których już nie ma, chociaż wspomnienie ich straty przynosi ból? Czy wolałabym nie pamiętać rzeczy, których nauczyłam się od nich? Miejsc, które z nimioglądałam? Nie, bo te wspomnienia, chociaż bolą, są cenne; i jestem im winna te wspomnienia.

 

Czy wobec tego wolałabym nie pamiętać krzywd, które mi w życiu wyrządzono? Wszelkiego zła, które kiedyś było przyczyną moich łez, a i dziś jeszcze wywołuje gniew i słuszne oburzenie? Czy wolałabym zapomnieć o ludziach, którzy sprawili mi przykrość, źle potraktowali? Nie, bo wtedy całe to zło straciłoby sens. Po co płakać i doznawać upokorzeń, jeżeli nie można posłużyć się nimi teraz – chociażby po to, żeby innych zrozumieć. Żeby postąpić z nimi inaczej niż tamci postąpili ze mną. Żeby powiedzieć: wiem co czujesz, pamiętam, jak ja się wtedy czułam… Żeby otrzeć łzy za tamtych, którzy łez nie otarli, i żeby podać rękę w zamian za tych, którzy tej ręki nie podali. Żeby być na tyle sprytnym, aby uczyć się na ich błędach i o tyle mniej swoich własnych błędów popełnić w życiu.

 

Czy wobec tego chciałabym zapomnieć o tych wszystkich złych i głupich rzeczach, które sama popełniłam? Przestać się rumienić ze wstydu na wspomnienie o nich, pozbyć się wyrzutów sumienia? Nie, bo wtedy wszystkie te sprawy działyby się jeszcze bardziej nadaremnie. Nie pamiętając o nich, popełniałabym te błędy wciąż i wciąż na nowo. Nie uczyłabym się niczego nowego i życie moje stałoby w miejscu. Straciłabym coś, za co już zapłaciłam i mogę z tego korzystać jako z pewnej wiedzy, może nieraz drogo okupionej, ale tym bardziej cennej.

 

Jakie z tego wnioski? Czy niepamięć rzeczywiście jest szczęściem? A może raczej największym nieszczęściem?

 

Chyba nie na darmo spotyka się wyrażenie „skarbiec pamięci”. I nie chodzi tu bynajmniej (a w każdym razie nie tylko) o wiedzę i zapamiętywanie tego, czego uczą nas w szkole. Są sytuacje, kiedy należy wydobyć z tego „skarbca pamięci” jakąś datę, wzór, pojęcie. Ale o wiele częstsze i ważniejsze są sytuacje, kiedy należy odszukać w nim coś, co wskaże drogę i pomoże. Bo nasze wspomnienia – obojętnie, czy dobre, czy złe – to my.

 

One kształtują nas, naszą osobowość, umysł, charakter, duszę. Historia magistra vitae est – zauważyli starożytni. Ja myślę, że nauczycielką życia – magistra vitae – jest nie tylko ta wielka historia na zakurzonych kartach opasłych tomów, ale także te nasze małe, własne historie. Każdy ma swoją „nauczycielkę życia”, a jest ona mądra. Niestety, najczęściej nikt jej nie słucha, ale gdyby posłuchał, usłyszałby niejedną zabawną i tragiczną opowieść, prawdziwszą niż film. Bo własną, z sobą w roli głównej.

 

Katarzyna Łysoń
Posłaniec Serca Jezusowego | 5 maja 2014

 
Zobacz także
o. Włodzimierz Zatorski OSB

Krzyż po chrześcijańsku przyjęty jest walką o życie wbrew pokusie buntu, zwątpienia i oskarżania innych włącznie z samym Bogiem. Jest wyznaniem wiary w życie, które jest mocniejsze od cierpienia i śmierci, życie, które rodzi się z przebaczenia i odzyskanej miłości. Krzyż nie polega jedynie na dzielnym znoszeniu cierpienia, ale pójściu za Chrystusem w Jego miłości do końca. Dlatego wymaga on zdecydowania się na życie wbrew doświadczeniu cierpienia i bólu.

 
O. Leon Knabit OSB
Niektórzy mówią, że cierpienie czyśćcowe wcale nie musi trwać długo. To może być mgnienie oka. Pana Boga stać na to, żeby oczyścić człowieka, na ile na to zasługuje, w jednym momencie swoją miłością przepalającą, która może być dla tego człowieka cierpieniem i rzeczywiście wielką nadzieją, że po tym cierpieniu ostatecznym jest już szczęście wieczne...
 
Przemysław Radzyński
Przed operacją czujemy potworny lęk. Boimy się, że zostaniemy uśpieni, że nie mamy kontroli nad sobą, nie wiemy jak to się skończy, czy się obudzimy – jesteśmy w rękach innych ludzi. Tak samo jest z operacją serca – wiesz, że jesteś w rękach Pana Boga i nie wiesz, co będzie po operacji; nie wiesz, jak będzie wyglądało twoje życie po tym zabiegu. Ale operacja jest koniecznością przestrzeni duchowej. 

Z ks. Michałem Olszewskim SCJ rozmawia Przemysław Radzyński
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS